Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Drodzy Państwo :P))) Od pewnego czasu na poratalach i afiszach obiweszcano światu informację o prze-genialnym horrorze tytułem REC. Byliście może? Ja byłem - i to był bład.
Jezeliby wierzyć recenzjom i nazwać to "genialną produkcją" to trzeba buy Hanię K nazwać najwięskzą poetką ze wszystkich portali :)

Ten film był prymitywny, żałosny i śmieszny - nie było w nim nawet jednego strasznego momentu, bo nawet te prymitywne sceny - gasnie.. śiwtło...uuu. i się zapala, bły tak wyreżyserowane, że człowiek miał wystarczająco dużo czasu, zeby się domyslić, co będzie po zapaleniu światła.

I mówie wam to ja ;) Osoba, która serio przeżywa horrory (Lśnienia ;) nie mogłem ogląda w nocy, dopiero w dzień ;pppp)

Był też ktoś, jak - - wrażenie?

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

wczoraj czy przedwczoraj oglądałam Reca i Frontiers
zrobiłam sobie taki maratonik od 9 rano
nie wystraszyły mnie te filmy, chociaż zwykle horrory oglądam z przysłoniętymi oczami
za to obrzydziły okropnie, Frontiers naturalnie mocniej
bo Rec to taka bajka w zasadzie bez fabuły, bo jak można określać fabułą 2 godziny wgryzania się w ludzkie gardła?
bleh

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Hmm
/j
Opublikowano

Dzisiejsze tzw. horrory nie zajmują sie straszeniem widzów, tylko obrzydzaniem ich, wywołując odruch wymiotny (jak np. Texańska Masakra, czy Piła, czy Sadysta itd.)
Filmu "Rec" nie widziałam i jakoś nie chcę obejrzeć.
W ostatnich latach nie wychodzą dobre filmy. Fabuła się powtarza i w sumie wiemy co się stanie i jakie będzie zakończenie.
Bardzo dużo spodziewałam sie od twórcy filmu "Sierociniec"(podobno horror) i .... zawiódl ... totalne dno. Nie wiem czy zdrową i naturalną reakcją miał być śmiech, ale śmiałam się.

Opublikowano

a mnie Sierociniec podobał się:)
nawet nie z racji tej historii o dzieciach-duchach, po prostu próbowałam potem wczuć się w rolę matki, która - chociaż przez przypadek - doprowadziła do śmierci własnego dziecka.
dla mnie to nie był horror, raczej dramat, i jako taki mnie nie zawiódł.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To REC to większe gówno :)

Problem leży w tym, że wpadli na genialny pomysł, żeby film bł jakby nagraniem z kamery świadka-dziennikarki. Super! Tylko tyle nie wystarczy :( A więcej nie ma :(

Pozatym rezyser nizebyt umiał sobie poradzić z nowa formą, przez co m.in do końa nie wiem, czy widz miał być -
a) osobą, któa odtwarza film po znalezienu kamery
b)czy w 99% kamerzystą uczestnikiem akcji

Nowa forma nie pzowoliła mu na wykorzystanie znanych-scen-ujęc wstraszaków, a swoich własnych nie wymyslili :( Oprocz tego nie budowali napięcia, a dyszący aktorzy (niby fajnie, bo to takie rzecyzwiste) zagłuszlai cisże, która by mgołą wprowadzić w niepokój

A fabuła mości państwo.. dno :( Prostacka, niespójan, żałosna.

Tajemnicza chroba na kształt wścieklizny,która powoduje,m że po nieznanym czasie cżłowiek wpada w potężną furie i żądzę mordu.. OK? ale niby jak ta choroba może powodowazc psotęgowanie sił, wstanie po dwóch kulach w pierś, czy po skręceniu karku? Nawet jezeli wziąc udział sił nadprzyrodzonych (w ostatnich scenach, rzekome opętanie) to i tak burzy je nagranie naukowca stwierdzającego, że enzym jest neistabilny ;))) A o co chodzi z tym opętaniem? Nie pytajcie mnie, bo nie wiem: oto

dawno, danwo temu było sobie dziecko opętane i jakiś facet chciał je leczyć. Enzym okazał się niestabilny, więc naukowiec ( zamknął? zaklął oprzy użyciu krzyża - nie jest to powiedziane) na strychu i zamknął apartamet Dziecko miało 5 lat... na samej końćówce dorosły potwór ma z około 20 lub więcej.. Pytanie: jak superagresywny potwór bez jedzenia i picia mógl przeżyć 15 lat i co więcej nie hałąsowąc i nie próbowa wyjść, tak, że nikt nie zwracał uwagi na apratament? I dalej... jak się choroba roznosiłą (śliną) czy potwór wychodził z tego mieszkania - zaraził psa...i "zaatakował staruszkę" (kretynizm całkowity bo babka drze się, że ją mrodują, więc chyba wszedł do niej potwor, bo inaczje by się nie darła) I pzoatmy - czemu nei wyszeł wcześniej...?

Panowie dno, ktore nie jest straszne, keidy sięzacżło robić nieźle okaząło się, że to ostatnie 2 minuty filmu ;(

Nie polecam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Hmm
/j

:)))
Opublikowano

Hmmmmm ujęcia z ręki ... kamera ... coś jak "Blair Witch Project - Historia wiedźmy z Blair" ?
Przyznaje na tym sie strasznie bałam ... a na samym końcu zawiesiłam sie ze zdziwienia i tak siedziałam chyba z minute , z rozdziawioną gębą i wielkimi oczami ...
Tooo byłoooo dooobre !

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj Adolf, po co się tak to wgłębiać? przecież tam jest... pusto:)
chciaż wiesz, do tego momentu było nawet ok. gdyby to była po prostu faktycznie jakaś zmutowana wścieklizna, to już nawet ta nadprzyrodzona siła byłaby ok
albo np. jakieś skażenie radioaktywne też byłoby w miarę ok
albo jakieś eksperymenty szalonego naukowca

ale %#$%^%#**!!! po cholere mieszać w to opętania i śledztwo Watykanu? nie no sorry, oglądałam różne filmy na temat opętań, czytałam różne książki i nigdzie nie było tam tak zabawnej historii jak w recu;)



zapomniałeś tu dodać, że Watykan pozwolił temu naukowcowi leczyć opętaną [??] dziewczynkę. więc skoro leczyć, to może ona jednak nie była opętana? ale w takim razie po co Watykan? poza tym fajnie, że kogoś tak niebezpiecznego dla ludzkości trzyma się w domu na osiedlu na starym strychu, gdzie ta nadprzyrodzona moc opętanego? siema ściema jak to mówią prawnicy ;p
Opublikowano

ostatniascena. moża powiedzieć niezłe... jedyna taka w cąłym filmie ;(

h ttp://pl.youtube.com/watch?v=u6_3C-i5BWE

i jak wyghlądął pokoik... niestety jako chemik nieruszały mnie kolby :P

h ttp://pl.youtube.com/watch?v=1gWEy9uHACU&feature=related

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj Adolf, po co się tak to wgłębiać? przecież tam jest... pusto:)
chciaż wiesz, do tego momentu było nawet ok. gdyby to była po prostu faktycznie jakaś zmutowana wścieklizna, to już nawet ta nadprzyrodzona siła byłaby ok
albo np. jakieś skażenie radioaktywne też byłoby w miarę ok
albo jakieś eksperymenty szalonego naukowca

ale %#$%^%#**!!! po cholere mieszać w to opętania i śledztwo Watykanu? nie no sorry, oglądałam różne filmy na temat opętań, czytałam różne książki i nigdzie nie było tam tak zabawnej historii jak w recu;)



zapomniałeś tu dodać, że Watykan pozwolił temu naukowcowi leczyć opętaną [??] dziewczynkę. więc skoro leczyć, to może ona jednak nie była opętana? ale w takim razie po co Watykan? poza tym fajnie, że kogoś tak niebezpiecznego dla ludzkości trzyma się w domu na osiedlu na starym strychu, gdzie ta nadprzyrodzona moc opętanego? siema ściema jak to mówią prawnicy ;p

a .. i ponoc tam były dwa stwory w tym mieszkaniu :)) Teraz to ja sam nie wiem o co chodziło :) w internecie ktoś dął zdjęcia:

h ttp://img388.imageshack.us/img388/6309/vlcsnap1018149rn6.png
h ttp://img373.imageshack.us/img373/9741/vlcsnap1022578na1.png

Ale o co biegało to ja nawrt nie wiem :(

I jeszcze te jego eksperymenty... ile to trwąło, co się działo. Strasnzie niespójne. A siła nadfprzyrodzona - ok... ale nie w tkai sposób :(

Wogóle nie budowali napięcia i rożsmeiszali (latali i wrzeszczeli)

a i jeszcze jedno - solidarność trupów czemu bestie same się nie atakowały?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale i w tym nie byli odkrywczy :)) Moja nuczycielka z liceum (kilka lat już) opowiadał, że wcsiecklizna to niebezpieczna choroba i że jak wściekły pies ugryzie cżlowieka, to trzeba go izolowac (nie ma lekasrtstw) i jest strasnie agrsywny ;PPP

pozdr.
Opublikowano

konwencja i gatunek. horrory nie są tylko po to zeby straszyc. rec oglądalem juz dawno i nie raz i nie dwa. film wsrod swoich braci, szczególnie europejskich, a blizej hiszpanskich i francuskich robi wrażenie. gdyby nie motyw ludzi zombie czego w filmach nie lubie [ale to klasyka i ma mnostwo fanow] dalbym tej produkcji 9, za kompletnie nowe spojrzenie i wykorzystanie pewnych rozwiązań. ten motyw był niepotrzebny, zbędny. ale to hołd i ja to rozumiem.

na pewno jak strażak spadł na morde to wiedziałeś że tak bedzie...
mozesz mi codziennie rano podawać prognozy pogody na nastepne pare lat?

"Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P \'

a ja absolutnie czesto i nagminnie. i gadasz głupoty. pytania jakie zadajesz są idiotyczne.
nie ma współczesnie dobrych horrorow? no patrz, ja tam co tydzien chociazby jedną perełke zawsze znajde.

fabuła była idityczna wiec załujesz ze poszedłes do kina. ty wiesz na co chodzisz do kina czy po prostu na to co ci ludzie polecą.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



straszenie to nei taka łatwea rzecz. Każdy się przestraszy jak z ciemności coś wyskoczy iwrzaśnie. Patrz na Lśnienie - tam jest cały czas jasno, a napięcie jest potężne. Tu go nie ma, bo reżyser się zagalopował w formie... dyszneie.. moze i fajne.. ale - nie pozwoliło w niekotrych miejscach podbudować napięcia.

pozdr.
Opublikowano

spoko spoko jedno oko na maroko , jak by nie było to nie ma filmów lepszych i gorszych , względność pojęcia piękna - a nie zastanawianie się nad tym jak bardzo się nie podobało , nie chcesz słuchać chujowych płyt to ich nie kupujesz , nie chcesz oglądać chujowych filmów to ich nie oglądasz - no i sorry za moją brutalność - ale artysta z Austrii - ten od Anschluss - burzy się spokojną wodą najwyraźniej - kto czytał podręcznik do historii ten wie o co chazi , a zawsze przed filmem recenzję proponuje jakieś zapodać czy w tym kierunku coś bardziej - pewnie do obejrzenia przekonał cię plakat hehehe - ok prosty w odbiorze - siła reklamy pzdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



trza bło zdradzać moją tajemnicę? A nie myslałeś, że nad moim imidżem "artysty-inte-lektualisty" pracowałem 3 lata, nie spałem, nie jadłem - a ty.. zdraszasz to wszystko !! :) zepsułeś ;) Teraz się wszyscy dowiedza, że się o filmie dowiedziałem z przystanku sprzed Tesco................ jestem zrujnowany................ ;PPP

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc, @Berenika97, @Simon Tracy, @Kwiatuszek, @FaLcorN, @Poezja to życie dziękuję za wasze odwiedziny i pozostawienie śladu. @viola arvensis  jeżeli inaczej i wyjątkowo, to strzał w dziesiątkę. Cieszę się

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @RomaBardzo mi miło. Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam.
    • Gdy widziałem Cię po raz pierwszy, zbiegałeś ze wzgórza  Dookoła szumiał wielkopolski las Oczy miałeś smutne, nos zaczerwieniony  Lśniące bordowe serce zdobiło Twój pas I sam nie wiedziałem, dlaczego na Cię patrzę Tak natrętnie, pytałem się sam Bo czułem, jakbym miał Cię już wcześniej i zawsze Tak czułem, kiedy ujrzałem Cię tam Ktoś śpiewał: „Złote Piaski, ach, Złote Piaski!  Kto był w nich choć przez chwilę, temu przyśnią się nie jeden raz.” Spojrzałeś na mnie, a oczu Twych zieleń Odbiciem była przyjeziornych traw Sarna w biegu zatrzymana, młody jeleń Letni anioł, niepomny ludzkich spraw I nie wiedziałem, dlaczego na mnie patrzysz Co we mnie widzisz, pytałem się sam Czy na Twojej twarzy widzę wzruszenie? Dałeś mi uniesienie, lecz co ja ci dam? I wciąż ktoś śpiewał: „Złote Piaski, ach, Złote Piaski!  Kto był w nich choć przez chwilę, temu przyśnią się nie jeden raz.” Wtem sięgnąłeś drżącą ręką, mój mały Do mej ręki, aby tkliwy dać mi znak Uściskiem czułym Ci odpowiedziałem I ujrzałem twoje usta, uśmiechnięte w wielkie „tak” Tak jak wtedy żeśmy na tym wzgórzu stali Tak ja nadal stoję z Tobą w moich snach Choć niewiele nam wspólnego czasu dali Tak ja nadal jestem z Tobą w moich snach I sam śpiewam: „Złote Piaski, ach, Złote Piaski!  Kto był w nich choć przez chwilę, temu przyśnią się nie jeden raz.”
    • @Waldemar_Talar_Talar Po Targach w Krakowie ustalimy poetycką''wymianę myśli''.Jestem z moim Wydawnictwem i niby powinno być łatwiej bo to drugie ''wyjście'' a trochę ''zatrzymuje ''w biegu codziennych spraw...Dziękuję raz jeszcze.
    • @Waldemar_Talar_Talar Waldemarze, dziękuję za pamięć, jest kontakt prywatny do każdego, serdeczności :)
    • Drzwi autobusu rozsunęły się. Był to już ostatni, zjazdowy kurs  i kierowca nie zamierzał nawet udawać,  że nie chcę spędzać na postojach  więcej czasu niż wymagała tego  absolutna konieczność,  polegająca na wejściu lub wyjściu poszczególnych pasażerów. Nielicznych już co prawda. Sennie oklapłych na twardych, plastikowych  siedzeniach a wąskiej, topornej budowie. Większość wracała z pracy lub jakiś przedłużonych do granic spotkań towarzyskich czy biznesowych. Marzyli jedynie o kąpieli, spóźnionej kolacji i kuszącej miękkości łóżkowego materaca. Tył pojazdu jak to zwykle w tych godzinach, okupowali pijani oraz bezdomni. Wyjęci spod prawa. Bez biletu, przemierzający pulsujące uliczne arterię tego miasta spotkań kultur i inspiracji.  Wyrzuceni w mrok parkowych ławek, opuszczonych squatów  czy zagrożonych zawaleniem kamienic. Czy tak jak w tym długim jak wąż pojeździe. Wysłani przez społeczne oskarżające oczy, na jego ogon. By tam w kręgu kamratów. Nużać się w niepochamowanej głębi  upadku swego człowieczeństwa.     Traf a może i przeznaczenie  wskazało tego wieczoru,  że pośród tych wyrzutków  można było dostrzec twarz człeka, który na pierwszy rzut okiem  nie pasował tam wcale  ani zachowaniem ani tym bardziej ubiorem. Twarz jego nie zdradzała nic.  Żadnej zmarszczki ani bruzdy, mogącej wskazywać na to,  że myśli nad czymś natrętnie  lub że rażą go rozmyte, astygmatycznie zniekształcone światła latarni. Nie wyglądał na zmęczonego ani sennego. Utkwił wzrok w jednym punkcie,  zaparowanej lekko szyby. Gdyby autobus był jakimś zabytkowym, przedwojennym modelem. Można by uznać za stosowne  i jak najbardziej uzasadnione stwierdzenie,  że pasażer wyglądał jak duch  nawiedzający kabinę pojazdu.     Wnioskować by tak można po tym,  że odziany był w długi, sięgający kostek  dwurzędowy płaszcz o barwie świeżego popiołu z kominka. Tweedowy o kroju oksfordzkim, zdradzającym solidne pochodzenie tkaniny  jak i bardzo wysoki poziom uszycia. Biała jego koszula zgrabnie kontrastowała z granatowym krawatem w złote prążki, zawiązanym z najwyższym pietyzmem  na podwójny węzeł windsorski. Spodnie również szare, o szerszych nogawkach od kolana w dół, z wyraźnie klasycznym fasonem  i dokładnie zaprasowanym kantem, zgrabnie zasłaniały sznurówki lekko podpalanych, brązowych brogsów wykonanych bezsprzecznie ręką mistrza szewskiego a nie maszynowo. Ubiór wieńczyła brązowa czapka w stylu birmingandzkiego kaszkietu  o uciętym ledwie widocznym daszku.     Autobus ruszył w stronę  kolejnego przystanku. Za jego wiatą był zlokalizowany jedynie stary wyłączony już dawno z użytku cmentarz. Ostatni pochówek odbył się na nim jakieś pięćdziesiąt lat wstecz. Pełny był jednak tych cudownych, artystycznych nagrobków, które mimo wielu uszczerbków, uszkodzeń i bezmyślnych dewastacji młodzieży, nadal cieszyły oko tak pasjonatów sztuki  jak i odwiedzających nekropolię żałobników.     Niski, ułożony z na ciemno wypalanych cegieł mur cmentarza Był granicą dla doczesności, która mimo upływu pokoleń  nie miała śmiałości  naruszania spokoju zmarłych. Stare dęby, olchy i świerki Jak strażnicy rozpościerały długie gałęzie  nad marmurowymi grobami. Kuny, lisy i szczury dorodne jak małe koty brodziły ścieżki w  niekoszonych od dawna trawach  i rozplenionych powojach czy koniczynach. Bacznie obserwowane z góry  przez czarne, smoliste ptactwo cmentarne.  Zagony kruków i gawronów, potrafiły swym hałasem  zbudzić duszę z grobu. I wysłuchać jej żali czy próśb. Na skrzydłach rwały w noc ich tabuny. Ku gwiazdom rozsianym  na letnim nieboskłonie. By zanieść te prośby przed oblicze Boga. Gdzieniegdzie w noc, zachukał puchacz, to krzyż żeliwny, przekrzywił się z jękiem. To znów znicz dopalił się, pogrążając czuwająca u ognia duszę w czerni niepamięci.   Kierowca miał zamiar nawet przestrzelić ten przystanek bo kto mógłby,  chcieć wysiadać na nim  o tak niegościnnej porze. Zresztą stróż cmentarza, zamknął jego furtę jakieś trzy godziny temu, sprawdzając wprzód  to czy aby zmarli jedynie ostali na jego włości. Nawiedzić więc zmarłych  w mroku nocy było nie sposób. Zresztą po cóż? Zbliżając się z dużą prędkością do wiaty, kierowca wyczuł wręcz podświadomie  jakiś ruch na końcu pojazdu. Rzucił pobieżnie wzrokiem  we wsteczne lusterko I o mało nie wypuścił kierownicy z rąk. Ze zdumieniem dojrzał u ostatnich drzwi  bogato ubranego jegomościa, który jedną ręką uczepiony rurki, drugą dawał mu wyraźny sygnał ku temu że zamierza wysiąść na odludnym przystanku.  Więc usłużnie zwolnił i wjechał na zatokę. Otwierając jedynie ostatnie drzwi.   Depresyjna niemoc była mi dziś łańcuchem, którego piekielne ogniwa skuły mnie jakimś diabelskim zaklęciem z tą zdezelowaną wiatą. Praktycznie nieużywaną  i posępnie zniszczoną przez grupy młodzieży. Wybite szyby i oderwana w połowie ławeczka, cieknący, dziurawy dach i wszechobecny brud Były mi i tak milszym widokiem niż  zimne ściany mojego mieszkania. Myśl o tym, że miałbym tam wrócić  a od jutrzejszego poranka,  po nieprzespanej nocy. Znów przybrać maskę uśmiechu i normalności Wprawiała mnie w szalenie, głęboką rozpacz.     Jaki to wstyd,  że muszę płakać gdzieś na odludziu. Bo nie mam nikogo. Bo mam maski,  które nie pozwalają mnie dostrzec. Mam uśmiech na twarzy, który kamufluje łzy. Poświęcam się celom, które są puste. Kocham tą której nie zdobędę nigdy. Piszę wiersze, które przepadną.  Nigdy nie wydane. Dlatego przyjeżdżam tutaj. Żeby patrzeć w jedną, pewną i niezawodną wizję przyszłości. Na cmentarz. Dlaczego miałbym oszukiwać swoje myśli. Umrę, Wkrótce. I trafię na podobny cmentarz. Tu nie będę już udawał. Będę wolny. Od choroby życia. A czyż to samo nie wystarcza by nazwać śmierć wybawieniem? W to wierzę, że po śmierci będę szczęśliwy.     Z zadumy wyrwał mnie autobus,  ostatni już dziś według rozkladu. Może nie zwróciłbym na niego uwagi  bo codziennie przecież przecinał jezdnię nawet nie zadając sobie trudu by zatrzymać się w zatoczce. Kierowca był chyba nawet nie świadom tego, że moja osoba siedzi pod wiatą, każdego wieczora. Śpieszno mu było do domu.  Pewnie miał dzieci i żonę. Kogokolwiek kto czekał na jego powrót. Dziś jednak było inaczej. Autobus wyraźnie zwolnił jakieś dwadzieścia metrów przez zatoką  i włączył kierunkowskaz do skrętu. Zajechał, parkując idealnie tak by zmieścić całe nadwozie w obrysie zatoki. Przez chwilę nawet przemknęło mi przez myśl że tym razem kierowca dostrzegł mnie  i wiedząc, że to zjazdowy kurs  ulitował się nademną. Drzwi jednak naprzeciw mnie  były zamknięte na głucho. Miast tego otwarły się te ostatnie  i wydawało mi się,  że wysiadła tylko jedna osoba. Autobus ruszył dalej,  wzbijając lekki dym z rury wydechowej. Gdy warkot silnika się oddalił. Posłyszałem kroki.     Z narożnika wiaty wychynęła  postać mężczyzny. Młodego i postawnego. Był ubrany przedziwnie. Schludnie lecz niesamowicie staromodnie. Widać obydwaj byliśmy mocno zdziwieni  natrafieniem na siebie  o tak niecodziennej porze w tak osobliwie, odludnym miejscu. Podszedł do mnie jednak  i poprosił o papierosa. Odparłem, że pale jedynie mentolowe. Wie Pan - zaczął niepewnie - nigdy takowych nie paliłem. Ale tytoń to tytoń. Wyjąłem więc paczkę z kieszeni bluzy i wziąłem dwa papierosy.  Podałem mu jednego, włożył go szybko do ust  I nadstawił się ku płomykowi zapalniczki. Odpaliłem też dla siebie i zaciągnęliśmy się  ochoczo pierwszym dymkiem. Uchylił kaszkiet i podziękował mi serdecznie.     Minął wiatę i skierował się  ku zamkniętej bramie cmentarza. Zawołałem za nim  Proszę Pana. Pan tutaj na cmentarz? Dziś już zamknięty dla odwiedzin. Musi Pan przyjść jutro. Zaśmiał się serdecznie i rzucił  Ja wracam tylko do domu Tak przez zamknięty cmentarz? Ciemną nocą? Tam nie ma nawet latarni. Nie boi się Pan? Teraz już nie przystoi mi się bać. Ale jak żyłem to się bałem.  Bałem się Drogi Panie  życia w samotności i kłamstwie. Teraz już jednak mam spokój. Wieczny odpoczynek od życia. Skończył to zdanie i rozmył się jak duch W progu cmentarnej bramy.  Dopaliłem papierosa. I wstając z zamiarem powrotu do domu. Rzuciłem jeszcze w czerń bramy. Doskonale Pana rozumiem. I już się nie boję.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...