Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

patrzę wiernie w oczy, a w nich cień skłonności
do gasnących nałogów. biernie i mętnie zaciskam usta
szukając piątkowej karmy. niepokupne slogany
budzą tylko zniecierpliwione lekceważenie. a potrzeba


jest we wszystkim, jak mocna wiara. każdemu z słów
prostych i definicji mieszczących się w ciągach wartości,
co są zbyt łatwe do powtórzenia – a wręcz uparte,
natarczywe i regularne do użytku wewnętrznego –


budzą obojętność. pod pokrywą syntetycznej skorupy
nie dalej niż z dnem skóry ropieją obrzędy. udaję
że nic się nie dzieje. i chcę się dowiedzieć że warto,
że wystarczy, że prawda w zmaganiach. mam głód


i jestem bez szans. zeżrę, wychlam, porucham
zanim wypowiem nie pamiętam.

Opublikowano

[quote]
a jednak się dzieje w tym tekście,
za dużo znaków jak dla mnie
kropek, kresek itd.,
czytając wersy które kończą kropki,
dostrzegam wypatrywania Autora
do szukania prawdy, do odkryć nowych,
zaspokojenia samej istoty człowieczeństwa,
co przejawiło się w drastycznym łączeniu
słów, niekoniecznie potrzebnych, a jednocześnie
chcących o sobie zapomnieć, refleksja:
może zmagania są po to, żeby się nie poddawać,
trwać, a końcowy wers zdaje się powiedział
że przed tym:
zanim wypowiem nie pamiętam
jest:prawda w zmaganiach
pozdra. ciepła

Opublikowano

tereso, jak rachunek sumienia myli się z niepodobam to i zakończenie do bani. jakbym miał spoglądać i pisać z uwzględnieniem tego co się komu podoba byłaby to niezła kaszana [od znanego marcina pozostałoby we mnie tylko baran]. ponadto wiersz jest z cyklu mężczyzna obnażony [zapewne stali czytelnicy zauważyli zbieżność tematyczną dotychczasowych wierszów, a dodam iż jest ich więcej] więc zapraszam do ponownego wgłębienia się w treść, chyba że prawda kole w oczy [bynajmniej nie mnie]. pozdrawiam ciepło

Judyt, interpunkcja celowa i nie powiem sporo czasu upłynęło by w sobie zmóc wersję ostateczną. jestem pod głębokim wrażeniem Twej interpretacji [zgodnej z mym przesłaniem] i nie powiem czuję się z tego głosu szczęśliwy [w pełni]. pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marti, nie spodziewałam się takiej reakcji, po prostu szczerze powiedziałam, co czuję. Nie krytykowałam, ale i nie zachwycałam się fałszywie. Czasem już nie wiem, czy warto pisać komentarze. Jeśli uraziłam, przepraszam ;)

pozdrawiam
-teresa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...