Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nowa subkultura się tworzy. Po hippisach, punkach, dresiarzach i gotach nadszedł czas na "EMO".

[url]pl.wikipedia.org/wiki/Emo_%28slang%29[/url]

Czyli młodzież tnącą się żyletkami i wiecznie ponurą : /
No, i lubiąca przelewać swoje depresyjne myśli na papier. Często w postaci (grafomańskich) wierszy.

Wiadomo - przeminie, jak każda moda. Tylko ilu z tych młodych ludzi się wcześniej zabije?

Co o tym zjawisku myślicie?

Opublikowano

Kiedyś też było takie eMO, tyle że oni pałowali. A poważnie to tu napisali to z czym się zgadzam: "Krytycy uznali modę za "żenującą", a ludzi jako wyobrażających sobie, lub udających, że prowadzą ostre, pełne bólu życie, podczas gdy żyją w wygodnych domach."

Opublikowano

Żal w dupę ściska. W ogóle jako student stwierdzam, ze moi młodsi koledzy sa coraz to głupsi; dzisiaj np. jakaś laska mi pokazała środkowy palec i strasznie się podnieciła razem z koleżanką, że są takie zajebiste.
Emo-sremo. Jak ktoś nie ma mózgu, niech się tnie codziennie.

Opublikowano

Ano masakra. Takich z przekonania emo (o ile istnieją) to jeszcze jestem w stanie tolerować. Ale takich wybrzydzających, którzy się tną dla zabawy - nie.

Cholera nie znoszę tej ery. Z jednej strony dresy i kibole - z drugiej takie samo-okaleczające się emiki. W ogóle to świat podupada na zdrowiu chyba.

Albo to mój (wrodzony) pesymizm.

EDIT: buhhahaha ;D To jest mocne [url]nonsensopedia.wikia.com/wiki/Emo_(ludzie)[/url]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadza się. Prawdziwa muzyka emo, to taki underground, że jak dotarłem do kilku nazw zespołów, to żadna nic mi nie mówiła. Natomiast te dzisiejsze emotki słuchają muzy z list przebojów, hehe.

To całe emo jest gównem na pokaz, ha!
www.joemonster.org/art/8531/10-najbardziej-irytujacych-rzeczy-w-Emo

What is emo?
pl.youtube.com/watch?v=-6Dmg_4ZA2Y

P.S. Nie zgodzę się tylko z Rafałem Leniarem. Napisał on Nowa subkultura się tworzy.
Początek tej prawdziwej muzyki emo, to bodajże lata 80. A ta "subkultura", z którą mamy do czynienia dziś, także etap kształtowania ma raczej za sobą. Może nawet już wychodzi z mody?
Opublikowano

nie znoszę tych /tu padają słowa na 'c' i 'p'/. grupa płaczących nastolatków, którym życie nigdy nie dało po dupie. żałosne. nie znam historii tego ruchu, aczkolwiek wiem, co dzieje się teraz. zespoły typu To*** Ho*** /nie wymienie całej nazwy, bo mi przez gardło nie przejdzie; miałem dzisiaj studniówkę i nie chce wymiotować/ wzbudzają we mnie politowanie, irytację, zażenowanie, a zarazem śmiech.

wiesz Rafale - mnie nie podoba się tylko kilka zjawisk mających miejsce w naszej epoce. uważam, że muzyka poszła mimo wszystko niezwykle do przodu. mam tu na myśli takie gatunki jak black czy death metal. oczywiście to, co przeważnie puszczają w telewizji, sprawia, że człowiekowi opadają po prostu ręce. co do dresiarstwa - cożz zawsze było pełno kundli, które głośno szczekały. wcześniej jednak była bardziej widoczna równowaga pomiędzy trzeźwo myślącymi,
a debilami, troglodytami.

podsumowując - pomimo takich wybryków natury jak dres, skin, e** cieszę się, że żyję właśnie teraz. mam większe możliwości, jak Słowacki czy Chopin na rozwój swoich zainteresowań. dresiarstwo natomiast należy traktować tak, jak na to zasługuje, czyli jak gó***. śmierdzi - omin na 10 metrów.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale to wcale nie jest fajne. Bo zostaną sami raperzy, kibole, niewrażliwcy, którzy są niby "silni". A w dzisiejszych czasach to już po dżungli nie łazimy, na mamuty nie polujemy. Mogłaby ludzkość się stać nieco wrażliwsza. Ale niestety - Coś czuwa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tokio Hotel? :D Widziałem to kiedyś w tv.



Nie sądzisz, że muzyka właśnie nieco się stacza? Schematy (np. w metalu) zostają do bólu powielane. Nie ma nowatorstwa. Tylko kolejna płyta pt. "Angel of Sin" czy coś takiego. Byleby sprzedać produkt. Dobrym przykładem jest zespół "Cradle of Filth" - stoczył się strasznie. Nie słucham ich muzyki, nie przepadam, ale znać - znam.



Ano racja. Możliwości są większe. Może jednak dam się przekonać do tej wygodniejszej wizji teraźniejszości. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


generalnie owszem - ale takie zespoły, jak chociażby polski Behemoth i ich ostatnia płyta The Apostasy pokazują, że cały czas można coś nowego.
w zupełnie inny, nowatorski sposób zagrać swoje utwory. owszem alternatywne zespoły pseudorockowe /jakiś Icubus czy coś w tym rodzaju/, pseudopunkowe /Avril Lavigne/ czy pesudometalowe /Slipknot/, czyli absolutna komercha, którą nadają 24h na dobę w MTV są żałosne, owszem.

powrót do metalu - Dimmu Borgir i ich ostatni album In Sorte Diaboli jako pierwszy w historii /w Norwegii/ zajmuje pierwsze miejsca w rankingach sprzedających się płyt. parę innych zespołów, takich jak na przykład Mayhem czy Carpathian Forest są także w czołówce pod tym względem.
muzyka metalowa idzie cały czas do przodu. być może dlatego, że ta scena nie została dostatecznie skomercjalizowana, nie jest w takim stopniu zależna, jak choćby te zespoły, które wymieniłem, od kontraktów ze swoimi wytwórniami.

młode zespoły grające ciężką muzykę, jak : The Crionics czy Virgin Snatch także radzą sobie doskonale na polskiej scenie. podejrzewam zresztą, że w tym momencie albo już niedługo zaczną poczynać sobie poza granicami ojczyzny.
w świecie muzyki mamy zatem kontrast pomiędzy zespołami, które podpinają się pod różne gatunki muzyczne, a tymi, które dzięki swojemu nowatorstwu podbijają serca fanów muzyki mocnej, silniejszej.
Opublikowano

z socjologicznego punktu widzenia, każda subkultura przejawia się w pozytywach i niestety częściej w negatywach zachowań społecznych, podjęta wyżej dysputa wysuwa na piedestał subkulturę „emo” – poczytałem wikipediowe skróty myślowe. Wystarczy mi. Mówię dość!

Wychowując się w aglomeracji miejskiej, dokładniej rzecz ujmując w kolokwialnych blokowiskach, spotkałem się z wieloma subkulturami, (zresztą nie ma co ukrywać każdy z nas ma z tym styczność) i tylko przez zaangażowanie w sport nie dałem się wciągnąć w żadną grupę. Bo koledzy z bloku zagorzali punkowcy nie za dobrze na tym teraz wychodzą, jak byłem w wieku 16-17 lat –oni- byli moimi idolami, każdy z nich potrafił przechylić jabcoka i na raz go skonsumować, to było ekstra. Ale teraz z perspektywy czasu patrzę na dorosłych facetów, którzy wymykają się cichcem od żony i dzieciaków i stojąc przy blaszaku nadal kultywują przechylanie butelek z tanim winem, robi się to niesmaczne, innymi słowy patologiczne. Inny kumpel hardcorowiec ma teraz pustkę w głowie bo zbyt często sklejał modele samolotów. Czyli miał częste odloty bo butaprenie.
Inni znajomi z klubu gdzie trenowałem byli zatwardziałymi kibolami. Można by rzec, że będą świetnymi ogrodnikami bo ciągle przychodzili ze śliwkami (niestety na oku)
Jeszcze inny funfel ze szkoły był satanistą i tak niemiłosiernie wierzył w belzebuba, że chcąc popisać się przed swoją kobieciną, zrobił sobie zdjęcia na cmentarzu, oczywiście jakoś sprawa się przedostała na policję i miał później ogon (sprawa za sprawą)
Kończąc tą smutaśną historyjkę chciałem tylko zwrócić uwagę na pewien aspekt patologiczny jaki daje zbyt nachalne przywiązywanie swoich indywidualności do pewnych schematów do zachowań jakie panują w danych subkulturach. Bo bez znaczenia czy jest ktoś emowcem, punkowcem, satanistą, hiphopowcem czy choćby kibolem jeżeli dana jednostka popadnie w ramy, modę w panujący trend – to wtedy powstaje „osobnik” jak to mawia kolega Krzywak jedna wielka KUPA, i przepraszam za porównanie tak wulgarne, ale jeżdżąc na festiwale uczestnicząc w wielu przedsięwzięciach czy to artystycznych czy to sportowych, nie ma znaczenia, z jaką subkulturą mamy do czynienia (nawet mi się zdanie rymło(-: jeśli jest ktoś debilem to czy będzie hipisem czy raperem nic w jego debiliźmie się nie zmieni.
Z jednej strony jak to mawiają przysłowia „jeśli wejdziesz między wrony, będziesz krakał tak jak one” .Tłumaczy to zachowanie młodych ludzi, którzy nie chcąc być w danych zbiorowiskach osamotnieni wielokrotnie przypisują się pod daną subkulturę tylko i wyłącznie ze względu na akceptację. Gorzej jeśli przemienia się to w fanatyzm.

Dobra dość tego gadania, bo w sumie można by tak pisać w nieskończoność, przede wszystkim według moich przekonań subiektywizmów autopsji, najważniejsza jest indywidualność i znalezienie od tego jak siebie sami będziemy postrzegać , to może nam dać szansę bycia ciekawymi poprzez oryginalność autentyczność nieszablonowość

Pozdrawiam

p.s. -Sorki mam kaca i już mnie nikt nie chce słuchać więc was pozanudzam(-:

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



taaaaaa, punkowcy w kraciastych spodniach przecinają moje tereny miliony razy, każdego dnia...
ogółem to przychylam się do zdania, że nie ważne pod jaką subkulturą się podpisujesz, ważne, żebyś wiedział jak się podpisać...społeczeństwo idiotów, kiedyś niezaakceptowani wyjeżdżali teraz dorabiają do swojej samotności wielki werteryzm, słuchają tej samej papki, co reszta niechcianych, w rezultacie czują się jeszcze bardziej niechciani. Osobiście myślę, że wielu artystów inspirujących tę kulturę jak AT THE DRIVE IN czy JIMMY EAT WORLD (hehhe Jimmy) na przykład, w istocie głosi/głosiło rzeczy wartościowe, natomiast fakt złej interpretacji twórczości świadczy w dużej mierze o poziomie intelektualnym tych tzw. emoków.
Jak dla mnie dobrze jest zachowac jakąś dozę synkretyzmu w dziedzinie przynależności do takich grup, bawić się po całości, po całości się nie angażując

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Peraspera Ja to bym stanął w obronie adresata. Mam w pracy podwładną, która jest w stanie dostrzec takie detale sytuacji, tak rozumie zależności i układy między ludźmi, że mi czasem wstyd, że tego nie widzę. Facet nie jest tak przystosowany ewolucyjnie do rozumienia zależności społecznych... Chcę przez to powiedzieć, że my często nie widzimy podstawowych rzeczy, więc jesteśmy trochę ułomni. Także gdy on mówi, że znajdzie klucz do kłódki, to ja (gdybym był kobietą) bym mu wierzył. Ale jeśli mu się nie uda - to jest mi bratem.
    • @Mikołaj_Batkiewicz O, ziomek z Rewy? :)) Rowerem tam jeżdżę. Ale bliżej do Mechelinek.
    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...