Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy doszedł do budynku, na którym widniała tabliczka z białym orłem i napisem „Urząd Pracy”, pomyślał, że zaczyna się kolejny stracony dzień. Gdy tylko podszedł do grupki stojących tam ludzi, znajomy do niego zagadał.
- Cześć bracie!- przywitał go jeden z oczekujących na pracę. Ten gość stał tu codziennie. Żona, szóstka dzieci - wiadomo trzeba utrzymać rodzinę, ale jak skoro nie ma pracy. Wyglądał na człowieka zmęczonego życiem. Poniszczone ręce, spracowana twarz, wiecznie zmartwione oczy. Ale to nie jego wina, to dobry ojciec, mąż, nie pije... Ale firmę, w której pracował jako spawacz, przejęli niemieccy inwestorzy i zwolnili wszystkich bez wyższego wykształcenia. On skończył tylko zawodówkę, takie były czasy.
- Dzień dobry- odpowiedział. Lubił go, bo facet był inny niż cała reszta, nie narzekał na długą kolejkę, na nieuprzejmych urzędników, po prostu był i czekał…- a Pan nadal bez roboty?
- A widzisz, dla takich jak ja nie ma pracy.
- Hmmm, no tak dla mnie też nic nie mają. Co to za facet, o tam, pod murkiem? Pierwszy raz go tu widzę.
- To jeden ze Szlachty-odpowiedział. Szlachtą nazywali ludzi pracujących w owej firmie.
- To co robi tutaj?
- Podobno zwolnili go za picie w czasie pracy. Nie rozumiem jak można chlać kiedy jest się w robocie! W życiu mi się to nie zdarzyło! Jak człowieka zatrudnią, to stara się jak może, byle go tylko nie wywalili a taki co?
- Ma Pan rację- krótko zsumował wypowiedź. Szanował Pana za właśnie takie podejście do pracy, w ogóle go szanował dlatego nigdy nie chciał z nim przejść na „ty”. Odkąd tu przychodzi mówi do niego Pan i tak jest dobrze
- Cichy ty nigdy tak nie zaprzepaść szansy, którą dostaniesz od losu.
- Albo od UP- dodał a na twarzy Pana pojawił się delikatny uśmiech, który zgasł szybciej niż zdmuchnięta świeca. Cichy, bo tak na niego wołali wszyscy, nawet on sam zapomniał jak ma na imię, miał bardzo duże poczucie humoru. Kiedy chodził jeszcze do szkoły założył kabaret, który uświetniał wszystkie szkolne uroczystości. Ich teksty były błyskotliwe, zabawne, ale wiadomo, to tylko może istnieć w szkole, bo ludzie z takiego miasteczka nie mają szans zabłysnąć w show biznesie.
- Powinieneś wykorzystywać talenty jakie posiadasz, wiedzieć co umiesz robić, w czym jesteś dobry i sprzedać to jak najlepiej- rada Pana była jak zawsze bardzo dobra, ale trudna do zrealizowania
- Nie wiem czy tak można. Całe życie grałem w nogę, ale u nas nie ma żadnego klubu, miałem swój kabaret, ale nie ma u nas telewizji, grałem w orkiestrze, ale nie stać mnie na własny instrument… Jak więc mogę zrealizować swoje umiejętności i talenty?!
- Musisz bardzo tego chcieć, modlić się o to i przede wszystkim wierzyć, że pewnego dnia ci się uda. Trzymaj się, ja idę do mojej rodziny, żona ma wizytę u lekarza i ktoś musi zostać z dziećmi.
- Do widzenia- zanim zdążył się pożegnać Pana już nie było. Ten człowiek był wyjątkowy. Czasami zdawało się, że jest duchem. Cichy zawsze zastanawiał się jak taki inteligentny człowiek mógł zostać spawaczem. Wydawało mu się, że to tylko taka przykrywka, jak w tej bajce „książę i żebrak”. Pan był dla niego filozofem, wręcz poetą a stał, tak samo jak on, przed urzędem, bez większych perspektyw na życie. Gdy Cichy tak rozmyślał jakiś głos przypomniał mu o rzeczywistości.
- Ej, koleś masz może fajkę?
- Mam
- No, bo wiesz bezrobotni muszą się wspomagać nie?
- No- odrzekł z niechęcią, nie podobał mu się taki sposób proszenia, ale wyciągnął paczkę Mocnych i poczęstował nieznajomego.
- Ty mnie pewnie nie pamiętasz...- rzekł bez entuzjazmu , paląc zdobytego papierosa
- Masz rację nie znam cię- odparł ze znudzeniem, nie lubił takich gadek, stał sobie spokojnie i czekał, aż tu nagle jakiś typ zakłóca mu ciszę i w dodatku zaczyna rozmowę.
- Wiesz chodziliśmy razem do szkoły tyle, że ja byłem klasę niżej... Chodziłem do czwartej aG i moim wychowawcą był Gderacz
Cichemu zaczęło się coś przypominać. Klasę Gderacza znali wszyscy w szkole. Byli najbardziej nieznośni, głośni, rozpuszczeni, myśleli, że wszystko im wolno a Gderacz nie dawał sobie z nimi rady. Biedny, poczciwy staruszek… Cichy go lubił, choć wszyscy twierdzili, że to wstrętny ramol. Dla niego był mądrym, znającym życie profesorem od fizyki. Fakt, że miał bzika na punkcie swojego przedmiotu, ale z biegiem lat coraz bardziej odbiegał od tematów fizycznych, wspominał dawne czasy, opowiadał o wnukach i niedawno zmarłej żonie. Cichy podświadomie traktował go jak dziadka, którego nigdy w życiu nie miał. Co do klasy pamięta ją jako grupę wyrostków i chuliganów przez których czasami nie odbywały się dyskoteki szkolne, wszczynano bójki. Jednym słowem szkolni bandyci. Ale w każdym środowisku znajdzie się wyjątek, który i tak jest tylko potwierdzeniem reguły. Miał na imię Michał, był wzorowym uczniem, miał zawsze najwyższą średnią. Ubrany w firmowe ciuchy, których wielu mu zazdrościło, markowe buty, włosy ułożone na żel, ciemne okularki… Taki typowy szkolny macho. Dziewczyny piszczały i mdlały gdy przechodził korytarzem. Chłopacy go nie znosili, mówili, że zabiera wszystkie panny, choć ich i tak była tylko garstka, dokładnie dziesięć na całą szkołę. Cichy nic do niego nie miał, z reguły nie zazdrościł ludziom tego, czego się dorobili przez własną pracę. A wiedział, że rodzice Michała mieli tylko jego, matka była sekretarką w Szlachcianej firmie a ojciec pracował za granicą za dolary. Cichy był zdumiony, to właśnie ten chłopak, ten bogaty, wzorowy jedynak stoi przed nim pali jego taniego papierosa (dawniej palił Marlboro- przecież stać go było) i łypie na niego oczami spod rozwichrzonych ciemnych włosów.
- A tak pamiętam- bąknął- Co tu robisz?- spytał i w tej samej sekundzie żałował, że nie odgryzł sobie języka. To pytanie było nie na miejscu.
- Aaa, wiesz tak jakoś, bo ten...- chłopak wyraźnie był zakłopotany zadanym pytaniem i nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nerwowo wdeptywał w ziemię zgaszonego już peta.
- A pamiętasz tego mojego kumpla Świerszcza? No, wiesz tego z kabaretu?- postanowił wybrnąć z trudnej sytuacji i przerwać ciszę. A, że użył do tego Świerszcza, to już jego wrodzona inteligencja. Tego gościa znała cała szkoła, od najmłodszych, przez starszą brać uczniowską, aż po profesorów, dyrektorów i wszystkich pracowników. Nie miał najlepszych ocen, ale nie sposób było go nie lubić. Rozśmieszał swoim zachowaniem, urzekał prostotą, był duszą towarzystwa, wspaniałym przyjacielem, aktorem…
- Kto by go nie pamiętał!- z niezwykłą ulgą i wdzięcznością odrzekł- A masz z nim jeszcze jakiś kontakt?
- Znikomy. Wiem, że się ożenił dwa lata temu i jest ojcem
- Żartujesz
- Nie, poważnie mówię, ale się z nim nie spotykam, czasem tylko dostanę list od niego, w końcu był moim przyjacielem, chłopak w stanach siedzi i kosi dolary- Cichy po raz drugi w czasie tej tak krótkiej rozmowy, miał ochotę nie mieć języka, a jego rozmówcy po raz drugi mina posmutniała, twarz nabrała rumieńców jakby miał się zaraz spalić ze wstydu. Jednak tym razem z kłopotliwej sytuacji wybawiła go kłótnia, która toczyła się tuż przed drzwiami urzędu.
- Co tam się dzieje?
- Chodźmy zobaczyć!- wrzasnął Cichy.

(cdn)

Opublikowano

Miło się czyta i wie się o czym się czyta, tylko wprowadź więcej dreszczyku, lud emocji, żeby bardziej wciągało, bo ta rozmowa przed pośredniakiem chyba trochę przydługa.No wiesz, tak jak w poprzednim tekście, gdzie było sporo wątpliwości bohatera i poszukiwania jakiś konkretów w życiu. Skończyłaś w dobrym momencie, czytelnika interesuje co tam się dzieje pod drzwiami i musi poczekać :)

Opublikowano

"Miło się czyta i wie się o czym się czyta" - chyba wiem o czym mowisz ;) rozmowa moze i jest przydluga... ale to przedstawienie bohaterow... Musi byc chyba na poczatku... Dzieki bardzo za mile slowko no i za przeczytanie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Porażająco głęboka refleksja na tle nieistotnej reszty.   Ale dam lajka, bo moc tej cząstki rekompensuje wszystko inne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...