Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
w pocie czoła rzemieślnika

może to piękno się na coś przyda
stare szaty rozdzierając
potykając noga o rekę
palec o dłoń

zostawiasz

jak po skroniach
muśnięty
policzek rumiany

czasem

wstydzi się pióra
albo zwykłego rozmazującego

wkładu

nikomu nie zabierane
choć trudno nie znaleźć po swojemu
w gmatwaninie szeleszczących rzucanych
pogwizdywanym czy lekko ulatujących

przekazywane

acceptissima semper munera sunt
auctor quae pretiosu facit

mogłam sobie po prostu nie poradzić
z uwydatnieniem myśli na przeszkodzie
4.11.07r.


*wygrzebane
Opublikowano

Hm, zastanawiam się, czy to się godzi przepisać jako puentę sentencję łacińską, zamiast wymyślić coś własnego. Nie będę tu się rozwodził, jaka to puenta jest ważna, powiem ino tyle, że akceptuję makaronizmy jako dodatek do tekstu wtedy, kiedy nie można myśli ująć lepiej w ojczystym języku. Ale nie popadajmy w takie skrajności. To tak jakbyś dała na koniec cały związek frazeologiczny. Pytanie tylko: po co? Ja tu chcę widzieć coś od Ciebie, jak mnie najdzie ochota czytania związków frazeologicznych czy łacińskich sentencji, to wypożyczę odpowiednie książki w bibliotece.

Sprawy techniczne: błahostki z dwiema literówkami pozostawiam Ci do wychwycenia. Zastanawia mnie tylko początek: "potykając noga o rekę". Zdaje się zła odmiana (pomyłka mianownika z biernikiem, czy to możliwe?), bo jeśli już, to "potykając nogę o rękę...".

To tyle ode mnie.

Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



amerrozzo:)
coś ode mnie jest powyżej, a z sentencją zaczerpniętą (się zgadzam)
może dam po polsku jak mi się zachce;), dzięki serdeczne
za obecność i również za przemiłe słowa krytyki- super!
a dlaczego nie na odwrót? w rezultacie to nie wiem co o co
się potykało, ale tak wyszło( stary bohomaz wygrzebany,
więc prawdopodobnie do poprawek- a wszystko jest możliwe)
tylko nie krzycz , bo będę płakać,
ps. noga była taka niezgrabna że aż aaa (celowo)
pozdra. ciepła
Opublikowano

'wiersz to delikatna sprawa' - podmiot liryczny mówi pięknie, sztuce, ale także zagubieniu, melancholii wynikającej z różnych przyczyn życiowych, a może po prostu z charakteru; jakkolwiek słowo 'wiersz' niekoniecznie trzeba odbierać w kontekście utworu dosłownie. z jednej strony podmiot liryczny może nam opisywać proces powstawania utworu, z drugiej jednak może to być zgrabny zabieg poetycki, metafora czyli. zatem pod terminem 'wiersz' ukrywać się może wiele płaszczyzn życiowych.

peel mówi, że mógłby sobie nie poradzić. idąc drogą dosłowności rozchodzić się może na przykład o podarowane pióro, dzięki któremu łatwiej pisać. oczywiście pióro zyskuje wartość, gdyż ofiarowane zostało przez istotną dla podmiotu lirycznego osobę. biorąc jednak pod uwagę metaforyczną wymowę tekstu /jeżeli można tak w ogóle powiedzieć/ chodzi po prostu o pomoc od ważnej dla peela osoby.

na pewien sposób tekst jest przekonujący. jam przyzwyczajon już do stylu Twego pełnego niedopowiedzeń. być może dla tego, że cokolwiek ogarniam Twoją twórczość, czy raczej styl wiersz do mnie trafia. aczkolwiek nie jest to tekst górnolotny ;)

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja też nie, dzięki P.Stanisławo
za obecność,pomyślim, bo
zdenerowować nie chciał oj
ale faktycznie nerwowy skubany,
a jak łatwo urazić,jeszcze rozpęta
konflikty o nie(...)

dzięki za obecność,
pozdr. ciepła:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mr. Suicide:
mmm to się dowiedziałam:)
mówi pięknie, sztuce, ale także zagubieniu,
melancholii wynikającej z różnych przyczyn
życiowych- można przytupnąć na tak,
ano nie jest górnolatający,
otóż napisał się może nawet
dopowiem: kiedy obserowałam
zjawiska pióromanikalne a sama
nie miałam z tym nigdy do czynienia
i raczej nadal nie mam(;, poza tym

pozdra. ciepła
nie ma pl- rejestracji
dzięki za obecnośc i jakże wiele klawiatury(;
Opublikowano

Mam podobny problem jak Stanisława, mianowicie nie umiem się odnieść do wiersza,
może te niedopowidzenia, są jeszcze dla mnie nie do domyślenia całkiem :)
hmm... takie to strasznie współczesne.
może następnym razem trafi.
Pozdrawiam z serdecznością.

Opublikowano

przeczytałem wiersz przy dźwiękach muzyki poważnej
i po potykałem się o chwilę poza tykaniem zegarów
poeta zostawił dla mnie pootwierane przepaści
o mały włos bym nie wpadł na zamach dłoni
a później mało brakowało i zostałbym
przebity na wskroś wyrzuconym piórem z ręki

ocaliła mnie znajomość autora
w ostatniej sekundzie pochyliłem głowę
ściągnąłem kapelusz i powiedziałem:

"kłaniam się"


(atrament rozlał się na ścianie)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wojtku nie szarżuj z tym ocaleniem(;
a niech tam:reakcja poprawna !
chociaż nie wiem czy klasyczna:)
dzięki za obecność,
pozdra. ciepła
Opublikowano

Judyt, wstrzymywałam się dość długo z komentarzem (zawsze czytam twoje wiersze)
i szczerze wyznam, że nie umiem powiedzieć nic konkretnego, choć wyczuwam
jakiś niepokój (zdenerwowanie?)...Peel chce coś wyrazić, ale emocje przerzucają
myśli to tu to tam (przypomina to nerwowe chodzenie tam i z powrotem, gdy
coś nurtuje, z czym nie można sobie poradzić albo ciskanie przedmiotami ze złości),
musiał zaistnieć jakiś fakt, który był przyczyną (może to związane z pisaniem - pióro)
- to takie moje mizerne wyobrażenie...

cieplutko pozdrawiam
- teresa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




(:Tereso dobrze że jesteś
(baaardzo mi miło)
tak chyba wcześniej powstał
masz zmysł, chociaż dodam
że tak naprawdę w każdym gdzieś
napisanym kryje się delikatność,
a może bardziej w Autorach,
pozdra. ciepła

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ŚLADAMI  PRZESZŁOŚCI   śladami przeszłości w kolorowych bucikach  czas czasami dojrzewa wyrozumiałoscią  chodząc po zielonkawych nadziejach   wiatr unosi szeleszcząc jesienią  sny co w spełnieniu pozostały nawet o tym nie wiedząc    bawią się myśli w piaskownicy bytu szaro-kolorami na sztaludze życia  otwartymi wrotami rajskiego ogrodu   którego jeszcze nie widać 
    • @iwonaroma Myśl filozoficzna... Zapraszam...  
    • Berenice, autorce wiersza "Malarz i ona"     Paweł kończył portret młodej kobiety. Malował go już ponad tydzień. Robił to, jak zwykle, na zamówienie. Portret, który miał być urodzinowym prezentem, zamówił mąż kobiety, starszy od niej, zamożny dyrektor filii zagranicznego banku. Pomimo komercyjnego charakteru zamówienia, Paweł wkładał wszystkie swoje umiejętności w to, aby końcowy efekt stał się arcydziełem malarskiej sztuki. Siedząca przed nim kobieta była ładna, miała inteligentną, pociągłą twarz. Zgodnie z sugestią malarza pozowała do portretu sama, zamiast, jak czyni to wiele innych osób, zwyczajnie przynieść swoje zdjęcie. W trakcie pracy poznawali się coraz lepiej. Przez kilka dni siedzenia przed malarzem kobieta mówiła o sobie, o swoim życiu prywatnym, pracy, mężu. Każdego dnia, po kilkugodzinnym pozowaniu oglądała postępy w pracy artysty. Nie wyrażała przy tym żadnych uwag. Umawiali się na dzień następny i żegnali. Tego dnia wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Kobieta stanęła za sztalugami, spojrzała na niegotowy jeszcze portret i wpatrywała się w niego przez chwilę. – Musisz coś zmienić – powiedziała do malarza. – Portret jeszcze nie jest skończony – odparł. – Nie o to chodzi. Jestem inna, niż mnie namalowałeś. – To znaczy…? Kobieta spojrzała na Pawła. – Jak mnie malujesz, musisz wiedzieć, że myślę tylko o jednym. – O czym? – Że chcę się z tobą kochać. Kobieta zbliżyła się do mężczyzny i pocałowała go w usta. Objęła go, a następnie rozpięła górny guzik koszuli, a potem następny i jeszcze jeden. Po chwili znaleźli się na kanapie, a Paweł, patrząc na twarz leżącej i uśmiechającej się do niego kobiety, mógł dojść do wniosku, że malowany portret istotnie nie oddaje tego, kim jest w rzeczywistości. Kilka dni później oddawał ukończony portret kobiety jej mężowi. Miał mieszane uczucia. Żaden malowany obraz nie był nawet w części tak udany, jak właśnie ten. Najbardziej podobał mu się sam, lekko widoczny, uśmiech. Z każdego miejsca wydawał się inny. Odnosił wrażenie, że zarówno wzrok, jak i uśmiech skierowane są tylko do niego. Mąż patrzył na portret żony z uznaniem. Zamówione dzieło podobało mu się, tak jak podobała mu się jego kobieta. Malarz dobrze uchwycił wszystkie cechy zarówno fizjognomii, jak i charakteru malowanej osoby. Zadowolony wyjął z portfela umówioną kwotę i wręczył ją artyście. Ten zapakował gotowy obraz i przekazał go nowemu właścicielowi. Pawłowi nie było żal oddawać swojego najbardziej udanego dzieła. Wiedział, że będzie jeszcze nie raz je widzieć, podobnie jak jego właścicielkę.     /Gwałt w Nowym Jorku i inne opowiadania/
    • Ciekawy temat malarza i malowanej kobiety. Subtelny dialog emocji, bo obraz to nie tylko ciało, ale próba sięgnięcia głębiej. Napisałem króciutkie opowiadanko "Lisa", dokładnie o tym, ale takie męskim okiem, z większa dawką erotyzmu, zresztą znasz mój styl:). Pozdrowionka 
    • @iwonaromaNo nic innego, prócz uśmiechu,  a głuptasku mnie rozczuliło :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...