Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miało być mocno,soczyście,precyzyjnie a wyszło jakoś śmiesznie.Nadmuchany poetycki balon.Końcówka mogła jeszcze wszystko uratować a pociągnęła ostatecznie w dół.Wybacz. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tatuaże zlały się
w wężosmoka
czarno czerwoni
czerwono biali

wilczyca z wilkiem
śmierć z życiem
w bezczasie
ty i ja--------->ewentualnie; my

reszta to bezsens

*

tak czytam, proszę się nie 'burzyć' ;P

niemrawy - niestety,
bez nerwu, brak pazurka, akcentu( pozy/nega) emocji,

pozdrawiam.
Opublikowano

Panie Michale
kiedyś, bardzo dawno temu
napisał Pan pod jednym z moich wierszy:
- wyrzuć dwa ostatnie wersy

tak zrobiłem, wyszło nawet dobrze i jestem Panu wdzięczny.
Proszę pozwolić,
że oddam Panu tę niegdysiejszą radę;)

i coś trza by w to miejsce dorobić.

Pozdrawiam

Opublikowano

A tym razem zrobię wszystko na opak i tak sobie to zostawię. Zawsze twierdziłem, że napisać wiersz o takich kwestiach/sprawach to rzecz bardzo skomplikowana. Niech to będzie uznane za nieudaną próbę - oczywiście nie będę tutaj bronił ni jednego słowa - ale go jednak zostawię.
Dziękuje, aniołki ;)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Hm. Widziałem go w innej odsłonie ;)

Można zostawić. Niech poleży. Bo w sumie temat wytarty, ale widzę tu taki dynamizm zderzenia się /dwóch osób/. A rzadko się tak przedstawia miłość. Zazwyczaj to są ochy, achy i kfiotki.

To strasznie trudne będzie - zrobić z tego coś naprawdę dobrego, ale trzymam kciuki.

Tytuł bym wywalił ;p Po co sugerować, że to zderzenie jest miłością, gdy można się tam doszukiwać np. nienawiści? ;p

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Inna odsłona padła - na rzecz tej. Ta padnie na rzecz innej, ale z każdej podpowiedzi tutaj skorzystam, czy z tej lepszej, czy z tej gorszej. Dlatego m. in. warto korzystać nawet z negacji na rzecz przyszłej aprobaty.
Dziękuje.
Opublikowano

Moim zdaniem cały wiersz można sprowadzić do czegoś takiego:

kochać
(...)
reszta to bezsens


Mam nadzieję, że nie urażam Autora tą interpretacją, ale przy takim odczycie
nawet jeśli ktoś uważa, że początkowe osiem wersów to zbiór banałów,
musi przyznać, że w tym utworze można doszukać się głębi.

Pewnie nie taki był zamysł, ale w ten sposób, mimo, że te osiem wersów mnie nie urzekło,
wyciągam z wiersza coś dla siebie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

wyszła ci wyliczanka, taka mamałyga jednym słowem
trudny temat, bo z jednej strony łatwo zachaczyć o banał i ckliwość a z drugiej to chyba każdy kto zmaga się z piórem nie raz o tą tematykę zachaczał
tym razem średnio mi się widzi, ale widzi mi się piwo na mieście????
pozdrawiam

Opublikowano

Dobsz, obiecałem, to i biorę się do rozkładu :).

Tytuł wskazuje, że będzie o miłości.
I teraz

tatuaże kojarzą się z ciałem, a jeśli splecione, to mamy tu miłość cielesną, seks. Ten wężosmok też może mieć jakieś znaczenie, ale nie będę nad tym dumał
czerwień kojarzy mi się z komunizmem, czyli z czymś co, chociaż w teorii, wynika z jakoś tam pojętej miłości człowieka.

Opublikowano

Czerń, szczególnie w opozycji do czerwieni, kojarzy mi się z Kościołem i miłością chrześcijańską. Chociaż możliwe są też inne skojarzenia.
czerwień i biel, to patriotyzm - miłość do ojczyzny

Wilczyce z wilkiem rozumiem tak, że chodzi o skojarzenie bestialstwa, którego symbolem są wilki i miłości jaką się obdarzają.

reszta to bezsens => myślę, że mogłoby się obejść.

To tyle ode mnie.

Opublikowano

ja tez jestem tym razem na nie. Pierwsze dwa wersy jeszcze ujdą, ostatni wers prawdziwy (wg mnie ) ale trochę banalny; reszta to faktycznie nieudana proba uchwycenia trudnego tematu.
pozdrawiam ciepło:)
aga

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - miło że rekompensuje - cieszy mnie to - dziękuje -                                                                                                        Pzdr. Witam - cieszy mnie że bardzo dobra - dzięki -                                                                                     Pzdr.serdecznie. @Lidia Maria Concertina - dziękuje - 
    • Oni. Nie było nikogo więcej. Tylko oni — jakby wszechświat skurczył się do ich ciał, do języków rozpalonych do białości, na których topi się stal. On — eksplozja w kościach, żyły jak lonty dynamitu, śmiech, co kruszy skały, rozsypując wieczność w pył rozkoszy. Melodia starej kołysanki zdycha w nim w ułamku sekundy. Ona — pożoga bez kresu, ziemia spopielona tak głęboko, że każdy krok to rana w skorupie świata, pamięć piekieł wyryta w skórze. I na ułamek sekundy, między jednym oddechem a drugim, przemknął cień dawnego uśmiechu, zapomnianego dotyku, kruchej obietnicy z przeszłości. Zgasł, zanim zdążył zaboleć, rozsypany w żarze. Oni — bestie w przeżywaniu siebie, studenci chaosu, co w jednym spojrzeniu rozpalają gwiazdozbiory. Usta — napalm, gotowy spalić niebo. Języki — iskry w kuźni bogów, wykuwające pieśń końca i początku. W żyłach pulsuje sól pradawnych mórz, czarna i lepka, pamiętająca krzyk stworzenia. A nad nimi, gdzieś wysoko, gwiazdy migotały spokojnie, obojętne na szept letniej nocy. Powietrze niosło zapach skoszonej trawy i odległej burzy. Świerszcze grały swoją dawną melodię, jakby świat miał trwać wiecznie w tym milczącym rytuale. Głód miłości? Tak, to głód pierwotny. Stare auto ryczy jak wilk, który pożera własne serce. Ośmiocylindrowy silnik — hymn porzuconych marzeń, pędzi na oślep, bez świateł, z hamulcami stopionymi w żarze. Litość? Wyrzucona w otchłań. Paznokcie ryją skórę jak sztylety, krew splata się z potem — rytuał bez świętości, bez przebaczenia. Każda rana tka gobelin zapomnianego piękna. Ciała wbijają się w siebie, jak ostrza w miękką glinę bytu. Każdy dotyk — trzęsienie ziemi w czasie. Na ustach smak krwi, słony, metaliczny — pieczęć paktu z wiecznym ogniem. Tu nie ma wakacyjnych uśmiechów. Są bestie, zerwane z łańcuchów genesis. Nikt nie czeka na odkupienie. Biorą wszystko — sami. Ogień nie grzeje — rozdziera, topi rozum, wstyd, imiona, godność, istnienie. Muzyka oddechów, ślina, zęby — taniec bez melodii, ciała splecione w spiralę chaosu. Język zapomina słów, dłoń znajduje krawędź ciała i przekracza ją w uniesieniu. Paznokcie na karku — inskrypcja życia na granicy jawy. Nie kochali się zwyczajnie. Szarpali się jak rekiny w gorączce krwi, jakby wszechświat miał się rozpaść w ich biodrach, teraz, już,. natychmiast. Noc ich pożerała. Oni — dawali się pożreć. Serce wali jak młot w kuźni chaosu, ciało zna jedno prawo: więcej. Więcej tarcia, więcej krwi, jęków, westchnień, szeptów bez imienia. Asfalt drży jak skóra, jęczy pod nagimi ciałami, lepki od potu, pachnący benzyną i grzechem. Gwiazdy? Spłonęły w ich spojrzeniach. Niebo — zasłona dymna nad rzezią namiętności, gdzie miłość rodzi miłość, a ból kwitnie w ekstazie. Miłość? Tak i nie. Ślad, co nie krwawi, lecz pali. Ciało pamięta ciało w dreszczu oczu i mięśni. Chcieli wszystkiego: przyjemności, bólu, wieczności. Ognia, co nie zostawia popiołu, tylko blizny. Kochali się jak złodzieje nieba — gwałtownie, bez obietnic. Na końcu — tylko oni, rozpaleni, rozdarci, pachnący grzechem i świętością. Źrenice — czarne dziury, pożerające światło. Serca — bębny w dżungli chaosu. Tlen — narkotyk, dotyk — błyskawica pod skórą, usta — ślina zmieszana z popiołem gwiazd, i ich własnym ciałem. W zimnym świetle usłyszeli krzyk — gwiazdy spadały w otchłań. Cisza. Brutalna, bezlitosna, jak ostrze gilotyny. Ciała stęknęły pod ciężarem pustki. Czas rozdarł się na strzępy. To lato nie znało przebaczenia. Zostawiło żar, popiół, co nie gaśnie, wolność dusz w płomieniach nocy. Wspomnienie — nóż w serce, gorzkie jak krew wilka, który biegł przez ogień, nie oglądając się wstecz. Świat przestał istnieć. Został puls płomienia, trawiący wszystko, bez powrotu. Nie mieli nic. Ale nawet nic nie pozwoliło im odejść. Więźniowie namiętności — płomienia bez końca, który pochłonął ich ciała i dusze w jeden, bezlitosny żar. Żar serc.      
    • @Waldemar_Talar_Talar anafora bardzo bardzo dobra
    • @Naram-sin  zmieniłam. Po powtórnym czytaniu- druga strofa coś mi nie tak, czasem nie widzi się po sobie. Dziękuję
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...