Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wszystko co wyniosłem z lekcji religii
to kreda ból ucha
oraz wspomnienie nalanej czerwonej mordy nad sutanną

jak czarno czerwone flagi anarchosyndykalistów

świadkowie po wstępnej konwersacji
złożyli zeznania
w przedmiocie ignorancji
małostkowości

z jezusem w ustach
nawracała mnie nawróciłem ją na wznak
i wydupczyłem na niewiarę

mistyczne wyprawy wciskały złudzenia
mijały z chwilą zejścia tripa

kiedy klęczą przed obrazami
mój obraz burczy
mną
ja
nie klękam
nawet przed sobą

Opublikowano

*nawracała; *niewiarę. Literówki ;)

w przedmiocie ignorancji
małostkowości
+
nawracała mnie nawróciłem ją na wznak

Te wersy jakoś nie przypasowały. Reszta tworzy naprawdę spójną myśl. Cholernie podoba mi się ostatnia część z bardzo dobrą pointą. Jestem na tak i wrócę 'wdumać się'.
+

Pancuś

Opublikowano

Warsztatowo bez zarzutu i to jest w sumie najważniejsze.Treść,cóż...te wszystkie młode bunty,herezje,dupczenia zwyczajnie nudzą ale widocznie każdy musi przez to przejść.Ciekawy jestem tego co później.Pozdrawiam.

Opublikowano

Szkoda, że tak dosłownie. Ale nieźle.
Podoba mi się ironiczne " wszystko, co wyniosłem z lekcji religii / to kreda (...)". Dobre są też fragmenty "zeznania w przedmiocie ignorancji" oraz "mój obraz burczy / mną".

Nie podoba mi się natomiast "dupczenie na niewiarę" - jest ordynarne i chamskie - wydaje mi się, że wiersz jednek lepiej by wyglądał, gdybyś to jakoś złagodził...

Końcówka fajna, choć dla mnie trochę niejasna. Mam duże wątpliwości co do tego, co w końcu jest z tym "heretykiem".

Ale ogólnie, jak się rzekło, jest niezły.

Pozdrawiam,
Drax

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




eeee, syn marnotrawny powraca w pokorze, a to peela chyba nie dotyczy

podziękowania kasiaballou, pancolek dzięki również, za czujne oko i słowa.

myślę, że ten "syn marnotrawny" jeszcze "żre" strąki...
a ponieważ jest poetą, napisał...inni cztają czyli "publicznie" się przyznaje
(choć jeszcze nie wrócił z braku pokory)...
tylko nie bierz sobie do serca...przekomarzam się z p-elem;
co do wydupczyłem na niewiarę
popieram Draxa...zbyt wulgarne
+/-
serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Ponoć jestem taka grzeczna a podoba mi się:). a ten fragment
kiedy klęczą przed obrazami
mój obraz burczy
mną
ja
nie klękam
nawet przed sobą

to juz debeściarski (choć wiem, że to słowo do treści neiodpowiednie:). Idę pomyśleć nad treścią, bo wiersz zatrzymuje:)

dygam:)

Opublikowano

podmiot liryczny odrzuca wiarę w Boga, Chrystusa, Maryję, wiarę katolicką, a na pewno chrześcijańską. w każdym razie wypowiada się on na temat niewątpliwie prywatny, wręcz intymny, zatem tekst winno się zaliczyć do liryki osobistej.

peel krytykuje, prześmiewa religię. zastanawiam się tylko czy jest on ateistą czy może poganinem ? bo raczej żaden wyznawca innych wierzeń /raczej poza fundamentalistami/ nie wyzywa innych wyznań. jakkolwiek - podmiot liryczny z pewnością ma ku temu swoje powody. w końcu jak sam mówi: 'nie klękam nawet przed sobą'. musi się on czuć zatem niezwykle pewny siebie. podmiot liryczny mówi także o relacjach z kobietą, którą również uświadomił; o wizjach po narkotykach.

nie jest to zły pod względem warsztatu tekst. wiersz jest mocny, wyrazisty. potrafisz utrzymać swoje utwory w podobnej tonacji, to znaczy, że masz swój styl. pozwolisz jednak, że tym razem powstrzymam się od wydawania opinii. nie jestem po prostu do końca pewien, czy udało Ci się mnie przekonać.

pozdrawiam.

Opublikowano

Do wiersza nie mam zastrzeżeń, zbuntowany peel, podkreśla,
wyjaskrawia swoje przeżycia i przemyślenia, to oczywisty dowód
jego młodości i prawa młodośći z siebie samej - do buntu.
Puenta - ostatnia zwrotka - moim zdaniem - bardzo dobra i przemawiająca
do wyobraźni.
Z pozdrowieniami
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czyli już wiem jak wieczną młodość zachować;) dzięki za miłe przyjęcie wiersza.

mr. Suicide - peel raczej nie odrzuca, po prostu kolejne próby, zderzenia z wiarą nie skutkują "nawróceniem". twardy realizm z domieszką buntu? czasem pod wierzchnim brakiem wartości kryje się głęboka w nie wiara, a bunt dotyczy nie ich, ale fałszu i blichtru.

żubrze logiczne to "z tripa" ale to takie określenie regionalne;)

Drax i teresa - wulgaryzmy lubie, mocno dookreślają sytuacje czy uczucia. myślę, że nie służą one u mnie prowokacji i wywołania kontrowesji, jak są wyrażają

żre strąki czyli gówniarz? hm, to na większy temat. bo czy ugruntowany światopogląd odbiegający od kanonów musi świadczyć o niedojrzałości? blędne uważam określenie " z tego się wyrasta".
ocena wiersza przez twórce a przez odbiorcó - zauważam dużą rozbieżność. jakoś nie uważam tego utworu za wyczyn, spodziewalem się raczej przejazdu ciężkiej maszynerii. bywalo odwrotnie. ale to inna bajka.

pozdrawiam, dzięki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...