Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

W nicość


Rekomendowane odpowiedzi

Zasznurowane próbujesz otworzyć,
świat nie chce słuchać gorzkiego wołania.
Myślami rządzą nieludzkie potwory,
codzienność pragnie skrupuły połamać.

Beztroska pierzchła z minioną epoką.
Stopniowo sięga bezgranic marazmu
nurt człowieczeństwa, zgorzkniały zła potok
oblicze zmienia, wbijając w sens pazur.

Bez życia krążą zacięte golemy,
nie widzą słońca, wypełnia mrok wnętrza.
Resztkami woli próbują dzień przeżyć,
po krętej drodze los wiedzie ich w przepaść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leszku, kolejny Twój wiersz z grupy tych wartościowych - o czymś istotnym, do przemyślenia, do zastanowienia.
„Świat nie chce słuchać gorzkiego wołania”, ale dobrze, że są jeszcze tacy, którzy mimo wszystko wołają, że dostrzegają to zło, potrafią i chcą o tym pisać.
Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Szkoda, że nie od razu, jednak jeśli mam prosić, to niniejszym to czynię. Zamieszczając wiersz chyba każdy chce dowiedzieć się co o nim sądzą czytelnicy i to zarówno krytycznych jaki przychylnych uwag wysłuchać. Jeśli ich merytoryka mnie przekona, to jako chłonny na wiedzę, będę o kolejne doświadczenia bogatszy. Pozdrawiam Leszek :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK...Panie Leszku, celowo napisałem o postkomuniźmie, bo taką (bez urazy) toporną filozofią operuje ten tekst. Gdyby np spersonifikować "tych złych" w Pańskim wierszu jako "burżujów-kapitalistów", to mógłby się on spokojnie wpisać w nurt socjalistycznej propagandy. Ogólnie - wytacza Pan armaty na muchy. Szczegółowiej - co to są "nieludzkie potwory"? i inne dziwy, które wyciągnął Pan z najgłębszych odchłani grafomanii i nauk pobocznych? Czemu ma to służyć? Czy faktycznie takimi obrazami/skojarzeniami Pan się na codzień posługuje? Osobiście wątpię, bo jeśli tak, to byłoby bardzo niedobrze. Proponuję głęboki kosz dla tego tekstu i może (nieśmiało dość) swoimi słowami i skojarzeniami cokolwiek?

pozdrawiam.;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wybaczy Pan ale oczekiwałem głębszej analizy i merytoryki a nie tego czegoś, czego nie potrafię nazwać. Jeśli wczyta się Pan w wiersz, a nie tylko go pobieżnie przeleci, usiłując go odczytywać w postawionej komunistycznopochodzeniowej tezie, to wydaje mi się, że będzie dla Pana czytelniejszy i nie bedą już tak dziwiły zastosowane sformułowania i poruszane treści. Co do kosza nie skorzystam z propozycji. Pozdrawiam Leszek :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panie Piaście, komentujemy teksty (wiersze) nie komentatorów, tak sobie myśle (chyba w zgodzie z regulaminem). Tym nie mniej, jeśli tak usilnie Pan sobie życzy - mogę polecieć po Panu, po całości. Nie ma problemu, proszę napisać kiedy.

- Panie Leszku, szczegółowiej nie bardzo można, ale postaram sie co nie co. Właściwie cały tekst operuje zwrotami/obrazami/ frazami rodem z literatuty tzw "drugiego gatunku" lat międzywojennych, lub wcześniejszych. Nie mam tutaj na myśli czytelności tekstu, jego przesłania, próby tzw "głębokich myśli" itd, nie. Chodzi mi o klisze, umieszczane jedna za drugą, bez świadomości, że są one starte jak stara koszula. Panie Leszku, widać oczywiście, że jest Pan wrażliwym człowiekiem, że chce Pan coś mocnego powiedzieć, że drażni Pana to, co widać wokół. Ale (proszę mi wierzyć) prócz kilku klakierów oraz ludzi kompletnie nie znających się na poezji/literaturze powyższy tekst zbierze jedynie cięgi. Od siebie mogę jedynie powiedzieć, aby nie wierzył Pan specjalnie w pochwały, raczej proszę się skupiac nad uwagami krytycznymi i poprawiać, czyścić tekst i umysł od tego typu klisz. One są łatwe, bo pod ręką, ale, proszę mi wierzyć, napisanie czegoś konkretnego w temacie, który próbuje ująć Pański tekst nie jest łatwe, jest cholernie trudne. Tekst temu nie sprostał, Pan może kiedyś to uczynić, czego serdecznie życzę.

pozdrawiam.;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanowny Panie wielu opiniujacych (dotyczy to również Pana) posługuje się słowami hasłami, które uznawane są za krytyczne, a które są bardzo różnie rozumiane: kiczowate, toporne, grafomańskie, epigońskie, archaiczne itd itp. Obrzuci się wiersz błotkiem i nie trzeba się z tego tłumaczyć, a jeśli autor zapyta, to otrzymuje same ogólniki nie poparte merytoryką. Bawi mnie jak ktoś pisze, że język stosowany jest archaiczny. Wykazuje się wtedy sam ignorancją, bo na ok 8000 słów używanych przez przeciętnego, dorosłego człowieka ok 1700 pochodzi z okresu XIII-XVI wieku. Pana moralizatorski ton, wszystkowiedzącego krytyka, wyrządza poezji wiele złego, a jest oparty na Pana odczuciach, a nie na faktach i niestety na bardzo płytkim, pobieżnym i bez zrozumienia odbiorze wierszy. W moim wierszu wykazał Pan niezrozumienie treści, a gdy to wytknąłem, to poszedł Pan w ogólniki jakiś bliżej niesprecyzowanych klisz z bardzo płodnego dla poezji okresu międzywojennego. Wspomniał Pan "znających się na literaturze", są to niestety ostatnio wyłącznie piszący na biało właściwie zwersyfikowaną prozę (podobnie jak Pan). Dla tych ludzi wiersz rymowany, to podobnie jak chińczyk, jest każdy taki sam i właściwie jest tylko kalką tego co było, nic nowego nie wnosząc do poezji. Nie zgadzam się z takim stanowiskiem i jako fascynat poezji klasycznej zamierzam ją uwspółcześniać, nie zatracając jej naturalnego piękna. Pozdrawiam Leszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Leszku, ma Pan absulutną rację pisząc, że każdy odbiór jest odbiorem subiektywnym. Mój także, nie piszę "za miliony", przedstawiam tylko i wyłącznie swoje zdanie. Natomiast jeśli Pan pisze, że jest Pan fascynatem poezju klasycznej, rymowanej jak rozumiem, to tylko przyklasnąć. Tym nie mniej powyższy tekst nijak ma się do Pańskiej deklaracji mówiącej: ...jako fascynat poezji klasycznej zamierzam ją uwspółcześniać, nie zatracając jej naturalnego piękna. , ponieważ w tym tekście Pan poezję tę uwstecznia, a nie uwspółcześnia. Popatrzymy raz jeszcze:

pierwszy wers jest ok, ale już drugi: świat nie chce słuchać gorzkiego wołania. trąci (powiedzmy) Mniszkówną, z jej "rozpaczliwie romantyczną" prozą.

Myślami rządzą nieludzkie potwory, - to wytknąłem przy pierszym komencie - cóż, na Boga, za potwory? Nie da się tego uwspółcześnić właśnie? "Nieludzkie potwory" jest zwrotem wywołującym odwrotny od zamierzonego skutek, jest to zwrot zwany "nadęte nic". No, można by się poznęcać w ten sposób nad każdym wersem, ale w końcu nie o to chodzi. Operuje Pan takimi zwrotami-dogmatami, z którymi nijak sie zgodzić, podanymi w dośc niestrawnym sosie pustej demagogii:

codzienność pragnie skrupuły połamać. - jasne, wyścigi szczurów, walka peela o zachowanie choćby resztek moralności, etyki, sumienia itd, wszystko jasne, ale...Może inaczej?

Beztroska pierzchła z minioną epoką. - widzę beztroskę na codzień, także tę w pozytywnym sensie tego słowa.

Stopniowo sięga bezgranic marazmu - wszystko ma swoje granice, także marazm, ale oczywiście gdyby Pan napisał "granic" nie pasowałoby to do rytmu - tak więc "bezgranic" jest wypełniaczem, kosztem sensu.

nurt człowieczeństwa, zgorzkniały zła potok
oblicze zmienia, wbijając w sens pazur.
- Panie Leszku, "człowieczeństwo" od dawien dawna kojarzy się raczej pozytywnie - jest to obszar obejmujący współczucie, pomoc i inne altruistyczne uczucia - tutaj znowu wbił Pan "pazur w sens" przekazu.

Bez życia krążą zacięte golemy,
nie widzą słońca, wypełnia mrok wnętrza.
Resztkami woli próbują dzień przeżyć,
po krętej drodze los wiedzie ich w przepaść.
- no i mamy codę, kreślącą beznadziejność wszechrzeczy, bo cóż można zrobić, gdy po świecie krążą "zacięte golemy" rodem z taniego romansidła XX lecia międzywojennego? Nic, ino się pochlastać i rozstać z tym padołem łez i bezeceństwa. Proszę mi pokazać to Pańskie "uwspółcześnianie" poezji rymowanej, "klasycznej", jak Pan raczył nadmienić.

pozdrawiam.;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poezja rymowana w necie bywa obśmiana głównie z powodu rymów gramatycznych i banalnych, częstochowskich, a także nie trzymania formy (tzw pisanie sercem). Aby takiego zarzutu nie stawiano wplotłem nawet w najdawniejsze formy np. akrostych, triolet, strofę mickiewiczowską, asonanse, czy dysonanse, zwracając szczególną uwagę na ich fonetykę. Proszę zajrzeć do innych moich wierszy, które są lżejsze w prezentowanej tematyce. Co do tych potworów to radzę zasięgnąć opinii psychologów, którzy doskonale, wręcz kliniczne, ich przypadki zalęgłe w głowach na granicy obłędu, znają. Operuje Pan znowu hasłami takimi jak dogmaty, demagogia nie wczytując się w treść. No bo jak mam rozumieć, że zdanie: beztroska pierzchła z miniona epoką, uogólnia Pan doprowadzając do absurdu, a przecież to peela beztroska minęła, a nie ludzkości. Drugim bardziej dobitnym przykładem jest „czepienie” się słowa: człowieczeństwo, że jest ono kojarzone pozytywnie. Ma Pan rację i nie inaczej jest w wierszu, choć przyznaję, że zdanie jest troszkę karkołomne. Bezgranic, nie jest wypełniaczem, lecz przemyślanym neologizmem, uwypuklającym, że wspomniany marazm sięga jeszcze głębiej niż wspomniane granice.
Końcówka opinii spłaszcza wszystko i sprowadza do „taniego romansidła” i jest tu wykazana nieznajomość ludzkiej natury, zrezygnowanych, obitych, pustych wypalonych przez los ludzi. Czy ich życie na które zwracam uwagę to tani romans? – zapewniam, że nie i że tych ludzi, szczególnie będąc dzieckiem sukcesu, należy dostrzegać. Pozdrawiam Leszek :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • @Olgierd Jaksztas

      Przy C odkryłem rzeczy zbyt zdumiewające by się nimi dzielić, i zaprzestałem, ale przecież i tak nikogo to nie interesi, więc mogę. To B:

       

      Dwa brzußki mam, tak uczą dziatwę,

      Ja ie∫tem B: dzielę śię nadwie

      Podwoiów ∫krzydła: lotnikiem ia,

      U∫t rozpo∫tarciem wyrażam dwa! po A!

      (Co łączy dzieląc i dzieląc łączy...)

      Moie otwarcie iuż po∫tąpiło, nie ∫kończy!

      Mą matką M a bratem W ∫tarßym:

      Widziß po ry∫ach rodu Wargów; dalßym

      P mi kuzynem oraz F świ∫tun przybłąd,

      Lecz gdzie im do mnie, ia ie∫tem prąd!

      Bęben wymowy gromkie moie Ba! otwiera drzwi!

      Je∫tem dwa, podwoi zawias, gdy W tylko drwi!

      Trzęs niewyraźny, a ia to grom! Ja przecie Bóy

      Ja Bić i Bać, dlatego bóy śię mnie, Bóż, a?

      Ba! Bęben brzucho mam dwa! Butny żą o mnie, 

      Bom! bat i bicz, zabawa! kocham bić – i 

      Bawi mnie bóy, 

      Zostawiam bratu woyny pod∫tępy, 

      podchody, woiów qwas, wolę bębny,

      Chociaż – podobniśmy, mylą nas i wieß co?

      My ∫iebie też, ale on ie∫t tym, co dużo wie, to wießcz! O!

      Ale tylko iedna z głów, ia też mam trzy:

      Głowa Ba, głowa Bu i głowa Bi...

      Co mi tam wiedza, kiedy ∫am Byt

      Zależy na mnie! Ja bywam też ciężarna Być

      Brzemienna wßelkim Bydłem, a bydło to pozwala żyć!

      I bić, i bić! Źródłom bić, ∫ercom bić, woiom bić!

      Po pro∫tu żyć! Bo ia otwieram drzwi światu, iestem B!

      Bo iestem, nic bez bo, czyż nie? A bez by? Tak, czy?

      Świat ten może báyką być, niech będzi, bo ia Báy!

      Im báy, tym báyniej! Pośiadacz wßelkich báy 

      To ia! Na co mi wiédza brata mego gdy na báyce

      Leży wßy∫tko! Każda báia to przecie ia – Báyciech,

      A i buyda ∫ye znaydzie! Ba! rdzo zmiękcza mnie, ba, o!:

      Sio∫tra A, wtedy Wiać trza, a co Wiane, to Wiałe:

      Ona nie bała, zbiła mnie, przyznę, dlategom z-bit

      Sto mi bitów wlepiła, biiała, zatem biała!

      Nogami mnie ∫kopała po brzußkach moich! Ała!

      Bo: ona dzieli na dwa, tylko "a libo to, a libo ta",

      A potem: A! to ie∫t to, A to ie∫t ta!

      Z bratem W mnie podzieliła, na dwa nas rozbiła

      Gdy ten ledwo W uchylił, to ona B wypchała

      I trochę tym ∫amym, a trochę innego ciała

      Ja i W. B wypchała, ie∫t przeto Biała

      I Wiela – Wielka, ta A. Co wiel to biel,

      Tak iuż, ode mnie tylko O więkße, 

      Dokoła wßędzie, O wßy∫tkim Wie

      Bratem W' wie, a W' wßy∫tkim O...

      Nie poymiesz, Obiecadło ∫ye kręci,

      Nigdy nie ∫tało od lat tyśięci...

      Innym, niepamięć naßa, u Grzeyków,

      U Rzymów, Jędzów, nawet u Smarków;

      Wciąż się dzielimy, łączym, lecz ∫tała:

      Piec naß ogni∫ty, Ja∫krzynia ∫tara,

      To waße u∫ta, a i nie waße:

      Mówimy przez was, ∫tale i cza∫em.

      Na całey ziemi iednaka mowa

      Ze w∫chodu w zachód, na krańce oba

      I u skośnego i kędzierawa:

      Pod pia∫kiem płytko ta ∫ama prawda

      Żyie, gdzie mię∫ne kręci ∫ye płomię:

      To Duch Języka – On ci opowie,

      Gdy przyjdzie pora,

      Gdy Obiecadła dokręci krąg,

      Lecz wciąż,

      Wiele wyjść z wora

      Potrzeba nam;

      Obiatę tę ∫kładamy ∫am

      Przez ciebie ∫obie

      I przez nas tobie, bo grzech

      Nie pamiętać gdzie kres,

      A on nie z przodu lecz zawsze w∫tecz:

      Stoczyłśię nam, więc może zeyśc?

       

       

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Olgierd Jaksztas Przy C odkryłem rzeczy zbyt zdumiewające by się nimi dzielić, i zaprzestałem, ale przecież i tak nikogo to nie interesi, więc mogę. To B:   Dwa brzußki mam, tak uczą dziatwę, Ja ie∫tem B: dzielę śię nadwie Podwoiów ∫krzydła: lotnikiem ia, U∫t rozpo∫tarciem wyrażam dwa! po A! (Co łączy dzieląc i dzieląc łączy...) Moie otwarcie iuż po∫tąpiło, nie ∫kończy! Mą matką M a bratem W ∫tarßym: Widziß po ry∫ach rodu Wargów; dalßym P mi kuzynem oraz F świ∫tun przybłąd, Lecz gdzie im do mnie, ia ie∫tem prąd! Bęben wymowy gromkie moie Ba! otwiera drzwi! Je∫tem dwa, podwoi zawias, gdy W tylko drwi! Trzęs niewyraźny, a ia to grom! Ja przecie Bóy Ja Bić i Bać, dlatego bóy śię mnie, Bóż, a? Ba! Bęben brzucho mam dwa! Butny żą o mnie,  Bom! bat i bicz, zabawa! kocham bić – i  Bawi mnie bóy,  Zostawiam bratu woyny pod∫tępy,  podchody, woiów qwas, wolę bębny, Chociaż – podobniśmy, mylą nas i wieß co? My ∫iebie też, ale on ie∫t tym, co dużo wie, to wießcz! O! Ale tylko iedna z głów, ia też mam trzy: Głowa Ba, głowa Bu i głowa Bi... Co mi tam wiedza, kiedy ∫am Byt Zależy na mnie! Ja bywam też ciężarna Być Brzemienna wßelkim Bydłem, a bydło to pozwala żyć! I bić, i bić! Źródłom bić, ∫ercom bić, woiom bić! Po pro∫tu żyć! Bo ia otwieram drzwi światu, iestem B! Bo iestem, nic bez bo, czyż nie? A bez by? Tak, czy? Świat ten może báyką być, niech będzi, bo ia Báy! Im báy, tym báyniej! Pośiadacz wßelkich báy  To ia! Na co mi wiédza brata mego gdy na báyce Leży wßy∫tko! Każda báia to przecie ia – Báyciech, A i buyda ∫ye znaydzie! Ba! rdzo zmiękcza mnie, ba, o!: Sio∫tra A, wtedy Wiać trza, a co Wiane, to Wiałe: Ona nie bała, zbiła mnie, przyznę, dlategom z-bit Sto mi bitów wlepiła, biiała, zatem biała! Nogami mnie ∫kopała po brzußkach moich! Ała! Bo: ona dzieli na dwa, tylko "a libo to, a libo ta", A potem: A! to ie∫t to, A to ie∫t ta! Z bratem W mnie podzieliła, na dwa nas rozbiła Gdy ten ledwo W uchylił, to ona B wypchała I trochę tym ∫amym, a trochę innego ciała Ja i W. B wypchała, ie∫t przeto Biała I Wiela – Wielka, ta A. Co wiel to biel, Tak iuż, ode mnie tylko O więkße,  Dokoła wßędzie, O wßy∫tkim Wie Bratem W' wie, a W' wßy∫tkim O... Nie poymiesz, Obiecadło ∫ye kręci, Nigdy nie ∫tało od lat tyśięci... Innym, niepamięć naßa, u Grzeyków, U Rzymów, Jędzów, nawet u Smarków; Wciąż się dzielimy, łączym, lecz ∫tała: Piec naß ogni∫ty, Ja∫krzynia ∫tara, To waße u∫ta, a i nie waße: Mówimy przez was, ∫tale i cza∫em. Na całey ziemi iednaka mowa Ze w∫chodu w zachód, na krańce oba I u skośnego i kędzierawa: Pod pia∫kiem płytko ta ∫ama prawda Żyie, gdzie mię∫ne kręci ∫ye płomię: To Duch Języka – On ci opowie, Gdy przyjdzie pora, Gdy Obiecadła dokręci krąg, Lecz wciąż, Wiele wyjść z wora Potrzeba nam; Obiatę tę ∫kładamy ∫am Przez ciebie ∫obie I przez nas tobie, bo grzech Nie pamiętać gdzie kres, A on nie z przodu lecz zawsze w∫tecz: Stoczyłśię nam, więc może zeyśc?        
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Olgierd Jaksztas U∫ta mię zrodziły ogni∫téy pieczáry – Pieca. Płomień ięzyka ukßtałcił ze ∫kały; Białą iedno m@łpką wy∫koczyłam z żáru... Pierwßa? Gięte to Z mnie wypchło z ob-razu, Z Obiecadła kręgu-kruży,  (Obraz – obry∫ę bowiém znaczy) Obiecadło obiatom ∫łuży –  Bogów dani – znaki Dokoła biegną, temu Z zgrzytliwe zawsze za mną; ℑa przed nim, ono ze mną i z każdym "z" iawno... |Wßytko iedno z, każde dwa są a.| A ia biała, bez ognia i bez sadzy cia∫to, Choć rogate, lecz zaraz na nogi mą maścią Zadziwiona i tak mię nazwano: A! W Lechickiéy mowie czy∫te ia∫ne A to ia! W inßych ludzi na-rzekach bykiem zwana białym, Lub zamor∫kim półbogiem, u was takoż pfalą, Bałwanem albo: małpą, co tym ∫amym ∫łowem, Odmieniem przez czaskrainy; też Łabę Rzekę moim'ionem i Łabędzia. Biała. ℑabłoń. I: Wiela, iako B i W bracia. Bytu ie∫tem zdumieniem, iam ie∫t a! bladą! Kiedykolwiek kto iakie rzeczy dwie rozdziéla, Je∫tem tam między nimi, nogi memi dwiéma: To A to, porównywam – w podobną im się mieniam; Łączę, i: a! Wiém ia! Miary mierzę i koła kréślę, Jak to: ⊙ !  Bo O ie∫t u A, razem z U lepiły my O, na krzéśle! Do krze∫ania, A, I, U, były nas trzy, w Są∫krzycie, W Pieczarze Bogów, ∫krycie, ∫ą-śiady ∫ą-∫kryte: Tam wßy∫tko ∫kryte – my, boginie trzy, Naßa Pieczara i Piec, My sątworzym każdą rzecz! Wßy∫tko rzeczone, wyrzeczone, rzeczywi∫te! Głagoły! Tylko nazwane i∫tnieie wam: Ślepi na oczywi∫te! Obiecadłem kręcicie wy, okręty nam! Pieczara wßędzie tam, gdzie u∫ta bram! Każde A z u∫t waßych białym cia∫tkiem pada, I odfruwa, po trzy, po pięć i dziewięć, wam biada! Bo żywe – ∫łowo każde i zdanie-zadanie. A iakie? Takie, iakoż i zdanie! To dań nam, Obiecadło to gardło twoie i twoie; Języki, a kręcimy nim my! A U O I E! I spółgło∫ki naße braty twarde,  Sio∫try spólgło∫ki, miękkowargie...       Dowiedza: Alpha, Aleph naprawdę według nas tym samym słowem co Małpa, oto dlatego bowiem zgoda panuje o pochodzeniu go od Apica od Ap rdzennego, co nazwą pokrewieństwa, jak Ot – ojciec. Appa, abba w innych mowach, dziad jako dziadek i dziad strach, Ot ociec bezdźwięcznym dada dźwięcznym, baba zatem i papa dziś ojciec wtedy może matka zarówno, papu daje mama. Skąd na małpę, może to o mamkę chodzi? W każdym, elp również znaczył straszydło – małpę. Pokrewieństwo małpy w białym proste, przestawka + M, Aleph białym bykiem był, bóg Apis egiptski...
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Są fajne programy do nauki pisania na klawiaturze... ech klawiaturze. Na laptopie pisze się trochę inaczej, mniej wygodnie. Zresztą wszystko to nic, bo teraz pisze się w telefonach komórkowych. A tak w ogóle, dobry tekst.   Pozdrawiam :)
    • Ten wulgaryzm to konieczne minimum, aby oddać charakter czasu i miejsca wydarzeń.    Dziękuję bardzo za wszystkie ślady zainteresowania, pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...