Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
aglomeracja


stopklatka lub ostatnia chwila na powtórzenie
modlitwy. dymisja dymu, o szybę. próba mikrofonu:

przedmieścia, betonowe przedmieścia.

albo gałęzie wierzb głaszczą tonacje rzeki.
symetria, zaciskanie szczęk
mostu, nadwyrężone słupy świateł.

chwyciłbyś za kark, nosił w kieszeniach?
porzuć mnie! zdradź.

przedmieścia, betonowe przedmieścia.

mętne są oczy miasta.



nocna zmiana


sternicy barek odpalają flary, para z kominów elektrowni
zapładnia chmurę, znika w popołudniowej mgiełce - fajrant!

iskrzą silniki, sadza pokrywa szlak wędrujących aut.
ewakuacja? turbina miele kręgosłup rzeki, odpłyń.

nie wracaj? w uchu lament zapuszczanego diesla;
zarys. szykują się bezsenne oddziały.



płomień


na raz: młotki. na dwa: wkrętarki, kilkaset dziur.
na trzy: na amen dokręcone, dociśnięte na amen.

we śnie. widziałem miasto zakryte płachtą
folii. oddaj mu honory nim zlecą się

zbrojne pułki monterów i ścięgna dźwigów.
gdzie to jest? tam w górze eksplodują opiłki rdzy,

ktoś rozbiera budowlę. gdzie?
potem rozpalimy ognisko z tego suszu.



w środku


oddaj im miasto, by mogli z niego uciec
i twierdzić: tu jest dom, drzewo i dziecko,
które się narodzi. to wszystko zasiane
w glebie, pośród błysków fleszy, w sobie.



w garści


kończy się, bo wrastasz w perspektywę.
słońce odrywa niebu samotnego ptaka,

nad miastem jest coś nieodwzajemnionego.
wnętrze słów, przeskakujący je cień?

bunt barw, front bramy, która strzeże potłuczonych
cegieł. wszystko w czerwieni, z kruszcu, ściśnięte.
Opublikowano

nie wiem czy to jeszcze miasto czy już raczej anty(miasto). to, w którym ja teraz żyję na szczęscie nie jest tylko betonowe (choć codziennie powracam na podobne przedmieścia).

sam cykl raczej nierówny - najsilnej przemawia do mnie "aglomeracja" i "w środku", ale warto czytać je razem (pamiętam, że np. nocna zmiana pojawiła się w Z). przykre jest to zmechanizowanie, zszarzenie, ujednolicenie etc. i do tego wszystko to też w nas. mimo to, wyczuwam jakiś płomień optymizmu, bunt barw nad miastem

pozdr.a

Opublikowano

jak dla mnie - bomba
mam jednak kilka pytań, proszę o wybaczenie...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hmm... mocne słowa... tak jakoś majaczy mi gdzieś tutaj... Majakowski...;))
"Gdzie to wszystko się popsuło? Powinno być jakieś prawo przeciw..."
ale to już z innej bajki...;)))
Opublikowano

Cykl jest długi - a mam kilka fajnych spostrzeżeń co do całości, obawiam się jednak, że jak zaczne, to się nie skończy.
Zacząłbym od tytułów serii, ktore tworzą swoiste powiązania (mnie np. trochę z futuryzmem, literaturą proletariacką, czy nawet awangardą) a potem narzuciłbym to na język i srodki stylu zawarte w cyklu. Byłaby to pyszna i twórcza zabawa (np. motyw przyrody, czy motyw akordu pracy - dośc zręcznie przecież oddany).
Ale może kiedyś jak pan premier się wyda, na razie uznaje ten cykl za wrażenie estetyczne na rowni z uznanymi już poetami naszej przeszłości (nie wiem czemu, ale "Poemat dla dorosłych" Ważyka mam w głowie)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm, myślę, że to miasto/miasta nie tworzą aż tak pesymistycznego obrazu? co do równości czy nie, to sprawa otwarta, to wprawka. próba mikrofonu;) nad resztą się zastanowię, choć nie podzielam opinii o "przykrościach" ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie.


[quote]
iskrzą silniki, sadza pokrywa szlak wędrujących aut.
ewakuacja? turbina miele kręgosłup rzeki, odpłyń. -->tzn."oś szkieletu" rzeki?
czy chodzi o główny nurt?

to metafora;)

[quote]
hmm... mocne słowa... tak jakoś majaczy mi gdzieś tutaj... Majakowski...;))
"Gdzie to wszystko się popsuło? Powinno być jakieś prawo przeciw..."
ale to już z innej bajki...;)))

no możliwe, dawno czytałem ;)
dzięki i pozdrawiam
Opublikowano

sorry...
trochę żartowałam... ale nie do końca...;), zrozumiałam, nie musiałam się wcale pytać :))
będziesz BP musiał się nieźle nagimnastykować nad całością, aby to, co "wyciągnęłam" obroniło się i nie wyglądało sztucznie... bo teraz napięcie się trochę rozłazi (rozpływa raczej;))...
potrzeba jakiegoś dopalacza ;)
nie twierdzę, że koniecznie Majakowski... ale może warto byłoby odświeżyć sobie coś z tego nurtu..?;)
a "bomba" będzie dla mnie dopiero wtedy, gdy ujrzę finał... póki co spodobał mi się zalążek , więc z zainteresowaniem będę śledzić narodziny dzieła (mam nadzieję, że bez ziewania;))
życzę powodzenia :)
szkoda, że nie zwróciłeś uwagi na cyt. z inne.J-B.ajki..;)

Opublikowano

1. zacznijmy od tego, że to się czyta. przeczytałam na głos jest świetnie i duże pole do popisu.
2. chłód jest poprzez użyte rekwizyty (pobają mi się): młotki, mosty, dźwigi, beton itd.
fajna jest część płomień („na amen dokręcone, dociśnięte na amen”--->to bardzo)
3. te części zapewne powstały odzielnie , bo „nocna zmiana” powstała odzielnie i była w W. ale chyba musi je coś łączyć oprócz miasta? muszą razem stanowić jakąś całość.

no dobra może się wygłupię ale próbuję (bo jak nie spróbuję to się nie dowiem czegoś więcej)
w aglomeracji coś się zaczyna, bo jest dymisja dymu o szybę, przedmieścia, próba mikrofonu och i rzeka taka miluśka. W nocnej zmianie jest ruch coś się dzieje iskrzą silniki, para z kominów zapładnia chmurę, turbina miele kręgosłup i znowu rzeka. W płomieniu coś się kończy: ktoś rozbiera budowlę. Środek jest wołaniem o oddanie tego co zostało rozebrane po to żeby od tego po raz kolejny uciekać.
Garść jest dziwna to jakieś pogodzenie się z losem, bo kończy się, bo wrastasz w perspektywę. słońce odrywa niebu samotnego ptaka.

możliwe że ten cykl jest za trudny dla mnie i ja go nie potrafię odczytać.
ale to można czytać jako cykl o życiu, o szrapaniu się z życiem (może nawet o miłości uuuu paskudne słowo)

a jak powiesz mi że to tylko obrazki to się rozpłaczę :)
ale i tak biorę do ulubionych
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chciałbym mieć takie komenty częściej!!! chciałbym aby każdy tak potrafił, ja nie umiem;) dzięki wielkie za ten głos, jestem pod wrażeniem "wejścia" w matrię cyklu. to tak jakby tester, badający wrażenia czytelnika, proszę mi wybaczyć ten eksperyment, hehe;)
będzie więcej, piszą się następne, będą opublikowane, i wtedy może całość będzie inaczej ułożona i zrozumiała w 100%. dziękuję za twój bardzo wartościowy dla mnie i innych czytaczy, koment! pozdrawiam
Opublikowano

to jeszcze jedno
czy przestawiłeś tytuły specjalnie?
czy to mój wymysł
wg mnie kolejność powinna byc taka:
w garści---->mieć kogoś w garści , złapać kogoś w garść
w środku----> tego nie muszę tłumaczyć:)
płomień ----> spalić się
nocna zmiana---> chcieć zmiany
aglomeracja---> wiadomo co to znaczy jednostaka na tle aglomeracji

czyli jak tak by było to to jednak jest o miłości



w garści
stopklatka lub ostatnia chwila na powtórzenie
modlitwy. dymisja dymu, o szybę. próba mikrofonu:

przedmieścia, betonowe przedmieścia.

albo gałęzie wierzb głaszczą tonacje rzeki.
symetria, zaciskanie szczęk
mostu, nadwyrężone słupy świateł.

chwyciłbyś za kark, nosił w kieszeniach?
porzuć mnie! zdradź.

przedmieścia, betonowe przedmieścia.

mętne są oczy miasta.





w środku
sternicy barek odpalają flary, para z kominów elektrowni
zapładnia chmurę, znika w popołudniowej mgiełce - fajrant!

iskrzą silniki, sadza pokrywa szlak wędrujących aut.
ewakuacja? turbina miele kręgosłup rzeki, odpłyń.

nie wracaj? w uchu lament zapuszczanego diesla;
zarys. szykują się bezsenne oddziały.



płomień


na raz: młotki. na dwa: wkrętarki, kilkaset dziur.
na trzy: na amen dokręcone, dociśnięte na amen.

we śnie. widziałem miasto zakryte płachtą
folii. oddaj mu honory nim zlecą się

zbrojne pułki monterów i ścięgna dźwigów.
gdzie to jest? tam w górze eksplodują opiłki rdzy,

ktoś rozbiera budowlę. gdzie?
potem rozpalimy ognisko z tego suszu.



nocna zmiana


oddaj im miasto, by mogli z niego uciec
i twierdzić: tu jest dom, drzewo i dziecko,
które się narodzi. to wszystko zasiane
w glebie, pośród błysków fleszy, w sobie.



aglomeracja


kończy się, bo wrastasz w perspektywę.
słońce odrywa niebu samotnego ptaka,

nad miastem jest coś nieodwzajemnionego.
wnętrze słów, przeskakujący je cień?

bunt barw, front bramy, która strzeże potłuczonych
cegieł. wszystko w czerwieni, z kruszcu, ściśnięte.

Opublikowano

uważam, że ten cykl już jest świetny. pewnie można jeszcze zmieniać tylko po co. mówią dużo, ale nie wszystko. jak widać na małej próbce jest swoboda interpretacji. nawet kolejność czytania ma wpływ na zrozumienie. Najpierw przeczytałem w kolejności, potem kilka razy losowo. uwierz, inaczej dociera. poczekam na całość (dalszą część?). mam nadzieję, że będą jakoś wyróżniane.

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                        
    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...