Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szukałem ciebie tyle lat
wśród gmachów, sądów, więzień, krat
nie odnalazłem do tej pory
tak pięknie mi mówiłaś – Johny

na klacie w kłakach mam siny ślad
imienia, które czyta się na wspak
ty na półdupkach, zalane tuszem pory
masz napisane – i love|Johny

z tych miejskich ruder gdzie piwska blask
sypiałem prosząc o ust twych smak
bezzębną byłaś, lecz prałaś me pory
tak ślicznie sepleniłaś – Johny

i to już koniec wspomnień i tak
za dużo się sypnęło lat
dałaś mężowi zatrute pory
a wszystko przez to imię - Johny

Opublikowano

Szukałem ciebie tyle lat.......................to tytuł starej piosenki K. Giżowskiej
wśród gmachów, sądów, więzień, krat
nie odnalazłem do tej pory
tak pięknie mi mówiłaś – Johny

na klacie w kłakach został siny ślad
imienia, które czyta się na wspak
ty na półdupkach, z lewej , prawej strony
masz napisane – i love Johny

az miejskich ruder w blasku piwska
spijałem miód z ust smakiem tryskał
tak ślicznie sepleniłaś – Johny

a to już koniec wspomnień i tak
za dużo się sypnęło lat............... to pokręcony w tej strofie rytm, we wcześniejszy go trochę prostowałem
dałaś mężowi zatrute pory
a wszystko przez to imię - Johny

Michale, cos z rytmem ni etak. Wpadnę jeszcze. Pozdrawiam.

Opublikowano

Michale,
może pójdź na całość i zrób z tego "szemraną" balladę. dopisze się muzykę na kilka akordów i będzie co śpiewać na spotkaniach przy piwie lub antałku wina/miodu

pozdrawiam
S

Opublikowano

p. Krzysztofie - pytanie czy warto wydawac, bo humor to rzecz wzgledna :)

Leno - "pory" są dobre. a ostatnio nie mam sił na bycie poważnym - cały świat i jego dusza mnie dobija. Ale ten będzie końcowym hitem, potem biorę się już za pisanie :)

Podziękowal.

Opublikowano

p. Krzysztofie - pytanie czy warto wydawac, bo humor to rzecz wzgledna :)

Wszystko jest względne. To zależy w jakim zestawiemiu się dany utwór znajdzie, jeśli osobna sobie amuzom wstawka, to nie. A jeśli sie dobrze wkomponuje w całość, to tak. To nie ma być polukrowane ciasteczko podane na tacy. Tu trzeba szukać i co się znajdzie, to kwestia szukacza. Ja znalazłem poczucie humoru inny inszą rzecz. Pozdrawiam.
ps
Panie jaki tam pan ... .

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...