Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jestem jak ta świeca
świeca przed lustrem
niby taka sama
a jednak w niej coś pękło
kazało się zmienić
zrzucić perły
złość
chamstwo

jest szczęśliwa
bo ma teraz wybór
prawdziwą szansę
obfity deszcz
lub powrót w ognisty krąg


ona już wie czego chce
ja już wiem czego chcę
[sub]Tekst był edytowany przez Thomas Deszcz dnia 18-05-2004 14:34.[/sub]

Opublikowano

a u mnie taka jedna świeca
wciąż wyobraźnię mi "zaśmieca" (?)
więc taj jak Ty Thomasie muszę
posadzić kiedyś ją przed lustrem

może jak spojrzy - to się dowie
i w końcu kiedyś się wypowie
o co jej chodzi że tak "smieci"
miast świecic

serdeczne pozdrówko
ps. pęknęło - pękło - nie wiem - nie jestem polonistą



[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 18-05-2004 12:43.[/sub]

Opublikowano

Witku masz rację ( a ja się ze wstydu palę ), sprawdziłem w słowniku - pękło.
Co do świecy to jak dobrze zrozumiałem masz na myśli świecę w przenośni? Bo konkretnie moja świeca to w sumie też przenośnia, taka powiedziałbym animizacja. Natchnienie ( choć w sumie dokońca nie wiem czy udane ) z obrazu Georgesa de la Tourusa - " Maria Magdalena ".

Pozdrawiam ( vel pozdrówko )




[sub]Tekst był edytowany przez Thomas Deszcz dnia 18-05-2004 14:36.[/sub]

Opublikowano

ja widzę tutaj następujący problem:

porównujesz się do świecy , i nagle piszesz o niej :
"a jednak w niej coś pękło
kazało się zmienić
zrzucić perły"

co maja perły do świecy?
niestety nie rozumiem sensu tej metafory.

ogólnie to porównanie do świecy , i co za tym idzie cały sens wiersza, jest chyba mało trafione.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





" Powiem "tak:
jak już wcześniej napisałem moim natchnieniem ( powiedzmy )był obraz Georgesa de la Tourusa - " Maria Magdalena ", a konkretnie to musieliśmy ( klasa ) napisać o czym ona myśli tzn Maria Magdalena. Czytając swoją pracę parę dni temu trochę ją przekształciłem aż w końcu wyszło mi coś takiego.
Co mają perły do świecy? Przede wszystkim to nie ja się porównuję, a Maria Magdalena ( choć moimi słowami ). Na obrazie widzimy jak MM siedząc zwraca głowę w stronę lustra, które stoi na stoliku, a przed którym jest świeca. Obok leżą również perły ( ważny symbol w epoce baroku ). Na kolanach ma zaś czaszkę, a konkretnie chodzi o to, że patrząc w lustro widzi odbicie świecy i mówiąc o niej mówi o sobie. Taka metafory powiedzmy, animizacja. Wiem może to trochę bezsensu brzmi, ale proszę zobaczyć obraz.

Pozdrawiam.

P.S Dziękuję za poświęcony czas.

Opublikowano

teraz już rozumiem, ale to chyba nie powinno byc tak, że sens wiersza wypływa dopiero z komentarza.
potrzebny tu jest jakiś trop interpretacyjny. można by to ując jakos w tytule, że wiersz jest nawiązaniem do obrazu, określić kto się wypowiada.
najlepiej byłoby jakoś dołączyć miniaturke obrazu :)

ale jakby nie było to puente położyłeś. już chyba lepiej byłoby z tych 2 ostatnich wersów w ogóle zrezygnowac.

Opublikowano

samotność jest czymś pięknym, ale jakże smutnym, jeśli czułeś się smutny.. i pękłeś.. to musi świadczymś o czymś d o b r y m - p o z y t y w n y m gratuluję odwagi, nie łatwo jest pisać o przeżyciach i decyzjach w tak symboliczny sposób :)
Mar_tula Joppulkowa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...