nie ma Opublikowano 2 Października 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 2 Października 2007 Stoją obydwaj na tej scenie ulotnej, sami ulotnością sceny zarażeni. Ich nienawiść silna lecz też nie wieczna, jak kwas toksyczny przez deski przenika. Oto ojciec z synem, powszedni aktorzy na scenie tego familijnego teatru sporadyczno słowny zacięty bój toczą, zaciętością swoją porażając suflera. Syn młody, silny, sam w sobie światłem, ojciec gaśnie powoli w gęstym cieniu dusznym, a w jednym i drugim huczy krew żywa: nie miłością a złością ta rzeka wypływa. I nigdy, przenigdy na tym zwiewnym teatrze choćby wątłego znaku pokoju i choćby pozoru, tej mgły, nie uświadczysz, bo w nich krew ta sama lecz inaczej płynie.
nie ma Opublikowano 4 Października 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 4 Października 2007 czubią się, ale... nadziei brak.
Pan poeta Opublikowano 9 Października 2007 Zgłoś Opublikowano 9 Października 2007 jezu, to to jak wzlatujące jakieśś narodowe wiszczyska, tylko w okrojonej fromie z lat nijakich.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się