Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a kiedy spalę wszystkie
kładki drogi
zniszczę doszczętnie
co we mnie się tli
mogę w pokera zagrać
o cokolwiek
o życia dni

a kiedy wzgardzę
zmysłów skowytaniem
na szubienicę
rzucę ochłap snów
mogę przepuścić
jak bankrut w kasynie
duszy ból

kiedy w hadesu
mrocznej krainie
odpokutować przyjdzie
każdy grzech
niech nie oszczędza
sędzia sprawiedliwy
i zniszczy mnie

tak po wiek wieków
mielą boskie żarna
człowieczy los
snu sprawiedliwość
cokołu godna
reszta na stos


[sub]Tekst był edytowany przez seweryna żuryńska dnia 03-04-2004 06:18.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez seweryna żuryńska dnia 03-04-2004 06:54.[/sub]
Opublikowano

Pani Seweryno
Smutny wiersz. Czasami euforia i refleksja idą w parze, czasami osobno. Zakładając, że Bóg jest Jednością, to jest On w każdym z nas. Również w tych co nie błądzą, jak również w tych błądzących. Po co więc Hades, po co Czyściec jeżeli Piekło mamy na ziemi? Kochajmy nasze zmysły i pielęgnujmy je - każdego dnia. To jest Życie - Bal, który jest tylko raz.
Pozdrawiam
Marek Wieczorny
[sub]Tekst był edytowany przez Marek Wieczorny dnia 03-04-2004 04:56.[/sub]

Opublikowano

Drogi Marku!
hipotetycznie mogę się zgodzić na smolne kotły hen poza horyzontem oddechu
ale tutaj, chcę rajskich ogrodów
a jak dostaję po łapkach, to się buntuję
srodze
furia mnie ogarnia i gromy ciskam
no i niestety ... literki w szeregi ustawiam
za co wszystkich serdecznie przepraszam

pozdrawiam
seweryna
Opublikowano

Miła Sewerynko!
Wiersz, moim zdaniem, bardzo ciekawy i spontaniczny. Moje wrodzone malkontenctwo sprawiło, że mój poprzedni komentarz stał się zbyt zimny. Wszyscy chcą raju na ziemi, a przynajmniej starają się go znaleźć. Każdy na swój sposób...i każdy dostanie kiedyś „po łapkach”. Takie jest życie.
Pozdrawiam
Marek Wieczorny

Opublikowano

Wolę walki czuje się tu i dusza hazardzisty się w Pani odzywa!
Ale... nie "wzgardzaj
zmysłów skowytaniem "!

Jeśli jeszcze jest jakaś "sprawiedliwość cokołu godna", to życzę ,żeby to była realna sprawiedliwość!

A wiersz podoba mi się!

I forma, i treść.

Dzięki
I.

Opublikowano

Czasem warto zostawić kładkę by móc powrócić nawet na zgliszcza,
w popiele ponoć rodzą się diamenty,
wiem o czym piszesz, czasem bolą mnie ręce od "dostawania po łapkach", ale na cóż zda się bunt???? -
odpowiedź jest jedna:
by zamknąć bunt w okowach wiersza, w którym żal przeplata się
z nadzieją, a "póki życia, póty nadzieii"
serdecznie pozdrawiam
anka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mat: - Iwona, nabiału mam! (ma muła i bananowi tam).
    • @Migrena Ten wiersz jest bardzo poruszający. Czuć w nim, autentyczne spoglądanie śmierci w oczy, ale bez ucieczki w tani patos. Mamy za to mocno brzmiącą fizyczność odchodzenia i to są obrazy, które długo zostają, bo są konkretne, szorstkie, ale dzięki temu prawdziwe.
    • @KOBIETA wspaniale:) ja będę orły robić w powietrzu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Minoga waleniom, MO i Nel, a wagon im.
    • delikatny chrobotaniec za ścianą zaśnięcia pazury wydziergane z nieznanej przyczyny lęku ranią podświadomość zrywają ostatnią nitkę łączącą z zewnętrzem      pod sklepieniem umysłu gniją kolorowe gwiazdki spadają strzępki zwęglonego lśnienia     inny dźwięk stukających trupiocegieł ze spleśniałym nalotem nieuniknionych zdarzeń tworzy ciemną jamę z rozkładem cieni     nie możesz uciekać strach wycisnął całą tubkę na katafalk z twardych grudek popiołu      leżysz rozkrzyżowany przyklejony dodatkowo przebity szpilką jak martwy motyl z urwanym szybowaniem przeszła miękko przez calutki wczorajszy obiad    *** to wychodzi z otworu szelest i darcie materiału    szmaciana lalka trzyma igłę z nawleczonym oślizgłym jelitem bardzo cienkim różowawym jak krem ciastka tortowego    pocerowany uśmiech ze skrzepłej krwi ukazuje resztki dziąseł    czujesz nurkujące ostrze w galaretce źrenicy jakby chciało zaszyć widzenie wspomagane chichotem ciemnej plamki     gałkę wyjmuje łyżeczką wydzierganą z włóczki utwardzonej krochmalem ze sproszkowanych zadów starych ropuch      ściekają z niej warkoczyki spazmów bólu po dyndającym nerwie wzrokowym      kolejny uśmiech skrzypi trelem białych i czerwonych krwinek z nutką ob uplecioną z wianuszka wiolinowych żył      słyszysz ciche bulgoczące melodie kiszki grają żałobnego marsza w karawanie brzucha a serce pulsuje hymnem ostatniej chwili       to szmacianek koordynator wymierza karę za niewłaściwą ścieżkę snu    owszem podążasz ale nie tak i nie teraz      barwne gałganki są nagle sztywne stężeniem pośmiertnym skalpela     słyszysz trzaski usztywniania w pustej cuchnącej jamie wyrastają ostre zęby zaostrzone ideą drapieżnika      czujesz słodki odór stęchłych zbutwiałych szmat      rozwierają twoją szczękę wpełzają pod kopułę podniebienia dławią oddech przygniatają ciężarem klaustrofobii i duszności    większość szmaciozwłoka wygryza lepki czerwony tunel    znika w czeluściach torsu mlaskając rytmicznie krwawe kawałki we wilgotnych flakach rozedrganych wnętrzności    wywraca żołądek na lewą stronę nabija sobie guza o żebrowany sufit dureń chciał rozprostować gałganki stając nieroztropnie słupka    dodatkowo charczy wierszem niech to szlag durny świat gdyż niewielka kostka z treści utkwiła mu w przełyku    ostatkiem sił grzebie w szmacianym gardle jednocześnie rozszarpując nikłą szansę przebudzenia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...