Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
i przejdę przez mokry zimny trawnik i urwisko
do tej okropnej wody i zawsze już będę szedł
pod nią, dalej, w kierunku wyspy.


J.Berryman, „Henry pojmuje”



był jak spasiony i wykastrowany kocur, nie miał z kim pogadać,
napić się. nawet matka się bała. z całej szóstki on jeden
z drżącymi palcami. podobno w nowym jorku puszczał ognie,
szwendał się po zimnym manhattanie, bełtem zapijał głosy
z telefonu, jakby z próżni można było wyciągnąć
trzeźwiący krajobraz.

a ty masz za złe, że nie pisał, ułożył sobie życie?
w mrocznym mieszkaniu i szafa dwa razy większa od brzucha
głęboko trzeba szukać, w rejestrze wejść i wyjść jedynie
ucieczka jest najlepszym rozwiązaniem.

na pogrzebie ze sto osób, dwie żony. niektórzy nie wiedzieli
nic, niektórym się zdawało. byłem tam w bieli, dopiero teraz
rozpoznaję siebie z fotografii.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


opuściłby "ja" w końcówce; jak wyżej (poprawki na tekście ;) - niepotrzebne cudzysłowy - cytowania w mowie sie nie oznacza, a to opowieść przecież. Taka zwykła historia - dlatego warto popracować chyba nad zapisem, żeby był bardziej dynamiczny. chyba "około stu osób"?
b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


opuściłby "ja" w końcówce; jak wyżej (poprawki na tekście ;) - niepotrzebne cudzysłowy - cytowania w mowie sie nie oznacza, a to opowieść przecież. Taka zwykła historia - dlatego warto popracować chyba nad zapisem, żeby był bardziej dynamiczny. chyba "około stu osób"?
b

może i zwykła;) tak masz rację "stu". to "ja" to szczególne podkreślenie - jak adnotacja autora, stępel, glosa. wiersz będzie inaczej wyglądał, już wygląda. dzięki za wgląd ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



więc tak;
jeśli to takie bydle - za przeproszeniem - co to spasione jak kocur etc.
to ta buzia mi nie pasuje, jeśli już to z ust albo z pyska :)
no i maluteńka .... niech będzie literóweczka - winno być "szwendał się"

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



więc tak;
jeśli to takie bydle - za przeproszeniem - co to spasione jak kocur etc.
to ta buzia mi nie pasuje, jeśli już to z ust albo z pyska :)
no i maluteńka .... niech będzie literóweczka - winno być "szwendał się"

Pozdrawiam

hmm, właściwie to chyba moja porażka, skoro wiersz nie jest odczytywany tak
jak autor by chciał. zresztą już ostro pokrojony. dzięki za wgląd. pozdry
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



otóż to. dzięki za opinię!:)
chyba że na PW? pozdrawiam

Pewnie, siąde wieczorkiem jeszcze, to coś skrobnę. Na razie mam problem z tym zwrotem (do odbiorcy zapewne) - "a ty
masz za złe, że nie pisał?"
czyli wygląda na to, że bohatera lirycznego winienem znac - a tutaj - na razie trop to porownanie do myszkina plus dragi, plus kocur, szczenię itd... Praktycznie cały utwór jest o nim, a w puncie narrator w bieli. Czy patrzec symbolicznie?
Będe jeszcze kombinował.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



otóż to. dzięki za opinię!:)
chyba że na PW? pozdrawiam

Pewnie, siąde wieczorkiem jeszcze, to coś skrobnę. Na razie mam problem z tym zwrotem (do odbiorcy zapewne) - "a ty
masz za złe, że nie pisał?"
czyli wygląda na to, że bohatera lirycznego winienem znac - a tutaj - na razie trop to porownanie do myszkina plus dragi, plus kocur, szczenię itd... Praktycznie cały utwór jest o nim, a w puncie narrator w bieli. Czy patrzec symbolicznie?
Będe jeszcze kombinował.

no właśnie, opowiadanko się zrobiło a nie wiersz;)
za dużo upchane. biel to symbol, mało osób wybiera się na pogrzeb
w bieli, no chyba że w Japonii;) chciałem uzyskać efekt dwugłosu, ale nie wyszło, już to
wiem. dzięki Michale! pozdry
Opublikowano

wersja poprzednia, dla porównania.


był jak spasiony i wykastrowany kocur – nie miał z kim pogadać,
napić się. nawet matka się go bała; tak, tak - słabe ogniwo
z całej szóstki niewiernych szczeniąt on jeden z drżącymi palcami,
duszą jak książę myszkin. podobno

w nowym jorku puszczał ognie, godzinami szwendał się
po zimnym manhattanie, zaczepiał przechodniów; a ty
masz za złe, że nie pisał? że ułożył sobie nowe życie w mrocznym
korytarzyku mieszkania, z psem dwa razy większym od jego brzucha.

na pogrzebie około stu osób, dwie rodziny, żony. niektórzy nie
wiedzieli, niektórym się zdawało. byłem tam w bieli.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...