Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czasami myślę o niebach czerwonych
ukrytych w dziupli przerośniętej jabłoni

sam je czeszę i sam je maluję
a one żyją, trwają w ukryciu

i słoneczniki mogą zapylić marzenie
czy długie, czy krótkie – wiele naznaczą

mnie, wciąż żyjącego, wszystko zdumiewa
wszystko prowadzi na drugą stronę, na czerwone nieba...

[sub]Tekst był edytowany przez Ryszard Święch dnia 30-03-2004 07:44.[/sub]

Opublikowano

śliczne te Twoje czerwone nieba :) - po raz pierwszy od dawna nie gryzie mnie powtórzenie!
nie jestem pewna, czy "wszystko" ostatniowersowe nie powinno być z małej litery?

jakoś tak bajkowo w tej dziupli jabłoni :) niezwykle sympatycznie

a przedostatni wers ma duże znaczenie dla mnie... niezwykle się go u Ciebie czytało, dzięki za ten wierszyk :)

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Faktycznie, "wszystko" powinno być z małej litery :) Dzięki za zauważenie. A co do treści wiersza: często zastanawiam się, o czym piszemy wiersze, o tym, co nas popycha do pisania i doszedłem do wniosku, że dzięki ludzkiemu zdumieniu, może owo marzenie zapylić wszysttko - dlatego pisanie nigdy się nie skończy :))) Dzięki

Opublikowano

Ryszardzie - tak sobie myślę że "machinalnie" rozmyślając - czyli "logicznie(?)" do marzeń machiny budować? troszkę to mnie rozkojarzyło - ponieważ wiersz jest w formie swej treściwy i tak mnie z innej strony wyobraźni wtłacza - bo ta dziupla to wejście do tej machiny gdzie wytłoczona skóra nieba - wyczesane futro siedzeń i ten słonecznik w formie kierownicy i światła (marzenia) długie i krótkie i daleka droga ...mnie wciąż zyjącego... ...zdumiewa... prowadzi po autostradzie na drugą stronę - gdzie????

takie moje sugestie, że nieźle Ci sie udało zakamuflować w przyrody względy machinę - automobil - a może się pomyliłem tylko - więc sugeruję sobie nie jeździć po naturze słowem ostrym jak myśl

pozdrówko W_A_R

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
    • Parę słów  Na pożegnanie    A tęsknota  Głęboko w sercu    Bo przecież  Nikt tak do końca    Swojej drogi  Naprawdę nie zna     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...