Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wokoło księgi rozłożone
ledwie otwarte na pierwszych stronicach
te co od końca dzieli moment
spleciona w wątkach nieskończona lista

przewraca kartki podmuch niecierpliwy
nieraz zaczyta na dłużej w historii
pasjonującej i zwykłej o niczym
niektórym stawia papierowy pomnik

pożółkłe ślady w proch się rozsypują
a na ich miejsce piękne nowe
pną się szaleńczo prąc ku górnym półkom
z oczu wyziera tępy obłęd

Opublikowano

No tak - historia weryfikuje poczynania - ale czy aby każdy dążył do bycia na szczycie i wymazywania sobą poprzedników? Ludzie raczej kroczą w przyszłość, czasem zatrzymują się na teraźniejszości, ale kto dziś odwraca się za siebie? To Twoje obserwacje, jeżeli dobrze odczytuję, więc nie narzucam swoich.

Co do wiersza - nie jest zły. Nawet dobry - dodałbym jeszcze dwie strofy po dwa wersy (słowem - przerobiłybym go na sonet ; ) ) ale to Twój wiersz. Podoba mi się "papierowy pomnik" - nie jakiś oryginał, ale swojskie. Co do ostatniego wersu - Rozumiem przesłanie, ale coś mi się tam "nie widzi". "Tępy obłęd" - tak "Z oczu wyziera" - raczej nie. Polecam DELIKATNY remoncik - i wyjdzie niezłe cacko.

Ogólnie: tak.

Pozdrawiam - EL

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak na sonet po dodaniu następnych to byłoby stanowczo za dużo wersów, a tak mniej żartobliwie, to trudno byłoby wysnuc część refleksyjną, gdyż tu obrazy same w sobie rodzą refleksje.
Co do wyzierania zobacz choćby w słowniku rozliczność znaczeń tego słowa i może kontekst narzuci się sam.
Swojsko się czuję w MOICH odrapanych ścianach, aż żal cokolwiek zmieniać aby nie zepsuć nastroju. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To raczej czytelnik musi znaleźć wyjście z labiryntu, a zapewniam, że ono istnieje i to patrząc na interpretacje nie jedno. Pozdrawiam noworocznie Leszek. :)
Opublikowano

Ciekawy wiersz. Rzeczywiście wielu znaczeń można się tu dopatrzyć.
"Tępy obłęd" jest przerażający. Mnie się on kojarzy z coraz szybszym tempem życia - a więc i umierania - z coraz bardziej obłędnym wyścigiem szczurów, czyli biegiem do nikąd, po nic, po "papierowe pomniki" i nic nie warte zaszczyty, z wyścigiem do śmierci.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @lena2_ Zgadza się, lecz takiej kontrolowanej złości, gdyż nie warto burzyć swój wewnętrzny spokój.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...