Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Torujesz drogę księżycowi
otwierając butelkę
w poszukiwaniu czegoś niebiańskiego

na płycie wyryty
zapis
wędrówki naszych skorup

but who’s gonna come with you tonite
who’s gonna tell you it’s all right
everything changes over time
just like wine


kratery wskazują
przerywany szlak
w innym kierunku

time aint gonna hold you up
aint gonna make it stop
long enough to ease your mind
aint gonna make it last forever


powtarzamy się codziennie
w końcach kaloryferów


------
cytaty pochodzą z piosenki "Birthright" A-HA

Opublikowano

Witajcie :)

tak się składa, że to mój wiersz nr 100 na tym forum
[wliczając oczywiście te początkowe gniociska].
chciałam z tej okazji podziękować wszystkim, którzy
mi pomagali i od początku wspierali.

wiem, że cytaty angielskie nie są mile widziane
dlatego też wklejam tłumaczenia :P

---

Przyrost naturalny

lecz kto pójdzie z tobą w dzisiejszy wieczór
kto powie "jest dobrze"
wszystko się zmienia cały czas
jak wino

czas cię nie przytrzyma
nie zatrzyma tego
wystarczająco długo by uspokoić myśli
nie sprawi by to trwało wiecznie

---

strawnego czytania

Espena :)

Opublikowano

Torujesz drogę księżycowi
otwierając butelkę
w poszukiwaniu czegoś niebiańskiego
*
oj, Espeno, nie rób smaku, bo się zaczynam oblizywać....a książę ciemności już zagląda do okien...droga wolna..a ja nie..... he he ech, widzisz coś narobiła?
pozdrawiam ciepło .ES

Opublikowano

cóż, serdecznie gratuluję dwóch zer.


wiersz tym razem na nie. może jedynie ostatni dystych. za dużo obcego. wolę więcej Espeny, a mniej wklejek.

co do pisowni, to raczej tonight i ain't.

pozdrawiam.

Opublikowano

No to na sto następnych - jakbyśmy wiedzieli, to wychylilibyśmy wczoraj kielich zacnego, a tak...
A co do wiersza - bez tych wtrętów jest elegancko, z nimi - wodniście. i tutaj nalezy podjąc ważną decyzje - co za dużo cytatów, to niezdrowo - pomijac, pomijac je.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję :)




hehe, trudno.
cóż te moje wklejki są spowodowane słabością do piosenek ;).
ale dobrze, że bynajmniej coś się spodobało :)



wiem wiem, ale przepisałam na żywca z tekstu piosenki :]

pozdrawiam również serdecznie Espena :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



już Michałowi powyżej tłumaczyłam odnośnie piosenki :P.

rozumiem, napisałam w stylu moich początków :],
więc wiersz może być nie tego.
staram się nie ograniczać.

P.S. nie sądziłam, że bez wstawek jest elegancko :P dzięki :)

serdecznie Espena :)
Opublikowano

Pamiętam, że początki miałaś trudne, ale bardzo się rozwinęłaś i ciągle kombinujesz. Za to duży szacunek. 100 wierszy to niesamowity wynik. Przeczytałem pewnie 1/3 tekstów. Czekam na drugą setkę, a później już drukowanie, noble, pulicery itp;p Nie trać wiary!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hehe, Braciszku widzę, że optymistycznie nastawiony jesteś :P.
rzeczywiście początki były bardzo trudne, jednak najważniejsze
to wierzyć w powodzenie :). ja narazie czekam na jakieś drobne
publikacje, potem się zobaczy - na ile weny starczy.

dziękuję, pozdrawiam Karolina :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...