Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

niezaprzeczalnie wyszedł Ci twór niespotykany! smile.gif

hmmm, a teraz to nawet słowo "rodzina' doszło i "narodzi"...
ej! dodałeś "na" i "na"...
o dalsze ściskanie nie proszę...
...ale do jakiejś księgi Guinessa możesz się starać... wink.gif

biggrin.gif

Opublikowano

hmmm, mój umysł automatycznie takie słowa jak tona to śmietnika wywala, ale to tylko z powodu tego, że wczoraj (piątek) co nieco ton poprzewalałem... smile.giftongue.giflaugh.gif

a może coś jeszcze jest, może ktoś znajdzie?
od tyłu też można, np. złodzi = z łodzi, hehe smile.gif

Opublikowano
CYTAT
Rose napisano Jul 13 2003, 05:40 PM
--------------------------------------------------------------------------------
Co to ma być inspiracja enterami i słowotokiem, a może Adamem Szadkowskim? Zabawa chybiona , nie ma w niej nic , absolutnie nic. 


dziewczyno, gdzie twoje poczucie humoru?
Opublikowano

Pod warstwą humorystyczną kryje się trochę więcej, ale tego nie trzeba zauważyć. Nie wymagam tego od nikogo. Za to komentarze pisane z chęci zemsty za niepochlebne opinie jakoś mnie nie interesują. ale odpowiem.
Wolę, aby źródło mojej inspiracji tkwiło w twórczości Adama Szadkowskiego, który mimo wszystko pisze dla ludzi, a nie dla krytyków. W jego utworach jest kawałek serca ( nie we wszystkich ), w Twoich, droga Rose, tylko stek teorii na temat poprawnej poezji i trochę niezłej techniki. A technika i teoria to nie wszystko, aby dobrze pisać. Więc wybacz, jeżeli nie będę korzystał z Twoich rad.
Z wyrazami szacunku
Pozdrawiam

Opublikowano

To nie jest w żadnym wypadku złoœliwoœć tylko zywa reakcja na to co napisałeœ. ja nie widzę sensu by ten twór w ogóle wysyłać , gdyż leżał daleko od poezji a tym lingwistycznej zabawy. Dlatego nie rozumiem dlaczego poruszasz tutaj temat moich utworów Jeœli chodzi o to serce już kiedyœ pisałam na ten temat. My Polacy kochamy wszystko co ckliwe i wylewne , a myœlenie i intelekt nadal szokuje. Niestety.

Opublikowano

Poruszam temat Twoich utworów, ponieważ zauważyłem, że nie zawsze wypowiadasz się obiektywnie. Trochę przyhamuj z tym myśleniem i intelektem. Dla dobra Twojego i pozostałych. Nie trzeba powtarzać, że jest się geniuszem, żeby inni to zauważyli. Szacunek i poważanie otoczenia przychodzą same. Ale to zależy tylko od nas. I od tego, co mówimy do innych...
Pozdr.

Opublikowano
CYTAT (Rose @ Jul 13 2003, 05:40 PM)
Co to ma być inspiracja enterami i słowotokiem, a może Adamem Szadkowskim? Zabawa chybiona , nie ma w niej nic , absolutnie nic.

jeśli to nie jest zabawa i nie ma w niej nic, to pewnie musi być jakiś głębszy sens wink.gif
to złoto rodzi zło... - jak by nie patrzył, w 100% sensowne, a przykładów na poparcie z historii jest wiele...
aż zawiele...
złoto to pieniądz, a co teraz rządzi światem jak nie pieniądz..., o czarnym złocie też zapewne słyszeliście przy okazji niedawnych wydarzeń... można snuć wiele teorii...
...

Ech, nie chce mi się z wami gadać!
Pijcie mleko, będziecie wielcy! ! !

P.S.
Mirku,
Dla mnie to nadal jest niezły, orginalny zabawny twór z ukrytym, łatwym do rozszyfrowania przekazem...
Ja widzę sens by takie twory zostały wysyłane.
Co najważniejsze takie "coś" zostało zapamiętane

Ty też pij mleko, hej! smile.gif


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wiedziałem. I oby taka dalej była. W wieku nastoletnim różnie "niespodzianki" mogą się trafić. Niektórzy przechodzą w miarę bezboleśnie tak jak ja, ale zdarza się prawdziwa droga przez mękę.      Czyli tak zwane jeziora.
    • Jej oliwkowo zielone, lekko zmrużone, za zasłoną krótkich acz grubych rzęs, oczęta.  Wpatrywały się we mnie  z cichym uwielbieniem. Szybko doskoczyła, jeszcze nie ostygłym po niedawnym spełnieniu ciałem  ku mojej piersi. I złożyła na moich  zamkniętych na głucho ustach, pocałunek  zbyt lubieżnie gorący bym mógł nadal  ignorować z wyższością samca alfa  jej próby zwrócenia na siebie uwagi. Wczepiłem palce w jej ciemne pukle, dziś wyjątkowo pofalowane. Może to sen tak spokojny. Dziecięcy wręcz. Rozrzucił je na świeżej pościeli. A potem żar zespolonych ciał  nadał im tego nęcącego blasku  i kształtu morskiej fali.     Mając ją w ramionach  czasami zapominałem o całym świecie. Żyłem w jej blasku i cieniu. Dla jej głosu i ciepła słów miłosnych. Dla jej oczu. Wzroku anioła. Ona mną władała. Choć nie chciała tego. Chciała być. Leczyć mnie. Rekonstruować moją duszę. Z każdym dotykiem i pocałunkiem,  odrastało mi serce. Kiedyś wyjedzone przez mrok. Otoczyła je opieką i troską.     Nie musiałem mówić. Nasze myśli zawsze były jednością. Czasami śmiała się, że mnie usidliła magią. Zaklęcia z jej ksiąg,  pozwoliły mnie przywołać i ujarzmić. Czy kiedykolwiek chciałem od niej odejść? Przenigdy. Już nie migruję wśród leśnych mokradeł  i zapomnianych nawet przez szeptuchy bagiennych borów. Mroźny księżyc ma jednak potężny zew. Tej klątwy nie zakończy nawet moja śmierć. Więc przemieniam się w jej ramionach. Samotny wilk, który dzięki ludzkiej czarownicy, jest choć trochę zrozumiany. Poddany nie ocenie a wysłuchaniu.      Lecz pamiętam i te noc czerwcową przed laty. Gdy świeżo porzucony na skraju polany. Wyłem aż do utraty głosu. Padłem w wystające ponad ściółkę, korzenie prastarego dębu. Moje żale obudziły go ze snu. Schwycił mnie w swe starcze konary i umościł wygodnie na listowiu gałęzistych dłoni. Zapytał kim jestem. Samotnym wilkiem odpowiedziałem. Drzewa myślą i odpowiadają dość długo. Wreszcie odparł z wielką rozwagą. Nie wyglądasz na wilka. Bo kiedyś byłem człowiekiem, lecz pobratymcy z wioski  nałożyli na mnie klątwę. Wypędzili mnie z granicy siół. Stałem się bestią. Znasz ludzi? To podły gatunek.     Dąb zasępił się lub nawet przysnął myśląc nad odpowiedzią. Wreszcie odrzekł z powagą. Nic nie wiadomo mi o gatunku ludzi.  Młody to zapewne szczep lub plemię. Znam dobrze ptaki co zamieszkują przestworza i korony moich pobratymców. Znam ryby srebrzyste i prędkie co płyną w nurtach górskich i leśnych strumieni. Znam jaszczurki, pająki czy ślimaki  co wędrówkami swymi po korze. Wywołują łaskotanie i uczucie świądu. Znam łosie, jelenie czy dziki. Co chadzają w ostępy. Zniżają łeb w ukłonach  ilekroć widzą mą postać  przechadzająca się po lesie. Czasami rozmawiam z wilkami. O wolności. Lecz Ty nie wyglądasz  na szczęśliwego i wolnego.     Rzucono na mnie czar.  Klątwę, której ani czas ani pokuta nie zdejmie. Dąb znów długo myślał. Czar… klątwy… magiczne konszachty. Runy, pergaminy, konstelacje. Drzewa nie znają się na tym. My rośniemy w ciszy prastarych puszcz. W miejscach świętych,  dotkniętych jedynie stopą Pierworodnego. Naszymi braćmi są chmury i skały. Słuchamy pieśni wichru. A kołysze nas do snu  szemrząca dziko Atrubre. Pani wszystkich wód,  której źródło spłynęło z nieba przed eonami.     Ale znam kogoś kto mógłby zaradzić  na Twą niedolę dziwny wilku. Zabiorę Cię do czarownicy,  która może będzie potrafiła zdjąć klątwę. Las jest wielki i dziki. Pełen parowów i dolin. Nie zbadają go w połowie nawet  tak śmiesznie mikre łapy jak Twoje. Zresztą nieroztropnie byłoby wysyłać  Cię tam samopas. Zaniosę Cię zatem wilku. Ku dawnemu kręgu rady. Do magicznych wrót Dok Natt. Tam jest dom czarownicy. Mieszka w wysuszonym cielsku trolla. Ona będzie umiała pomóc.     I ruszył ku kniei  z moim ciałem uwięzionym  w gałęzistym uścisku. Dopiero szóstego dnia stanęliśmy u celu. Dąb wyszedł zza  ostatniego szpaleru świerków. Każdy z nich zaszumiał  w ich drzewnym języku, oddając hołd władcy lasu. Moim oczom ukazał się przepołowiony światłocieniem zmierzchającego słońca  krąg polnych głazów,  pokrywały je wyżłobione linie runicznych, elfickich zaklęć. W centrum okręgu stała budowla  prawie tak wysoka jak Dąb, Złożony z kamieni i księżycowego srebra  łuk Dok Natt.     Miejsce gdzie Pierworodny  śpiewał swym dzieciom  pieśń o powstaniu życia. Gdzie nauczył ich miłości i dobra. Bo zła wtedy w krainie nie było. Nie było elfów, ludzi ani krasnoludów. Był tylko Pierworodny, jego głos  i zrodzone ze śpiewu dusze. Ognie natchnienia. Które dały początek życiu. Dąb ułożył mnie delikatnie w kręgu. Dopiero wtedy dostrzegłem osobliwe domostwo na lewo od nas. Było to cielsko trolla. Zamienione w kamień. Naruszone eonami opadów i erozji, pełne wgłębień i pieczar, prowadzących wgłąb jego martwych trzewi. Jedno z nich prowadziło do domu czarownicy.     Dąb z zaciekawieniem  krążył wokół cielska trolla. Z pewnością kiedyś go znał. I nie myliłem się. Kelljoon Maczuga… pomiot magii  która zatruła pieśń. Zabił go przed wiekami Jannii, Bóg góry. Była to era jaką pamiętamy już tylko my, strażnicy lasu i skały górskich zboczy. W jego wnętrzu  uwiła swe gniazdo czarownica. Bywaj wilku. Obyś w świętym Dok Natt, odnalazł to czego szukasz  i zmazał klątwę swego rodu. Ludzi jak ich nazywasz. Odszedł w las a za nim udały się  dwa najwyższe świerki. A ja ruszyłem niepewnie do trollowej jaskini. By szukać ratunku. I znalazłem go w objęciach czarownicy.  
    • Witam - wiersz ciekawy Czarku -                                                                Pzdr.
    • @Berenika97   Bereniko.   dziękuję Ci za ten komentarz.   czytając go, miałem wrażenie, że ktoś otworzył okno w dusznym pokoju.   nagle powietrze zrobiło się lżejsze, a świat jakby się odrobinę uśmiechnął.   masz niezwykły dar widzenia rzeczy w ich prawdziwych barwach - nawet kiedy piszę o mroku.   Twoje słowa są jak taki mały, własny kubek ciepłej herbaty, niby  nic wielkiego, a jednak człowiek po niej wraca do siebie.     dziękuję Ci za to :)   bardzo :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...