Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ludzie których mijam rano pędząc do szkoły
Są szczęśliwi
Zakochani
Nieśmiertelni
Miłość dodaje im sił
Sił, które mi zabrano
Mam serce smutne
Krwawiące
Moje oczy
Pełne łez
Moja dusza
Okaleczona, zakłamana
Wszystko to się zbiera w całość
Gdy widzę szczęście którego sama nie mam...
Mam trudne życie...
Mam trudną drogę do szkoły

PS. Przepraszam ze ostanio moje wiersze sa takie niezbyt wesołe. Pozdrawiam.

Opublikowano

nie masz za co przepraszac w koncu nie zawsze jest wesolo i co chyba wazniejsze nie zawsze moze byc wesolo... wiesz co mnie urazilo w tym wierszu??... przedostatni wers, wydal mi sie byc nazbyt osobisty, nazbyt doslowny, poczulem sie w sumie nawet lekko zaklopotany, tak jakbym przypadkiem uslyszal cos czego nie powienienem... generalnie podoba mi sie zamkniecie wiersza... ogolnie wiersz taki sredni, wiec pisz dalej i niech cie w "nawiedzi" dobry humor...

Opublikowano

Ja tam jak ide do szkoly widze zgraje dresów które idą na wagary :). Dlateog jestem bardziej podbudowana. No ale ogółem, dla mnie troszke mało duszy artystycznej. W pewnych moemntach jesteś aż nadto dosłowna, a nie sęk w tym wszystkim. Ogółem przepraszać nie ma za co, bo wiersze to wszystko, a czasem tego wszystkiego dostrzega sie tylko smutek... przejdzie Ci :) Ogółem odchodzę w nadziei na lepszą przyszłość i Twoją i moją :), bo co tam w końcu trochę się jest tym egoistą ;)

tak ot tak. Weronika
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Potwierdzam. Dlaczego tyle tutaj zużytych słów, które spotyka się w co drugim wierszu początkujących poetów? Przestaję je odróżniać. Cały problem chyba tkwi w tym, aby odszukać własny styl. Nie jest to proste, ale możliwe.
Pozdr.
Opublikowano

bardzo podoba mi się młodzińczy duch Twoich wierszy, entuzjazm czuć nawet z tych smutnych, ale wers o trudnej drodze do szkoły jest bardzo ryzykowny, bo przypomina powiedzenia w typie " miał do szkoły pod górkę", a to już trąci groteską.

pozdrawiam

Grzegorz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...