Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

młodzi
dobrze wykształceni
chętni do pracy
delektują się bezczynnością
myśleniem o sensie istnienia
i o tym jak odbić się od dna

mają czas na czesanie kota
mogą się w końcu wyspać
bo tak w ogóle zatrudnienie jest
dla "dupków" - przekonuje napis
na koszulce carlotty stankiewicz

żyj wesoło
po pieniądze wpadaj do rodziców
skorzystasz na darmowych posiłkach
marzyłeś aby zostać gwiazdą rocka
idolem albo paleontologiem
masz szansę aby zrealizować marzenia
weź gitarę albo zacznij kopać dołek w ogródku
wspaniały czas aby oddać się pasjom

możesz śmiać się przez łzy
gdy zastanowisz się dlaczego ukończyłeś studia
pomyśl jak bardzo byś się śmiał
gdybyś zdecydował się na doktorat
albo wydał pieniądze na MBA

zawsze chciałeś zdobyć jakąś nagrodę
za powieść albo scenariusz
może nawet za wiersz
teraz albo nigdy
plan zostania pisarzem poprawi ci humor
wystarczy trochę zeszytów kilka długopisów
na okładce napisz tytuł swego dzieła
i rozpowiadaj znajomym
że właśnie zostałeś pisarzem

los daje ci okazję
aby zrzucić parę kilo
poćwicz to nic nie kosztuje
zabaw się w farmera albo ogrodnika
zobaczysz jak nieskomplikowanym zajęciem
jest hodowla jedwabników
powinieneś zacząć w maju a jesienią
będziesz odcinać
kupony

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pytanie tylko co w tym wierszu jest odkrywczego??

pozdr.

na miarę Kolumba, to już nic nie będzie;-)
nawet owieczka dolly;-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pytanie tylko co w tym wierszu jest odkrywczego??

pozdr.

na miarę Kolumba, to już nic nie będzie;-)
nawet owieczka dolly;-)

ależ proszę się nie obrażać, bo to że pomysły się koncża to ja wiem. To bardziej pytanie: dlaczego pan Bogdan Zdanowicz uznał ten wiersz za ciekawy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pewnie niektórzy tak.

Pierwszy/lepszy z brzegu przykład:(tylko cztery liczby czystej statystyki)

Ludność Wałbrzycha: ROK 1989--141,1tys. ; ROK 2003--133,4 tys.
Pracujący: ROK 1989 -----58.2 tys.
Bezrobotni: ROK 2003 --- 22.1 tys.

Młodzi - niektórzy sobie poradzili, znaleźli chleb poza własną ojcowizną/ojczyzną.
Nie wszystkim on smakuje i nie wszystkim się udało. Ale są i tacy, jak w reportażach
(np. z biedaszybów), albo tacy jak tutaj:
www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenia.asp?wi=43275
To tylko (a może AŻ), skutki choroby, jaka toczy nasz kraj. Któż chciałby czuć się
niepotrzebnym??

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



na miarę Kolumba, to już nic nie będzie;-)
nawet owieczka dolly;-)

ależ proszę się nie obrażać, bo to że pomysły się koncża to ja wiem. To bardziej pytanie: dlaczego pan Bogdan Zdanowicz uznał ten wiersz za ciekawy.

Jeśli chodzi o mnie to nie mam zamiaru się obrażać, każdy ma prawo do indywidualnego odbioru. A i pomysły mi się nie kończą, wciąż próbuję nowych tematów; byleby nie kręcić się wokół tego samego drzewa.:-)

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Robić? Jaki jest koń każdy widzi;-)
I jakiż powód, aby świadków przedstawienia błagać o litość?
Niech każdy sam sobie rzepkę skrobie, Panie Krzywak i własne
wyraża odczucia.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Robić? Jaki jest koń każdy widzi;-)
I jakiż powód, aby świadków przedstawienia błagać o litość?
Niech każdy sam sobie rzepkę skrobie, Panie Krzywak i własne
wyraża odczucia.

pozdrawiam

Też to zawsze powtarzam.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



z powodu ukończenia MBA?;-)

nie grzybnia z chujnią, tylko morwa z larwą !!

nie mów na mnie larwa. wogóle nie lubię odzwierzęco, jeśli musisz, to wolę słońce;)
MBA? broń Boże. wolę już ten na parkiecie.

:-))0!
słoneczko, kwiatuszku, perełko, jagódko - tak dobrze?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...