Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

napiszę ci o mojej bezsenności
o głuchych odgłosach za ścianą
zroszoną westchnieniami
bajek o kochaniu po
wieczność

myśli grzeszne w ciemności
słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą
wścibskiego księżyca

i włos się jeży w gotowości
tylko


a może tak :wg Basi?


napiszę ci o mojej bezsenności
o głuchych odgłosach za ścianą
wybieloną szeptem

myśli bezbożne

w ciemności słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą księżyca

i włos się jeży
na zamysł pamięci


3. wersja FAN

opiszę ci moją bezsenność
za ścianą wybieloną zmyśleniami

szepty bezbożne

w ciemności słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą wścibskiego księżyca

w gotowości włos się jeży
i to wszystko

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a może tak :

napiszę ci o mojej bezsenności
o głuchych odgłosach za ścianą
wybieloną szeptem

myśli bezbożne

w ciemności słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą księżyca

i włos się jeży
na zamysł pamięci

Serdeczności.
Opublikowano

zamysł dobry. a może być kompilacja?

napiszę ci o mojej bezsenności
głuchych odgłosach za ścianą
wybieloną zmyśleniami

szepty bezbożne

w ciemności słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą księżyca
i włos się jeży w gotowości

:)

Opublikowano

Stasiu!

napiszę ci o mojej bezsenności
o głuchych odgłosach za ścianą
wybieloną westchnieniami
zroszoną szeptem
zmyślonych bajek o kochaniu po
wieczność

myśli bezbożne

w ciemności słychać tylko skrzypienie
żaluzji pod łapą
wścibskiego księżyca

i włos się jeży w gotowości
na figle i to wszystko co przynosi
zamysł pamięci

Podobają się przemyślenia Autorki:))
PozdrawiaM.

Opublikowano

Przeczytałam wszystkie weersje i we wszystkich coś mi nie pasi w składni pierwszej zwrotki.

Dodam moją:


opiszę ci moją bezsenność
za ścianą wybieloną zmyśleniami

szepty bezbożne

w ciemności słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą wścibskiego księżyca

w gotowości włos się jeży
i to wszystko



:-D

Opublikowano

DZIEN DOBRY!!!

........ .•´¯) ¸,ø¤°``°¤ø,¸(¯`•.¸
.•´¯),ø¤°``°¤ø,¸¸,ø¤°`°¤ø,¸(¯`•.¸
,ø¤°``°¤ø,¸¸,ø¤°``°¤ø,¸,ø¤°``°¤ø,

............((_,»*¯*« »*¯*«,_))
((_,»*¯**¯*«,_)) ((_,»*¯**¯*«,_))

Ż y c z ę WAm M i ł e g o

*”˜””*°•._˜”””*°••°*””_.•*”˜”˜”*°•.

S ł o n e c z n e g o Dnia

Życzę Wam odwagi słońca, które, mimo nędzy i ogromu zła tego świata, dzień po dniu wschodzi i obdarza nas blaskiem i ciepłem swych promieni.

((_,»*¯**¯*«,_)) ((_,»*¯**¯*«,_))
............((_,»*¯*« »*¯*«,_))


kochani wzystkim razem k kazdemu z osobna
dzięki serdeczne
pa!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wersja Fanaberkowa - fajnie skondensowana, ale jest w opozycji do zapowiedzi pierwszego wersu ;) - znaczy mało opisowa
mój misiek optuje za pierwowzorem, bo gra w nim więcej instrumentów ;)

ps. nie ZAPOMNIAŁAM, zdążyłam tylko odwiedzić Olesię i padłam :(
cmoooook!
Opublikowano

napiszę ci o mojej bezsenności
o głuchych odgłosach za ścianą
zroszoną westchnieniami
bajek o kochaniu po
wieczność

myśli grzeszne w ciemności
słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą
wścibskiego księżyca

i włos się jeży w gotowości
tylko


Więc tak jak dla mnie peel ma bezsenność, bo wciąż nie wie może sobie jakiejś drogi w życiu wybrac. Sen pełni tu funckję jakiejś odnowy, obymcia, utrwalenia wartości, na któe peel jeszcze nie jest gotowy, bo nie ma żadnego pomysłu. Ma co prawda tytułowy zamysł, ale to nie wystarcza do ukojenia głodnej jakiś wartości duszy. Następnie mamy opis - jak ktoś ma bezsennosć to jest wyczulony na dźwięki, ale ten opis przypomina troche jakiegoś wariata. Te głuche odłgosy, to może jakieś wołania, może wołania podświadomości rozpadającej się, lub nie trwałe, bo peel jest jak chorągiewka i to prowadzi go do upadku. Ściania zrosozna westchnieniami - ta metafora do mnie najbardziej przemawia - ja sobie wyobrażam ścianę płaczu lub też cżłowieka, który nie mając sie komu wyżalić, zwierzyć, wyrzuca z siebie to wszystko do ściany. A teraz nastepny wers: cóż widać, że właściwie peel nie tyle jest nie pewien całej życiowej dorgi, co zastanaiwa sią nad połacżeniem swej drogi z miłoscią i ponownym spojrzeniem na świat, bo chyba coś mu ni idzie... żale swoje, które wynikają stąd, że wyobrażal sobie miłość tak jak jest przedstawiana w bajkach wyrzuciła z siebie..

myśli grzeszne w ciemności
słychać skrzypienie
żaluzji pod łapą
wścibskiego księżyca

Myśli grzeszne - tu można kilka mieć pomyśłów, ale skoro już sobie wymysliłem jak by to mogło przebiegać to kontynuuję: mysli grzeszne: jakieś pomysły niegodne, ale też choćby ... (a nie będę pisał ;p) a księżyć który oświetla kochnaków teraz naszego peela złośliwe podkgląda jakby chciał się śmiać z jego urojeń...

Ogólnie dobry iwersz, do mnie przemawia,choć pewnie moja interpetacja dziwna.

Opublikowano

zamiast "zroszoną", może "nasączoną", "nasiątkniętą", "nabrzmiałą",
ale nie mam zdania, tak samo jak trudno mi zdecydować się
wskazać na jakąś wersję. Wczoraj czytałam i dzisiaj,
wiem tylko, ze mi się podoba! Najgłupsze są rady:"rób jak uważasz",
ale - nie wiem!
Serdeczności z uściskami
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
    • @aniat. namiętność spadła wraz z żółtym liściem z pierwszym kasztanem uleciał sen wspomnienia z jeżem czmychnęły szybko wiem :))
    • nie chroń myśli od świtu jasnego choć sen złudą czas zatrzymuje przeszłość ciąży i tłamsi twe ego kroplą rosy deszcz namalujesz?
    • @iwonaroma piękna metafora    dojrzewamy jak te kasztany bez kolców gładkości do piękna choć wdepczą to ulatamy by dalej swe życie wypełniać  
    • @Waldemar_Talar_Talar ... a dzisiaj narzekamy bo wciąż za mało mamy uczucia i miłości   życie to nie gra w kości  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...