Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Poczytałem wszelkie za i przeciw i doszedłem do wniosku, że jednak poszedłem za daleko. Szkoda niektórych wpisów i mam nadzieję, że Autorzy mi to wybaczą, ale z drugiej strony szkoda też jednak korzystać z męskiej przewagi do aż takiego zwalczania innego użytkownika.
Miałem się dalej kłócić ale odpuszczam - chociaż dalej drażnią mnie te nowo powstałe nicki wpisujące się na plus, ale niech im ziemia lekką będzie. Tym nowym nickom wpisującym się na minus - też.

Opublikowano

Z tą męską przewagą, to możliwe, że trochę przesadziłeś. :o)
Czytam Mariankę już długo i chociaż częściej nie podobają mi się jej
wiersze jak podobają, jednak budzi we mnie serdeczność /solidarność jajników?/
a Ty nie.
Za co z góry przepraszam. :o)

Pax!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no ja tutaj od "budzenia serdeczności" raczej nie jestem, bo to nie jest mimo wszystko blog sympatia pl.

Mimo wszystko przepraszam te osoby, które poświęciły kilkadziesiąt zdań, a ja je wyciąłem - miałem pewne obiekcje, ale poszło.
Opublikowano

Poczytałem wszelkie za i przeciw i doszedłem do wniosku, że jednak poszedłem za daleko. Szkoda niektórych wpisów i mam nadzieję, że Autorzy mi to wybaczą, ale z drugiej strony szkoda też jednak korzystać z męskiej przewagi do aż takiego zwalczania innego użytkownika.
Miałem się dalej kłócić ale odpuszczam - chociaż dalej drażnią mnie te nowo powstałe nicki wpisujące się na plus, ale niech im ziemia lekką będzie. Tym nowym nickom wpisującym się na minus - też.
------------
Zajrzałam i oczom nie dowierzałam:)
przyznam się-myślałam że...
tak postąpisz:)
choć nie byłam pewna.
Nieraz się przejdzie za daleko
wrócić sie nie można i...
lepiej w półdrogi zawrócić
i mieć twarz uśmiechniętą...
Pozdrawiam milutko z :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


w podsumowaniu dodano:

"nic nie bawi nas na świecie,
tak jak jazda na kobiecie"

__________--
ciekawy cytat:)

kobieta jak kobieta
zabawić może i...
pan niech uważa bo...
goły zostać może:)
(bez kasy):)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A nieco wyżej czytała Pani? Wątek, dla przykładu, "Informacja". Nie mam zamiaru tworzyć TWA z M. Krzywakiem, ale dla mnie to jedna z najbardziej starających się o to forum osób ;p

Dziwne jest to, że pobyt Pana M. na forum jest o wiele bardziej użyteczny, niż Pani M., a mimo wszystko to Jemu przypina się etykietkę "chama" i "prostaka". A ją - broni. Jakby była księżniczką, którą chce zjeść wielki, paskudny smok.

No cóż, Pan Michał do najmilszych czasem nie należy. Nie zawsze jest oazą spokoju, ale to jest tylko jedna strona medalu. Tak samo jak u Marianny - chciałem, żeby się wzięła nieco za siebie, bo w Niej też coś dobrego siedzi ;p

Radziłbym postarać się o dostrzeganie w ludziach również tych lepszych stron.

Pa.
Opublikowano

Ależ nie zapędzajcie się...kochani, nie ważne kto jest "użyteczniejszy " a kto nie- wszyscy mamy prawo korzystać z forum- to co tu sie odbywa-wartościowanie OSÓB (bo już nawet nie twórczości) to podpada pod faszyzm...i jestem tym trochę przerażona. już pisałam w wątku którego nie ma- przechodźie obok siebie obojętnie i nic nie będzie sie działo. Przecież nikt z was nie musi czytać wierszy drugiej osoby...niesmaczna nienawiść tu powstaje:(

Opublikowano

Jasne, "chcieliśmy zabić mariannę" ;p

Ja nie wartościuję Jej jako osoby - prywatnie to nic do niej nie mam. Chodzi mi jeno o jej twórczość. I to, co na forum reprezentuje.

Chyba nie sądzisz, abyśmy tutaj odkrywali się całkowicie? Że to, co dana osoba pokazuje na forum to ona i tylko ona.

I wreszcie - że nie można mieć kilku uwag co do czyjegoś zachowania na tej witrynie. Ja miałem kilka uwag, powiedziałem, co mi leży na wątrobie i czuję się z tym dobrze.

Na razie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tu nie chodzi o dżentelmenów cze niedżentelmenów, ja też pani pisałem pod wierszami co sądzę o poziomie (a pisałem to dość łagodnie) i niestety pani napisała do mnie chamskie SIO
abym zniłał spod pani wierszy
więc proszę czasem spojrzeć w lustro zanim się kogoś zacznie oceniać

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A pani jak traktuje kogoś, kto wyraża opinię na temat pani twórczości i tego, co sobą pani tu reprezentuje? O tak, jak poniżej:



Z tego wynika, że pani wiersze od początku musiały się każdemu podobać. W przeciwnym razie kończyło się na takim "SIO". Proszę pomyśleć - skoro pani wygania kogoś spod swojego wiersza, to czy grupa użytkowników nie może pani wygonić z forum?

A dżentelmeni? Proszę wybaczyć, ja traktuję równo obie płcie. Szczególnie na forum, gdzie autor to autor, a więcej mnie nie obchodzi.

Żegnam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A nieco wyżej czytała Pani? Wątek, dla przykładu, "Informacja". Nie mam zamiaru tworzyć TWA z M. Krzywakiem, ale dla mnie to jedna z najbardziej starających się o to forum osób ;p

Dziwne jest to, że pobyt Pana M. na forum jest o wiele bardziej użyteczny, niż Pani M., a mimo wszystko to Jemu przypina się etykietkę "chama" i "prostaka". A ją - broni. Jakby była księżniczką, którą chce zjeść wielki, paskudny smok.

No cóż, Pan Michał do najmilszych czasem nie należy. Nie zawsze jest oazą spokoju, ale to jest tylko jedna strona medalu. Tak samo jak u Marianny - chciałem, żeby się wzięła nieco za siebie, bo w Niej też coś dobrego siedzi ;p

Radziłbym postarać się o dostrzeganie w ludziach również tych lepszych stron.

Pa.
Mam przez to rozumieć, że w twórczości nie ma dżentelmenów?
Mężczyźni traktują tu autorów bezpardonowo, bez żadnego względu min. na płeć i potrzeby indywidualne?
Może jednak coś od czegoś zależy: bynajmniej wybór lektury od czytelnika/m.
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Choćby najbardziej pobieżnym,
Że się spotkali pan ten i pani
W pociągu dalekobieżnym.
Ona - na pozór duży intelekt,
On - jakby trochę mniej,
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele,
On szeptał jej:



Za kim to, choć go wcześniej nie znałem,
Przez ciasny peron się przepychałem?
Za Panią, bynajmniej za Panią...
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy,
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy?
Przez Panią, bynajmniej przez Panią!
Byłem jak wagon na ślepym torze,
Pani zaś cichą stać mi się może
Przystanią, bynajmniej, przystanią...
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę,
Gdzie Pani każe - tam z chęcią ruszę
Za Panią, bynajmniej za Panią!


Ta pani tego pana męczyła
Przez cztery stacje co najmniej,
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła
Użycie słowa "bynajmniej".
A on - cóż, w końcu nie był zbyt tępy,
Cokolwiek przygasł - to fakt,
Jednak ogromne zrobił postępy,
Mówiąc jej tak:



Człowiek czasami serce otworzy.
Kto go wysłucha? Kto mu pomoże?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię,
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste:
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre
I ranią, cholernie mnie ranią!
I wiem, że jeśli szczęście dogonię,
W cichej przystani kiedyś się schronię,
To nie z panią, bynajmniej nie z panią!



Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu,
Które jest prawie skończone,
Że gdy rozstali się ten pan z panią,
Szedłem za nimi peronem.
I wówczas - tego, co się zatliło
I uleciało w dal,
Przez małą chwilę mi się zrobiło
Bynajmniej żal...


----
Wojciech Młynarski

----

tak mi się skojarzyło...
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...