Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Ego sum Aurelius Augustinus*. Coraz większym murem oddzielając
siebie od świata powtarzam wciąż te same schematy. Forma, stan
surowy zamknięty, sto kilka poprawek sprawiających chciwy ból.
Ciężkość niedoznania - podobno nieraz warto choćby na chwilę wrócić

na tamtą Ziemię. Powspominać słowa spowiednika-dentysty - nie wolno
tak robić, bo od nieczystych czynów wypadają zęby
. Nie będąc
uczonym w Piśmie, nie przyjąłem prawd absolutnych. Do dziś nie
nauczyłem się akceptować ostatniej - przecież to tak oczywiste,

że jestem nieleczonym przypadkiem. Dzięki pielęgniarskim ledwie
ambicjom czasu możemy po latach zrozumieć, że obmyte rany
stały się zmarszczkami. Gdy tylko mnie zobaczyli, nie chcieli
sprzedać psa - widać w moim przypadku kupowanie miłości

to chybiony pomysł. Z czasem zapominam, jak kochać, robiąc
wciąż to, co narzuca koło historii. Wypadają mi z rąk grona
winorośli, z której mam zrobić diabelski trunek. Przez stałość
mojego życia wypatruję coraz to nowych sprzeczności.
Opublikowano

Jeśłi wiersz jest inspirowany jakimś dziełem a jest to w tym przypadku tekst św. Augustyna to nie wiem jaką opinię wystawic ponieważ nie zapozanłem się z orginałem. Więc jeśli to jest kopia to zdecydowanie mówię "nie"
Na chwilę obecną taka twórczość przyciąga do rozważań w opowiadaniu. Więc jeśli piszesz prozą to świetnie to robisz i chętnie wstąpię do poprzednich części.
Pozdrowienia i do zobaczenia - Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, zdanie znam, Twój komentarz w Warsztacie był jedną z najmilszych opinii, jakie wyrażono kiedykolwiek pod adresem mojej tfu... twórczości ;).
Za choćby omylne porównanie z Mistrzem Czesławem - dziękuję.

Jeszcze raz dzięki za komentarz.
Pozdrawiam :-),
Gaspar van der Sar.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie jest to w żadnym wypadku kopia, a tekst nie jest inspirowany żadnym konkretnym dziełem św. Augustyna, lecz kilkoma cytatami z niego - vide: http://pl.wikiquote.org/wiki/Aureliusz_Augustyn_z_Hippony.

Dzięki za odwiedziny.
Pozdrawiam :-),
Gaspar van der Sar.

PS. To nie jest opowiadanie i to nie jest proza - uwierz, drogi Sunny, że tak wygląda poezja współczesna. A jak nie wierzysz to zajrzyj do Espeny Sway albo Jay Jaya Kapuścińskiego ;).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Khe, khe, siem zakrztusiłem. No ale skoro tak, to zawsze mogę go wkleić i tutaj (wybacz,
nie mam teraz czasu ubierać tej impresji na nowo w nowe słowa:). Może dałby początek
jakiejś szerszej dyskusji? Jakby co, to jestem do usług:) Pa.
Tak Cię zdziwiłem tym stwierdzeniem? To może przeczytaj jak piałeś na cześć tego wiersza i się zastanów, czy często spotykasz takie opinie na temat poezjia utorów, którzy mają za sobą jakieś dwadzieścia parę publikacji, zero tomików itd.
Możesz wrzucić, jeśli miałaby się z tego wywiązać dyskusja. Też wpadłem na taki pomysł, ale nie zaproponowałem go, żebym nie wyszedł na jakiegoś narcyza, który pochlebne opinie nt. własnej tfu... twórczości chce wykrzykiwać światu.

Pozdrawiam serdecznie :-),
Gaspar.
Opublikowano

Według twoje cytatu tak naprawdę to odbiorca uzna co jest poezją, która jest warta aby nie jeden raz do niej zasięgnąć. Napewno wstąpie do twoich pisemnych prac.
Re: trzebabyło napisać pod wierszem że inspirowany cytatami przez to trochę błędnie interpretowałem ten " współczesny wiersz ". Pozdrowienia Sunny

Opublikowano

Niech się stanie wedle twej woli, efendi:) Proszę bardzo:

------------------------------
Gasparze, potężny kaliber, godny zarówno bycia trzecią,
wieńczącą częścią tryptyku, jak i godny - tak mi się wydaje - osoby
"inspiratora", św. Augustyna (to ty mówiłeś, że to dla ciebie najważniejszy
święty, czy tak?). Tekst napisany z rozmachem niemal nieokiełznanej,
indywidualistycznej chciałoby się rzec myśli, jednocześnie myśli, która podlega
woli - i to na równi woli człowieka, jak i Boga. Peel w tej odsłonie przeżył
metamorfozę (o ile w ogóle to jest ten sam peel, co w poprzednich częściach...)
i stał się nagle świadomy własnej siły, a ponad to - co może ważniejsze - świadomy
własnej wolności. Nie jestem wcale pewien swoich słów, bo to nie jest tekst,
który można łatwo pojąć, nie wiem zresztą, czy przypadkiem nie stworzyłeś czegoś
"wewnętrznie nieograniczonego", coś co może być autentycznym, niewyczerpanym
niemal źródłem myślowych inspiracji... :)

Zrobiłeś na mnie ogromne wrażenie. Może ciut tutaj powyżej nadinterpretowałem (?),
ale albo do tej pory nie chciałeś się odkryć, albo zrobiłeś ostatnio gigantyczny postęp.
Wybacz, jakkolwiek twoje wcześniejsze wiersze były ciekawymi, mądrymi i niebanalnymi
tekstami - to co zaserwowałeś tym utworem jest po prostu inną klasą, o niebo.
Teraz i ja ze spokojnym sumieniem mogę cię wrzucić do ulubionych, tylko 3maj tak dalej:)
Pzdr!
----------------------------

Oczywiście nie muszę dodawać, żę zdania nie zmieniłem. O dyskusji wspomniałem dlatego,
że nie wszyscy muszą podzielać moje zapatrywania na ten tekst:) Pzdr!

Opublikowano

Ad. narcyzowatej postawy to w twoim przypadku nie byłoby to narcyzmem ponieważ poznanie swojej wartości dzięki innym nie jest w żadnym razie takim kwiatem. Bezpodstawne unoszenie się na pozorach to jest według mnie narcyzm.
Więc śmiało cytuj opinie innych na swój temat. Sunny

Opublikowano

Gaspar piszesz także własne " Rozważania i luźne myśli " jeśli tak to chętnie się z nimi zapoznam dla zachęty przedstawię Ci kilka moich (część z nich możesz jak narazie zobaczyć w moim blogu - http://sunny.diary.pl )

" Rozważania, luźne myśli "

"Zakochać się bez świadków, tak jakbyśmy byli zdolni ofiarować
prawdziwą miłość całemu światu."


"Miłości tyle że niszczy objawy zazdrości,
Aż tak sprawiedliwa że ufa nie tylko sobie."


"Uwodzicielskie wdzięki kobiety nie znają granic,
Jak chłopięca zaradność jest oznaką dzielnego mężczyzny."


"Rozsądek nie wątpi w to, w co wierzymy najmocniej,
Ale nie pozna wszystkich naszych chęci."


"Bóg jest zawsze wraz z nami podczas rozmowy i w milczeniu,
W wolnej przestrzeni między nami od spojrzenia do zamknięcia oczu."


"W ramiona dobrych ludzi
We właściwe miejsca
Zawsze w odpowiednim czasie"


"Rewolucja niezaspokojonej duszy poszukującej artystycznej satysfakcji nigdy nie oddala się od ludzi."


"Na zmiany jestem zawsze gotowy
ale nie jestem do nich przygotowany,
więc zmieniam się."



"Wiara, nadzieja miłość

Wierzysz w innego człowieka tak jak w siebie,
A miłością darzysz nieznajomych i bliskich -
Wszystko co cię otacza nadzieję rodzi."


"Naszym całym życiem jest sen,
z którego nikt nie chce się obudzić."


"Uśmiech jest cenniejszy
od jakiegokolwiek wyrazu twarzy
dlatego utrzymuj go jak najdłużej :)"

Opublikowano

Ja też czytałem to wcześniej - i przyznam, że to jeden z lepszych utworów. Gaspar pędzi, za jakiś czas Go nie zatrzymamy.
a co do kwestii czy to proza, czy wiersz. Obawiam się, że teoria wiersza potwierdza,że dzial poezja nie jest pomyłką. I to nawet nie jest aż takie współczesne.("Zarys Teorii literatury" Głowińskiego i Sławińskich wyszedł w 1966 r.) Już wtedy wersyfikacja odbiegała od tzw. 14 - stki :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Michale, dziękuję za pozytywa. Mam jeszcze wiele lat, żeby pędzić do przodu i postaram się robić to rozsądnie.
A co do współczesności takiej wersyfikacji - wielu poetów współczesych pisze właśnie tak, jakby za często wciskali , więc może takie długie wersy są po prostu oznaką pewnego konkretnego stylu, który na tym forum jest reprezentowany ostatnio przez Espenę Sway i Jay Jaya Kapuścińskiego.

Dziękuję i pozdrawiam :-),
Gaspar van der Sar.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie wierzę w talent. Są dary od Boga, które trafiają w nas, kiedy wydaje się, że nic nie potrafimy. Jeżeli przezwyciężymy słabości, stajemy się lepsi. Dlatego uważam, że jeżeli ktoś chce pisać wiersze, to powinien pisać, pisać, pisać i nie załamywać się.

Dziękuję i pozdrawiam :-),
Kaspar.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...