Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

no więc
to nie jest tytuł na wiersz
nawet tak się nie mówi
pisze -poprawiasz

a ja się pieszczę tą swoją
niewiedzą szeleszczę
wykreślaną kartką
i chodzi o to że pragnę
postawić kreskę

w czasie ataku na Normandię
zdarzały się takie przypadki dwa
udokumentowano i nie pytaj po której stronie
bo kreskę należy stawiać po obu

no bo
to był taki piesek
biegł i wymachiwał nogami
jak ten żołnierz
samobójstwo poza
proza
przecież wiesz to
nie wiersz

ale ty
nie znałeś słowa bambetle
w naszym babelu tak się nie mówi ba
w bloku nawet
kalam uszy buryzmem
aa kody dwa
szare jak świat
wracajmy do tematu

pragnę postawić kreskę
przestać się bawić
jak z tym pieskiem

Opublikowano

mhm... zorientowałam się po kolejnym przeczytaniu i zwróceniu uwagi na "no bo"... i musze przyznać że zabieg ciekawy... na początku bardzo mnie zdziwił :))

pozostane neutralna, mogłabym skrytykować ale jest to wiersz, który mogłaby Pani obronic - bo na pewno jest dobry. Rzecz gustu - mi się nie podoba... ale przyznaja, że poezja z tego nielada...

pozdrawiam
Tera

Opublikowano

wiesz... kiedy piszę ze wierszdobry, a nei podoba mi się pod względemgustu to zawsze działa na to:
- nie ten klimat
- nie zadziwił mnie
- np."no bo
to był taki piesek
biegł i wymachiwał nogami
jak ten żołnierz"
... pomysł na oreślenie "żołnierza" na pewno ciekawy, ale po prostu nei w moim guście... takie banalne określanie czegoś "ważnego" przy pomocy pieska zupełnie do mnie nie przemawia

Pani Strzygo... wiersz po prostu do mnie nie przemawia... jak to sie mówi: nie czuje go... nie trafia do mnie takze zakończenie z powtórzonymi słowami z wiersza. Nie moja bajka

Tera

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hehehe:)

Kto powiedział, ze czegoś się nie zaczyna od "więc" - jakiś skostniały dziwak. Było i się zbyło:)

Cud, że znalazłam ten tekst. Świeci jak najaśniejsza gwiazda pośród innych wierszy.

Jeden z lepszych jakie ostatnio czytałam.

Mirka



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
    • ukryte kapcie bose stopy na mrozie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...