Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A Kuku!
Jestem!

o
śpisz

stoję w drzwiach sypialni
beztrosko obejmujesz poduszkę
niby moje ramię
bez szekspirowskiej
drugiej twarzy

kurtyna
skrywająca lazur
uchyla się powoli

wciąż jesteś piękną kobietą

gaszę światło
ciała znikają

znów mamy
siedemnaście lat

[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 01-08-2004 00:44.[/sub]

Opublikowano

Ładnie! Lirycznie, nastrojowo. Jeszcze bym popracował (nożyczki). To co pan Daniel zauważył oraz:
- szafir z natury jest niebieski,
- "bez szekspirowskiej 'drugiej twarzy'/ z niewinnym, błogim / uśmiechem" (3 w 1!)
- "ciała znikają" - dlaczego nagle l. mn. i - czy koniecznie ciała? /kształty, postacie?/.
Bardzo podoba mi się koniec: "znów mamy / siedemnaście lat".
Pozdrawiam (z zazdrością).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję, ze Pan zajrzał.
Dlatego nie napisałem, że szafir się czerni czy czerwieni.
Dlaczego l.m.? ponieważ w pomieszczeniu są dwie osoby - Ona i ja (a pod slowem 'ciała' rozumiem własnie kształty). Jestem wdzięczny za porady, pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Romanie, długo myślałem nad Pańskim komentarzem - aż zdecydowałem się na modyfikacje - precz z szafirem. (Przepraszam, że po publikacji tak mieszam w tekście).
Dziękuję raz jeszcze Panie Romanie


[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 12-04-2004 21:37.[/sub]
Opublikowano

nie widziałam przed cięciem widzę po i bardzo mi się podoba :)
niezwykle ciepły, polubiłam go od "o ... śpisz" a przy ostatnim wersie doszłam do wniosku, że jest uroczy.

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Mi się podoba pod tym kontem, że Michał opisuje z przyjemnością swoją nadroższą podczas snu. Sam to robiłem i z godzę się z tym ,że to jest opis pełen ciepła. I jeszcze jedno, że ta miłość nie gaśnie i jest młoda.
-Maciek-
[sub]Tekst był edytowany przez Maciej_Bacztub dnia 12-04-2004 22:09.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



cóż... takie małe puszczone oczko - chciałem dodać szczyptę realnej codzienności, spontaniczności... zauważ, iż dwa pierwsze wersy rozpoczynają się wielką literą - wszystko cichnie do małych liter gdy peel orientuje się, że ukochana śpi...
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za czas, który poświęciłaś utworowi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pańcia nic nie rozumie, ja muszę na dworek. Proszę, wciąż błagam, nad uchem jej skomle. Gdy chwila mnie zwiedzie, nadzieja ogromna. Gdy widzę, że w stronę mą wreszcie spogląda.   Chcę siusiu Pańciu, ale sam się boje . Chcę żebyś smycz wzięła, kupkę szybciutko zrobię. Chcę teren oznaczyć, by obcy wiedzieli. Że tutaj Cezary, Panem na dzielni.   Wszędzie sieję postrach, każdy ucieka pędem. Ostatnio ciocie Pańci, pogoniłem z uśmieszkiem. Zęby jej pokazałem, głośno z grozą szczekałem. Broniąc naszej posesji, litości nie miałem.    Raz obcy dziwny człowiek, z nienadzka podjechał . Usiadłem na schodek, nie wiedział co go czeka. Nagle się pokazał, w rękach niósł stary worek. Gdy tylko mnie zobaczył, ze strachu popuścił w spodnie .   Jestem dobry piesio, Pańcia powtarza ciągle. Kocham moją Pańcię, zawsze stanę w obronie .
    • @violetta o to znaczy .... @OloBolo @violetta   Podobno Was jest wszędzie więcej niŻ Nas  ..... NIESTETY :(
    • Jest dużo babeczek :)
    • w taki dzień się nie umiera  tyle jeszcze jest przed nami  zobacz słońce pięknie świeci żegna lato promieniami     mnóstwo przecież marzeń miałeś  gdzieś wyjechać coś zobaczyć  do swej żonki się przytulić  i raz jeszcze cnotę stracić   a tu dupa-dupa blada  ktoś cię woła tam gdzieś z góry  dawaj Bogdan - dawaj do nas pojedziemy na Mazury    będziesz ryby sobie łowił  przecież lubisz tak się byczyć  ryb jest u nas pod dostatkiem  trzeba tylko sieć zarzucić      20.09.25.
    • kiedy pada deszcz lubię iść ogarnia mnie Warszawa ulice ułożone pod wiatr czarne parasole wychodzą z żabki kiedy szlocha deszcz depczę kałuże na Poniatowskim zgniłe liście lepią się do butów po drugiej stronie Wisły kiedy na ścieżce półmroku pulsuje zielone poeci bazgrzą w podcieniach mokre wiersze przechodzą ulicą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...