Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mariutka zaczyna dzień od przełamania
lodu na Jenisieju. Dziesięć, jedenaście, dwanaście - krojenie
na cienkie plastry, przyrządzanie struganiny: Ichtis

w stanie surowym, pełnokrwistym.
Ze światem nie idzie się na żaden układ. Nie pytaj

kto stoi za tą zamiecią: to pewne,
mundury czerwonoarmistów są jak wrota ikonostasu.

Opublikowano

mój skromny odbiór :

z wiersza wywaliłbym Mariutkę, bo co ona wnosi - nic;
dalej o niej już nie ma,
więc byłoby -

dzień zaczyna od przełamania

czytający skupia się na kimś, kto dzień zaczyna od przełamania lodu
to przełamanie podoba mi się - wieloznaczne, a najmniej chyba tyczy lodu

tak na marginesie - ta ichtis to może głowacica syberyjska, ryba z łososiowatych
w Jenisieju też sobie pływa;)

kto stoi za tą zamiecią, za tym szlabanem ...
trochę ci czerwonoarmiejcy ujmują poezji na rzecz polityki ;))
ale to wg mnie;))

niezły

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




nic więc dziwnego, że z tego pisania wyszła proza...
jestem na 3xnie, nie musi się podobać...

Pozdrawiam

Panie Mariuszu
niech Pan - proszę -nie wprowadza Autora w błąd pisząc o prozie
wydaje mi się, że niewielkie poprawki i wiersz naprawdę dobry.

Aby nie było wątpliwości, że to wiersz
proszę przeczytać coś z twórczości wybitnej poetki Krystyny Miłobędzkiej
choćby pierwsze z brzegu "Galapagos" czy "Ogród"
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




nic więc dziwnego, że z tego pisania wyszła proza...
jestem na 3xnie, nie musi się podobać...

Pozdrawiam

Panie Mariuszu
niech Pan - proszę -nie wprowadza Autora w błąd pisząc o prozie
wydaje mi się, że niewielkie poprawki i wiersz naprawdę dobry.

Aby nie było wątpliwości, że to wiersz
proszę przeczytać coś z twórczości wybitnej poetki Krystyny Miłobędzkiej
choćby pierwsze z brzegu "Galapagos" czy "Ogród"
Pozdrawiam


Przepraszam, przepraszam, ma Pan rację, mój komentarz to był żaden komentarz, tylko przejaw złości, która została wybudzona ze snu po tych rosyjskich bredniach, a z którymi męczyłem się na egzaminach...
Pozdrawiam... nie wnikam jednak w w i e r s z, mnie nie grzeje, ni ziębi... i nie musi, kto co lubi... pozdr.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...