Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na Widzewie podobno
stale się ociepla

To nawet zabawne
teraz przechadzając się między blokami
nie odczujesz tak dotkliwie jak niegdyś
lodowatych spojrzeń
człowiek mniej cierpnie
a od zmrożonych stosunków w których się
poczyna
któreś pokolenie
krew nie zastyga tak chętnie

Ja wiem
Obijanie cementowych kloców styropianem
zakrawa na akt rozpaczy stałochłodnych
Mnie tam pasuje
Kumulujcie zimno
Mogę się wreszcie przechadzać po okolicy
Skroplić myśli
Bałwan jeden z drugim niech się iluzjuje
Izoluje
Nieważne
To jest zero absolutne i nawet polska gramatyka
z takim nie zadrze

Jezu, dlaczego tutaj zamieszkało 140 tysięcy ludzi?
Dlaczego pod najbardziej odpychające głazy
robactwa wpycha się najwięcej?
I jeszcze jedno: oni w końcu się przekręcą
Wszyscy
Pewnego dnia obrócą sie w padlinę z marketu
Trzeba ich szczelnie owinąć w nekrofolię
Popchnąć dalej

Cmentarze są stare
W przeciągu 100 lat ze 140 tysięcy zamieszkujących
betonowe jamy
nie ostanie się prawie nikt
Wiadomo homo betonus nie zniknie
wymienią się pokolenia
Jednak 140 tysięcy najpewniej kojtnie
tak jak kojtnęło poprzednie 200
Cmentarze potrafią być bardziej wiekowe
Bardziej wiekowe niż wiek
Widzieliście jakiś 140-tysięczny cmentarz?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poważnie? Mogę prosić o konkret? znajdę to w sieci?
W sieci, w książkach, w historii.
Konkret, to niedobre określenie, ale trudno - Auschwitz I, II, III
1,1 mln (w tym 150 tys. Polaków)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poważnie? Mogę prosić o konkret? znajdę to w sieci?
W sieci, w książkach, w historii.
Konkret, to niedobre określenie, ale trudno - Auschwitz I, II, III
1,1 mln (w tym 150 tys. Polaków)
nie no prosze. ja mowie o normalnych cmentarzach. Wiem ze nie doprecyzowalem, ale mam na mysli takie cmwntarze, ktore miescilyby sie w konwencji przyjetej przez peela. wiesz, na przyklad takie luzne podmiejskie skladowisko zwlok:).
Opublikowano

pewnie w Chinach coś takiego by się znalazło. Sam widziałem, jak się tłukli kiedyś na ulicy. Na pięści. Teraz, to pewnie już nie tylko - cywilizacja. Parę tysięcy ich tam było - po jednej stronie. A po drugiej drugie tyle. Tak myślę, że w tygodniu, jak 3, 4 razy tak się tłukli. No to i żniwo musiało być.
Ale gdzie? Znaczy się to żniwo gdzie. Duży kraj, cholera wie. ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja widziałem Cmentarz Łyczakowski we Lwowie. Podobno jakieś 600 tys. grobów.
Akurat jak go zwiedzałem, w jednej z alejek stara Polka cieszyła się głośno,
że wreszcie znalazły się pieniądze na renowację... 4 nagrobków.
Opublikowano

szanowny Oskar Dziki

kilkanaście lat temu byłam na pogrzebie krewnego w Warszawie
na Cmentarzu Bródnowskim
rozmiar Cmentarza zrobił na mnie wielkie wrażenie i już wtedy dowiedziałam się
że pochowanych jest na nim ponad milion osób
jak się ma 1 000 000 do 140 000 widać gołym okiem
z poważaniem

dodam: wiersz uważam za taki sobie

h ttp://warszawa.wikia.com/wiki/Cmentarz_Br%C3%B3dnowski

Opublikowano

Hm. W sumie ja też się zastanawiałem nad podobnymi kwestiami.
Dwa lata temu.

I doszedłem do wniosku, że skoro w Ameryce jest tyle ludzi, a miejsce mają nawet na cmentarze dla psów, to dałem sobie z tym spokój.

A co do pointy - nie zjadają. Po pewnym czasie owszem. Bo robak zje nieboszczyka, ptaszek zje robaka itd., itd. Ale bezpośrednio to nie.

Zdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...