Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

lubię Messa Twoje bajdy :))
***
tam też zasiedli messalin nagietka
wespół z utopkiem wierszem ryby ciągnąć,
gdy z oczeretów bajda wyszła piękna,
a nad głowami zakwitnął miłorząb.
o tych połowach sława światem płynie,
a kto nie wierzy, sprawdza w Koziczynie.

Opublikowano

"mełła w bezmiary wsłuchane w nią znajdy" - chyba jestem "znajda", bo mnie "mełła w bezmiary"...i za durnia mogę uchodzić nie tylko w Koziczynie, bo uchodzę w Krakowie...
podoba mi się Twoja baja - Messo! :) J.S
PS.; choć pointa jak na taki staw ciut płytka;

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bo tak tylko na pierwszy rzut ok - ale jest muł, możesz się w nim ...
acz, uważaj na dziurę, ale to nie przestroga, jakbym mógł,
nie chciał bym byś się zatracił w tym koziczyńskim
przybytku, tyle tu jeszcze opowiadania
dzięki Jacku
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj tak! oj tak! :) A.
do Alleny i Wstretnego - poezja jest zawsze tylko przed niektórymi chowa się za drzewa
albo w stawie i dziurą w kamieniu się objawia - dzięki za miłe komenty
MN

taaaa... ale co zrobić, u mnie jest rzeka i do stawu daleko? a rzeka nie nastraja tylko unosi ze sobą wszystko:


Ze skarpy upadł dąb -
pęcznieje chłonąc wodę
w powolnym zapominaniu,
że kiedyś pijał zorze.

Na dębie wędkarz przysiadł
papierosa o pień zdławił,
przepastnym kapeluszem
myśli przykrył,
tylko
wędkę zastawił
i też usnął
(może
pod konarami
taaaaaaka ryba
wśród lat przeciągnie się
mieniącą łuską?)

A rzeka szemrząc,
piaszczyste brzegi
zaciera mgłami
i w wirach tapla gwiazdy
- jesienne marzanny.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...