Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

weź mów mi mów nie że się
wszystko między nami nie układa
bo czasem ważniejszy żart
niż wszystkie sakramenty do kupy wzięte
w kupie są mocni
w kupie się pływa

ale wiesz, że jutro ta sama droga do pracy

weź to zrób mów mi że pada jak nie pada
a twój ojciec dostał prosto w mordę
upadł na ryj szkoda chłopa no ale

czasem tak nie wypada
mówiłem: „puść, gnoju”

a jeszcze te cholerne płyty do oddania
kolejna nieprzespana noc psy węszą

weź mów mi mów że to się wszystko opłaca
z mojego zasiłku na koszt tego kraju

Opublikowano

O rany! Co to jest? Szkic, tak? Do rozprawki o życiu w rodzinie, tak? Taki protest zbuntowanego nastolatka co to ma konflikt z ojcem i matką też chodzi o tego jeża plastrem zabitego git skojarzenie masz chłopie pewnie idzie o antykoncepcje odjechany tekścior do kiego gimnazjum bujasz się? Mnie też matula kazała ulizać piórka ale nie odpadaj weź ją na przetrzym one wszystkie wymiękają.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



My? To ilu was jest?

a ze stu

Jak będę duża to zostanę psychiatrą i znowu bedziesz jeden, pasuje brachu? No chyba że ty tak lubisz w kupie tak jak w wierszu co? Partia to my! W jedności siła! Komunistą jesteś czy schizolem brachu, przyznaj się....
Opublikowano

Mnie się podoba. Jest inny. Czuje się peela, sfrustrowany gość z niego. Fajny język.
Na pewno wymaga wygładzenia, ale nie za bardzo, bo straci. Może tak: (pozdrawiam)

weź mów mi mów
nie że się wszystko między nami nie układa
bo czasem ważniejszy żart.......................wywaliłbym "jest"
niż wszystkie sakramenty do kupy wzięte
w kupie są mocni
w kupie się pływa

ale wiesz, że jutro ta sama droga do pracy

weź to zrób mów mi że pada
jak nie pada a twój ojciec prosto
w mordę dostał upadł na ryj
szkoda chłopa no ale

czasem tak nie wypada
mówiłem: „puść, gnoju”

a jeszcze te cholerne płyty do oddania
kolejna nieprzespana noc psy węszą

weź mów mi mów że to się wszystko opłaca
z mojego zasiłku na koszt tego kraju

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a ze stu

Jak będę duża to zostanę psychiatrą i znowu bedziesz jeden, pasuje brachu? No chyba że ty tak lubisz w kupie tak jak w wierszu co? Partia to my! W jedności siła! Komunistą jesteś czy schizolem brachu, przyznaj się....

a okompałaaaaaaaaaaaaaś sięęęęęęę?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ojcu dalabym w morde bez zadnych dodatkow(ze "prosto w")Pomyslalabym nad zmiana "upadl"-bo masz juz przedtem dwa razy "pada"a ponizej niezbedne "wypada".
Absolutnie nie do kosza!
Wspaniale prowadzisz,niczego ci nie trzeba podpowiadac.Nie zepsuj szorstkosci tego wiersza bo przez nia zyje ,jest cierpki i nosny.Wizja sakramentow plywajacych w kupie rozbawila mnie do lez,choc to niestosowne chichotki
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...