Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dostałem dzisiaj taki wpis:


Ty Bufon, widać, że nie tylko jesteś ham, ale i zboczeniec. Dawno kobiety nie widziałeś. Ty , a może ty pedał? Kończę tę "polemikę" z tobą. Jesteś nie wart mojego czasu.




Dnia: Dzisiaj 14:12:52, napisał(a): Władziu
Komentarzy: 74

i zastanawiam się, czy bycie homoseksualistą to jest powód do wstydu?
tzn. czy jest to choroba którą można leczyć, czy od razu należy takich zabijać?
i czy taki przejaw homofobii (jak powyższy wpis) jest w porządku?

  • Odpowiedzi 90
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



*na dodatek pan Władziu wyzwal cię od szynki;D
**nie
***dałeś dwa wybory: albo choroba albo zabijanie- albo źle sie wyraziłeś albo jesteś ograniczony (w mojej wypowiedzi są przynajmniej dwa antagonistyczne wyjścia)
**** nie jest w porządku. i chyba łamie regulamin forum (5. Użytkownik nie ma prawa do :f) Publikować treści zabronione przez prawo, wulgarne (art. 3 Ustawy o języku polskim z dnia 7 października 1999r.), obraźliwe, naruszające prawa serwisu (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994r.) lub innych osób (art. 23 i 43 Kodeksu cywilnego), albo narusząjace zasady współżycia społecznego.)
Opublikowano

nie chce mi się rozważać postawy osobnika nazywającego siebie Władziem, dlatego przejdę do meritum.

jeżeli ktoś jest wierzącym, to Biblia powinna go przekonać :P

o ile wiem napisane jest weń, że związki homoseksualne są dopuszczalne, jeno aby się z tym nie afiszować.

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


taa bardzo to naukowe patrzenie :) na tej zasadzie to wszystkie choroby wynikaja z nieprawidłowego funkcjonowania jakiegoś tam narżądu...
bycie mordercą, pedofilem też mozna sprowadzic do nieprawidlowego funkcjonowania mózgu, ale jakos nikt nie wyskakuje z pomysłem że morderca nie musi sie wstydzic tego co zrobił bo przecież nie jego wina że cierpi na swoją chorobę (ktora notabene nie jest juz chorobą tylko "odmienną orientacją" - najprawdopodobniej etyczną)

nie można potępiać ludzi za to kim są, ale za to co robią - jak najbardziej.. gej pedał czy homoseksualista tak samo jak pedofil albo nekrofil jest takim samaym człwoiekiem jak każdy inny, ale wartość człowieka ocenia sie po tym jak radzi sobie ze swoimi problemami - jeśli sobie nie poradzi to jest słaby, a to jest jak najbardziej powód do wstydu

a jeszcze apropo dopuszczalnosci nazywania rzeczy po imieniu

"debil" to określenie na osobę o inteligencji ponieżej dówch odchylen standardowych od średniej, pedał to określenie na osobę ktora daje dupy osobnikowi tej samej płci - co więcej jest dorosła i robi to (rzekomo) świadomie i dobrowolnie, więc czepianie się "tych co widzą a nie tych co robią" jest chyba nieporozumieniem...
za niedługo to się będą czepiać nauczycieli że dając dzieciom w szkołach jedynkę ich deprecjonują i sugerują w ten sposob że dziecko jest głupie, a wiec jest to przejaw braku tolerancji...
pedał to pedał... odchylenie drogi to zakręt albo kurwa - to zaledwie nazwa na cos co materialnie istnieje... jesli komuś przeszkadza że ludzie postrzegają go jako dewianta to niech sie przestanie z tym afiszować a nie czepia że nazywją sprawę po imieniu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


taa bardzo to naukowe patrzenie :) na tej zasadzie to wszystkie choroby wynikaja z nieprawidłowego funkcjonowania jakiegoś tam narżądu...
bycie mordercą, pedofilem też mozna sprowadzic do nieprawidlowego funkcjonowania mózgu, ale jakos nikt nie wyskakuje z pomysłem że morderca nie musi sie wstydzic tego co zrobił bo przecież nie jego wina że cierpi na swoją chorobę (ktora notabene nie jest juz chorobą tylko "odmienną orientacją" - najprawdopodobniej etyczną)

nie można potępiać ludzi za to kim są, ale za to co robią - jak najbardziej.. gej pedał czy homoseksualista tak samo jak pedofil albo nekrofil jest takim samaym człwoiekiem jak każdy inny, ale wartość człowieka ocenia sie po tym jak radzi sobie ze swoimi problemami - jeśli sobie nie poradzi to jest słaby, a to jest jak najbardziej powód do wstydu

a jeszcze apropo dopuszczalnosci nazywania rzeczy po imieniu

"debil" to określenie na osobę o inteligencji ponieżej dówch odchylen standardowych od średniej, pedał to określenie na osobę ktora daje dupy osobnikowi tej samej płci - co więcej jest dorosła i robi to (rzekomo) świadomie i dobrowolnie, więc czepianie się "tych co widzą a nie tych co robią" jest chyba nieporozumieniem...
za niedługo to się będą czepiać nauczycieli że dając dzieciom w szkołach jedynkę ich deprecjonują i sugerują w ten sposob że dziecko jest głupie, a wiec jest to przejaw braku tolerancji...
pedał to pedał... odchylenie drogi to zakręt albo kurwa - to zaledwie nazwa na cos co materialnie istnieje... jesli komuś przeszkadza że ludzie postrzegają go jako dewianta to niech sie przestanie z tym afiszować a nie czepia że nazywją sprawę po imieniu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kiedyś homoseksualizm był chorobą ale od któregoś tam roku nie jest
ale oczywiście, kto mógłby o tym wiedzieć ...
Jeszcze dużo czasu minie zanim homoseksualizm przestanie być uważany za patologie/chorobę , a ludzie za chorych i źle przystosowanych do życia miedzy "Zdrowymi" ludźmi. To przykre, bo każdy chce zyć normalnie, a skoro lesbijki czy geje nie robią nikomu krzywdy tylko chcą być szczęśliwi to po co się do nich mieszać. To ich życie i jeśli Jacek chce żyć w związku z Krzyśkiem, to pozwólmy im na to, co nas to obchodzi ?!
Opublikowano

Nieeee, no porównanie homoseksualisty z mordercą to przegięcie! Z bardzo prostej przyczyny: homoseksualista nie robi nikomu krzywdy, morderca - tak. Dopóki nikomu nie robi się krzywdy, można robić wszystko i nie powinno to nikogo obchodzić. Homoseksualizm nie jest "problemem" dla homoseksualistów. To jest problem dla homofobów i może ich właśnie powinno się leczyć.
Skoro homoseksualizm to "choroba" czy "zaburzenie psychiczne" i "należy coś z tym zrobić" (w domyśle: walczyć z tym), to może taką samą "chorobą" jest podniecanie się dużymi stopami albo różową bielizną, albo kobietami po 50-tce?... Czy to tez należy leczyć? W koncu odbiega od normy, nie służy prokreacji itd.
Patologie (z grec. pathos - cierpienie, logos - nauka) zdarzają się wśród wszystkich orientacji seksualnych i należy je zwalczać. Ale dopóki nikt nikomu krzywdy nie robi, a dwóch dorosłych ludzi chce dobrowolnie uprawiać ze sobą seks i są z tego powodu szczęśliwi, to wszystkim innym nic do tego, w jakiej konfiguracji seksualnej to się dzieje. Zdarzają się geje, którzy wykorzystują małych chłopców, i hetero, którzy wykorzystują małe dziewczynki. Bez względu na orientację jest to pedofilia, a więc coś złego, bo krzywdzi innych. Przemoc (notabene częściej obecna w związkach hetero, bo łatwiej wlać słabszej kobiecie, niż równemu sobie facetowi) tez występuje w związkach bez względu na orientację. Więc nie mówcie, że homoseksualizm jest zły, złe są patologie, które dotyczą wszystkich orientacji seksualnych.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uważam się za osobę tolerancyjną. Jestem za prawem do wolnej miłości, bo uczucie jest uczuciem, jestem przeciw szykanowaniom gejów i lesbijek. Jedynie prawu do adopcji wzbudza mój niesmak. Ale jest jeszcze coś. Parady równości. To znaczy nie same parady mi nie pasują, ale to co się często na nich dzieje (w Polsce chyba nie w takim stopniu, ale w Berlinie na przykład, to już szczyt!). Uczestnicy biegający w dziwnych strojach rodem z porno sado-maso, ostentacyjnie się całujący, niemal kopulujący. Takie afiszowanie się jest niesmaczne, czy to homo, czy hetero. Ale hetero nie urządzają takich parad. Ja wiem, że to odłamek homoseksualistów, ale fakt jest faktem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uważam się za osobę tolerancyjną. Jestem za prawem do wolnej miłości, bo uczucie jest uczuciem, jestem przeciw szykanowaniom gejów i lesbijek. Jedynie prawu do adopcji wzbudza mój niesmak. Ale jest jeszcze coś. Parady równości. To znaczy nie same parady mi nie pasują, ale to co się często na nich dzieje (w Polsce chyba nie w takim stopniu, ale w Berlinie na przykład, to już szczyt!). Uczestnicy biegający w dziwnych strojach rodem z porno sado-maso, ostentacyjnie się całujący, niemal kopulujący. Takie afiszowanie się jest niesmaczne, czy to homo, czy hetero. Ale hetero nie urządzają takich parad. Ja wiem, że to odłamek homoseksualistów, ale fakt jest faktem.

O, to jest celne. Tak jak mamy w telewizorze ikonki informujące o wieku w jakim widz może oglądać dany program, tak samo takie parady powinny być przeprowadzane nocą. Dlaczego? Dlatego, że porno o godz. 15 na rynku w mieście to są jakieś jaja. Ja niekoniecznie chcę tłumaczyć dzieciom, dlaczego ci panowie liżą się jęzorami. Ja mam wrażenie, że te parady mają na celu wywoływać tylko zamieszanie.Osobiście nie mam nic przeciwko gejom, ale tak jak ja nie paradują po rynku z gołą panienką, tak niech oni też nie paradują z gołymi dupami. Jak tolerancja to tolerancja.
Dwa - wpis "wladzia" to porażka, ja się do tej pory dziwię dlaczego ten wpis tutaj jest (nie bufona, on zadał raczej ironiczne pytanie, szczególnie, że występuje przeciwko tej jawnej homofobii, co popieram).
Trzy - jeżeli geje będą chcieli adoptować dzieci, to osobiście wyjdę na ulice i rozpirzę całą paradę ;)
Opublikowano

spokojnie, w Polsce nikt nie pozwoli na te adopcje; jest to w ogóle lęk nieuzasadniony, bo dzisiaj jest cholernie trudno spełnić warunki adopcyjne małżeństwom, które są hetero i w ogóle tip top

to kolejny temat zastępczy, kompletnie oderwany od polskiej rzeczywistości

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ostatnio czytałem że naukowcy chcą przegłosować że ludzi tak naprawde mają trzy ręce, ale oczywiście kto mógłby o tym wiedzieć, jeszcze dużo czasu będzie musiało upłynąć zanim przestaniemy uważać że mamy dwie...
ludzie kurwa, przecież to nie chodzi o to co "się będzie uważać", "norma" nie istnieje to co będą pisać w gazetach albo krzyczeć na paradch w żaden sposob nie zmieni tego czy homoseksualisci są "normalni" czy nie - to zależy tylko od nich, czy potrafią ze swoją orientacją żyć szczęśliwie - sądząc po tych wszystkich nagonkach i paradach - NIE POTRAFIĄ i to nie zależy w żaden sposob od tego co reszta społeczeństwa myśli... po społeczeństwo nie traktuje ich w żaden sposob inaczej niż reszty ludzi, mają te same prawa i te same zakazy... skoro w tych RÓWNYCH dla wszystkich warunkach nie potrafią funkcjonować to znaczy że SĄ źle przystosowani - a złe przystoswoanie w Nauce jest określane jako zaburzenie - i to że pod wpływem politycznej poprawności paru naukowców PRZEGŁOSOWAŁO wykreślenie tego z listy chorób niewiele zmienia... wojne w iraku media i sprzedajni naukowcy też przedstawiają jako sprawiedliwą, ale to nie zmieni faktu że jest to zbrodnia - no chyba że ktoś jest aż tak żałosnym człowiekiem że bardziej wierzy mediom niż własnemu sumieniu...

homoseksualizm nie może PRZESTAĆ być patologią, tak samo jak ślepota nie może przestać być ułomnością... próby umożliwienia "normalnego" funkcjonowania osobą niewidzącym nie są ich obrażaniem czy piętnowaniem; są obowiązkiem społeczeństwa...
tak samo fakt że naukowcy poszukują sposobu na wyeliminowanie SLEPOTY nie jest równoznaczny z dyskryminacją i poniżaniem ludzi nią dotkniętych...
żaden niewidzący nie może powiedzieć "jestem taki sam ja Wy" może jedynie powiedzieć że pomimo swojej przypadłości udaje mu się żyć normalnie, ale tylko pod warunkiem że się pogodzi z faktem że życie nie jest sprawiedliwe i niektórzy się rodzą bradem pitem a niektórzy z uszkodzonym wzrokiem, mózgiem lub z oreintacją homoseksualną
Opublikowano

Ale tutaj nie widzę żadnego problemu do czasu, aż ktoś mi będzie wmawiał, że coś jest dobre. Przez xx lat jakoś się żyło i problemu nie było i nawet nie pamiętam, żeby gej dostał za to, że był gejem (pomijając zdarzenia, kiedy jakiś typ kogoś obmacywał). A teraz nagle wielki wybuch i szok, że "jakim prawem ja nie mogę całować faceta"? Ano możesz, ale ja nie muszę na to patrzeć. Wszystko, co nachalnie wkłada się do głowy traktuje jako propagandę. I tak parada mobilizuje skrajną prawicę, ci stada policjantów a ja jako podatnik za to muszę płacić.

A feministkom przy okazji polecam masochistów - jakoś się dogadacie ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to tak jakby pani mi powiedziala że porownywanie silnika z miksera do silnika z tramwaju to przegięcie bo tramwaj przewozi ludzi.. rzecz w tym że te silniki mają tę samą zasadę działania... ja nie porwonuje homoseksualisty do mordercy, tylko mechanizmy odpwoedzialne za powstanie homoseksualisty do mechanizmow odpwoeidzialnych zapowstanie mordercy - a te są bardzo do siebie podobne...

co do pozostałych parafilii - tak, uważane są za zaburzenia i w przypadku kiedy utrudniają względzie pozytywne funkcjonowanie - polecane jest leczenie, względnie treningi umozliwiające to funkcjonowanie, pomimo zaburzenia...
w przypadku kiedy całę stada różowych idiotów krzyczą że czarne nie jest czarne, nic zrobić nie można i wielu ludzi naprawde zainteresowanych (czyli tych dotkniętych tym zaburzeniem, a nie polityków i studentów ktorym sie nudzi) cierpi...
bo jeżeli by jednak pozostać przy oczywistej wersji, że to zaburzenie - możnaby próbować tym ludziom pomóc - teraz to tak jakbyś poszła do szpitala, a lekarz odparł że wcale nie masz złamanej ręki bo przyszły odgórne dyrektywy, że od 1kwietnia w polsce nikt już sobie nie może złamać ręki - a więc pani ręka ma zaledwie odmienny stan spójności molekularnej w granicach normy - co potwierdzi grupa sepcjalistów oraz parada równości...

to oczywiscie śmieszne - bo zaprzeczanie rzeczywistosci zawsze jest śmieszne - tyle tylko że pani ręka źle się zrośnie i bardzo utrudni normalne życie, ale tvn-u i wyborczej to akurat już obchodzić nie będzie - a ci prawdziwi homoseksualiści cierpią, tak samo jak inni ludzie którzy potrzebują uciążliwych udziwnien w seksie
Opublikowano

M. Krzywak... znam parę homosexualną (co prawdą kobiecą) która zaadoptowała dziecko... i tak naprawdę niewiele stoi na przeszkodzie żeby takie pary adoptowały dzieci... idź teraz rozwal jakąś paradę... xP

a co do pytania yh... nie można się wstydzić tego kim się jest... znaczy... nie powinno się... przecież tak jak nie wybierasz, że urodzisz się Polakiem tak samo nie wybierasz jakiej będziesz orientacji... za to napewno takim ludziom w większości jest bardzo ciężko nauczyć się z tym żyć... przyzwyczaić się do tego, że trzeba uważać co się mówi, jak się zachowuje... do tego, że przez większą część społeczeństwa uważanym się jest za śmiecia tudzież kogoś kogo należy wyeliminować, zamknąć etc...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziecko ma naturalne prawo do ojca i matki. Kastrowanie dziecka, które nie może samo wybrać jest niezgodne z żadną przyjętą moralnością. Za chwilę napiszesz że twój kumpel pedofil zgwałcił i zabił dziecko, bo tak mu kazała natura i tak jest fajnie.
Dlatego - jeżeli dwóch dorosłych ludzi zgadza się na coś, nic mi do tego, jeżeli zaś decydują za kogoś - oczywiście że pójdę i sił nie pożałuje.

PS - widzisz, Karolu, że jednak mam słuszne obawy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


taa bardzo to naukowe patrzenie :) na tej zasadzie to wszystkie choroby wynikaja z nieprawidłowego funkcjonowania jakiegoś tam narżądu...
bycie mordercą, pedofilem też mozna sprowadzic do nieprawidlowego funkcjonowania mózgu, ale jakos nikt nie wyskakuje z pomysłem że morderca nie musi sie wstydzic tego co zrobił bo przecież nie jego wina że cierpi na swoją chorobę (ktora notabene nie jest juz chorobą tylko "odmienną orientacją" - najprawdopodobniej etyczną)

nie można potępiać ludzi za to kim są, ale za to co robią - jak najbardziej.. gej pedał czy homoseksualista tak samo jak pedofil albo nekrofil jest takim samaym człwoiekiem jak każdy inny, ale wartość człowieka ocenia sie po tym jak radzi sobie ze swoimi problemami - jeśli sobie nie poradzi to jest słaby, a to jest jak najbardziej powód do wstydu

a jeszcze apropo dopuszczalnosci nazywania rzeczy po imieniu

"debil" to określenie na osobę o inteligencji ponieżej dówch odchylen standardowych od średniej, pedał to określenie na osobę ktora daje dupy osobnikowi tej samej płci - co więcej jest dorosła i robi to (rzekomo) świadomie i dobrowolnie, więc czepianie się "tych co widzą a nie tych co robią" jest chyba nieporozumieniem...
za niedługo to się będą czepiać nauczycieli że dając dzieciom w szkołach jedynkę ich deprecjonują i sugerują w ten sposob że dziecko jest głupie, a wiec jest to przejaw braku tolerancji...
pedał to pedał... odchylenie drogi to zakręt albo kurwa - to zaledwie nazwa na cos co materialnie istnieje... jesli komuś przeszkadza że ludzie postrzegają go jako dewianta to niech sie przestanie z tym afiszować a nie czepia że nazywją sprawę po imieniu
klaudiuszku mój najdroższy
co innego nazywanie rzeczy po imieniu, a co innego agresja słowna
co innego nie afiszować się z czymś, a co innego obsesyjnie się kryć

i wiesz dobrze, że są tacy (i mają za sobą badania, co z tego, że swoje), którzy twierdzą, że wszyscy przestępcy wykazują skrzywienia psychiczne
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak słabość jest powodem do wstydu i nie wiem co Cie w tym dziwi?
a co do reszty, kiedyś heteroseksualizm miał tę drobniteńką przewagę że pozwalał na zachowanie gatunku - tak samo jak urodzenie siębez wodogłowia lub ze wszystkimi kończynami... teraz oczywiście wszystko się może zmienić i może się okazać, że genialny gej-naukowiec zacznie klonować sobie synków, któym wszczepi gen homoseksualizmu i doda jeszcze gen na IQ powyżej 200 i inne bajerki typu nieśmiertelnosć... a wtedy to cała reszta rodzących sie hetero będzie tą słabszą i gorszą populacją i wtedy to my będziemy sie wstydzić i będziemy musieli walczyć o nasze przetrwanie - a że będzie to walka nierówna - przegramy... tyle tylko że z obiektywnego punktu widzenia - nie przegramy a ewoluujemy na wyższy poziom - my - heteroseksualisci zostaniemy zaklasyfikowani jako przodkowie doskonalszej rasy, rozmanżającej sie w wylęgarniach...
nie istenieje "jedynie słuszna" prawda o swiecie ponieważ świat się zmienia a co najważniejsze niewiadomo w jakim kierunku...
pierwszy człowiek był odmieńcem - tak samo jak kilka tysiecy lat później ostatni małopolud

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety to próżność i bylejakość zdobywa dziś poklask a kunszt i talent biedują w odmętach skrytych szuflad czy zeszytów. 
    • Urzekł mnie styl opisów miasta. I ten przygnębiający ton wypowiedzi podmiotu. Tak piękny w odbiorze choć nie dający nadziei.
    • Wyszedłem, na odchodne rzucając  do pustych ścian mieszkania, że umówiłem się z kimś bardzo ważnym. Randka? Zaskrzypiała dębowa mozaika, ułożona już do snu  na podłodze gościnnego pokoju. Randka, randka! Odpowiedział jej  przeciągłym zgrzytem bukowych trzewi, secesyjny kredens. Lecz obrzucił mnie jeszcze przed wyjściem, nieprzychylnym odbiciem w tafli  swych zabytkowych szkieł. Był bardzo stary i nad wyraz mądry. Dlatego też zajmował zaszczytne miejsce  na samym środku przedpokoju. Tak by każdy kto mnie odwiedzał  mógł w pierwszym wrażeniu  podziwiać jego zawsze nienaganny, rojalistyczny majestat. Byłem przekonany, że nie dał się nabrać. Randka? Cóż za niedorzeczny banał. Obleczony farsą dysonans. Ja człowiek - nikt i kobieta. Już szybciej widziano by mnie  w towarzystwie papierosa wystającego  z rozognionych chronicznym cierpieniem ust. Gardzę tytoniem mniej niż kobietami.     Ale cóż innego miałem rzec? Że żegnam się na zawsze? Że już mnie nie zobaczą nigdy? Że czeka ich los podobny do mojego. Śmierć szybka, lecz haniebna i barbarzyńska w postaci pójścia na żyletki a raczej drzazgi. Prosto w gardziel pieca. By płonąć żywcem. Sercem i duszą. Łzą i wspomnieniem. Tego, że ich kochałem. Jak córy i synów. Zarzucano mi nieraz. Miłość do przepychu i bogactwa. Lecz ja nie patrzyłem nigdy na moje skarby przez pryzmat doczesnego grzechu pychy. Szanowałem obecność. Jako zbawienny gest dawnych czasów. Bym w tak niedzisiejszym otoczeniu, mógł odnaleźć siebie. Nie istniałem tu czy teraz. Żyłem kiedyś i tam. Poległem w czasach Wielkiej Wojny, z głupim sercem życiowego podlotka. A mogłem trwać tam nie teraz. Za późno. Randka z przeznaczeniem. Już czas. Późno się robi.      Usiadłem na polnym głazie opodal torowiska. Na wpół żużlowo- piaszczysta ścieżka sprowadziła mnie tu gdzie nie byłem od lat. Siedziałem już na tym kamieniu wiele lat temu Było to po pierwszej wojnie o miłość. Za młodu jest się idiotą. Wtedy myślałem że umieram. Że umarłem bo ją pokochałem. A ona mnie ledwie spojrzeniem haczyła. Pełnym wzgardy i litości. A ja brałem to za szansę,  nagrodę i spełnienie pragnień. Miłość nie tworzy idiotów. Ona ich jedynie karci i mami. Maluje im twarze na podobieństwo błaznów. Byłem przez lata tym błaznem, który tańczy jak mu zagrają. I grały. Każda z nich na inną  lecz tak samo cyniczną melodię      Lecz z głazu wstałem i wróciłem do domu. A teraz wróciłem. Choć nie jestem już błaznem. Nie wierzę w miłość i uczucia. Front wygasł. Zatriumfował człowiek i jego wola. Wolny, nieskażony uczuciami rozum. Intelekt doskonały. Wróciłem bo nikt nie może mnie zrozumieć. Cóż mi po wiedzy milionów, skoro prawie ją do duchowego audytorium własnych myśli. Nie ma nikogo, kogo mógłbym określić  bratem w wiedzy, powiernikiem nieskończonych neuronowych istnień. Podziwiacie coś czego nie pojmujecie. Lub boicie się pojąć. Gwiazdy świecą dziś tak pięknie. Lubicie rzeczy jasne, dobre i ciepłe. Promienie sztuki, ogrzewające Wasze serca. Ja zawsze będę zwrócony ciemną stroną. Nie odbijam światła. Pochłaniam je i niszczę. Świat mnie nie widzi.  Zgasnę bez oklasków i wspomnień. Dlatego wróciłem i czekam na przeznaczenie.   Noc mimo wrześniowej pory,  była rozkosznie wręcz ciepła. Wiatru nie było wcale. Zresztą gdyby nagle pojawiły się znikąd  jakieś potężniejsze porywy, to skupiłyby swą uwagę na mojej osobie. W okolicy nie było drzew  ani wysokich krzaków. Nie licząc kilku wiekowych,  dzikich jabłoni i śliw, czerniejących kikutami gałęzistych form  za łukiem kolejowego nasypu. Pozostałości dawnych sadów, pańskich, zaborowych jeszcze majątków, od których nazwę brały potem  poszczególne dzielnice miasta. Miasto iskrzyło światłami lamp. Było blisko i daleko zarazem. Było tłem ale i obserwatorem. Teren wzniesiony z bloków betonu i cegieł. Poorany pajęczyną ulic i uliczek. Nakrapiany zielenią parków i skwerów. Terrarium dla ciał robotycznych. Zaprogramowanych na pośpiech i zysk. Wypranych z uczuć i troski o piękno. Piekło dla dusz poetyckich. Zarządzane ślepo.  Przez krwawe prawo Fortuny. Jakże nie żal mi i ich.   Wyjąłem pudełko zapałek. Wziąłem jedną z nich i pociągnąłem  siarkowy łepek po powierzchni draski. Lekki szum przeszedł w iskrę a ta wznieciła malutką łunę światła. Tyle mi wystarczyło. Zbliżyłem zegarek uczepiony do dewizki  do źródła ognia i odczytałem godzinę  Trzydzieści minut na godzinę czwartą. Zawsze najbardziej ceniłem punktualność. Wbiłem wzrok ostry i bystry mimo nieprzychylnej pory w ciemny i pusty tor. Czekałem. Już tylko chwila.   Rozpalone żarem dnia szyny,  stygły w delikatnym powietrzu nocy. Nikt nie zawraca sobie głowy  by słyszeć ten dźwięk.  Niewielu zwraca ku niemu ucho. Lecz ja tak. Znam go i co najważniejsze rozumiem każde słowo. Bo szyny nocą szepczą między sobą. Rozmawiają w najlepsze. Podniecone i gwarne. Aż pokłady drżą od tempa ich dysput. Szelest idący wzdłuż toru jest zdaniem, ciągnącym się we wspomnieniu. Dnia zeszłego, tygodnia czy miesiąca. Całych lat. Wypełnionych podróżą i gonitwą  osobowych i towarowych składów. Pieśnią zaszłych wydarzeń. Karamboli i wypadków. Rozszalałych w sygnałach słupów. Jęczących skargą pordzewiałych śrub, nastawni i zwrotnic  rozrzuconych wśród kęp młodych traw.     Szyny niosą szepty dusz kolejowych. Dróżników, którzy oddali żywot na służbie, lub zmarli cicho w budkach, nadając ostatni raz sygnał, tor wolny, żadnego niebezpieczeństwa nie ma I skład szedł równo,  pracą nie strwożonych tłoków. Gwizdnął w podzięce jedynie i już gnał  ku kolejnej stacji. Nie mogąc pojąć pojęcia bezruchu. Śmierci.   Przejęte smutkiem i żałobą rwącą serce, są rozmowy te toczące się u ślepych torów. Przestrzeniach pustych i głuchych. Zapomnianych nawet przez składy techniczne  czy rezerwowe parowozy. Rozpamiętują duchy kolei,  zaklęte w wygaszone semafory, czy zawalone na wpół budki dróżnicze, dni glorii i chwały. Gdy każdy dzień był wyzwaniem  a noc nie była senną zmorą wytchnienia, lecz nocną zmianą warty, dla towarowych potworów  załadowanych węglem. Sunęły te przemysłowe karawany przez bezmiar stepu, hen za zachodni horyzont. A teraz została ich ledwie garstka. Reszta to duchy, wspomnienia.   Prędko otrzeźwiałem. Jakby mnie kto zaskoczył od pleców i schwycił nagle za ramię. Nie spałem. Mogę przysiąc. Kwadrans na czwartą. Spałem. Nie. Niemożliwe. Choć coś się zmieniło przez ten kwadrans. Otoczenie. Nastrój. Wstałem gwałtownie. Szyny grały. Równo i tak wesoło jak gdyby… To nie był ślepy tor. Ktoś odpowiedział. Usłyszał mój tęskny zawód serca. Dźwięki się wyostrzyły. Jak w bezdni ogromnej jaskini. Nagle semafor wygaszony przed laty, zapłonął zielonym światłem. Zza horyzontu pól tam gdzie tor biegł prostą strugą dał się słyszeć gwizd. Nie skrzek sroki, nie świergot wróbli. Gwizd parowozu! Szedł ku mnie całą mocą maszyn. Wracał jak wierny pies. Zagubiony i teraz odnaleziony. W majaku snu. Teraźniejszym zwidzie. Szaleństwie.     Gwizdał ochoczo z piszczałek. Był już blisko.  Szyny grały już takt jego kół. Słyszałem ich śmiech. Duchy wyszły do torowiska i poczęły machać  stacyjnymi latarenkami nad swymi głowami. I ja podszedłem bliżej. Cyklop otworzył swe jarzące się złotem oko. Zbliżał się, pożerając odległości na słupach. Był to bez wątpienia pospieszny pasażer. Mógł ciągnąć około  dziesięciu może dwunastu wagonów. Zdaje się dojrzał sygnały latarni  bo przyspieszył jak chart i gnał coraz prędzej.     Gdy podszedł na może dwieście metrów, wtedy poznałem. Pospieszny, który spadł  z pobliskiego wiaduktu  usytuowanego zaraz za łukiem szyn  za moimi plecami  w roku tysiąc dziewięćset dziewiątym.  Wspomnienie, które żyło w szynach  i we mnie samym. Znałem z wycinków gazet podobiznę  palacza i maszynisty.  Wysoki brunet, ogolony na gładko,  nie w samej koszuli a całym przepisowym mundurze kolejowym. Pozdrawiał mnie  unosząc kaszkiet w prawej dłoni, dając znak że staje. Zagrały hamulce, zaciśnięte z dużym wyczuciem doświadczonej ręki maszynisty. Para buchnęła mgielną smugą przez osłony. Komin dymił jeszcze bardziej ochoczo. A takt kół przybrał formę powolnych kroków.     Skład dotoczył się ku mnie i stanął tak by ustawić mnie zaraz obok drabinki parowozu. Wsiadłem nie czekając na zaproszenie. Gdy tylko postawiłem nogi  na podłodze pojazdu, maszynista, zdaje się  miał na nazwisko Zebala, uściskał mnie jak druha. Czy aby nie za długo czekaliście na mnie? Wyciągnąłem zegarek i pokazałem mu go. Ach! Ledwie kwadrans na czwartą. W sam punkt. Idealnie w czas. Dokąd jedziemy panie Zebala? Jak to dokąd panie Ptaszyński. To pośpieszny  do Pana rodzimej miejscowości, miasta takich jak pan, poetów i pisarzy ostałych w śnie  o idealizmie sztuki. O twórcach doskonałych, formie i treści z pogranicza grozy, snu i doczesności. Zna Pan to miasto doskonale.     Łzy stanęły mi w kącikach oczu. Mój kochany Drohobycz… jego sklepy, ulice i szkoła… śpieszmy panie Zebala… śpieszmy do Drohobycza… choćby i we śnie. Poetyckiej gorączce. Pociągnął wajchę i parowóz  przeszył ostatni gwizd. Jeden z duchów, schodząc z toru przed sunącym składem rzucił. Tor wolny,  żadnego niebezpieczeństwa nie ma. Pozdrowił nas i ruszył ku ścieżce. A my minęliśmy łuk  i zniknęliśmy po wjeździe na wiadukt.     Tor był pusty w obie strony. Szyny ciche i martwe. Nigdzie nawet śladu po składzie. Żadnej lokomotywy ani gwizdów. Świateł i sygnałów. Semafor zgięty prawie w pół ze starości, kruszał w zupełnej ciemni. Jedynie kruk na nim drzemał. Nie świadom wcale dziwów ślepego toru. Pusto było wszędzie i głucho. W oddali jedynie blaski miasta,  zdradzały ślady życia. Na ścieżce obok toru zachrzęścił żwir. Duch zawiadowcy po spełnionej roli  zagasił zbyteczną już lampę. Ruszył przez ścieżkę ku kamieniu polnemu. Usiadł na nim i z wyrazem ni to zmęczenia  ni to ulgi, wbił wzrok w pusty tor. Czekając na kolejne zielone światło.   Utwór pisany w hołdzie moim pisarskim mistrzom - Stefanowi Grabińskiemu i Bruno Schulzowi.      
    • Człowiek kiedyś, obawiał się - omówienia, potem opisania, a teraz pokazania –   siebie.   Nazwania-utrwalenia-zobrazowania. Suma człowieczeństwa po nowemu   Choć lustro ego pożąda pamięci i sławy, jak łakoci.   Na pokaz eksponując eksponaty próżności, karmiąc ciekawość cudzych oczu i skrupulatność szklanych kartotek.   Pętla ulotności w łożysku istnienia i dzwon, co budzi i usypia.
    • Ładnie, a wie pani: podobno dobrzy ludzie młodo umierają...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...