Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



I co z tego? To są rewelacje dla przedszkolaków a nie haiku. O, proszę:

przed deszczem
jaskółki latają nisko
nad ziemią

albo:

piiiić piiiić
woła kania
na niepogodę

Ale Ciebie jest jeszcze gorzej, bo zastosowałeś odautorską ocenę
takiego działania pisząc o kukułkach: "sprytne". Coś tak okropnego

leniwe niedźwiedzie
wyjadają miód z barci
pracowitym pszczółkom

czy raczej: dziecinnego.

Jest jeszcze zła stylistyka: powinno być nie "innym gniazdom",
tylko "innym ptakom" albo "ptakom do gniazd".
Najwyraźniej nie wiesz dlaczego kukułki to robią?
Po prostu same nie budują gniazd, więc podrzucają jaja do wysiadywania innym ptakom.
Nie możesz więc napisać: podrzucają swe jaja innym gniazdom.

Reasumując: póki co warto mniej pisać a więcej rozglądać się dookoła.
No, chyba że stary chłop z Ciebie i za późno na takie drastyczne posunięcie :))
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




To nie jest haiku, tylko zdanie oznajmujace nam znana
informacje o jednym z gatunku ptaków.

Poszukaj jakiegoś obrazu, niepowtarzalnej chwili,
jakiegos przebłysku myśli, jaki natchnął Cię, kiedy
oglądałeś takie gniazdo, czy to naprawdę,
czy też oczyma wyobraźni. To musi byc cos,
co zmusi czytelnika do refleksji.

Akurat podałam tu haiku [chyba nie jest wzorowe,
od razu sie przynaje, bo ma w sobie zbyt wyrazna metafore]
tez o gniezdzie. Zbieg okolicznosci. :o)

Zycze udanych wierszy. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena jestem święta, żyje dla Boga, nawet w płaczu i bólu śpiewam mu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Moi rodzice byli przyjezdnymi z Małopolski. A moje miasto to były kiedyś dwa, które dzieliła rzeka Biała jak przypaść między zaborami. Ja jeszcze należałabym do Galicji i ten cmentarzyk z Bielska-Białej także. W Galicji wszystko małe i biedne (z wyjątkiem ratusza) ;) Miłego dnia.      
    • W sali sto siedemnaście pachnie nocą, plastikiem, metalem i chemikaliami gnijącego życia. Woda w kubku drży przy każdym twoim oddechu, tak cienkim, że boję się patrzeć, żeby go nie roztrzaskać jak szkło. Twoje ciało jest listem spalonym na krawędziach - kartki powykrzywiane, litery wyblakłe, mięśnie wiotkie, skóra chłodna i lepka, a kości pod palcami skrzypią jak stare drewno. Trzymam je w dłoniach, a one rozsypują się w pył, w kurz szpitalnego powietrza, w zapach dezynfekcji i krwi. Twoje dłonie są lekkie jak słowa, które mówiłeś w kuchni, a teraz pachną krwią, potem, kurzem i strachem, którego nie mogę wyrzucić z gardła. Oczy masz zamknięte, ale wiem, że tam jesteś -  w jakimś rogu ciszy, może w śnie, może w miejscu, gdzie nie ma bólu, ale jest zimno metalu, plastik, i ślad Twojej nieobecności. Aparatura mruga jak gwiazda, której nikt nie widzi. Monitor pika rytm zapaści, sinusoida spłaszcza się jak rozdeptane ciało w łóżku. Pielęgniarka kalibruje pompę infuzyjną, jej ręce suche od płynów i alkoholu -  jedyny dźwięk w tym betonowym świecie, jedyna modlitwa, która jeszcze jest możliwa. Pielęgniarka poprawia prześcieradło, nie patrzy na mnie -  wie, że słowa już nie wystarczą. Moje serce stoi przy tobie jak pies pod drzwiami, które nigdy się nie otworzą. Chciałbym wsunąć w ciebie powietrze jak dawne wspomnienia, nakarmić dniami, które mogliśmy mieć, ale życie nie daje się dokarmić -  odchodzi cicho, pozostawiając krwawe ślady na poduszce, włosy w wodzie, echo wbite w żebra jak nóż. Chciałem powiedzieć: nie odchodź, ale słowa ugrzęzły w gardle   jak stwardniały chleb w gardle dziecka. Trzymam cię za rekę i wiem, że to już nie twoja ręka, tylko ciepło, które odpłynie, cień, który pamięta dotyk, i mięso, które jest już tylko wspomnieniem napięcia w palcach. Sala siedemnaście zamienia się w morze -  morze ciał, zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, a ja stoję przy twoim łóżku jak na brzegu, widząc, jak odpływasz, bez łodzi, bez powrotu. Twoje oczy przestają patrzeć, twoje ciało chłodzi się jak stara stal, a moje serce krwawi w rytm pikającego monitora. I kiedy aparatura milknie, światło gaśnie jak oczy, które przestały mnie widzieć – zostaje tylko cisza, ciężka, jak mokre poduszki, jak łóżko, które już nie trzyma życia. Ale ta cisza to ty. Już nie w sali. Już nie w bólu. W ciszy, która oddycha we mnie, jakbyś wciąż była -  twarda, brutalna, bezwzględna, jak życie, którego nie udało się oswoić.      
    • Ślepe drogi powinni zaznaczyć, zawiłe też.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...