Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A ty to przecież trochę oszukujesz
z tą tandetną zapchajdziurą
nazywasz ją na „p” i ja też na „p”
ty – „poezja”, ja bardziej wulgarnie

i widziałem ciebie na bazarze
jak pytałeś się jej nieśmiało: „za ile” ?
wyglądałeś groźnie, taki upór osła
miałeś wyryty na twarzy

czasem i Prometeusz pragnie, pamiętaj
gdy wstyd ci tego, ja się niczego nie wstydzę
wiedz o tym, że każde słowo jak sprzedajna zdzira
nigdy za tobą nie zapłacze…

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

no, jak bezkarnie, to mnie namówiłeś;

"A ty to przecież trochę oszukujesz z tą tandetną zapchajdziurą
nazywasz ją na „p” i ja też na „p”
ty – „poezja”, ja bardziej wulgarnie
i widziałem ciebie na bazarze
jak pytałeś się jej nieśmiało: „za ile” ? wyglądałeś groźnie, taki styl apasza
wyryłeś sobie na twarzy

czasem i Prometeusz pragnie, pamiętaj
gdy wstyd ci tego, ja się niczego nie wstydzę
wiedz o tym, że każde słowo jak sprzedajna zdzira nigdy za tobą nie zapłacze…"

więcej pomarudzę jak się pojawisz;)
pozdrawiam
ewa

Opublikowano

a więc pan teraz w Z się gości i paru znajomych z P tu widzę, no cóż ja do P powracam bo się nie czuje, a może to skromność taka jakaś ;)

co do wiersza, to cały krzywak, nic dodać nic ująć, a cały krzywak to dobry krzywak, cudów nima, ale wiersz jest.

pozdr.

Opublikowano

Ewo - chwilowo jestem - marudź :)

Stefan - a niechta się obrażają. Tylko za co ?

Joasiu - zostaw mateuszka w spokoju...

S. P. - odpowiednio i mocno skomentowane - i dobrze.

Ot i - i dobrze, konstruktywny komentarz to mit

Smok - spokojnie, wiesz co się dzieje, hehehehhe...

Dzięki za uwage.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Hmmm... Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego poety, co na bazarze nieśmiało pyta zdzirę, za ile, przybierając groźny wyraz twarzy apasza.
No i "każde słowo (...) nigdy nie zapłacze". Czy to nie błąd gramatyczny? Ale może nie rozumiem świadomego zabiegu jakiegoś...
No i temat sprzedajnej sztuki pod publiczkę oklepany już od schyłku XIX wieku...
Niestety - ja na nie.
Pozdrawiam.

Opublikowano

"Każde słowo jak sprzedajna zdzira"... No i tytuł: "Do przyjaciela poety". No i frymarczenie na bazarze, i nazywanie czegoś poezją oraz wulgarniejszym mianem na P... Nie potrafię tego zrozumieć inaczej niż zrozumiałam, zakułam się w swoim odbiorze. Więc wyjaśnij mi, proszę, o czym jest ten wiersz?

Opublikowano

[quote]Prosze pani - jak pani podpisze pod moim wierszem, że jest dobry i ma ciekawe metafory, to jako autor się po prostu załamie. Wole to "nie" :)
Pozdrawiam.


Nie zamierzałam nic takiego napisać. Dlaczego? Już wyraziłam swoje zdanie o wierszu i nie zmieniłam go, bo nie mam powodu. Ale nie chciałam zrobić Panu krzywdy. Nie wiedziałam, że ranię.
No to o czym jest ten wiersz? (To naprawdę nie jest złośliwe pytanie).
Opublikowano

Oxyvio - Mnie się nie da zranic - są osoby, ktorych opinie pozytywne sa wklepywane pod gniotami, zatem ich nie nawet mnie cieszy :)

Sokratessie - mógłbys nie wbijac tych swoich wypocin wszędzie, jedna wypocina na tydzien wystarczy :)

i e - szkoda dyskutowac... Dzięki.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A coż to znaczy?... :)
Nie, no rozumiem, że Pan chciał mi dokopać i co znaczyło stwierdzenie, że moja pochwała załamałaby Pana. To taka rozpaczliwa obrona przede mną. Naprawdę nie chciałam Pana zdenerwować, wystraszyć, znowu doprowadzić do stanu "agresywnej defesywności", jak mówią psychologowie. Proszę się tak nie bronić, chyba nie jestem bardzo groźna.
Ale teraz muszę dodać, że - skoro Pan uważa, że wklepuję pochwały pod gniotami, podczas gdy pod Pana wierszem wklepałam krytykę - tym samym poniża Pan wartość swojego wiersza, bo jest on przeze mnie znacznie gorzej oceniony niż owe gnioty.
Opublikowano

Sokratesie - Ale co to ma do rzeczy ? Wie pan zapewne, czym był "gust" dla klasyków - a co się z nim stało. wie też pan, kto nazwał Mickiewicza "śmierdziuchem" - krytyka, wiersze, to jedna wielka historia, a czas pokazuje, kto ma racje. Bo pański przykład wiersza mnie się niepodoba...
Szczególnie, że to nie jest pocisk w poezje :) To jest inny pocisk :)

Oxyvio - nie wmawiac komuś głupot. Tutaj nie jest salka u pani profesor freudowskiej, tylko forum. A jeżeli szanowna pani decyduje się na wpisywanie komentarzy, to chcąc nie chcąc robi to publicznie i każdy sobie to czyta. A że większośc jest pociesznych, zatem mozna czytając je wyrobic sobie zdanie na temat preferencji ich autora. Czyli, jezeli mialbym dostac pochwały od np. pani i kilku innych osób, to znaczyłoby, że jest to badziew. I tyle tylko chciałem powiedziec :)
A co jest złego w krytyce ???

Pozdrawiam.

Opublikowano

Naprawdę nie musi się Pan tak miotać i rozpaczliwie bronić! Proszę wypuścić powietrze! I tak Pana wiersz mi się nie spodoba. I uważam, że nie ma nic złego w mojej krytyce. Natomiast to, co człowieka może ośmieszać - to jego arogancja i usiłowanie wmówienia innym, że są głupkami, kiedy krytykują jego wytwór. Taka postawa jest naprawdę zabawno-żałosna.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...