Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pomocy! [przedmaturalne błagania;)]


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

witam wszystkich.
poszukuję jakiś dobrych opracowań wierszy [potrzebne mi są do bibliografii przedmiotu na maturę ustną]. wiersze wybrane przeze mnie to:
- Z. Herbert Rozmyślenia Pana Cogito o odkupieniu
- H. Poświatowska Koniugacja
- T. Różewicz Ocalony
- J. Twardowski Poczekaj
temat pracy to liryka XX wieku jako forma refleksji o człowieku. gdyby ktoś mógł wspomóc mnie opracowaniem jakiegoś utworu bądź słowem apropos wybranych utworów - byłabym wdzięczna.

pozdrawiam serdecznie
kalina

Opublikowano

Idź do najbliższej biblioteki i poszukaj albo zapytaj; jest taka seria Biblioteka Interpretacji Literackich czy jakoś tak [tytułu nie pamiętam dokładnie], stamtąd robiłem prezentację o Herbercie. No i jest dużo innych pozycji, na jednej się nie skończy. Mnie też to czeka w tym roku, ale miałem przyjemnośc robić próbną prezentację w klasie i nie taki diabeł straszny:) dostałem po uszach, bo nieuważnie czytałem wymienione w bibliografii opracowanie:))

m.

Opublikowano

jajć, ale mieszankę poetów sobie wybrałeś
za moich czasów tego nie było, boć i mód
nie było i komuna wszysko cisła, ech
żałuję żech teraz nie przystępuję

trzymam kciuki i nie pękaj

z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. przepraszam bo opracowania kojarzą mi się z oprawcami

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie, to w żadnym wypadku nie jest 'fajny utwór'

:/


oj jest jest. znam dokładną jego interpretacje (własną też) i mnie sie podoba. scislosci- k.k.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie, to w żadnym wypadku nie jest 'fajny utwór'

:/


oj jest jest. znam dokładną jego interpretacje (własną też) i mnie sie podoba. scislosci- k.k.
Fajny to może być odcinek ‘M jak miłość’.
WIERSZ nie.


pozdrawiam
Opublikowano
Ocalony ło matko...
chyba znam to na pamięć
(nigdy nie lubiłem uczyć się wierszy na pamięć)

znam na pamięć tylko dwa wiersze:
"Kiedy się wypełniły dni..." chyba żołnierze z westerplatte
"Odzielili cię syneczku od snów..." chyba nie pamiętam




za to znam autorów:
Różewicz
Gałczyńczyński
Baczyński
  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...