Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przepraszam, bo znowu piszę o tym,
że wczoraj padało.To strasznie jest głupie,
ja wiem, znów żal mi przemókł
na śmiałość. Mądra, ta nasza pogoda,
potrafi się często zmieniać, więc można
o niej rozmawiać deszczowo
- do usłyszenia.
Tak sobie właśnie kochanie,
coś o Londynie myślałam.
Stamtąd bym pisać nie mogła, bo aura jest
bardziej stała.
Cieszmy się, został choć jeden
tak bardzo bezpieczny temat, dyżurny
i synoptyczny, gdy lepszych
tymczasem nie ma. I chociaż wczoraj
przemokłam od suchej nitki po żałość,
koniecznie muszę powiedzieć,
że dawno już nie padało.

Opublikowano

piszesz "przemokłam do suchej nitki"
a ja przypmnieć muszę, że świeża deszczówka
dobra na ciało: na włosy, ręce i brzuszek
może urośniesz, nabędziesz loki
i lat ubędzie kilka, przyjdzie ktoś taki..... nie mówmy o tym
bo deszcz przez płaszcz mi przenika
:)))

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Rzeczywiście pogodnie napisane, choć mowa o niepogodzie.
Miło się czyta, z uśmiechem... Alicjo, przycięłabym ciutkę sam wstęp.
"Przepraszam, bo znowu piszę o tym,
że wczoraj padało.To strasznie jest głupie,
ja wiem, znów żal mi przemókł
na śmiałość."...

Przepraszam, znowu piszę,
że wczoraj padało. To takie głupie,
wiem, znów żal mi przemókł
na śmiałość...

Wybacz te przestawki. Pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Eh, dla tej tęczy po deszczu
mogę się nawet rozpłynąć
bylebym miała nadzieję
że jutro złe chmury miną

i mogę w ceber ulewny
największy parasol rzucić
bylem znała prognozy
że jutro mi słońcem wróci

:)
Opublikowano

po każdym deszczu jest słońce
tak jak po słońcu ulewa
przecież by kwiaty nie kwitły
nie rosły by też nam drzewa

nie byłoby grzybów w lesie
tęczy i wody w jeziorach
na wszystko jest jak widzicie
i czas i właściwa pora

pozdrawiam Czarodziejko :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nato, ten wiersz ma być listem, ale tak naprawdę, jest w nim wszystko policzone
i można zapisać go w innej formie, np, tak:

Przepraszam, bo znowu piszę
o tym,że wczoraj padało.
To strasznie jest głupie, ja wiem,
znów żal mi przemókł na śmiałość.

Mądra, ta nasza pogoda,
potrafi się często zmieniać,
więc można o niej rozmawiać
deszczowo– do usłyszenia itd...

Dziękuję za czytanie, podpowiedź i odwiedzinki, pozdrawiam miło :)
Opublikowano

Umów się z deszczem na randkę,
może być w Anglii, zrozumiem.
Ci, co szukają słońca,
to durnie.

Umów się pod parasolką,
gdy krople chcą chodzonego,
znajdę i pod nią miejsce.
amehob.

:)

Opublikowano

Witam Alicjo:)
Mam nadzieję, że poniższe limeryki nie urażą nikogo z moich przedmówców. Ot czasami pióro bierze właściciela za rękę i ... sama widzisz. A za oknem piękna, słoneczna pogoda więc, czemu sobie nie pożartować?


I

Raz poetka z Krainy Lustrzanej
w klawiaturze zrobiła remanent.
Enter duży
tak ją wkurzył,
że nim wierszyk pocięła na amen.

II

Był amehob pijany z Rewala,
co za dużo wciąż sobie pozwalał.
Chciałby deszczem
spić się jeszcze,
a tu mżawka na nogi go stawia.

III

Miły Jacek z portalu Orgowo
wynachwalał autorkę bombowo.
Chce, by ciało
w deszczu stało,
lecz w deszczówce to byłby zabobon.

IV

Zmyślna Nata, Mazurka skądkolwiek:
- poprzestawiać, niech będzie jak człowiek,
czuję rację,
zmień tę spację.

- Natko, proszę, mi też coś podpowiedz.

V

Pewna Beenie, ta z ziem odzyskanych,
wierszem koment wpisała dla Ali,
wokół miło
się zrobiło,
na wiodącym wśród wierszy portali.

VI

Dobrą radą dzie wuszka skądniewiem
zaskoczyła, że nikt nie mógł lepiej:
-bier parasol,
daj smutasom,
nam poetom na deszczu jest cieplej.

VII

Anna Siedem, co z Ełku pochodzi,
też deszczowo umiała posłodzić.
- U mnie pada,
więc się zmagam
z romantyzmem przewrotnej pogody.

VIII

były premier z portalu poezji
za twórczością tak tęsknił i tęsknił,
że gupoty
komuś tropił,
lecz nie pojął znaczenia kohezji.

Pozdrawiam Autorkę i wszystkich po piórze
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sisy89 Ja już nie szukam sensu ale uwielbiam tonąć w jesiennym chłodzie melancholii 
    • zadumany miesiąc rozsypał liście wśród cichych miejsc nieważne czy za oknem słońce czy deszcz melancholia bierze w objęcia samotne dusze   poszukujące sensu między niebem a ziemią
    • Chciałem z nim porozmawiać. Długo i szczerze. Tak jak to potrafią, prawdziwi mężczyźni. Których zabija samotność. Którzy zostali sami z dnia na dzień. Nie zasłużyli na wyjaśnienia  ani na gram współczucia. Których oczy nie mają ludzkich barw i odcieni. Jest w nich mrok absolutny. I twardość granitu. Pioruny, które w nich biją. Ranią ofiary. Nie zabijają od razu.  Bo lepiej jest, rozkoszować się bólem. Niż nadać komuś  miłosierdzie śmiertelnej łaski.     Usiadł spokojnie w fotelu. Obiecałem za chwilkę wrócić  z filiżankami herbaty a on niech czuję się jak u siebie. Posłał mi delikatny i wdzięczny uśmiech. Jego twarz zarośniętą gęstą, siwą brodą  o nieprzycinanych końcówkach, była obliczem człowieka, który człowiekiem zwać się już nie mógł. Kaftan jego,  pełen dziur i przetartych,  szerokich przestrzeni. W moich oczach zdobił go tą przedziwną formą kloszardowej świętości postaci. Był upadłym aniołem i świętym bruku ulicznego, najpodlejszych dzielnic. Patronem bram zapijaczonych,  usłanych brudem  i gorączką alkoholowego obłędu. Gdzie wino było zbawieniem. A krew i ciało mieszały się  w nocnych procesjach pod oknami spelun. W bijatykach i sprzeczkach,  wiernych grzechowi nałogu straceńców.     Jego buty o zdartych noskach i cholewach, nosiły blizny mrozu i ulew na bydlęcej skórze, barwy lakierowanego drewna. Umorusane były w znoju. Błocie żywota. Naszej nadziei. Która jak ostatnia murwa. Kolebie się od duszy do duszy, między na wpół przeżartymi  ścianami kamienic. Oddana na posługę wiatrów niepewności, mami nas ciągłym jutrem. A pojutrze wstanie ten sam dzień. Z tą samą treścią obietnicy. Czasami wracając do domu nocą. Mijam tych, co jej oddali swe myśli. Potoki łez lecą w dół. Jak wodospady, ku zapchanym zbutwiałymi liśćmi i śmieciami  studzienkom kanałowym. Czasami rzucają się do mnie  z wyciągniętymi rękoma. Błagają by skrócić ich mękę.     Wchodzę do ciemnego pokoju,  zapalam lampę na komodzie  i zwracam się z modlitwą  do obrazu nad moim łóżkiem. Obrazu Świętej Śmierci. Mojej patronki. I błagam ją na kolanach o godne odejście, dla mnie i dla nich. Nie ma miłości. Nie ma nadziei. Nie ma serc i współczucia. Jest tylko pewna śmierć. Jedyna, której warto złożyć hołd i pokłon. Każdy z nas jak i on. Miał niegdyś marzenia, rodzinę i miłość życia. A teraz zostały tylko rany, z których biesy  co wynajmują nasze dusze jak sutereny, chłepcą krew. Został bunt. Zapisany wierszem. Ludzie nie czytają. Prawdy z naszych serc. Oni wolą ufać w jutro. W horoskopy dostatku.     Wróciłem z tacą  na której spoczywały  dwie porcelanowe filiżanki, dzbanek z mlekiem, cukiernica oraz wysoki i smukły imbryk. Nalałem nam ciemnego,  aromatycznego naparu, wrzuciłem po kosteczce cukru i wręczyłem mu filiżankę  wraz ze srebrną łyżeczką. Podziękował. Akurat zaczynałem pisać wiersz,  gdy zaczęło rzęsiście padać. Machinalnie zerknąłem przez firanę na ulicę  i dostrzegłem jak leży pan  ledwie żyw pod bramą. Do tego jeszcze ta kobieta w płaszczu  i sobolu na karku. I tym czarnym kapeluszu z woalem, która podeszła do pana  i widać wymieniliście kilka zdań.     Z pewnością miała uprzedzone  wyższością urodzenia i majętności obiekcje, że tarasuje pan  swym ciałem plugawym chodnik  miast dogorywać gdzieś z dala  od jej nieprzystosowanych  do oglądania nędzy oczu. Doprawdy tupet. Mogła panu rzucić choć kilka centów. Kloszard pociągnął łyk herbaty. Rozkoszował się widać jej ciepłem  bo dopiero po chwili odpowiedział. Widzi pan.  To nie była taka pierwsza lepsza dama. A sama Święta Śmierć  w najpiękniejszej postaci. Przyszła oznajmić mi  bym szykował się na jutro. Zabiera mnie. I idę bez lęku drogi panie. I panu też radzę się szykować. Każdemu co tu spędził choć część żywota. Wszystko jest lepsze od życia tutaj. Nawet najgorsza śmierć.    
    • @viola arvensis Violu, za kilka dni :) @Wochen :)
    • @TectosmithNie napisałam, że mi się nie spodobał. Może zresztą z rozpędu nie do końca właściwie go zrozumiałam, nie dostrzegłam lekkiej ironii peela. Jest w tekście przecież ogromna doza ufności skierowanej do drugiej osoby, która może diametralnie odmienić, rozjaśnić naszą rzeczywistość za pomocą pozornie drobnego gestu. A to wszystko w melancholijnej, jesiennej aurze, która wcale nie musi przytłaczać.   A to mój Mikrokosmos (Tie-break, wrzesień 2025) Może się spodoba.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...