Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Autokar (klimatyzacja
plus przyciemniane szyby)
w Dolinę Śmierci nas wiezie,
pozwala umrzeć na niby,

ten mały i martwy obszar,
geograficzna nicość,
to zmarnowana płaszczyzna
postępu, pole popisu,
w sam raz na małe państwo,
obóz, monokulturę,
w sam raz na republikę,
i w sam raz na dyktaturę,
można tu sobie obejrzeć
śmierć pozbawioną planu,
leżącą cieniem, pasywną,
na wąskim wybiegu trzymaną,
otoczona górami życia,
zamknięta w swoich granicach,
pokonana, zupełna pustynia,
odprysk księżyca,
zmarnowane miejsce pod państwo,
uprawę kolczastych drutów,
plantację strachu lub obóz
pracy, miasto bezruchu,

tam, gdzie umiera drozofil,
rodzi się prawdziwa cisza,
- zmarnowane miejsce pod krzyk czyjś
(żadnych objawów życia).

Opublikowano

Witam Panie Mariuszu,

czytając Pana metodą: początek - koniec, straciłbym wiele :)

Ale zacznijmy tak: początek bez uwag (poza wielką literą na początku) - koniec: rytm w drugim wersie (może: rodzi się prawda i cisza), "czyjś" chyba zbędne (razem z "krzyk" tworzą dwie jednosylabówki w zakończeniu - chyba nie tak), drozofil - chyba: drozofila (chyba, że nie o muszkę szło?), nawias w ostatnim proponuję usunąć.
Przesłanie czytelne - "zmarnowane miejsce pod krzyk" (bardzo ładne).

Środek: dla mnie ciekawszy przez zabawę skojarzeniami, snucie wątków dopełniających znaczenie. Wiele ładnych określeń ("geograficzna nicość", "śmierć pozbawiona planu", "leżącą cieniem, pasywną" - żeby wymienić kilka).
Ogólna uwaga: chyba za wiele naraz. Są powtórzenia ("zmarnowane miejsce", "państwo", "obóz") - odnoszę wrażenie, że od "otoczona górami" zaczyna się inny wiersz, częściowo ponawiający motywy; "otoczona" odnosi się do "płaszczyzny" chyba? - wiele wcześniejszej, stąd zagubienie czytającego (biżej jest - we wtrąceniu - śmierć, co myli dodatkowo).

Ciekawy pomysł - oryginalny punkt spojrzenia na - wydawałoby się - zbanalizowany temat "wycieczki do obozu smierci" (nb. dzisiaj dwa wiersze o tej tematyce sie pojawiły na portalu!). Widoczny jest Pana sposób pisania, budowania świata - obrazów, idący w stronę przekazu refleksji raczej, niż budowy nastroju.
Zachęcam do skrótów - kondensacji, przemyślenia zachwiań rytmicznych.

pzdr. bezet

Opublikowano

zwarzcie na te przyciemniane szyby - któż w środku - w autokarze - my ... - w wyobraźni doganiamy czas, o którym mowa w wierszu, te przyciemniane szyby to zapewne powieki naszych zmarnowanych szans na jutro - umarłych pochód zza przyciemnianych, przymrużonych doglądać oczu i wiedzieć, że cząstką będąc wewnątrz - jest się za sferą marzeń - w teraźniejszości, w świecie pieknosci i ułudy - nawet kiedy wyjedzie się z terenu, o którym mowa w wierszu, o którym marzy każdy przeżytek i dobroduszny człek - stać się panem sytuacji, stać się jak te przyciemniane szyby - wcisniete we framugi autokaru na głębokich resorach - więc ani zgrzytu, ani spekania - tylko śmierć dookoła - choć to tylko muzeum

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za wszystkie (cenne!) uwagi. Tego oczekiwałem. Opublikowałem ten tekst idąc na łatwiznę. Nie wyglądał tak, jak tego oczekiwałem, ale ja już nie mogłem z nim nic zrobić. Byłem już za daleko. Zajmowało mnie co innego. No i postanowiłem zdać się na komentatorów. Nie zawiodłem się. Teraz mam plan zmian, poprawek. Myślę, że jeszcze coś z tego będzie.
Jednak zarówno Pan, Panie Romanie, jak i Witek, nie postawiliście zarzutu podstawowego. Otóż nie potrafiłem w tym wierszu wyjaśnić, zasugerować podstawowej rzeczy - przedmiotu utworu. Nie potrafiłem sprawić, by czytelnik czytając miał przed oczami Death Valley w stanie Kalifornia, a nie Auschwitz/Birkenau. Mnie samemu to drugie miejsce nie przyszło do głowy. Wzmiankowany przeze mnie obóz to nowa struktura, która mogłaby stanąć gdzieś nieopodal Zabrisky Point. Miejsce dobre na wzorcowy KL jak każde inne.
Pozdrawiam, MP
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Patrząc na Death Valley z autokaru (przyjemny chłodek, przytłumione słońce) podziwiamy widoczek, który fascynuje zupełna pustką. Pustka to dla nas apoteoza śmierci. A jednak pustka to pustka, nic więcej. To z sobą przywodzimy swe powolne gnicie. Kamienie, piasek, sól - są nieśmiertelne. To my umieramy, za szybą autokaru.
A propos muzeum (i Ty też wyczytałeś Auschwitz?), to pośrodku tej długiej doliny stoi pałac rodem z perskiej bajki, który postawił jakiś teksaski Fitzcarraldo. W nim małe muzeum poświęcone właścicielowi i kran z wodą... Ameryka!
Pozdrawiam, MP
Opublikowano

Faktycznie ten nawias mi nie pasuje w ostatnim wersie. Ponadto mam dziwne wrażenie, że to wycieczka nie w jakieś miejce a stan. Coś w rodzaju "pobawmy się w umieranie" tylko ta zabawa nie ma sensu bo: " nic dwa razy" "rodzimy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny"
Pozdrawiam
Madzia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Więc znów nie trafiona/niepełna sugestia autora wiersza, która powinna była (gdyby była pełna) skierować Twoją uwagę na konkretny przedmiot utworu - kawałek pustyni w Ameryce Północnej. Jeśli chodzi o "zabawę w umieranie", to nie musimy się w nią bawić i żaden wiersz nie musi tego sugerować i w ogóle nie musimy sobie tym zaprzątać myśli. To po prostu jest, trwa (umieranie, nie zabawa), czy tego chcemy, czy nie. W puencie wiersza starałem się pokazać tę sytuację: pustynia nie jest apoteozą śmierci, pustynia to pustka, natomiast wszystko co złe, co boli, co zabija jest przynoszone przez życie. Patrzymy sobie na Dolinę Śierci i mówimy "to miejsce zabójcze dla życia", a tymczasem nie trzeba robić turystycznych wypadów, żeby poczuć ten sam lęk; wystarczy spojrzeć na podwórko, do gazety, w okno sąsiadów. Moment opisany w wierszu jest reakcją na raptowne zrozumienie tej - prawda, że banalnej? - oczywistości. Czy ona ma sens? Jako oczywistość - ma, bardziej niż cokolwiek innego. A czy to jest ten sens, który my przypisujemy umieraniu? No tego niestety nie wiem. Choć wierzę, że tak.
Szymborską lubię, choć może nie ten kawałek.
Pozdrawiam. MP
Opublikowano

Mniam!
To tu zacząłem ucztę, nie tylko myśli, ale i uczuć! Bardzo ciekawy warsztat, nie pozwalający na chwilę nieuwagi, a zarazem absorbujący bicie serca. Grupa skojarzeń powoduje, że wiersz przemawia nie tylko ulotną chwilą, po której pozostaje jednie przerwana pajęcza nić. Ale głębią, w której kipiel skojarzeń na nowo porywa umysł i chce się jeszcze i więcej.
Czekam z niecierpliwością na dalszą ucztę poezji.

Paweł

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co do rapowania, to być może przeszkadza tu mój podział tekstu na krótkie wersy. Na początku liczba wersów była dwa razy mniejsza, a one same - dwa razy dłuższe. Potem pociąłem wersy na połowy, żeby uzyskać wrażenie pobieżnego sprawozdania z wycieczki, jedynie między wierszami przemycającego właściwy sens, przekaz dla czytelnika. Z drugiej strony rap o smierci? Czemu nie. Być może w przyszłości będziemy pisać rapy, tak jak Kochanowski treny. Forma wiersza to znak czasu. No ale po to, by uznać "spacer..." rapem, trzeba by go solidniej rapersko wystylizować. Jak już się przyznałem Panu Roanowi Bezet - nie jest to solidnak poetycka konstrukcja. Może dzięki Wam będzie. Pozdrawiam. MP
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki. Tak już mam, że "kipiel skojarzeń" wali się na mnie, kiedy tylko zacznę pisać. Właściwie zapisywanie wiersza polega u mnie na układaniu tych skojarzeń w jako tako logiczną całość, na selekcji, naklejaniu etykiet. Zazdroszczę tym, którzy zaczynając wiersz wiedzą jak on się skończy i jakim rymem. Ja raczej staram się nazwać to co zobaczę. A nad tym, co znajdzie się w zasięgu mojego wzroku, nie mam raczej kontroli. To proces przypominający może bardziej poznawanie (człowiek poznaje nadając nazwy) niż tworzenie. Sam jestem często zaskoczony efektem. A nauka płynąca z tekstu (jeśli płynie z niego jakakolwiek nauka), często jest też nową wiedzą dla mnie.
Cieszę się, że trop moich skojarzeń przypadł ci do gustu. Tyle o treści. Nad formą, jak to podpowiadają niektórzy inni komentatorzy, trzeba może jeszcze trochę popracować. Pozdrawiam. MP
Opublikowano

No tak!
Jednak dłuższa zaduma pozwala na... na to by może choć kroplę optymizmu nie do wiersza ale w siebie i wraz zrodzoną ciszą wznieść nie krzyk, nie państwa lecz "dolinę w której śmierci już nie będzie" – po prostu – wiosna. Jesteśmy zabiegani, zapracowani, ale nie znaczy, że za... a raczej tak - za - powinniśmy być, za nadzieją. Może jednak należałoby się rozejrzeć ponad swoje ziarnko piasku i ujrzeć błękity?

PM

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niedopracowany, bałaganiarski rytm odwraca uwagę od treści wiersza. Forma powinna współgrać z przekazem poetyckim, a nie go deformować i zagłuszać. Za bardzo koncentrujesz się na tym, aby wcisnąć to, co masz do powiedzenia, w określone ramy, w związku z czym musisz uciekać się do różnych protez.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Co rozmazać? Czego tu zabrakło?   Może lepiej zacząć od nie-rymowania. Rymowanie nie jest tożsame z wartością artystyczną utworu, a pociąga za sobą wymogi rytmiczne i potrzebuje wybitnej biegłości w posługiwaniu się językiem. A i tak najważniejsze jest tworzenie oryginalnych obrazów i logiczne łączenie ich w całość. I to w zupełności wystarcza, nie są potrzebne żadne dodatkowe polepszacze.     To właśnie robi, notabene, dobry wiersz. ;)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Zwędził Jacek dinozaura koledze po fachu, a widziała wszystko Laura, nie ma sprawy, brachu.   Znowu wierszyk się nie klei, chociaż płynie gładko. Bedą pewnie wszyscy mieli znów ubaw z nakładką.   To by było chyba tyle, co tu dodać więcej (?), wirtualnie głowę chylę i pozdrawiam jeszcze.             Słowa są przyczyną nieporozumień.   Mały Książę, Antoine de Saint-Exupéry.   Czasami rzeczywiście lepiej ugryźć się w język, niż coś powiedzieć. Niestety, zdarza mi się mieć z tym problem i też już nieraz ta "szczerość" obracała się przeciwko mnie :)))   Pozdrawiam.         Dziękuję :)   Również pozdrawiam.      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Równie dobrze może być całkiem odwrotnie. Miłość też jest czasochłonna, ciągle się rozwija i przechodzi wiele przemian. Chyba, że mówimy o tzw. coup do foudre, co nie jest jeszcze miłością i trudno zestawić to chwilowe zauroczenie czemuś tak mocnemu jak nienawiść.   Wiersz próbuje filozoficznie opisać coś ciekawego, otwiera się na zdziwienie światem, to dobry kierunek. Warto jeszcze pomyśleć, jak rozwijać wątek, aby nie był zwykłą wyliczanką. Przy szeroko rozumianych refleksjach 'ogólnoludzkich' należy też mieć na uwadze, że granica między odkrywczością a banałem jest cienka. Ten tekst balansuje właśnie na linii podziału, ale nigdy nie wiesz, czy nie trafisz na czytelnika tak doświadczonego życiowo, że trudno go będzie zainteresować tym, co wiersz ma do powiedzenia.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         Miałem nadzieję, że dalej będzie równie ciekawie...
    • Sen jest światłem nocy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...