Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na ławce w cieniu korzeni
o życiu jedynie z pamięci
kobieta
to tylko słowo
gdzieś między jabłonią a chlebem
jeżeli pieszczota
to słońce z litości lub
za pieniądze deszcz

gdyby można
to
urodzić się bardziej

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



urodzić się bardziej - to spełnić się. Nie wiem czy spełnieni umieramy " bardziej ", może tylko " łatwiej "...? Pozdrawiam, dziewuszko.

jeśli spełniamy się rodząc, zapewne można też spełnić się umierając. poniekąd to takie oświecenie będzie :) czyli cykl się przerwie

urodzić się bardziej - to nie jednorazowy akt a proces nasycania naszego ego "wartością dodatnią". Śmierć to nie przerwanie cyklu a jego zwieńczenie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Podoba mi się. Troszkę razi "w cieniu korzeni", niby chodzi też o genealogię
ale ławka gryzie się z nimi i wygląda jakby zapadła się pod ziemię.
Może dodac do tego parkę?

parkowa ławka
korzenie o życiu jedynie
kobieta mówi za nie
między jabłonią a chlebem
(itd)

Sam nie wiem? W każdym razie jakoś mnie te korzenie uwierają :) Ale
ogólnie jest dobrze. Pozdrawiam
Opublikowano

nie wiem czemu 3razy 'to' u ciebie widzę w tak krótkim utworze..
trzecie 'to' pomiędzy ostatnimi wersami gryzie całą resztę,
( chyba że należy do sensu -jeśli tak, nie mam pytań, nie moja sprawa)
ps Bóg, drzewo, kobieta.. z kwartalnikiem artystycznym skojarzone
symbole życia, pokarmu, schronienia..
szukasz, czy znalazłeś?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Podoba mi się. Troszkę razi "w cieniu korzeni", niby chodzi też o genealogię
ale ławka gryzie się z nimi i wygląda jakby zapadła się pod ziemię.
Może dodac do tego parkę?

parkowa ławka
korzenie o życiu jedynie
kobieta mówi za nie
między jabłonią a chlebem
(itd)

Sam nie wiem? W każdym razie jakoś mnie te korzenie uwierają :) Ale
ogólnie jest dobrze. Pozdrawiam

Ławka wygląda jakby zapadała się pod ziemię - ma się "zapadać", pomysł z genealogią bardzo ciekawy. Korzenie zdecydowanie zostawię. Dzięki za wizytę. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Na trzy "to" nie zwróciłem uwagi, jeżeli zazgrzyta jeszcze komuś - pomyślę nad korektą.

Bardzo długo szukałem ale znalazłem. Dzięki mn. Pozdrawiam ciepło.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hm.. to mam pół głosu czyli..

znajdywanie dobra rzecz.uwielbiam się w znajdywaniu...
pozdr.

Mn, twój głos cały i ważny ale w tej kwestii odmienny od mojego. Opinia zwielokrotniona pozwala na uniknięcie subiektywizmów, skłania się ku faktom a z tymi się już nie dyskutuje.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



urodzić się bardziej - to nie jednorazowy akt a proces nasycania naszego ego "wartością dodatnią". Śmierć to nie przerwanie cyklu a jego zwieńczenie.

mówię o Samsarze :)

Peel wpisał się w fatalizm samsary zupełnie przypadkowo. Nie ma determinizmu cyklu, dróg wyzwolenia, koło życia - to w jego przypadku, tylko prosta - urwana.To nie awidja i triszna definiują peela - jemu po prostu nie wyszło...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...