Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wierszyk bardzo taktowny


Yourek Ajsiński

Rekomendowane odpowiedzi


Wstaję co rano, parzę herbatę,
lustro paskudzę swoim odbiciem
i w zamyślenie popadam czasem –
nad niczym wielkim – nad własnym życiem.

I konstatuję - tak spoglądając
na podstarzałą, bliźniaczą gębę -
że już nie jestem, kim kiedyś byłem,
a za niedługo kimś innym będę.

Tak – lada dzionek coś strzyknie... piknie...
jakaś łysinka... jakaś proteza... –
niezbyt radosna to perspektywa,
pociągająca też bardzo-nie-za.

Więc by nikogo w lata nie wciągać,
by wam nie zalśnił siwy włos pierwszy
nad tą lekturką – basta, kochani! -
wielce taktownie kończę ten wierszyk.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Witam.

Dawno mnie nie bylo na forum i widze, ze niemal przegapilem kilka swietnych wierszy wlaczajac oczywiscie ten w och grono.
jakkolwiek "blizniacza geba" strasznie przypadla mi do gustu tak te siwe wlosy hmm coz....samjestem niestety posiadaczem takowych totez poprzestanme na "hmm" :)
Pomysl lekki, napisany swobodnie - frywolnie podoba mi sie na 10 palcy:)
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



Znow niesamowity wiersz.Wiem ze cie chyba za nadto rozpieszczam tym zbytnim uwielbieniem( jeszcze spoczniesz na laurach),ale naprawde nic innego nie mozna powiedziec.Masz Yourku niesamowity kontakt z czytelnikiem.A przynajmniej ze mna:).Kazdy Twoj wiersz odbieram do glebi, wrecz osobiscie.Nie wiem dlaczego, ale tak poprostu jest

Co do formy nie mam zadnych zastrzezen, wszystko jest w najlepszym porzadku.Zapewniam , cie wiec ze do samego konca Twej kariery nie odczepisz sie od moich komentarzy:)Nie odbore sobie tej przyjemnosci

A co do tresci, to nie wiem jeszcze na szczescie( chyba) zbyt wiele o siwych wlosach i sztucznych szczekach, ale wiele razy zdazylo mi sie patrzec w lustro, albo jeszcze gorzej, w okno wystawy sklepowej i zastanawiac sie skod ja u licha sie wzielam na tej planecie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Witaj Danielu:-)

Cieszę się, że utworek przypadł Ci do gustu.

A propos siwych włosów - spróbuję trochę podbudować Cię duchowo. Do 99 roku pracowałem w kilkunastoosobowej grupie, z przewagą pań. Paczka była zgrana, więc różne wynurzenia się zdarzały. Powiem Ci, że dla niektórych kobiet siwizna u młodego mężczyzny, to naturalny afrodyzjak:-))). Więc... głowa do góry:-). Niestety - do mnie nie wzdychały. Mój "myszowaty" blond trzyma się twardo do dziś i ani rusz nie chce przejśc w bardziej konkretne umaszczenie:-).

Pozdrawiam:-).
********************************************************

Życzenia przyjmuję z wdzięcznością, Joanno, ale bandyta-czas i tak prędzej czy później swoje zrobi. Oczywiście byłbym rad, żeby później:-).

Dziękuję - pozdrawiam:-).
*********************************************************

Te zerknięcia na "biokombinezon" to tylko taki "mimochód", Witoldzie - częściej jednak zaglądam pod spód, zupełnie jakbym naiwnie wierzył, że znajdę tam coś ciekawego:-))).

Pozdrawiam - dziękuję:-).
**********************************************************

*prawda i prostota...* Jak bardzo pragnąłem usłyszeć takie słowa, Ewo!
Naprawdę - uszczęśliwiłaś mnie.

Pięknie dziękuję - pozdrawiam serdecznie:-).
*************************************************

*rozbrajasz ten nastrój śmiechem * Czysta przezorność i wyrachowanie, Natalio. Najbezpieczniej jest śmiać się z samego siebie:-).

Pięknie dziękuję - pozdrawiam:-)
*****************************************************

Miło mi, Tadeuszu:-).

Dzięki - pozdrawiam:-).
*************************************************

Pieść mnie, pieść, Dormo i nie obawiaj się - na laurach i tak nie usiedzę - za bardzo śpieszno mi do życia:-).

*Kazdy Twoj wiersz odbieram do glebi, wrecz osobiscie.Nie wiem dlaczego, ale tak poprostu jest* O cholercia! Podejrzewam, że może to być coś grypopochodnego:-). Może warto byłoby pomyśleć o szczepionce:-))).

*do samego konca Twej kariery nie odczepisz sie od moich komentarzy:)* Nie chwal dnia przed... (itd.)... i "kariery" przed jej końcem:-))).

*nie wiem jeszcze na szczescie( chyba) zbyt wiele o siwych wlosach i sztucznych szczekach* Ja cokolwiek wiem o protezach, jakkolwiek też jeszcze nie używam:-))).

*wiele razy zdazylo mi sie patrzec w lustro, albo jeszcze gorzej, w okno wystawy sklepowej i zastanawiac sie skod ja u licha sie wzielam na tej planecie.. * Ależ Dormo! Toż to tylko wiersze pisać:-))).

Serdeczne dzięki - pozdrowionko:-).
*****************************************

*idę szukać następnych Twoich... * Bardzo mi miło, Klaudiuszu, tym bardziej, że nie natrudzisz się zbytnio - jestem tu od niedawna.:-)

Dzięki - pozdrawiam:-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Spokojnie, Dormo - kto raz "wdepnie" w pisanie wierszy, już jest "ugotowany" na zawsze:-). Posłużę się własnym przykładem (znam go najlepiej) - też miałem przerwę w pisaniu wierszy... taką gdzieś ok 25 lat:-). Wzięło mnie na nowo 5 lat temu:-).

Pozdrawiam:-).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • –– Przyznam Barmanko, że i jadło smakowite upichcić potrafisz, oprócz innych zalet, jakimi cię los obdarzył. Jam Dodup, z zacnego rodu Dodupów i w sprawach kiszek żołądkowych, rozeznanie posiadam, od dziada prababki. Dobrą przekąskę uszykowałaś. A i piwo me lico pianką spienia, lecz jam nie wściekły, więc płochą być nie musisz. Rad jestem wielce z tej pożywki, lecz wyznać muszę, że raz po raz różowinka gorzka jak diabli była. Z której to dostawy, że zapytam?   –– Ze słusznej. A co? Coś nie pasi? –– Ze słusznej powiadasz. Wiesz zapewne, iż to mój ulubiony specjał, przeto z kostnej miseczki, wyjadać lubię wielce. Rzekłem ci wtedy przecież. A zatem po próżnicy gadałem? –– Gadałeś, srałeś… jedz co gęby kładziesz i nie stękaj. Jam tylko z tego co było, posiłek dla wszystkich przygotowała. ––Ano. Skoro tak prawisz. A wiesz co… może dostawcy wyjedli?   –– Ha ha ha. Akurat. Gdyby wyjedli, to by mądrzejsi byli. –– Zależy co by wyjedli. Znaczy czy z mądrego czy z głupiego, odcięte łby pochodzą. Tak sobie myślę. –– Myślisz? Sądzę, że to nie oni. Jeden wrzasnął, że mu falującymi cyckami gałki oczne seksualizuje. A on w pracy i nie może. –– Seksu… co? U nas za dnia, tak nie powiadają. My kulturalnością obyczajną spowici. Nie ważne… pokaż który. Podejdę i w mordę przywalę.   –– Nie musisz. Już odcięłam. –– Odcięłaś? To o czym w myśleniu błądzę? –– To. –– Wierzę. Właśnie zauważyć mi przyszło. Mokro tu jakoś i harmider biologiczny, czerwienią zdobiony. Pozwól, że precz pójdę. –– A ja przyrządzę obiad na jutro. Czcigodny Okazały z Okazałym Mieczem przybędzie. –– Naprawdę? To tym bardziej oddalę członki swoje.   ***   Strugi krwawej weny, smagają nielitościwie dach jedynej karczmy na rubieżach czegokolwiek. Wściekłe, skrzepłe w locie krople, stukają zajadle przepowiednią o dachówkowe nosy. Czyżby ktoś szykował niespodziankę?   A w środku harmider jak diabli. Bywalcy nieświadomi tego, co ich czeka, mieszają swoje członki, na różne możliwe sposoby, ku uciesze kamerzystów z przychylnej telewizji→Płynnym Obrazem Po Oczach.   Na stole stoi władczy, Don Seppuku herbu Włochaty Miecz. A zatem mieczem wywija, zaganiając do zabawy, bacząc by głowy nie ściąć i w kłaki swojej spoconej postury nie zaplatać, gdyż podłoga świeżo umyta.   Aż tu nagle słychać grzmot rozległy, aż świece przygasają, zatem pająki pajęczyny pełne much, gubią gdzie popadnie, a kamerzyści uciekają ze sprzętem, nie bacząc na to, że zostaną wywaleni poza film.   Wtem okiennice samoczynnie otwierają szklane podwoje, przeto przeciąg jak jasna cholera, zacnym zgromadzeniem pomiata.   Nagle cisza jak śpiącym makiem zasiał. To ze zgrozy. Drzwi zostają zamaszyście otwarte, by białą postać, słusznej postury, ze srogim błyskiem w słusznym oku, zgromadzonym objawić. Popatruje zjawa jeno na prawo. W żadnym wypadku na lewo. W trwożnej ciszy słychać słowa:   –– Jam Prabida, Prawa Biała Dama. Przybywam, by was postraszyć lub nawet w lewe część dupy przywalić i we wszystkie niewłaściwe części szubrawe, nie pasujące do całości. Za dobry moment, odpowiecie za wasze złe uczynki, lecz najprzód srać w gacie z trwogi, będziecie.   –– Ej Przybladła. Przestań nam banialuki ze skruszałych szczęk, poprzez niewygolone zęby, wypuszczać. Za dobry moment, prawisz? A do tego czasu, to co mamy robić? Nudę niańczyć na braku zajęcia? – pyta odważnie Don Seppuku, herbu Włochaty Miecz.   Nagle cały bar zaczyna drgać w posadach. Wszyscy na podłogę padają jak jeden mąż lub więcej. To zjawie nie bardzo pasuje, gdyż zamiast ją błagać o litość, to pokotem leżą trwogą przyduszeni, a niektórzy nawet dechy wstrzymują. Już chce dalej kontynuować karne straszenie, lecz nagle cała gawiedź spoziera zniesmaczona w kierunku sufitu.   A to Dodup zrozumiał przeciwnie imię swoje. Szybuje pod sklepieniem, niczym dupolot nad wychodkiem. Lecz widocznie zestrachany najbardziej, bo przez porcięta przepuszcza, cosik luźnego, aż głowy w dole przemoczone, skunksem zalatują.   –– Ten popierdoleniec gorszy od zjawy –– wyjawia ktoś opinię swoją. –– Ale chyba nie gorszy nas? – pyta ktoś z matką głupich.   Prabida z radością przytakuje i ucieka w diabły, a reszta za nią, do innych czortow. Karczma pustoszeje, a Dodup spada na struchlałą dupę obolałą. Na dodatek drzazga mu wchodzi, a gryzoń mysiozombia, między zwieńczenie nóg.   Lecz po jakimś czasie goście wracają, a Dodup pełznie, stękając. W pewnym oddaleniu od karczmy, bierze gałązkę i zaczyna nerwowo wyrywać listka. Przebaczą, nie przebaczą, przebaczą, nie przebaczą…   Nagle słyszy głos z wysoka, w jakimś dziwnym stylu: "Ty lepiej w swojej chałupie, spójrz na przestrzeń między tobą a sufitem i jakby co, to wyrównaj."
    • @befana_di_campi   I jeszcze jedno, proszę łaskawej pani, głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie muszę brać odpowiedzialności za wybory innych osób, więcej informacji pani znajdzie w moim wierszu pod tytułem: "Duch" - nie lubię praktyki błędnego koła, inaczej: śmiertelnej - rutyny, czy naprawdę jest sens to samo w koło wiercić, przecież to nie jest idea twórcza, tylko: wtórność...   Łukasz Jasiński 
    • bułka masło ser w środku i plasterek cienki szynki sos czosnkowy tak po trochu i cebulki odrobinki   teraz wszystko razem podgrzać by przytopić ciutek serek wiersz przepyszny uczta godna choć podtekstów jest niewiele  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...