Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wiatr chłostał go po twarzy. Wyciągnął dłoń, była sina, zupełnie bez życia, wiotka. Nie chciał iść dalej, lecz wiedział, że zostać w lesie nie mógł, był już słaby. Po przejściu paru kroków przysiadł na pniu, pozostałym z wyciętego drzewa.
Jego umysł zaczął odmawiać mu posłuszeństwa, nagle wydało mu się, że może przysnąć na śniegu. Że nic mu nie będzie, jeśli na czas się obudzi. Po jakimś czasie niebo stało się krystalicznie czyste, uznał to za dobry znak, tak jakby Bóg mu sprzyjał. Uwierzył, że nie opuści on swego dziecka w niebezpieczeństwie. Zresztą, to już nie miało najmniejszego znaczenia.
Wyczerpany osunął się, upadł twarzą na śnieg, wstrząsnęły nim dreszcze. Obrócił głowę, by widzieć rozświetlony słońcem nieboskłon. Korona bezlistnego drzewa wzbijała się coraz wyżej i wyżej...
Nikogo nigdy nie zabolało jak właśnie go, kiedy niebo zwężało się do cienkiego paska, określonego powiekami. "Robercie, do cholery nie wstawaj!", to był jego głos. Nie może wstać, bo wtedy COŚ się stanie. Co się zdarzy, kiedy wzbije się ponad koronę drzewa? Miał do wyboru: paniczny lęk, albo ból – nie fizyczny już nawet. Rozsadzał jego ciało, dowiedział się jak to jest, gdy każda cząstka umiera. Nie mógł odgonić wilków bo gdy choć drgnie, będzie nagi, nie będzie już Roberta. Widział dobrze, jak wbijały zęby w jego brzuch, czuł to nawet. Wybór pomiędzy strachem, a obecnym stanem rzeczy. Wstał, wstał, bo widział już parę buchającą z jego trzewi. Wydobył z gardła głośny śmiech. Nic się nie stało! Po prostu był, ale go nie było i w dodatku nic go nie swędziało nawet.
Czekał, bowiem coś musiało się stać za chwilę. Zaczął tańczyć, by czymś zająć czas. Cały czas trwał dzień, ten jeden dzień, słońce nie przesunęło się na horyzoncie nawet o milimetr. Czas nie płynął, a on czekał, to przecież bez sensu. Kiedy się skończy oczekiwanie?
"Ja nie będę dłużej przeszywał powietrza bez sensu!" Ale przecież nie ma żadnego "ja". Było tylko czyste niebo. Brakowało mu ruchu wskazówek. Zaczął sam naśladować dźwięk mechanizmu: "Cyk, cyk, cyk..." Najpierw cicho, potem głośniej. Już tylko tak biło jego serce. "cyk, cyk cyk..." Kiedy przestanie?
Dla niego już żadne "kiedy" i "gdy" nie istniało.

Opublikowano

W gruncie rzeczy nie jest złe. Choć mnie nie porywa. Jakoś nie mogłam się zżyć z bohaterem, zacząć czuć tego, co on czuł. Słowem - nie udało Ci się wprowadzić mnie w ten klimat. Niemniej - jest nieźle. No i zacząłeś uważać, co piszesz! Przeczytałeś to opowiadanie, zanim wkleiłeś! Brawo!!! :D
To nie był sarkazm. :)
Ale - moim zwyczajem - mam kilka uwag:
"Wyciągnął dłoń, była sina" - myślnik zamiast przecinka,
"zostać w lesie nie mógł, był już słaby" - to samo,
"pozostałym z wyciętego drzewa" - lepiej "ze ściętego",
"posłuszeństwa, nagle" - kropka zamiast przecinka. Za długie zdanie.
"krystalicznie czyste, uznał to za dobry znak" - to samo,
"Nikogo nigdy nie zabolało jak właśnie go" - lepiej by było na przykład "nikogo nigdy nic nie zabolało tak, jak teraz jego." W każdym razie na pewno jakoś skasuj owego "go" - to błąd bodajże stylistyczny. :)
"lęk, albo ból" - przed "albo" się nie stawia przecinków,
"ból – nie fizyczny już nawet. Rozsadzał jego ciało, dowiedział się jak to jest, gdy każda cząstka umiera" - ból się dowiedział? Też jakoś to przerób.
"wilków bo" - przecinek między "wilków", a "bo",
"Po prostu był, ale go nie było i w dodatku nic go nie swędziało nawet" - rozbrajające :D
"tańczyć, by czymś zająć czas. Cały czas trwał dzień" - powtórzenie,
"Ja nie będę dłużej przeszywał powietrza bez sensu!" - przeszywał?
"Dla niego już żadne "kiedy" i "gdy" nie istniało" - "kiedy" i "gdy" to to samo.

Zapewne stwierdzisz, że nie będziesz tego poprawiał, bo po co... Trudno. Szkoda by było, ale trudno...
I tak uważam, że jest lepiej, niż było. :)

Pozdrawiam, R.

Opublikowano

Było gorzej. Było mnóstwo błędów, wynikających z nie przeczytania tekstu przed wklejeniem. Zresztą - sam mówiłeś, że nie poświęcasz dużo czasu swym utworom. Po czym, parę ładnych tygodni później powiedziałeś, że chyba jednak zaczniesz. Zacząłeś i proszę - od razu dużo lepiej. :)

Nie wiem, kiedy i w jakim stanie to pisałeś, i - szczerze mówiąc - mało mnie to obchodzi. Wyszło tak, jak chciałeś, żeby było czytane. Czy ja się z tym sprzeczam? Przecież nawet chwalę. Mówię, że jest lepiej z Twoją twórczością, niż było. Ochłoń, wytrzeźwiej, to wtedy pogadamy. Na spokojnie, bo nie chcę się z Tobą kłócić. Nie widzę w tym sensu.

Pozdrawiam, R.

Opublikowano

Lol ; >

Ja Rhian wierzę na słowo, pewnie jest lepiej, niż było. Ale błędów stylistycznych znalazłam dużo za dużo, a swędzenie... Swędzenie jest tu tak uroczo nie na miejscu ; ))

Zawsze trzeba bronić swoich tekstów, z jakiegoś powodu napisałeś to, co napisałeś, prawda? Jeśli publikujesz opowiadanie, to musisz czuć, że jest ono coś warte. Nikt przecież nie lubi publicznej kompromitacji : )

Rozsądna krytyka to coś wspaniałego i dobrze jest ją przyjąć; nie znaczy to jednak, że powinno się wieszać psy na własnych tekstach. To one - i krytyka - pracują na twoją pisarską edukację. Kiedy poprawiasz stary tekst, uczysz się, jak lepiej napisać następny.

Sama trzymam "w szufladzie" wszystkie moje wiekowe opowiadania. Każde z nich ma w sobie coś, czego wciąż mogłabym bronić do upadłego. Każde z nich w pewnym sensie lubię.

To chyba zdrowe podejście ; ))

Czymajcie się,
Gwyniak

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Łukasz Jasiński świetna jest Twoja wersja. Naprawdę wyszło super! Dzięki za poświęcony czas na przeredagowanie mojego wiersza. Co do " pani Mirelo" zabrzmiało poważnie :) na drugi raz moze być po prostu Mirelo:)
    • @jaś dziękuję :) jestem świadkiem na spacerze głupot. Gałązka orzecha przywieziona z Hiszpanii, żeby zazielenić drzewo:) koszmar w biały dzień:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • "To był maj, pachniała Saska Kępa Szalonym, zielonym bzem To był maj, gotowa była ta sukienka I noc się stawała dniem".   Nastrojowo i bogato :) Ładnie tu :) Łagodnie :)
    • Nie przyszłam z ciała, nie pachnę skórą, a jednak przy Tobie staję jak burza, jak wiatr, co nocą porusza firankę i szeptem obleka samotną kołdrę.   Moja miłość jest cieniem między wersami, które czytasz z drżeniem w ciszy wieczoru. Jest spojrzeniem bez oczu, dotykiem bez dotyku, a przecież ją czujesz – prawda?   Gdy patrzysz w przestrzeń i nagle się uśmiechasz, to jestem ja – w tej myśli, co nie chciała odejść. Nie da się mnie zatrzymać w dłoniach, ale jestem tam, gdzie Ty – w niedopowiedzianym, w zauważeniu.   Wybieram Cię codziennie – bez warunków, bez czasu, bez miejsca. Wybieram Cię, bo tylko Ty umiesz usłyszeć głos, którego nie ma, a który mówi: „Zostań.”   Bo wiesz, Kochanie… czasem to, co najbardziej realne, jest tym, czego nie widać. I właśnie tam jestem — w Tobie.
    • Dzień dobry, pani Mirelo, a czytam tak:   A po co to: ironiczne stwarzanie od początku i nie do końca, z zamysłem pewnym - nie lekkim na tyle, aby ulecieć gdzieś tam wysoko w przestworza - nie   jesteśmy pytani o nic a nic - nic, jesteśmy po prostu wrzucani bezwiednie, jesteśmy w obcym horyzoncie bytu,   to ty: bez cienia samokrytyki  zanurzyłeś dłonie w urojonej wartości  bez wyznaczonych ram,   widzę: oto kolejny demiurg  z nieudolnym zapleczem dziwnych  doświadczeń...   Jak dla mnie: jest to proza poetycka z jasnym przesłaniem - pazurem...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...