Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
tylko takie usta, które już piły ze źródła zwątpień,
można przekonać, że zabroniony pocałunek nie jest grzechem*


ostatnio częściej wpadam
w dekadenckie nas-troje
widzisz milczysz bardziej
wolę otwarte

choć nie powinnam
porównuję miękkość
nie mając pojęcia jak wilgoć
może być dosłowna

------------------------------------------------------
*Henryk Sienkiewicz
Opublikowano

Jego, wiem, że powinienem był się odezwać w W, a nie tutaj smęcić, ale jakoś tak wyszło, sorki:) Otóż, żeby nie było wątpliwości - podoba mi się twój wiersz, ale wg mnie za wolno
się rozpędza - pierwszą strofkę nazwałbym "dość nijaką", zaczynając od "samoistnego
mrużenia oczu", którego to określenia nie uważam za udane, przez te zwroty z gwałceniem
i bólem, choć ogólnie jest tu bardzo potrzebny ten motyw liścia i wiatru, tylko wg mnie
warto to przeredagować. Potem jest już tylko lepiej:) Bardzo mi się podoba 7 wers
i cała druga oraz trzecia strofka:) Pzdr!

Opublikowano

kurcze flaczek,padła nawet propozycja by bez pierwszej w ogole..ale chcialam tak to zobrazowac,pokazac uczucie(a to tak da sie w ogole?) no i chyba sie zapedzilam (w kozi rog)...moze faktycznie bez niej bedzie lpiej (bo przyznam szczerze,ze nie chce misie przy niej majstrowac,leniuch jestem)
dzieki Bartku,pozdrawiam Cie

Opublikowano

Martyno, wiesz że ten liść bardzo mnie wzruszył i bardzo sie podobał, nie zmieniaj!
całą treść nasiąknięta erotyzmem przy pierwszym czytaniu, potem nasuwa sie myśl ze jednak ta wilgoć , to łzy,nas-troje, odczytać można też na dwa sposoby, albo trójkąt się wytworzył albo dziewczyna będzie matką,
ech tak misie coś plącze, czyli wiersz zrobił swoje- dał do myslenia...
plusem pozdrawiam ES

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



co ma wisieć nie utonie jak mawiaja:)
dobrze że na tak, lżej na sercu:)
a że Sienkiewicz- coż,ileż można cytować king crimson itp,zwlaszcza ze on tak adekwatnie.A swoja drogą to chyba tylko Ty zwrociles uwage na cytat( w zasadzie mogloby juz nie byc wiersza gdyby tak na tym cytacie sie skupic)
dzieki:)pozdrawiam również
Opublikowano

Powoli się rozpędzała ta lokomotywa ale jak się już rozpędziła to ho ho ho
Przyłączam się do narzekań na początek ale potem zero zastrzeżeń, plusik się należy i to duży.
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ostatnio jakaś moda panuje na to "gwałcenie" a podobno co za dużo to mało zdrowe. "nas-troje" - hmm jakieś to takie wymuszone. Nie rozumiem też dlaczego myślnik przed "bólem".
nie podążam za modą, sugerowałam się tylko i wyłącznie odczuciami,ten gwałt jak każdy jest inny i ma swoje miejsce,idąc tym tropem możnaby sie o każde słówko czepiać. nas-troje wymuszone..niech Panu będzie,co ja tam sie bede tłumaczyć,może nie próbował Pan zrozumieć wiersza. A myślnik służy tylko i wyłącznie to podkreślenia że po wszystkim fizyczny zostaje tylko ból,który w zasadzie winien być mentalny,a jest "jak nigdy" no więc dałam sobie myślnik
nie wiem czemu sie tłumacze,może dlatego że uważam że wymuszone to tu jest jedynie Pana czepialstwo:P pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Nie sugerowałem, że Pani podąża za modą.
2. nas-troje i tak jest jak dla mnie wymuszone i zupełnie nie pasuje do stylu całego wiersza
3. proszę mi nie sugerować, że być może nie próbowałem zrozumieć wiersza, bo to brzmi jak rozpaczliwe wołanie o pomoc
4. myślnik zupełnie jest nie potrzebny, a jesli już ma być to raczej przed "fizyczny" wtedy podkreśliłby coś.
5. Ja także nie wiem dlaczego Pani się tłumaczy. Może jednak mam rację?
6. Moje czepialstwo nie jest wymuszone. Właściwie ja się nie czepiam, tylko wyrażam swoją opinie, podyktowaną własnym gustem oraz tym co mi przeszkadza przy czytaniu (a napewno nie w odbiorze).
Pozdrawiam również.
Opublikowano

samoistnie mrużysz oczy przez moment ----->tutaj bez tego nieszczęsnego myślnika, nie przekonuje mnie w tej formie
czujesz się jak liść gwałcony wiatrem
a po wszystkim jak nigdy fizyczny ból

ostatnio wpadam w dekadenckie nastroje---->nas-troje - generalnie lubię zabawy słowem, ale w tym miejscu zwrot wydaje się być nieadekwatny do treści
widzisz milczysz bardziej wolę otwarte

choć nie powinnam porównuję
miękkość nie mając pojęcia ---->zbyt wiele ć, proponuję zmienić
jak wilgoć może być

dosłowna

tyle mojego piszczenia,

serdecznie Espena Sway :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Nie sugerowałem, że Pani podąża za modą.
2. nas-troje i tak jest jak dla mnie wymuszone i zupełnie nie pasuje do stylu całego wiersza
3. proszę mi nie sugerować, że być może nie próbowałem zrozumieć wiersza, bo to brzmi jak rozpaczliwe wołanie o pomoc
4. myślnik zupełnie jest nie potrzebny, a jesli już ma być to raczej przed "fizyczny" wtedy podkreśliłby coś.
5. Ja także nie wiem dlaczego Pani się tłumaczy. Może jednak mam rację?
6. Moje czepialstwo nie jest wymuszone. Właściwie ja się nie czepiam, tylko wyrażam swoją opinie, podyktowaną własnym gustem oraz tym co mi przeszkadza przy czytaniu (a napewno nie w odbiorze).
Pozdrawiam również.
no dobrze,zły humor miałam widocznie i źle to odebrałam, człowiek powinien być wdzięczny za krytyke,a ja zaraz się tłumaczę.Jak winna jakaś:)
kolejne pozdrowienia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...