Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nieskończona...


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlaczego pomysł? To już gotowe spostrzeżenie, mysz z kotem, bezdomny i księżyc - wszyscy
pomieszcza się nocą w śmietniku, każde z nich znajdzie coś dla siebie do jedzenia. A potem?
Dlatego użytą wpierw "bezkresność nocy" zamieniłem na "nie-skończoną" bo kto wie,
co się jeszcze wydarzy, co nastąpi nim noc się skończy? (skoro jest... nieskończona!)
Nieskończoność oznacza nieograniczoną przestrzeń, nieskończony czas, bezkres i bezmiar.
Jak widać, dla wszystkich starczyło tej nocy miejsca :)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Boskie"? :) To już własna, odautorska interpretacja
pewnej zastanej sytuacji i wobec tego kto wie, czy nie mylna.
Może te kłębuszki to nietoperze, albo małe dziczki które widoczne
w słońcu narażone są na wielkie niebezpieczeństwo?
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlaczego pomysł? To już gotowe spostrzeżenie, mysz z kotem, bezdomny i księżyc - wszyscy
pomieszcza się nocą w śmietniku, każde z nich znajdzie coś dla siebie do jedzenia. A potem?
Dlatego użytą wpierw "bezkresność nocy" zamieniłem na "nie-skończoną" bo kto wie,
co się jeszcze wydarzy, co nastąpi nim noc się skończy? (skoro jest... nieskończona!)
Nieskończoność oznacza nieograniczoną przestrzeń, nieskończony czas, bezkres i bezmiar.
Jak widać, dla wszystkich starczyło tej nocy miejsca :)
Pozdrawiam
Oj już Ty nie łap mnie za słówka!:) Znowu to robisz:)... Poprawię się...Ciekawe "spostrzeżenie";)
Dziękuję za wyjaśnienie. Teraz rozumiem. Według mnie jednak "bezkresna noc" lepiej brzmi. Kasia:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nawet na to, co się jeszcze może zdarzyć:

nieskończoność
1. nieskończona przestrzeń, nieskończony czas
2. mat. nieskończony wzrost lub nieskończona ilość
w nieskończoność "bardzo długo, bez końca"
do nieskończoności "bardzo długo, bez końca"

h ttp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=Niesko%F1czono%B6%E6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A ja właśnie szukałem w słownikach, żeby uzasadnić lepszą wymowę "nieskończonej nocy"
i składająca się na to grę słów "(jeszcze) nie skończonej nocy".
"Bezmierność nocy" określa tylko to, ze wszystko się w niej zmieści a "nieskończona noc"
obejmuje bezmierność i bezkres, ale zarazem to, że jeszcze coś się może wydarzyć
Także tam, w tym śmietniku może dojść do dantejskich scen pomiędzy bezdomnym, kotem,
księżycem i myszą :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Nie skończony" dzień w takim razie :) Nieskończony to dzień bez końca, taki
jaki trwa np. na... Słońcu.
Nie naraziłeś się :) Tylko zasugerowałem, żeby unikać dopowiedzeń, określać coś
dobre/złe bo to tylko nasze widzimisię.
Pozdrawiam i zapraszam częściej :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajne, czytajac ma sie poczucie glebi i tajemnicy. w drugim wersie to wyliczanie troche za dlugie. rozumiem ze to symbolika i nie da sie tego ruszyc. "nieskonczona noc" mozna to traktowac dwojako - albo jako unfinished albo jako endless. ciekawa cecha polskiego jezyka. w angielskim musialbys sie juz okreslic w polskim moze to miec podwojne znaczenie i nic sie nie sypie. powodzenia.

pietrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację, wieloznaczne brzmienie "nieskończoności" nadaje więcej sensów ale zarazem...
wszystkie zbiegają się w jednym miejscu. W śmietniku :)
Drugi wers, bardzo nietypowy celowo ma sprawiać wrażenie czegoś, co wystaje ponad.
Wrażenie, że wszystko mieści się w nocy, bo noc jest bezkresna (jak nieskończoność).
Dla wszystkich (wszystkiego) starczy w niej miejsca.

Jak wspomniałem wcześniej, chciałem początkowo ograniczyć przekaz do "bezkresnej nocy"
a potem przyszło mi do głowy, że przecież słowo "nieskończoność" zawiera w sobie
także "bezkres".
Myślałem też nad czymś w rodzaju:


ciepła letnia noc
księżyc kloszard kot i mysz
w jednym śmietniku


bo wiadomo, po co kloszard, kot czy mysz zaglądają do śmietnika?
Jednak tym razem nawet kot nie przyszedł po mysz, bo na śmietniku znajdzie
resztki (nieskończone!) różnorakiego i lepszego jedzenia - dla wszystkich starczy.
Nieskończoność nabiera wielu znaczeń zwłaszcza w śmietniku :)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Boskie Kalosze,
lepiej i bardziej "klasycznie" byloby
gdybyście w miejsce "nieskończona" wstawili
"rozgwieżdżona".

rozgwieżdżona noc -
księżyc kloszard kot i mysz
w jednym śmietniku

Nieskońcona - to pojęcie "odautorskie",
nieobiektywne, niefotograficzne.
(Oczywiście - MBNZ.)


Moje impro:


rozgwieżdżona noc --
księżycowe kratery
w telewizorze


Pozdrawiam przedburzowo i uciekam. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Boskie Kalosze,
lepiej i bardziej "klasycznie" byloby
gdybyście w miejsce "nieskończona" wstawili
"rozgwieżdżona".

rozgwieżdżona noc -
księżyc kloszard kot i mysz
w jednym śmietniku

Nieskońcona - to pojęcie "odautorskie",
nieobiektywne, niefotograficzne.
(Oczywiście - MBNZ.)
Odautorskie jak rozgwieżdżona :) Tak samo widać, że noc jest ogromna, nieskończona
jak i to, że jest rozgwieżdżona. A co, może nie miałeś nigdy wrażenia nieskończoności
patrząc w nocne niebo? W żadnym innym przypadku nie jest aż tak dotykalna, jak właśnie
jasna nocą, kiedy widać Mleczną Drogę wiodącą donikąd.
Poza tym, co nam daje: rozgwieżdżona? O tym mówi już księżyc w drugim wersie,
bo skoro zagląda aż do śmietnika to wiadomo, że niebo jest czyste i widać również gwiazdy.
Ale wtedy, po co taki długi wers? Już lepiej byłoby skupić się na uroku nocy:


pogodna noc
kot i mysz
w jednym śmietniku


Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Boskie Kalosze,
lepiej i bardziej "klasycznie" byloby
gdybyście w miejsce "nieskończona" wstawili
"rozgwieżdżona".

Chciałbym jeszcze raz zasugerować, dlaczego noc nieskończona, a nie np. noc rozgwieżdżona.
Czego szuka mysz na śmietniku? Wiadomo. Kot? Tego samego, ale może w postaci myszy :)
Kloszard? Wygrzebuje spod zwałów śmieci czegoś, co można spieniężyć, ewentualnie co mu się przyda. A księżyc? Co księżyc robi wśród szukających czegoś dla siebie w śmieciach?

"Księżycowa noc" prowadzi na manowce, jest zwykłym spostrzeżeniem
i odwraca uwagę w przeciwną stronę od czegoś naprawdę ważnego,
bo gdzie jest nocą słońce? Po ziemią!
- Ulegamy złudzeniu, że księżyc też grzebie w śmieciach, żeby się do niego dogrzebać :)

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Boskie Kalosze,
lepiej i bardziej "klasycznie" byloby
gdybyście w miejsce "nieskończona" wstawili
"rozgwieżdżona".

Chciałbym jeszcze raz zasugerować, dlaczego noc nieskończona, a nie np. noc rozgwieżdżona.
Czego szuka mysz na śmietniku? Wiadomo. Kot? Tego samego, ale może w postaci myszy :)
Kloszard? Wygrzebuje spod zwałów śmieci czegoś, co można spieniężyć, ewentualnie co mu się przyda. A księżyc? Co księżyc robi wśród szukających czegoś dla siebie w śmieciach?

"Księżycowa noc" prowadzi na manowce, jest zwykłym spostrzeżeniem
i odwraca uwagę w przeciwną stronę od czegoś naprawdę ważnego,
bo gdzie jest nocą słońce? Po ziemią!
- Ulegamy złudzeniu, że księżyc też grzebie w śmieciach, żeby się do niego dogrzebać :)

Pozdrawiam

Tak tak... "Ulegamy złudzeniu" ;-)
"Nieskończoność" nocy jest, moim zdaniem, niedotykalna, abstrakcyjna.
A "rozgwieżdżoność" nocy jest namacalna i "fotiografowalna".
Nieskończoność" nocy powinien autor wywołać w czytelniku przez
zrozumiały dlań haikowy, tu,"obraz".

Tyle mojego "tłumaczenia" (się). ;-)

Pozdrawiam i spływam z tego wątku.
(Burza niestety przeszła "obok'.)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Skoro jest jeszcze nie/skończona, to chyba można ją fotografować :)
(i bezdomnego, mysz, kota, śmietnik, itp.)
Poza tym, właśnie księżyc jest świadectwem jej nie-skończoności! -
dopóki błyszczy na niebie, świeci słońce. dopiero kiedy słonca
zabraknie, noc będzie ostateczna i SKOŃCZONA.
Przemyśl to sobie:

nieskończona noc -
księżyc

(i co za tym idzie, cala reszta tego świata)


albo taką nieskończoność:

nieskończony sen -
śniło mi się że zmarłem
we własnym łożu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ponieważ starasz się ją zrozumieć a nie o to chodzi :)

nieskończony
1. «niemający końca»
2. «trwający niezwykle długo; też: osiągający najwyższy stopień nasilenia»
3. mat. «niedający się zapisać za pomocą skończonej liczby wyrażeń»

h ttp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=niesko%F1czona

Cały czas pojmujesz nieskończoną noc jako matematyczną abstrakcję.
Tymczasem pomyśl o niej w znaczeniu drugim: noc osiągająca najwyższy stopień nasilenia.
Kulminacja! Księżyc, kloszard, kot i mysz w jednym śmietniku - taki stan nie może trwać wiecznie :)
A jeśli już matematyka, to... lirycznie wyrażony googiel ;)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreas Polecam także szczególnej uwadze mój wiersz zatytułowany ,,Mysia Wieża króla Popiela"    
    • filozof waży  wysokoprocentowo palą się koty    
    • Wódy Arktyki - Stacja Alcatraz.    CZ.1. TYTUŁ: DZIEWCZYNA W CZERWONEJ SUKIENCE    Dziś znów chochliki przyniosły wódę. Tak nazywałem moje szlachetne, menelskie „potrzeby”. Było ich kilka głównych i kilka podrzędnych. Dbałem o ich satysfakcję. Nie linczujcie mnie za to, w końcu wynalazkiem potrzeby są różne mechanizmy, a hedonizm rozpoczęty trzeba kuć póki jest gorący. Już tak kuje  dziesięć lub piętnaście lat. Sam nie pamiętam, ile dokładnie, niby były chyba jakieś przerwy, ale dziura w głowie ich udowodnić nie potrafiła. Wóda jest dobra, bo dobra jest wóda - cytat na poziomie tężyzny mojego rozumu. Ale jak coś działa, jest prawdziwe, to po co to zatrzymywać. To tak, jakby zatrzymywać zegarek z wyrzutami, że odlicza czas. W zasadzie kiedyś lubiłem kwestionować różne tezy, w końcu wątpię, więc jestem, jednak ani kształtu butelek, ani smaku wudżitsu, a nawet efektów samego alkoholu obalić w swojej wyobraźni nie potrafiłem, a próbowałem trzy razy po pijaku i dwa razy na trzeźwo. Wóda po prostu cieszy. I to wystarczy. Białe myszki też były szczęśliwe, przyszły gromadnie, aby poczuć kopa. Nie chciałem, żeby piły, w końcu tak bardzo je lubiłem, gdy były trzeźwe. W odróżnieniu od stanu po alkoholu, bywały skryte, opanowane, tajemnicze, a po pijaku to się zmieniało. Zresztą, jak ktoś lubi wódę, to dobrze wie, jak to jest, gdy trzeba dzielić się z pasożytem, ale inaczej myśli się, bo oficjalnie dużo trudniej, gdy pasożyt staje się twoim jedynym przyjacielem, naprawdę tym jedynym, który zna cię na wylot i usypia w twojej długiej, rdzawej brodzie, starając się opanować helikoptery. Te ich czerwone oczy, ach!  Nie umiałem im odmówić. Odkręciłem butelkę i do nakrętki nalałem swojskiego paliwka. One po kilku głębszych robiły dla mnie wszystko. Tańczyły i śpiewały przepełnione swoją własną a jakby moją radością, wyeksponowaną w cieniach na ścianie i w atmosferze wokół. Po pijaku stawałem się królem tych myszek, wulgarnym jokerem - treserem małych dziwek z dziury w kapliczce koło starej stacji transmisyjnego-telefonicznej. Szkoliłem je cyrkowych sztuczek, posłuszeństwa różnego rodzaju, jak turlanie nakrętki od ściany do dłoni, czy skakanie z jednej dłoni do drugiej, nigdy nie spostrzegłem, że ich nie ma - związek idealny, bezstratny. Zakwestionowałem ich obecność dopiero na końcu istnienia stacji arktycznej - „Alcatraz”, mojego domu. To było na starość już wylotną, w przedsionku w ostatnim wagonie istnienia. Nierozczarowałem się, wspomnienia były prawdziwe, mimo iluzoryczności ich obecności na trzeźwo. Ale inaczej wszystko wygląda, gdy nie pamiętasz, co to trzeźwość. Jak kojarzy ci się ona z jakąś chorobą, z jakimś wirusem depopulacji, czy z zakazaną warszawską piosenką podczas wojny. Wódka była ciepła, dziwnie ciepła, to rzadkie tutaj w Arktyce. Czyżby ktoś celowo ją ocieplił, abym to zauważył? Na szczęście jestem sam, więc to niemożliwe. To są znowu te pierdolone na dnie bez koła ratunkowego - rozsądku - urojenia. To tylko mokra i zimna paranoja samotności. Odkąd puściłem kota Aka:„Skarpeta”, na małej, topniejącej krze ku ostatniemu widzeniu z Ojcem Niebieskim lub, kurwa!, z osranym przez małpy pomnikiem - Charlesa Darwina, co do czego pewności nie miałem, jestem w tej bazie sam. Hmm… lub prawie sam, bo szaleństwo pustki interpersonalnych relacji, szaleństwo braku cipy, przybierało różne kontrowersyjne i konwersacyjne obrazy osób i rzeczy trzecich. Póki co, relacje rosły w siłę z małymi białymi myszkami, ale jestem pełen wiary i nadziei, że zrobi się tłoczniej, że zespół ożyje, wyrwany szaleństwu z gardła w okrzykach - „Odi profanum vulgus et areno” lub „De profundis clamavi” Któż zagrzał mi wódę? A może zwariowałem? Czy myszki nie dobierały się do mojego atomowego paliwa? Raczej zamek na klucz w pancernej szafie, jednym kantem wychylonej na zewnątrz stacji, co sprawiało efekt chłodniczy, uniemożliwia otwarcie bez klucza, ale te małe kurwiki są jak tajni agenci. Nie wiedziałem, ale zdołałem już do niepewności przywyknąć. Była jak wszawica w burdelu, nieopuszczała na krok. Chyba, że ta ponętna kobieta w czerwonej sukience, którą widziałem w Atenach dwadzieścia lat temu, wyszła mi ze snu? Ta trzydziestoletnia amatorka szkoły powszechnego gwałtu publicznego wywołanego impresją otoczenia, nie była z pierwszej łapanki, ona dobrze wiedziała, jak rozpalić żądzę i zgasić jak peta. Co noc mi się śniła w innej fryzurze i innym makijażu - ona była jak skrzynka na największą miłość, na miłość życia. Myślałem, że skoro białe myszki mogą wyskoczyć z bani, to dlaczego nie ona…? Już długo nie podważałem ich egzystencji; pulsu krwi i bicia małych serc, ani przekazu myśli pomiędzy nami. Czy kobieta w czerwonej sukience jest opodatkowana? Czy ma swoją niepodważalną i nieosiągalną cenę? Czy nie straciłem wszystkiego by tu być? Czy to nie wystarczy? Winiłem o to wódkę, tw cholera musiała być kiepska, wiem, bo sam ją robiłem, haha! Mimo to obraziłem się na nią, bo jej dobro mnie irytowało, niby daje paletę korzyści, ale ciągle sśie, wymaga uwagi i tańca jakby z mordoru, czyli w krokach coś pomiędzy Dance Macabre a Tango, a to mnie niszczyło, więc o 4 do 6 minut później polewałem, przełykałem bez rozkoszy ani salw honorowych, trzymałem butelkę przez szmatę, nie wymawiałem jej imienia ani nie patrzyłem w oczy. Moja strata była jej bólem. Implikowałem go jej immanentnie i transcendentalnie, wszystko po to, aby jej udowodnić, że to ja panuję nad nią i żeby czuła ból obrazy, tej zimnej ignorancji z mojej strony. Mimo to gdzieś  w głowie miałem nadzieję, że wóda zmięknie, jak zakładnik wieży szyfrów, gdzie między obiektem tortur a torturującym tworzy się jakaś więź. Jeden błysk w oku blady, niemy uśmiech i już relacje zmieniają wartość, jakby ulegając przebiegunowaniu. Prawda jest jednak taka, że ja i wóda jesteśmy starymi masochistami, co utrudniało dialektykę perswazji - z jednej strony, a z drugiej wspólne straty przeważały na jej niekorzyść. Powoli ginęła, co mnie przyjemnie pobolewało. Może to jest czas na porozumienie, ta jej psychologiczna gierka o przetrwanie wydaje się dążyć do mojego sukcesu. Zdziwilibyście się, co człowiek potrafi zrobić, jak jest nastawiony na przetrwanie.  W pewnym momencie każdy z obecnych tu w sali tortur magicznie osiągną swój cel. Tak sie przynajmniej wydaje, gdy nie liczysz krzyków, stępionych oczu od denaturatu, krzywych igieł i wytartych strzykawek po serum prawdy, kwasu z akumulatora i czasu na urabianiu bohatera podlegającego perswazji, to są jednak straty, a psychika dziecka ukryta, jak strach na wróble w buszu i ciemności podświadomości, w końcu zapłaczę. Podobno lepiej płakać na początku, na świeżo, wtedy to mniejszy upadek, a po kilku „akcjach” przestajesz już czuć, bo gdy tak odkładasz załamanie, to potem upadek może zabić. To wtedy nie tylko płacz a kołnierzyk - szubienica, zestaw żyletek Polsilver, most dla odweselonych z widokiem na krematorium itp. Tak mogłoby być w moim przypadku. Gdy wóda zmiękła czułem syndrom Sztokholmski. Te relacje - wierzyłem - nie pójdą na marne. Czekałem na akt I i scenę finalną, gdy lady in red wchodzi z butelką wódki za podwiązką. Nie musiała być duża. Wystarczy, że będzie ciepła. A szanowna pani w czerwonym, do kurwy nędzy, powie mi, że moją butelkę wódki zagrzała między udami. Myszki razem ze mną patrzyły w kierunku drzwi wejściowych w oczekiwaniu, że ona wejdzie. Nie przyszła.   Koniec części I pt. Dziewczyna w czerwonej sukience.   Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
    • babcia opowiadała mi  o takim miejscu gdzie pod kuchnią nigdy węgiel nie gaśnie i malując rodzinne strony farbami świętego Łukasza próbowała kształtować moją duszę dziś gdy coraz chłodniejsze mgły dotykają mnie szadzią na tle ciepłego błękitu dzierga na drutach obłoki    a ja w srebrze pajęczyn cicho przywołuję twarze  głosy  i zapach powietrza z Kamionki Strumiłowej  
    • Nie to nie bez łaski    Innym sypiesz tęgim groszem Mi figę stawiasz przed nosem Pal cię sześć  No i cześć  To oszustka szóstka jest   I czego to się zachciewa Pani jeszcze w pretensjach? Perfumy biżuteria? Nowe meble do sypialni I kominek mieć w bawialni?   Kominek marzył mi się zawsze A jakże    Nic takiego się nie stało  Zawsze wszystkiego było za mało    To takie smutne Że popołudnie nie przyniosło  Zmiany Choć ranek był pełen nadziei  Teraz wiem  Nic się nie zmieni   Nie to nie bez łaski  Pal cię sześć  No i cześć    Ta podróż kończy się  Szkoda tylko że w tym Miejscu   Nie masz racji Może szkoda Może wszystkim Lecz to nie powód do płaczu  Lecz do akceptacji 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...