Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nieoczekiwany koniec lata


Rekomendowane odpowiedzi

Noc przez balkon sączy Nil sierpnia krzem Sahary
wielkie miasto wpatrzone w lampę Alladyna całe
na wiotkiej różdżce anten

jeśli miasto jest prawdziwe
/a któżby wątpił?/
zbudzi je krzyk oszukanego
a gdy wyśnione - spłonie wśród gwiazd
razem z mitem który je stworzył

twoich wież
nie wyglądałem na pustyni
moich dziesiątków długich lat
z nich - ile męskich? to godziny
reszta to blaga dziecinny strach
chwila modlitwy

sierpniowy księżyc pierś dziewczyny ogląda
jakby śnieg na Fuji
tak istotnie śniegiem jesteśmy
krótki sezon ludzkiej miłości kończy błoto
ale czy zawsze

jej twarz zwrócona gdzieś w krainę chaldejskich
sadów widzi mnie nadal
tak widzi morze swoje brzegi
ja - jej księżyc pierś oglądam
jakbym patrzył na śnieg
istotnie - jesteśmy sobie wiecznym śniegiem
jesteśmy sobie płatkiem
zawieją i lawiną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznac, że czytając Twój wiersz - zapomniałem, że plucha wstrętna za oknem.
Dwa - wprowadziłeś lekki, erotyczny nastrój (a badacze piszą, że język polski jest zbyt wulgarny do takich opisów, niech zatem czytają Sojana).
I trzy - "wieczny śnieg" mi nie pasuje zupełnie - "wiecznośc" to jest słowo - fałszywka, bo kto osądzi, czy coś jest wieczne ? Na pewno nie my.
Reasumując - dojrzałe, lśniące dzieło (niczym minarety, ha...)
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M. Krzywak; wystarczy znaleźć związek frazeologiczny, podobny do "Wiecznego Miasta" - Rzymu,
aby odczytać przenośnie: jako coś obecnego wystarczająco długo, by było niemal
stałe, wieczne; , nie kończące się nigdy, nieskończone; i jest to optyka ludzka - subie
ktywna, a jakże! A za te "minarety" niechaj Allach wpuści Cię Michale do seraju, na
wieczność! :)))) J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale żeś Jacku te lato rozszerzył
jakby kto miał przez kulę z perzy do perzy
lecieć by się dowiedzieć żech tylko u nas
cztery pory roku a gdzie indziej bzdura
boć takie szerokości - te ziemskie współrzędne
trza czasami obejść jakoś oględnie
by o lecie nie dać się głowić
choćby takiemu murzynowi (jak ja, hi)

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




To wiem, gdzie wpadłem - "jesteśmy dla siebie" przeczytałem zbyt plytko i zbyt dosłownie - ale wybacz młodszemu odbiorcy - to lata praktyki i lektury :)

Jaro Sławie - no właśnie, zależy co przypisujemy transcendencji, z której wynika, że jesteśmy poza poznaniem - i tutaj ja mówiąc (pisząc) że "wiecznośc" to "fałszywka" mam takie prawo. A dowód? Za nic nie da się udowodnic, że nie mam racji - bo jak ? Jak udowodnisz - zaprzeczysz sam sobie (o ile już nie zaprzeczyłeś:)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczeniom pustym w pewnym zakresie poznawczym można przywisać dowolną wartość - tylko po co?

Przerzucanie kontekstu pomiędzy dwoma nieporównywalnymi zakresami - jest nieco bez sensu, i nie ma to nic ze sprzecznością lub fałszem.

Po prostu po co określać coś, co ze swej istoty jest nieokreślone? Ta nieokreśloność określa również funkcję tego słowa w języku....


;o)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieczny śnieg - to termin techniczny, z dziedziny geografii, może nawet geologii, a na pewno glacjologii i nie pozostawia dowolności do interpretacji....

;o)

Ale życie wieczne to termin również używany w konkretnym kontekście, pojęcie nieco transcendujące rzeczywistość i nie trzeba w nie wierzyć, zby je rozumieć....

Fakt, może być symbolem pustym, ale tylko pustym logicznie, właśnie przez tę (tą)transcendencję, nie mniej jednak nie jest pusty kulturowo.... a co za tym idzie - znaczeniowo.

Dalej, na pewno nie podlega operacjonalizacji...

Trudno też uzyskać jego wewnętrzną oczywistość, poza znaczeniem kulturowym, albo uniwersalnym - jako ogół wyobrażęń na tematy po-śmiertne....

Ale nawet przekonianie, że po śmierci nie ma nic.... to również poglądy, ergo symbol logicznie pusty, niereferencjalny......

ale fałszywka, złudzenie ectr - sugeruje implicite też jakieś poglądy.... i tu następuje zapętlenie, bardzo ciekawe dla dyskursu antropologicznego, pewne znaczenia nie można w pełni świadomie używać, nie podkładając pod nie ukonkretnionych, kulturowo warunkowaych treści.... dopiero na tej bazie można posunąc się o ponadkulturowy, logiczny (metafizyczny w rozumieniu klasycznym) dyskurs w sferze pojęć transcendentnych...

;o)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście - tylko warto zauważyc (już tak w szerszym zakresie) - ile takich powiedzmy - transcendentalnych słów jest w przeróżnych wierszach - najczęściej zasłaniają niewysłowienie się autora (będziemy wiecznie, będziemy zawsze, będziemy na wiecznośc itp) i ja stanąłem na tym podłożu - czyli miałem wrażenie, że powstało coś, co już było wiele razy i jest zupełnie nie pasujące do tego wiersza, jako, powiedzmy użycie standartu. Ale autor odpisał:
"wystarczy znaleźć związek frazeologiczny, podobny do "Wiecznego Miasta" - Rzymu,
aby odczytać przenośnie: jako coś obecnego wystarczająco długo, by było niemal
stałe, wieczne;
i to jest dokładnie to, o czym piszesz - istnieją takie związki i nie mam nic przeciwko ich istnieniu - zresztą wpisałem, że poszedłem złym tropem akurat w tej części, bo wyszło mi takie typowe - "będziemy razem na wieki"
A i my też rozmawiamy o czymś innym, bo mowimy o znaczeniu samego znaku "wiecznośc" i ja pisze o braku jego derywatu a już szcególnie w połączeniu z dwiema ziemskimi istotami, zakochanymi na amen i obiecujących sobie wiecznośc po wsze czasy - ale to już jest inny problem, na długie dyskusje (czyli sięgające kozreniami wieków) - chociaż Jacek nie powinien miec nam tego za złe - w końcu Jego wiersz spowodował ją. I wreszcie - nie mam zamiaru przekonywac - że JA mam racje - tutaj racji jako takiej byc nie może, podałem tylko powody, dlaczego nie.
I już dalej - jak po smierci piszesz, że "nie ma nic" - to znaczy, że jest "coś" - czyli kolejna pętla. A ja pisząc - "po śmierci jest nic" - stawiam kolejną złudzeniówke, bo "nic" znaczy - nic...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jacku.
Czytam Twój wiersz i wiesz co sobie myślę? Że wierzę w istnienie czegoś, co się nazywa poetyckim natchnieniem.
Wiersz wtedy nie usidla czytelnika i nie stara się uwieść, ale uwodzi pozostawiając wolnym.
Tak jest w tym wypadku. Bardzo mi się podoba.
Wolę Twój zapis niż pana Krzysztofa.
Pozdrawiam i życzę weny.
Fanaberka
:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dodajmy do tego całego dyskursu, że "wieczny śnieg", to taki, który nie topnieje w obrębie jednego lub kilku cykli rocznych, a w ramach bardziej historycznych w obrębie jednego glacjału, między interglacjałami....

Smaczku dodaje to, że w przypadku nagłego ocieplenia na dużym obszarze, powstają skupienia "martwego sniegu", który pod pokrywą aeralną może zamienić sie w "martwy lód" czego ani Jackowi, ani podmiotowi lirycznemu i jego Bogdance nie życzę....

;o)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stefan Rewiński.; Ty jesteś fajny gość, howgh!! rzekłem; :))) J.S

Jacek Suchowicz.; :))); a ja się zastanawiam, czy nie lepiej czarują nas politycy i nasi bohaterzy
do władz samorządowych; bo widzisz, Jacku - dziewczyny już nas nie chcą
czarować (z wyjątkiem rozkosznej Izy Sierakowskiej i jeszcze słodszej
Jakubowskiej!! :))) - ale u nich nie róż, tylko buraczana czerwień tryska...

Jaro Sław.; absolutnie, w sporze z Michałem K. muszę przyznać i rację; ten wyraz - wieczne - ma
i miał mieć w intencji autora znaczenie transcendentne; i wyznacznik kulturowy o tym
decyduje...pewna tradycja literacka, językowa.

M.Krzywak.; to twoje "NIC" Michale cóż znaczy wobec dzieł kulturowych, takich jak "Biesiada" Platona, albo "Elegie duinejskie" Rilke'go, nie mówiąc o odziaływaniu na współczesnych świadectwa Apostołów, zebranych w Ewangelie...tamci dawno umarli, a ich dzieła obcując z nami tworzą świat i kształtują ludzkość; nie ma "nic", zawsze jest "coś"... "))) J.S nawet po śmierci, bo jak pisze Rilke:

"A śmierć nasza mozołem jest i ciągłym doganianiem,
aby z wolna wczuwać się w wieczność.
Lecz wszyscy żywi popełniają ten sam błąd zbyt mocno odróżniając." - "Elegie duinejskie", R. Rilke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieło to nie jest nic, tylko materia - a jak czytałeś "Imię róży" - z 2 poetyki Arystotelesa zostało nic (oczywiście poruszamy się w strefie fikcji, ale taki przykład mi się nasunął). A zresztą wcale nie o to w tej dyskusji chodziło - chodziło o samo znaczenie słowa "wiecznośc" - tylko i wyłącznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darku - jakbyś raczył przyjechac, to pewnie znalazłaby się i niejedna...

Jacku - jeszcze jedna myśl - już tak obok - czy dałbyś sobie wszytsko odebrac stwierdzenie, że księgi Platona będą wieczne? Oczywiście - do tej pory i dla nas są i coś istnieje - ale czy wiecznie? Za to nie dałbym sobie uciąc ręki.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Twoja proza jest intensywnie surrealistyczna i pełna mrocznych, niepokojących obrazów, które tworzą silne wrażenie, ale momentami staje się trudna do uchwycenia w całości.
    • ty zawsze walcz o siebie gdy stoisz nad przepaścią gdy dobrze ci jak w niebie a życie jest zbyt łatwe   a drogi się prostują to miej się na baczności nie pozwól uśpić serca i Boga kochaj mocniej :)
    • Wejść chciałbym do świata Ludzi przeciętnych    - Zagnieździć się  W ich uściskach, Czekoladowych marzeniach O samo zaspokojeniu  Półśrodkami z plastiku, Z silikonu, i niebieskich tabletkach Jakże znieczulających, By spotęgować wrażenia W tylko jednym miejscu - - W łóżku własnej sflaczałości. Gdy wokół przecież tylko problemy Od których oddalić się trzeba Strzelając w łeb innym swoją obojętnością.   Może wojny rozstrzygną O zwycięstwie tej odległości od życia, Może Apokalipsa lub Armageddon jakiś..   - Uciec tak od jutra w ciemny zakątek Z innymi współżyjąc lub samemu, Gdy zasypiam - oddać się rozkoszy Własnej myśli, niczym ręce prowadzącej Wzdłuż i ku końcowi tego, co namacalne.
    • ,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięscą ,, Św. Augustyn   stoisz nad przepaścią na progu nieskończoności nie widać światła pogrąża ciemność pochłania bezsilność   walcz o siebie zaufaj sobie Bogu białe róże uśmiechają się z Ołtarza   pomoc jest w pobliżu zawsze nie wybieraj nigdy zła walcz o siebie prawdę   światła nie trzeba szukać  jest w nas to dar wystarczy wierzyć zaufać Bogu   Jezu ufam Tobie   9.2024  andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...