Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przyjąłem do wiadomości. Dziękuję. Pozdrawiam.
Już się tak nie dąsaj, Marlett... ; ))
H.Lecter!

Nie dąsam się.Wyraziłam jedynie swoją opinię.
Nie podoba się użycie formy dopełniaczowej.
... i jeszcze jedno oba wersy brzydko się rymują .
PozdrawiaM.
  • Odpowiedzi 57
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozumiem, że to brakuje Ci jednak choć jednego trzeźwego spojrzenia? :)
Owszem, zawsze można znaleźć jakieś luki. Tutaj kłócą mi się ze sobą:
mgła, szelest sukien i zaprószone oczy. Wiadomo, że mgła oznacza wilgoć,
więc prószenie bardziej pasuje do pory suchej. Ale to można jeszcze uznać
za przenośnię czegoś, co zostaje w pamięci. Natomiast szelest sukien wskazuje
już raczej na coś, co nazywam haiku fotelowym, ponieważ zostało napisane z wyobraźni
a nie tego, co faktycznie zachodzi w Przyrodzie. Mgła, mosty, rzeka to wilgoć
i szelest gryzie się z nią. Połóżmy gazetę na stole i włączmy nawilżacz powietrza:
wkrótce papier przestanie szeleścić. To samo jest z materiałem, toteż prószenie
i szelest w pobliżu mgły i wody (rzeki) potwierdzonych rdzą (korozją) piegów
jest raczej sztucznym wytworem. Na dodatek mamy ciążenie, które ściąga suknie
w dół ;) a pod ciężarem wilgoci trudno mówić o szeleście.
Kolejnym słabym punktem wydają się mosty, a nie most. Takie uogólnienie,
zamiast skupienia się na konkretnym obrazie. Tym bardziej, że chwilę potem
mamy: tutaj, a logiczną opozycją dla mostów byłoby: tam.

Pokrótce tego, co wymieniłem, brakuje mi do pełni szczęścia,
ale i tak mi się podoba. Jak żona, którą coraz bardziej się ma,
z każdym rokiem zapominając właściwie dlaczego? :)
Pozdrawiam.

Gdybym potrafił dać pełnię szczęścia czytelnikowi, pewnie bym utracił motywację do pisania. A tak, za każdym razem mam nadzieję, że się uda...
Skoro się podoba, nie będę sprzeczał się o detale. Spojrzę tylko na tekst z trochę innej strony :
- zaprószyć oczy można kolorem, obrazem a to ani mokra, ani sucha pora
- szelest sukien i mgła, rzeka, wilgoć. Możemy mieć do czynienia z obrazami nakładającymi się na siebie. Jeden wywołuje drugi - nierzeczywisty a jednak doświadczany
- mosty we mgle to nie kreacja fotelowa. To konkretny obraz widziany z konkretnego miejsca na ziemi
- nikt/ nic nie ściąga sukien w dół ; )
- tutaj/ tam. Mgła wyjmuje z rzeczywistości pewną autonomiczną przestrzeń, swoiste tutaj. Tam nie istnieje

Z żoną, to z doświadczenia, czy tylko słyszałeś... ; ))

Dzięki, Boskie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przyjąłem do wiadomości. Dziękuję. Pozdrawiam.
Już się tak nie dąsaj, Marlett... ; ))
H.Lecter!

Nie dąsam się.Wyraziłam jedynie swoją opinię.
Nie podoba się użycie formy dopełniaczowej.
... i jeszcze jedno oba wersy brzydko się rymują .
PozdrawiaM.

W porządku... : )
Formy dopełniaczowe i brzydkie rymy, to dla mnie sprawa trzeciorzędna i mało zajmująca.
Najważniejszy jest przekaz , kontakt z czytelnikiem. Nie obchodzą mnie " dobrze wychowane " teksty, które nikogo nie obchodzą...
Twoją opinię szanuję ale jak powiedziałem - jedynie przyjmuję do wiadomości.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wilgoć :) Chodzi o to, że słowa nie przystają do siebie, nie do końca
zazębia się to wszystko. Tak jak mosty - a potem tutaj... czyli gdzie?
Jakby było jakimś probelmem zamieć mosty na most.
Liczba mnoga w poezji jest słabsza od pojedynczej,
bo zbyt ogólnikowa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wilgoć :) Chodzi o to, że słowa nie przystają do siebie, nie do końca
zazębia się to wszystko. Tak jak mosty - a potem tutaj... czyli gdzie?
Jakby było jakimś probelmem zamieć mosty na most.
Liczba mnoga w poezji jest słabsza od pojedynczej,
bo zbyt ogólnikowa.

Boskie, popytamy kobiet kto/ co ściąga z nich suknie ? ; )
Tutaj/ gdzie ja - zakłada uczestnictwo peela, tam - skazuje na rolę widza. Co do liczby mnogiej w poezji - masz rację, ale nie w tym przypadku ; ))
Liczba mnoga i szelest sukien miało nasuwać skojarzenia z tańcem ( cholera, nie wyszło...)
To, na razie...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wilgoć :) Chodzi o to, że słowa nie przystają do siebie, nie do końca
zazębia się to wszystko. Tak jak mosty - a potem tutaj... czyli gdzie?
Jakby było jakimś problemem zamieć mosty na most.
Liczba mnoga w poezji jest słabsza od pojedynczej,
bo zbyt ogólnikowa.

Boskie, popytamy kobiet kto/ co ściąga z nich suknie ? ; )
Tutaj/ gdzie ja - zakłada uczestnictwo peela, tam - skazuje na rolę widza. Co do liczby -mnogiej w poezji - masz rację, ale nie w tym przypadku ; ))
Liczba mnoga i szelest sukien miało nasuwać skojarzenia z tańcem ( cholera, nie wyszło...)
To, na razie...


-może...szelest sukien w nutach ale powinien być jeszcze rytm, dopełniający obraz;
ale to może być pułapka, bo jak bal to hałas i szelestu nie słychać; suknie z tafty szumią w tańcu.

-w tym przypadku szelest- to skradanie...jest cisza i szelest ją przerywa, będąc dźwiękowym podkreślnikiem lub przerywnikiem w wierszu, dopełniającym scenografię.

-lubię intymność twoich wierszy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Boskie, popytamy kobiet kto/ co ściąga z nich suknie ? ; )
Tutaj/ gdzie ja - zakłada uczestnictwo peela, tam - skazuje na rolę widza. Co do liczby -mnogiej w poezji - masz rację, ale nie w tym przypadku ; ))
Liczba mnoga i szelest sukien miało nasuwać skojarzenia z tańcem ( cholera, nie wyszło...)
To, na razie...


-może...szelest sukien w nutach ale powinien być jeszcze rytm, dopełniający obraz;
ale to może być pułapka, bo jak bal to hałas i szelestu nie słychać; suknie z tafty szumią w tańcu.

-w tym przypadku szelest- to skradanie...jest cisza i szelest ją przerywa, będąc dźwiękowym podkreślnikiem lub przerywnikiem w wierszu, dopełniającym scenografię.

-lubię intymność twoich wierszy.

Taniec liści, tańczące kobiety - pod powiekami mgły, nie ma pewności...Tylko szelest jest wspólny.
Dzięki, Almare. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś? wyzywam cię na pióra, na pędzle...nie, na pióra, piegi będą celem, nie uciekniesz pod suknię madonny, na moście między jedną a drugą ciszą uklękniesz
ranion i klony wyć będą, i ciążenie zwycięży. posprzątam ja wtedy pracownię...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś? wyzywam cię na pióra, na pędzle...nie, na pióra, piegi będą celem, nie uciekniesz pod suknię madonny, na moście między jedną a drugą ciszą uklękniesz
ranion i klony wyć będą, i ciążenie zwycięży. posprzątam ja wtedy pracownię...

kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś?

Przy czwartym druidowym, w porze późnych świec... ; )
Mistrzu, jam nie godny potykać się z Tobą, jam proch marny, zaschnięta farba na palecie...
Cóż ci biedne klony zawiniły, nieszczęsny ?
Suknia madonny, to niebo nademną...jakoś, tak chyba ?
Dzięki, Jacku. Kłaniam słowem...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś? wyzywam cię na pióra, na pędzle...nie, na pióra, piegi będą celem, nie uciekniesz pod suknię madonny, na moście między jedną a drugą ciszą uklękniesz
ranion i klony wyć będą, i ciążenie zwycięży. posprzątam ja wtedy pracownię...

kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś?

Przy czwartym druidowym, w porze późnych świec... ; )
Mistrzu, jam nie godny potykać się z Tobą, jam proch marny, zaschnięta farba na palecie...
Cóż ci biedne klony zawiniły, nieszczęsny ?
Suknia madonny, to niebo nademną...jakoś, tak chyba ?
Dzięki, Jacku. Kłaniam słowem...

Pod suknią madonny to musi być niebo!... a i tekst niczego sobie
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



kiedy mi "tego" Muncha zabrałeś?

Przy czwartym druidowym, w porze późnych świec... ; )
Mistrzu, jam nie godny potykać się z Tobą, jam proch marny, zaschnięta farba na palecie...
Cóż ci biedne klony zawiniły, nieszczęsny ?
Suknia madonny, to niebo nademną...jakoś, tak chyba ?
Dzięki, Jacku. Kłaniam słowem...

Pod suknią madonny to musi być niebo!... a i tekst niczego sobie
Pozdrawiam

Nie potwierdzam, nie zaprzeczam... ; ))
Dzięki, Basiu. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dwa pierwsze wersy, rzeczywiście brzmią trochę inaczej ( początkowo były oddzielone od reszty ) ale są mi potrzebne. Jak na upartego osła przystało, zostawię tak jak jest : )
Dzięki, Karolciu. Pozdrawiam - Piotr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak się poddać bez walki ? To nie po Lecterowemu ; ) Potarguję się trochę, Ewo : ) Jeżeli uznasz, że wiersz bez cierpliwości ciążenia jest genialny (!), to ją wywalę. Jeżeli nie, to po co ? Jest prawie dobry a będzie trochę lepszy, niż prawie dobry...no, nie wiem ?
: )
Opublikowano

dziś nie mam czasu, wpadnę, może w sobotę to napiszę więcej...
jako, że jestem wielkim zowlennikiem plstycznych opisów i metafor...
obrazowania, powiem ci jedno

tam gdzie mosty
cicho przeskakują rzekę

cąły wiersz mógłby nie istnieć (żartuję ;p) ale ta metafora jest boska.... 100% uplstycznienia gratuluję

stawiam plusa za nią... nawet to zazdroszcze, że sam jej nie odkrłem, a w sobotę, albo wcześniej wpadnę jweszcze

pozdr.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...