Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przeżarty, bo widzisz, że dobry Eros to energia
sprzęgająca kosmos w tym lepszym ładzie
ambiwalentny oczywiście do złego ładu

i tak od rana, przeżarty sutkami, ideami, postanowieniami
wszystkimi „izmami” i „imami” świata
mam omamy

jak piszę o Tobie masz być ich nominatem
jak mam dać im ciebie kiedy jesteś moja
zasypywać zaimkami wszystko to, co podłe
odróżnić „cogito” od „cogitatio”

przeżarty
bułkami i parówkami z serem żółtym
czekaniem na sracz aż ktoś z niego wyjdzie
trójpodział mennipejski to trzy rolki papieru
o zasięgu ręka dupa woda

Opublikowano

Ale mi się ten wiersz podoba!

Wykreśliłbym 3. wers. Zdanie wydaje się oczywiste, nawet sam Autor używa tego słowa. Niczego to nie wprowadza, jak sądzę.

Dalej, pozbyłbym się nawiasów przy izmach, bo to słowo egzystuje już też jako coś niezależnego. Dla przykładu - 1. okreś Awangardy nazywa się "okresem izmów". Też na co dzień rzuca się: "ty mnie tu nie strasz tymi izmami". Wywaliłbym "imami" - trochę chyba tylko po to tu jest, żeby jakaś pokraczna zabawa słowem wyszła, bo zaraz mamy "omamy". Tak mi się o niebo lepiej czyta:

i tak od rana, przeżarty sutkami, ideami
wszystkimi świata izmami
mam omamy

(zmieniłem szyk zdania w 2. wersie, ale to nie jest konieczne ;p)

Potem brak konsekwencji przy dużych literach, ale to niuans.

No i ostatnia strofa - koniecznie zamienić "wyjdzie" na "wylezie", brzmi bardziej "sraczowo" właśnie i tak mi się przeczytało ;-)

Wiem, że to Warsztat i trza tu coś więcej dodać, ale rzucam takie luźne propozycje. W każdym razie już teraz wiem, że wiersz będzie szedł do Ulu, kiedy przybierze ostateczny kształt. Główną myśl łapię, ale są momenty, w które będę się wgryzał w następny weekend, bo teraz już niestety obowiązki wzywają ;( Mówię na przykład o tym "cogitatio"; to oczywiście "myśl" i słowo z 3. deklinacji (cogitatio, cogitationis), mam łacinę to coś tam wiem, ale muszę bardziej podumać w jakim sensie jest to tu użyte, bo jak na razie to bardzo powierzchownie zaliczyłem ten tekst, a nie lubię tak odwalać na odwal się roboty.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ad1 - nie wiem, czy wywalę ten wers, miałem i tak cholerny problem skrócić pogląd naszego praprzodka i nawet mam wrażenie, że to za mało
ad2 - "imamy" są wers wcześniej, to jakbym się pozbywał, to izmów :)
ad3 - "wylezie" - rewelacyjny pomysł, zawsze jestem niechętny korzystania z cudzego daru, ale tym razem się skuszę. Browarek przy okazji.
Reszta jak najbardziej do przemyślenia, ale mam wrażenie, że mimo ad1 i ad2 skorzystam z fachowych rad.
A co do "cogitatio" może podpowiem zagadką, a w razie czego podam wykładnie - Kartezjusz jest uważany za twórcę "cogito ergo sum", ale ktoś go już uprzedził i Kartezjusz nie jest do końca oryginalnym autorem tych słów (oczywiście nie mowa o plagiacie, tamte czasy były znacznie inne).

Dziękuje za wnikliwą analizę, mam nadzieje, że cierpliwości (którą osobiście podziwiam) starczy na długo - brakuje nam dłuższej niż dwa zdania krytyki (a przy okazji bije się w piersi).

Pozdrawiam.
Opublikowano

A wpadłem jeszcza na sekundę, to i coś powiem.

Proszę mnie nigdy nie traktować jako krytyka czy kogoś w tym stylu. Ja to zawsze powtarzam - wykładam swoje widzimisię, ale nie jestem apodyktyczny (jak mawia Wojtek Bezdomny). Krytykiem z krwi i kości to jest Zdzisław Dyrman (który zresztą - całkiem słusznie - poniżył mnie już raz w Zet).

Co do Descartesa - nieskromnie powiem, że przeczytałem jego "Rozprawę o metodzie" oraz same "Medytacje" (to pierwsze dziełko warto "łyknąć" przed lekturą głównego dzieła Descartesa, by poznać tok rozumowania myśliciela i przyświecające mu cele). "Cogito ergo sum" znam, choć warto tu dodać, że - na przykład - Kant uważał to stwierdzenie za tautologię. Również Nietzsche wytoczył argumenty przeciw pewności tego stwierdzenia. Byli też inni. Zresztą nauka Kartezjusza ma wiele słabych punktów, ale to jest temat na inny czas.

Pisze Pan, że już ktoś kiedyś wyprzedził Kartezjusza podobną myślą. Może chodzi o św. Augustyna i jego "Wątpię, więc jestem"? Więcej podobnych stwierdzeń nie znam (no chyba że o wiele późniejsze "Buntuję się, więc jestem" Camusa, ale to zupełnie inna bajka). Z chęcią dowiem się czegoś nowego, jeśli nie chodzi tu o Augustyna.

W każdym razie obiecuję sobie, że do wiersza wrócę na pewno i na pewno poddam go głębszej analizie. Ale to dopiero za tydzień, bo teraz mnie książki wołają i palące terminy.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ad 1 - krytyk, jak pamiętam to ten, "co księgi szacuje i gani". Oczywiście nie ma sensu tutaj stać przy założonych stanowiskach kto jest kim a kto jest nie kim. Ja jednak pozwolę sobie używać swego nazewnictwa, przecież to nie są słowa historyczne. Chyba :)
ad2 - Augustyn jak najbardziej (a czy to nie było przypadkiem: "wierzę, więc jestem"?), ale mam na myśli postać Condillaca, który właśnie pisał o myśli ("cogitatio"), która obejmuje wszystkie władze rozumu. Kartezjusz był wrogiem scholastyki a swój pewnik znalazł w myśleniu, które jest dowodem na istnienie. Za ten pogląd atakowano go 8 lat, aż musiał wyjechać za zaproszenie królowej Katarzyny do Szwecji. I ten reformator (autentyczny, bo przyjęty przez oratorium jako reformator kościoła) umiera - bo nie wierzy zagranicznym lekarzom. Chowają go w nieochrzczonej ziemii, dopiero w 1666 wraca do Paryża (rok bestii, ot, paradoks). Kant zaś stworzył biologię myślenia, ale to rzeczywiście nie czas i miejsce na ten zdecydowanie ciekawy temat (ja już się rozgadałem). Za to jako ciekawostkę zauważę, że nasz filozof uważał, że dusza znajduje się w gruczole mózgu.
Opublikowano

Michale;
nie wiem, co Cię tak obsesyjnie ściąga ku obscenie i fekaliom;
to literackie samobójstwo;
czas wyjść z tego pola, bo grzęzniesz, utoniesz;
to uwaga przyjaciela, nie moralisty;
ulituj się, nad sobą;
najwyższy czas!
:) J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I co, że kawa?… tak, o osiemnastej… wypiję ją do cebuli… tak, cebuli smażonej z koncentratem pomidorowym. Będę syta, będę wreszcie rozpieszczona po całym tym dniu, który mnie swoimi mackami dotykał, skubał i energiami moimi chciał żonglować. Próbował mnie przekupić paskudną kawą rozpuszczalną do której dołożył cukier, jakiego nie zamawiałam. Potem była zupa dyniowa… czy raczej krem marchwiowy z octem. A te oczekiwania względem, bezwzględne jednak, oczekiwania wobec ciała... mojego ciała… mojego.   Ciało się nie godzi, zakłada pancerze, sztywnieje, składa się przecież z wody, która lubi się układać w piękne wzory, dajmy na to kompozycje sprawdzone, klasyczne śnieżynki… nie interesują go bełkotliwe nuty, ani przypadkowe słowa. Trzy metry ode mnie, ukraiński młody człowiek buduje swoją biografię uchodźcy, wtóruje mu drugi, podobny. Śmieją się w swoim języku, na dwa języki się śmieją, spierają te swoje dwa języki, wystawiają je, te mielące bez ustanku ozory rozpuszczają i ładują to w eter, w mój umysł… mój umysł... Moje ciało nie reflektuje na to, nie reflektuje też na angielską smęciznę, która do tego w tle, raz się zwija, raz rozwija. Moje ciało, co na gardle mu utknął krem marchwiowy i napój kawopodobny.   Nie jest łatwo być ciałem w dyskomforcie. O tak, jestem ciałem, nie zawiesiłam się w samym tylko umyśle. Mam nogi, mam ręce i mam też myśl o cebuli i świeżo mielonej kawie. Myśl anty anty, bo teraz anty grawitacyjna jest moja myśl, spieszy się do domu, a tu ją na koniec katują sytuacją politycznie – społeczną, gospodarczą nawet. Myśl moją, która w ciało wchodzi, która ciałem steruje, która jest teraz wodą wzburzoną, spienioną, zmęczoną… dziś zmęczoną tak bardzo... bardzo zmęczoną.   Wreszcie moja myśl, zakrywa się kocem wieczornym, zakrywa tym kocem też ciało… naraz jestem daleko, daleko od donośnych uchodźców, co obok nadal dyskutują swoim alfabetem pokrętnym, daleko od nut przerzuconych na drugą stronę, zawieszonych na suficie, na głośniku, nut równie bezbarwnych, kolejnych bezbarwnych nut, jak piosenka w którą się układają, razem z wokalem rozwleczonym niebotycznie... niczym sweter szerszym niż dłuższym, odsłaniającym pępek… a we mnie jest cebula, obietnica cebuli i druga obietnica, ta do jej popicia. Obie zerkają na zegarek. Jest piątek, na zegarku jest za pięć sobota. Ciało wie, ciało pamięta, że mu umysł obiecał osiemnastą, więc przestaje słyszeć wszystko inne, przestaje się w tym męczyć, pamięta i czeka. To się nazywa zaufanie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Nata_Kruk Miło mi Nato! Po przeczytaniu wielu wierszy i prozy na ten temat, odwiedzam czasami esensja.pl, zadumałem się na ten listopadowy dzień i tak wyszło. :))))
    • @Berenika97 @Nata_Kruk  ...nie jest tak źle, to tylko nostalgia za tym co było. Dziękuję za czytanie :)  
    • Ładnie, ładnie, trochę przypomina mi środkami stylistycznymi "Białą magię" K.K. Baczyńskiego,  którą zresztą bardzo lubię. A u Ciebie jest nawet bardziej fizycznie - dla mnie to zaleta ;)    Pozdrawiam :)   Deo
    • @hania kluseczka dokładnie tak jak piszesz. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...