Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Podkreślam, ze to dyskusja merytoryczna i ma bezposredni związek z poezją.
Czy nie należy wiedzieś kto pisze wiersze i co serwuje czytelnikom?

Ten wątek nie ma podłoża osobistego, nie pisywałam z Jackiem Sojanem na priv - analizuję Autora i przekazy, jakie serwuje - ideologie którymi nas karmi.

Osobiste uprzedzenia żywię do P. Stefana Rewińskiego - jeśli mnie publicznie nie przeprosi, odniosę się i do Jego osoby.

Może mnie lepiej zbanować?

ps. dostęp do neta będę miala po 18.00 - jeśli jeszcze zostawią mnie na forum, odniosę sie do komentarzy.
kasia.

  • Odpowiedzi 68
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niechby "mitoman i megaloman" - moje ewentualne osobiste wady dają komukolwiek prawo do publicznego pręgierza? (sprawiedliwi, szlachetni i czyści tak postanowili?)
sądziłem, że to miejsce na rozmowę o poezji - a tu sąd i chłosta nad Jackiem Sojanem; utwierdzam się w swojej mitomani i megalomani jak ważny jestem; dla niektórych; nawet mam osobisty wątek na orgu - (takie niemerytoryczne wystąpienie ad personam jest już złamaniem regulaminu portalowego);
dziękuję!
J.S
Donieś do moderacji! Czym prędzej - Twój styl, Twoja wola
i satysfakcja gwarantowana

ależ tak - będę donosił kolejny wiersz - kto wie, czy nie staniesz się jego bohaterką bo bardzo inspirujesz;
a nawiasem mówiąc - może byś w końcu skończyła insynuować?
zamiast plotkować publicznie na mój temat - pisz wiersze bo robisz do doskonale;
tak twierdziłem wcześniej i to podtrzymuję; prywatnie i publicznie;
bo tu eksponujesz się z czymś co nie jest piękne; bycie czyimś prześladowcą nie jest ładne;
J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jasne, bezpośredni związek z poezją. pfff
może ktoś zechce napisać wypracowanie maturalne o znanym poecie Jacku S. - podeślij mu linka


po co? czy ludzie błagali, żebyś ich uświadomiła? masz jakąś misję?


zapewne napisał ci pod wierszem: "ciekawe".
co jeszcze zrobił ten barbarzyńca? opowiedz


może się lepiej hamować?

wiesz, był już taki temat stokrotek w rosole - podobna mentalność, dogadałybyście się
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


znam prawdziwych koneserów, to dopiero trudne znajomości są

nie wiem, jaki sens ma zestawienie kultury jako dorobku z kultura osobistą; ja bym znalazł całe mnóstwo potencjalnych powodów nieobnoszenia się, ale nie będziemy tu już nikogo rozbierać na podstawie wpisów forumowych, prawda?;)
zauważę jednakoż, że samo posiadanie intelektu i zadowolenie z tego tytułu jest puste: nikomu nic nie daje poza tobą, poza złudnym samozadowoleniem; intelekt przynosi skutek, kiedy wykonujemy jego przejawy - jak, to już inna kwestia

wydaje mi się, że incydentalnie lub na bazie stałej można to samo powiedzieć o każdym facecie, szczególnie, kiedy jest się kobietą, której puściły nerwy

ta typologia mnie zadziwia: naprawdę wywnioskowałaś to z wątku "poznajmy się"; w takim razie zrzucam berecik z kanciastego łba łamiąc antenkę

a nie są? szczególnie kiedy są młode, samotne, niedowartościowane, lękliwe - apetyt rośnie dopiero potem:D

tak jak 99% populacji na bazie stałej, a incydentalnie - każdy


czy zamierzasz pisać takie wątki na temat każdego użytkownika forum, który wg ciebie spełnia powyższe? sam się już boję, bo to tak jakby ktoś o mnie napisał


tutaj się nie wypowiem, bo to pierwsza próba jakiegoś komunikatu do adresata:D


szczerze? właśnie pękam ze śmiechu


tak, tak, a szczególnie tutaj objawia się to postrzeganie pozazmysłowe, co widać w komentarzach typu "podoba się", "plusuję"
w poezji też


i nie wyobrażasz sobie, jak ta zmienność potrafi być męcząca


a to, czy to bawi/cieszy otoczenie, już stanowi dla was kwestię drugorzędną; i w czym to jest lepsze od rzekomego narcyzmu Sojana?:) że być może ma więcej uroku? wątpliwy walor:D


naiwne tak, że aż trudno polemizować: dream on



owszem, w kwestii erekcji, jak najbardziej

powtarzam: boję się już chyba nawet wpisać pod tym samym wątkiem, co ty, nie mówiąc o jakiejś wymianie zdań:D


wydaje mi się, że tym tematem powiedziałaś wszystkim o wiele więcej o sobie, niż byś chciała;)


a łabędziem nie chcesz być przypadkiem? bo pasuje...




dziękuję w swoim imieniu; tyle że - jako narcyz - nie mogę nie zauważyć ułomności intelektualnych tego tekstu, co w moim mniemaniu kwestionuje uniwersalność przekazu

pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

"Ten wątek nie ma podłoża osobistego, nie pisywałam z Jackiem Sojanem na priv - analizuję Autora i przekazy, jakie serwuje - ideologie którymi nas karmi."

kasiballou

każda analiza podpiera się materiałem żródłowym: cytujesz - analizujesz;
każda analiza jest interpretacją bazującą na kulturze, wiedzy, doświadczeniu interpetatora, rodzi takie czy inne skojarzenia - a ponieważ sam bawię się w analizy, wiem - jak łatwo wpaść w nadinterpretację, i zobaczyć to - czego w tekście nie ma i nie było;
zarzucam ci pustosłowie - bo ty oświadczasz, a nie dowodzisz, że jest tak jak mówisz...
a mówisz rzeczy niesłychane: "ideologie którymi nas karmi"...no, no - poczułem się jak Lenin w przeddzień ataku na Pałac Zimowy;
może pomyliłaś ideologię z filozofowaniem (bo do własnej spójnej filozofii jeszcze nie dorosłem) - ale każdy piszący kieruje się jakimś zespołem wartości, coś preferuje, za czymś agituje;
tym bardziej - że nie zajmuję się tylko swoimi fobiami, zachwytami, miłostkami - piszę o swoim otoczeniu, o zjawiskach społecznych, interesuje mnie mój kraj, jego historia, dzielę się tym co wyczytałem i interpetuję wiedzę która nabyłem; nie wiem co w tym złego - jesli robię to źle - to co innego - zły wiersz deprecjonuje wszystko co w nim zawarte, ale nie deprecjonuje jeszcze jego autora;
zresztą - nie ja się powinienem w tym wątku tłumaczyć, nie ja -
J.S

Opublikowano

Radziłbym nie dzielić na facetów i babki, bo to szczytem głupoty zalatuje. W zasadzie nie wiem, gdzie się mam podziać. Szowinistek nie rozumiem, kawałów o blondynkach się nie śmieję. Z autopsji mogę powiedzieć, że kobiety, które spotkałem w życiu były czułe jak moja skóra na pięcie - faceci zaś jak podkute kopyto dwudziestoletniego konia. To wcale nie polepsza położenia płci pięknej bom bez nóg i pięty nie mam. Wredność jest cechą wrodzoną. Niech sobie to każdy zapamięta i nie ważne czy coś masz w gaciach czy nie masz.

kłaniam głupotę

Opublikowano

Fakt jest jeden - nie dajemy sobie rady z grafomanią, zatem zagryzamy siebie nawzajem (tzn. Ci, którzy rzeczywiście mogliby połączyć siły.) Nie da się. Ja już się tym znudziłem, składam broń (krytyczną) i patrzę spokojnie, jak z wątku "poprawmy poezje" zrobił się wątek - "powyrzynajmy się nawzajem". A dział Z jaki był, taki jest - dno do potęgi już entej.
Tyle w temacie - ze swojej strony jeżeli kogoś obraziłem (osobiście, rzecz jasna, za żadnego "kupowiersza" nie mam zamiaru się kajać) to wybaczcie.
Prawie skruszony (a raczej koszmarnie znudzony) Krzywak.

Opublikowano

Krzywaku.;
zagrałeś na zgubionym złotym rogu - rzeczywiście, dość chocholego tańca, trzeba wrócić do rozmów przy wirtualnym stole i podjąć wątek prawdziwie istotny o którym wspominasz - i tam się też przenoszę - a tu niech nadal mielą cudze wady byle najdalej od własnych;
dzięki! :) J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Panie Krzywak. Przecież Pan doskonale wie i wiedział, że nie sposób wygrać z grafomaństwem. W wielu przypadkach narobił Pan sobie jeno wrogów wyzywając od kup. Już nie mówię z nawoływaniami typu: "hej panowie zgłaszajmy do administratora o wyrzucenie tego straszydła" - to mnie nawet rozśmieszyło. Na całe szczęście ocucił Pana Pan Bogdan Zdanowicz, który doskonale zna te historię z własnego doświadczenia i posłał wiersz na przymknięcie głupoty. Dział Z będzie do dupy póty się zostawi wolność, a jeśli się obetnie wolność, to i ja się na dział Z wysikam. Życzyło by się wszystkim autokontroli i poczucia świadomość w tym co się robi, ale to też nie prawdziwe, bo wielu popada w przesadnie niską samoocenę i omija dużym kołem Zetkę - na przykład taka Espena Sway, zresztą Pan też się temu poddał i wielu. Wniosek jest jeden: rozwiązanie leży w naszych głowach. Pogodzić się z tym, że świata nie można w żaden sposób naprawić. I tak - kto ma pisać dobre wiersze - ten to będzie robił. Dziwi mnie tylko Pańskie nastawienie i kilku innych, którzy byliby gotowi zamordować za czystość. Panie Krzywak - są rzeczy, których się nie robi za wszelką cenę. Czystość za wolność? Poprawność za wolność?
Wolności nie można wymienić na nic. Mam nadzieję, że Pan to w końcu pojął. Tyrania, faszyzm, oligarchia - smutne sprawy.

kłaniam się
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Panie Krzywak. Przecież Pan doskonale wie i wiedział, że nie sposób wygrać z grafomaństwem. W wielu przypadkach narobił Pan sobie jeno wrogów wyzywając od kup. Już nie mówię z nawoływaniami typu: "hej panowie zgłaszajmy do administratora o wyrzucenie tego straszydła" - to mnie nawet rozśmieszyło. Na całe szczęście ocucił Pana Pan Bogdan Zdanowicz, który doskonale zna te historię z własnego doświadczenia i posłał wiersz na przymknięcie głupoty. Dział Z będzie do dupy póty się zostawi wolność, a jeśli się obetnie wolność, to i ja się na dział Z wysikam. Życzyło by się wszystkim autokontroli i poczucia świadomość w tym co się robi, ale to też nie prawdziwe, bo wielu popada w przesadnie niską samoocenę i omija dużym kołem Zetkę - na przykład taka Espena Sway, zresztą Pan też się temu poddał i wielu. Wniosek jest jeden: rozwiązanie leży w naszych głowach. Pogodzić się z tym, że świata nie można w żaden sposób naprawić. I tak - kto ma pisać dobre wiersze - ten to będzie robił. Dziwi mnie tylko Pańskie nastawienie i kilku innych, którzy byliby gotowi zamordować za czystość. Panie Krzywak - są rzeczy, których się nie robi za wszelką cenę. Czystość za wolność? Poprawność za wolność?
Wolności nie można wymienić na nic. Mam nadzieję, że Pan to w końcu pojął. Tyrania, faszyzm, oligarchia - smutne sprawy.

kłaniam się
panie Bezdomny, czy pan mógłby skończyć z tymi zgorzkniałymi sloganami godnymi fałszywego (bo, powiedzmy, piętnastoletniego) dziadka?
Opublikowano

co to Pana - Panie vacker obchodzi? Zwracam się do Pana? Proszę ze mnie zejść. Słowa na Pana nie powiedziałem a Pan srasz mi na głowę.

Opublikowano

nie zdobię Panu takiej przyjemności, bo mam świadomość, iż Pan wredność odziedziczył po przodkach...

Opublikowano

:)
Ogłosiłem pokój chyba 5 minut przed zbanowaniem, dlatego to nie są smutne przemyślenia zbanowanego (dowód w moim wątku). Ban i tak delikatny, zatem nawet nie ma się o co obrażać, nawet nie było na to czasu. Ale fakt jest jeden - jak już ma się coś zmienić, zawsze znajdzie się jakiś wpis, który niweczy to, co dokonane. Bo tak, bo siak, bo owak. Ja mam apel - niech Bogdan zostanie tym moderatorem, najmniej kontrowersyjna osoba, najbardziej chyba konsekwentna i pracująca (chociaż potrafi działać "uczuciowo" ;) I po problemie.

Nie będzie się podobało, to będzie jak teraz - że się nie podoba. A jeżeli się nie będzie bardzo podobało, znowu będziemy coś zmieniać. Ale już na gruncie zmiany. Wreszcie konkretnej.

Acha - w żadne przepychanki słowne już się nie wciągam. Przykro mi, panie Wojciechu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Uratować rodziców swoich chciałem,

      Nie udało mi się, porażkę poniosłem, 

      Dzięki zdolnościom które posiadam,

      Powinienem zmienić los, pomóc tym, których kocham,

      A jedynie śmierć dookoła przyniosłem, 

      Tak bardzo żałuję, że na mordercę finalnie wyrosłem...

       

                                  ******

       

      Rodzice zawsze mówili mi, jak bardzo wyjątkowy jestem, 

      Nigdy im nie wierzyłem, zwyczajnym byłem dzieckiem. 

      Jak każdy uczyłem się, miałem swoje zainteresowania, 

      Nie czułem bym się wyróżniał, aż do pewnego dnia,

      Lat wtedy skończyłem szesnaście, 

      Wtedy bowiem miało miejsce nieprzyjemne zajście.

       

      Zchodziłem ze schodów, chcąc się udać do szatni,

      Ciasno było, czułem się jak w matni,

      Każdy się przepychał, byli jak dzikusy,

      A najgorzej mieli tacy jak ja, czyli konusy, 

      No ale cóż, finalnie na dół zszedłem, 

      Szybka akcja, kurtkę ubrałem, plecak na plecy zarzuciłem i wyszedłem.

       

      Kolejnym zadaniem było dostać się na górę, 

      Tym razem zaczekałem jednak na swoją turę,

      Pusto na schodach, "no to w drogę" - pomyślałem, 

      I to tu niemal doszło do tragedii - szkoda, że wtedy tego nie wiedziałem, 

      Ktoś na mnie wbiegł, spadłem, bo straciłem równowagę, 

      Sprawca uciekł, a ja - mocno walnąłem głową o podłogę. 

       

       

                                   ******

       

       

      Odzyskałem po jakimś czasie przytomność,

      Ale coś było nie tak, jakby szwankowała mi świadomość,

      Miejsce w którym byłem, wyróżniało się, 

      Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, czy umarłem, czy może śnię,

      Obiekty dookoła mnie się unosiły,

      I zabrzmi to głupio, ale jakby... Wokół mnie orbitowały. 

       

      Stałem jak wryty, podziwiając krajobraz,

      Ciężko było wychwycić wszystkie te szczegóły naraz,

      Toć to wylądowałem w jakimś filmie sci-fi,

      Albo jest to jakiegoś rodzaju raj,

      W głowie taki straszny mętlik miałem,

      "Wszystko będzie dobrze" - sobie cały czas powtarzałem. 

       

      Nie wiedziałem już co zrobić, byłem trochę zmieszany - czułem się dziwnie,

      Czas płynął w tym miejscu jakoś nienaturalnie,

      Odnosiłem wrażenie jakby każda sekunda trwała z godzinę, 

      Jak nie dłużej w sumie, jakbym się władował w czasową minę,

      Z każdym krokiem jaki robiłem, było chyba gorzej, 

      Aż zdałem sobie sprawę, że nie mogłem już zawrócić, więc po prostu szedłem dalej.

       

      Na horyzoncie dostrzegłem lustro wolno stojące,

      Wokół nie było niczego, co było dosyć zadziwiające, 

      Zatrzymałem się tuż przed nim, jakby za sprawą niewidzialnej siły, 

      Przyjrzałem się jemu - było ładne - kamienie szlachetne go zdobiły, 

      Tylko, co ciekawe, nic się od niego nie odbijało, 

      Ani ja, ani cokolwiek innego, co mnie mocno zaciekawiło. 

       

      Usłyszałem jakiś głos, z nikąd pochodzący, 

      Był niski, surowy, osądzający,

      Ciarki mi po plecach przeszły, 

      Emocje jak nigdy dotąd na wyższy poziom weszły,

      Nie dość, że się bałem, to zacząłem w dodatku płakać,

      Kazał mi podejść do lustra, chciał coś mi pokazać.

       

      Tak też zrobiłem, podszedłem bliżej, 

      Aura tego przedmiotu sprawiła, że się poczułem znacznie lżej, 

      Ze środka wydobywało się jakieś światło,

      Które mnie mocno oślepiało, 

      Nagle poczułem w potylicę uderzenie,

      Straciwszy równowagę wpadłem do środka lustra, zmieniając znów otoczenie.

        

       

                                   ******

       

       

      "O mój Boże, ja latam!" - wtedy pomyślałem, 

      Nie było pode mną jakiegokolwiek gruntu, po prostu się w powietrzu unosiłem,

      Byłem w środku tunelu czasoprzestrzennego,

      I nie ukrywam, nigdy w życiu nie widziałem czegoś tak pięknego,

      No i znowu były te wszystkie latające skały,

      Tym razem jakoś inaczej się zachowywały...

       

      Wyciągnąłem rękę, żeby jednej z nich dotknąć,

      Nie zdążyłem nawet dłoni zbliżyć, a udało mi się ją popchnąć,

      To było dziwne, ale wtedy się tym nie przejmowałem,

      Wyłączyłem mózg i się dalej bawiłem,

      Udało mi się nawet kilka nowych trików nauczyć, 

      "Gdyby tylko rodzice mogli mnie teraz zobaczyć..."

       

      Usłyszałem ten tajemniczy głos ponownie, 

      Tym razem był spokojny, powiedział coś o ukończonej próbie, 

      Opanowałem moc, która uśpiona była we mnie,

      Nie dowierzałem temu co mówił, toć to brzmiało zbyt obłędnie,

      "Po co mi ten dar skoro ja wciąż tu tkwię?" - spytałem, 

      Wkrótce potem, odpowiedź na moje pytanie uzyskałem...

       

       

                                  *******

       

       

      Odzyskałem ponownie przytomność, tym razem byłem w swoim świecie,

      Głowa mnie bolała jak nie wiem,

      Leżałem w swoim łóżku, co mnie zdziwiło, 

      Wstać powoli próbowałem, ale nie dałem rady, za bardzo mnie mdliło, 

      Rozejrzałem się dookoła, wyglądało jakby wichura tędy przeszła,

      Na podłodze leżały: ciuchy, telewizor, półki, a nawet krzesła. 

       

      Zawołałem swoich rodziców, z całych sił krzyczałem

      Nic, głucha cisza, raz jeszcze spróbowałem, 

      Ponownie nic, żadnej odpowiedzi, 

      Zastanawiałem się o co kurdę chodzi,

      Usłyszałem za drzwiami kroki, które nagle przyspieszyły,

      Dreszcze całe moje ciało wtedy przeszyły. 

       

      Ktoś raptownie otworzył drzwi,

      To był Konrad - mój przyjaciel bliski,

      Przez chwilę stał jak osłupiały, 

      Nie dowierzał, że mi oczy się jednak otwarły,

      Podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i przytulił, 

      Powtarzał jak się cieszy, że jednak żyję i po chwili mnie puścił. 

       

      Podniósł jedno z leżących krzeseł i usiadł na nim, 

      Spytałem co tu się stało, kiedy odpowiedział byłem w szoku wielkim,

      Cały ten bałagan to ja zrobiłem,

      W jego oczach iskrę podekscytowania dostrzegłem,

      Kiedy leżałem nieprzytomny, wszystko wokół dosłownie latało,

      Moi rodzice nawet oberwali, jakby tego było mało...

       

      Spróbowałem po raz kolejny wstać, 

      Konrad mnie powstrzymał, powiedział, że mam się nie ruszać, 

      Miał rację, omal nie zwymiotowałem, 

      Tak bardzo swoich rodziców zobaczyć chciałem, 

      Uspokajał mnie, że nic im nie jest - akurat gdzieś wyszli,

      Po około pięciu minutach faktycznie, do domu wrócili i do mojego pokoju przyszli...

       

      Powiedzieli, że tydzień byłem nieprzytomny, 

      I byli pod wielkim wrażeniem, do czego jestem teraz zdolny,

      A ja byłem szczęśliwy, że ich mocno nie skrzywdziłem,

      Dosłownie wielkiego banana na twarzy miałem, 

      Chcieli bym się od teraz nauczył nad nowymi mocami panować, 

      I jak się w kryzysowych sytuacjach zachować...

               

       

                                   ********

       

       

      Minęło sześć miesięcy od tamtych wydarzeń, 

      Musiałem niestety dokonać wielu wyrzeczeń, 

      Żeby móc w miarę spokojnie żyć, 

      Chowam swoją twarz za maską - wiadomo - po to by tożsamość ukryć, 

      Stałem się miejscowym bohaterem,

      Z zabawnym wręcz charakterem.

       

      Nauczyłem się panować nad swoimi nowymi mocami,

      Potrafię za pomocą myśli poruszać różnymi przedmiotami,

      W skrócie - posiadam zdolności telekinetyczne,

      Moje życie dzięki temu stało się na prawdę fantastyczne,

      Współpracuję teraz z policją, strażą, pogotowiem ratunkowym,

      I stałem się ich wsparciem zaufanym. 

       

       

                                   *******

       

       

      W końcu nadszedł weekend, mogę kolejny trening rozpocząć,

      A po dwóch godzinach organizm mój musi odpocząć,

      Choć zabrzmi to śmiesznie, 

      To fizyczne najbardziej odczuwam zmęczenie, 

      Trenuję dzisiaj z tatą, będzie do mnie z pistoletu strzelać,

      A ja mam za pomocą myśli wszystkie kule zatrzymać. 

       

      Ale zanim to, chcę pójść do sklepu,

      Żeby nie na pusty żołądek robić "występu",

      Wychodzę zatem z domu, biorę ze sobą torbę, 

      No i jak ja to lubię zawsze mówić - "no to w drogę!",

      Mam ochotę na chipsy, colę i coś słodkiego,

      Typowe przekąski nastolatka przeciętnego.

       

       

                                  ********

       

       

      Idąc wolnym krokiem doszedłem na skrzyżowanie,

      Wydaje się być w miarę spokojnie, 

      Ptaki sobie śpiewają, słońce ładnie świeci, 

      Aż do życia pojawiają się chęci, 

      Dobrze jest sobie głowę czasami przewietrzyć,

      I dłużej na świeżym powietrzu pobyć.

       

      Osiedlowy jest już w moim polu widzenia,

      Nagle ktoś wybiegł z niego bez ostrzeżenia, 

      Ekspedientka krzyczy - "złodziej, niech ktoś go zatrzyma!",

      To był dla mnie sygnał - schowam się w zaułku, przebiorę i się zacznie zadyma,

      Będąc szczerym, zawsze o tym marzyłem, 

      Jak z komiksów zostać superbohaterem...

       

      Kostium zakładam w ekspresowym tempie, 

      Jest luźny, więc bez problemu przebiorę się wszędzie, 

      Mam ze sobą też deskę skateboardową,

      Dzięki czemu wyglądam jeszcze bardziej odjazdowo,

      No, ale dobra, dość już zbędnego gadania,

      Mam w końcu przestępcę do złapania!

       

       

                                 *********

       

       

      Wściekłem się, skubaniec mi zwiał, 

      Od dobrego kwadransu go szukam - sprytny plan ucieczki miał, 

      Wszystkie ulice i alejki przeszukałem, 

      I jedynie Konrada na przystanku widziałem, 

      Muszę przekazać niestety źle wieści tej ekspedientce,

      Że nie udało mi się łupu oddać w jej ręce. 

       

       

                                  ********

       

       

      Godzina osiemnasta właśnie wybiła, 

      Dzisiejsza sytuacja cały czas mi w głowie tkwiła, 

      Wyjątkowo słabo trening mi poszedł przez to,

      Czuję się jakbym upadł na samo dno,

      Nie mogę o tym zapomnieć, 

      Ani nawet sobie w twarz spojrzeć...

       

      Mama mi mój ulubiony sernik z czekoladą przygotowała, 

      Doceniam to, że mnie pocieszyć chciała, 

      Ale no kurczę, ogromne wyrzuty sumienia miałem, 

      Ni to pić, ni to jeść ja nie chciałem, 

      Rozrysowałem sobie plan miasta i wszystkie możliwe drogi ucieczki,

      I według moich obserwacji, złodziej żeby mi umknąć musiałby być turboszybki...

       

      Eureka! Że też wcześniej o tym nie pomyślałem, 

      Kanały - musiał tam na pewno zejść, a ich nie przeszukałem, 

      Tylko no właśnie, są one rozległe, mógł wyjść wszędzie, 

      Odnalezienie go, cóż, toć to misja ciężka będzie, 

      Ale się nie poddam, jakiś trop znajdę, 

      I może w końcu przestanę się postrzegać jako niedorajdę...

       

       

                                  ********

       

       

      A więc słuchajcie, wstawiam to jeszcze przed skończeniem tego byście ocenili, czy fabularnie wygląda to w miarę dobrze i czy budowa też jest w porządku. Piszę to od ponad miesiąca i jestem z tego dumny, natomiast chciałbym jednak mimo to się doradzić czy dobrze mi idzie :) historia ta powoli doniega ku końcowi 

       

      Edytowane przez Triengel (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • myślę czy aby na pewno ? co to znaczy? szukam.odpowiedzi ? czy porostu nie mogę zasnąć.
    • Jak zwykle nie rozczarowują te miniaturki. Znakomite połączenie nowoczesności z odwiecznym poetycko-filozoficznym dylematem. Translator Google w gruncie rzeczy to bardzo ułomne narzędzie, czasami przenosi w dziwaczne sensy. To może kiedyś doczeka się osobnego wiersza. Tłumaczenie siebie dla drugiej osoby jest trudne, bo każdy zasadniczo odbiera świat i wchodzi z nim interakcję według innych schematów psychologicznych. I każdy tak naprawdę posługuje się też innym językiem, bo znaczenia przypisywane słowom zależą od osobistych doświadczeń. Językowy imprinting powoduje, że niektóre słowa działają jak triggery. Ciekaw jestem, z drugiej strony, jak to mogłoby się kształtować w przypadku sztucznej inteligencji.
    • Czy ja dobrze widzę? Naprawdę… podobam się? Czy to intuicja do mnie przemawia, mówi: „Tak, pragnie cię, chce cię.” Tak… podobasz mi się. Wiesz o tym? Bo nogi się uginają, gdy tylko cię widzę.   A on… nie widzi - ja czuję. Dlaczego? Dlaczego?   Milczę, bo przecież to tylko moja wyobraźnia. Na pewno… na pewno…   Walczę – ale z kim? Chyba… sam ze sobą.   Powiedzieć? Nie powiedzieć? Pokazać? Nie pokazać? Dać znak, że ja też?   Nie! To nie może być prawda. Wymyśliłem to sobie… On patrzy nie na mnie. On… kocha innego. Tak?   Powiem! Teraz! Teraz… Pokażę. Choć spróbuję. Choć spojrzę. Choć… zobaczę.   A on… odszedł. Nie wiedząc, co czuję. Nie domyślił się. Nie zawalczył. Nie dał znaku.   Stoję przed lustrem. I trwam z myślą, że może nigdy nie miał zobaczyć…
    • Jest coś w tym eintopfie, chociaż logika wersów i powiązań między poszczególnymi obrazami jest znana zapewne jedynie autorowi. A o tym, że piwo lubi dym, nie wiedziałem! No to teraz już się wyjaśniło, dlaczego tak pasuje do niedzielnego grilla.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      I tutaj kończy się wiersz. Dalej zabrakło pomysłu, żeby pociągnąć ten całkiem sympatyczny dialog i tekst skręcił w linijki pozbawione oryginalności. Szkoda, bo wiosna ma wiele pięknych atrybutów, wystarczy się chociażby uważnie przyjrzeć przyrodzie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...