Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spojrzała w górę, jeszcze tylko dwa stopnie i będzie w stanie mu powiedziec. Zawsze był od niej o krok do przodu, teraz nagle zwolnił, a ona dobiegła. To pewnie ta niemożnośc wyprostowania pleców blokuje mu ruchy. Palce zatopił w czole, teraz podpierał nimi wszystkie, dopiero co wypielone dorosłe myśli.
Stanęła w progu, cała jej odwaga pójścia dalej rozmyła się w poświacie firankowego słońca. Przed sobą rozłożył ostateczne wyjścia ostatecznych sytuacji. Wzrokiem omijał wszystkie liczby i daty kolejnych zaplanowanych dla niego kroków.
Dziś nie chce rozmawiac, a ona nie zapyta. Zamilczony, wycofany w odległe kursy tratw nieodnalezionych, gestem da jej nadzieję.

Zasiądą przy kolacji, skosztują codzienności, byc może tak mało jej zostało.

Opublikowano

Widzę, że jesteś wielbicielką bardzo ardzo małej formy. Ponownie czuję ogromny niedosyt.
Nie wiem czemu, ale zaciekawiasz mnie. Może przez te metafory... :)
Postaraj sie iść dalej. Główną myśl, przesłanie Twojego tekstu, jestem w stanie załapać, ale pozól czytelnikowi wejść dalej w etiudkę, którą prezentujesz.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hej, Panie Ilionowski, pozwalam sobie na drobny cytat, na który zapewne natknąłeś się wchodząc do tego działu:
"Dział dla początkujących - (...)Konstruktywne i ciekawe komentarze mile widziane. Prosimy tolerancyjnie odnosić się do publikujących."

Czy jeśli tekst Ci się nie podoba, musisz zaraz mieszać go z błotem???
Faktycznie autorka musi popracować, ale można ciut życzliwiej Jej to zasugerować.
Wiem, Ty jesteś chodzącą doskonałościa, ale też kiedy zaczynałeś. To zaledwie trzeci tekst dziewczyny.
Mistrzu, pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie usiedzę długo w jednym miejscu- przyczyna:ADHD.
A jak spłaszczy mi się to i owo to zawsze jest możliwość zakupu na www.allegro.pl urządzonka, co wymasuje, ukształtuje, ujędrni, a może jeszcze radochę sprawi ;))
Jeśli nie zadziała, pocieszę sie tym, że lepszy płaski zad niż płaski dowcip.
Pozdrawiam jeszcze raz, Panie Ilionowski.
Opublikowano

Panie Ilionowski, ależ ja nie lekceważę!!!
Trzy razy dziennie wykonuję bieg na przełaj ( za psem) w celu ujędrnienia i zapewnienia dobrej kondycji, raz dziennie przepływam minimum 2 km- w celu nadania rzeźby, dwa razy dziennie masuję zimnym i gorącym prysznicem zapobiegając pierwszym oznakom cellulitis, potem masuję szczotą ryżową (ten sam cel), następnie wmasowuję kilogramy emulsji do ciała, aby zapewnić alabastrową fakturę. Dodatkowo zapewniam owym wypukłościom specjalną dietę- gorzką czekoladę i zasmażkę, żeby za płaskie nie były i żeby chociaż troszkę poszło w boczki (ponoć idzie moda na rubensowskie kształty).
Ale jeśli jakiś samiec z gatunku homo sapiens miałby mnie kochać i wielbić wyłącznie z powodu owych jędrności i niepłaskości to wolę szukać bardziej nietuzinkowego modelu.
PS
Płaski i sflaczały zad u mężczyzny również drażni moje poczucie estetyki.
PS2
Najbardziej erogennym organem jest mózg. Posiadasz?

Pozdrawiam
- Mózg Kobiecy Używany.:)

Opublikowano

No widzisz, jesteś lepszy ode mnie, mój doktorat ciągle "się pisze" w przerwach pomiędzy...
Jeszcze ciut , a przyjdzie mi wykładać chemię...w biedronce.
A czy ja piszę? Toć to marne wypociny. Od jakiegoś czasu odczuwam ogromną niemoc...wszelaką. Ugrz ez łam pomiędzy szukaniem hydraulika, walka z projektantem i smażeniem konfiturek.
A dzisiaj ostatni dzień urlopu i wracam do mojego rozpoczętego przed urlopem grantu.
Fizyka jądrowa? heh-kiedyś skonczyłam mat - fiz. a potem przekierowanie i zostałam marną humanistką. Chylę czoła- przed tą jądrową- bez względu na to czy z doktoratem, czy bez. Pozdro, Panie I.
-Kobieta- z mózgiem ...dzisiaj ex -blondynki.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...