Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

milczę komórka milczy
mówię i ona mówi

śpię
jem i piję - cóż
ona zawsze odmawia
czystość mówi i błyszczy
a nawet świeci

widać ci już duszę mówię
tuszę że cię braknie

czystość mówi - ale
nie kochanie wstrzemięźliwość

i gada gada gada

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ nie! Trzeba najpierw w komórce, a potem komórkę wypieprzyć.
Porządnie i dokładnie.Zamilknie, póki Pan nowego cuda sobie nie sprawi.:) A.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ nie! Trzeba najpierw w komórce, a potem komórkę wypieprzyć.
Porządnie i dokładnie.Zamilknie, póki Pan nowego cuda sobie nie sprawi.:) A.

wypieprzyć, żeby sobie nową? to nielogiczne!! bo albo jedno albo drugie, alternatywa rozłączna;
cha! ale To nie jest rzucanie papierosa, to rzucanie koszuli... niech mi ktoś zademonstruje wyrzucanie komórki, na zawsze, bez repetito...no? :)) j.s
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Michale, obłożna, i bez żadnych perspektyw, co najgorsze; chcesz chodzić na smyczy? kup komórkę! :))) J.S

Miałem już - coś paskudnego. Dzwoniła i kazdy coś chciał, a jeszcze trzeba płacic było, brrrrrr...

(niezły warsztat tak przy okazji - co do treści to już kwestia sporna :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



głody są różne, i nie wiadomo, który bardziej dokuczliwy, a samoświadomość nie zawsze taka czysta w odbiorze - duch zawsze używał ciała, a jak ciało używa - duch wypoczywa... /!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zostałem po niej jak świt, który utracił własny oddech - świat niby wschodzi, ale każde światło drży, jakby mgła niosła w sobie więcej bólu niż wszystkie ludzkie serca zebrane w jednym miejscu. Ona była światłem - nie światłem zwykłym, lecz tym pierwotnym, które przecinało kosmos, delikatne jak skrzydło rodzącej się gwiazdy i potężne jak milczenie wszechświata, zanim wymyślono jakikolwiek czas. Jej oczy...dwie głębokie studnie nieba, z których wyciągałem marzenia jak srebrny pył - marzenia, które nie chciały spaść, bo nawet ziemia nie była godna ich ciężaru. A teraz - zostały po niej mgły. Gęste jak pamięć rozdarta w miejscu, którego nawet śmierć nie potrafi zabliźnić. Chodzę przez wrzosy, przechowujące jej oddech w liściach, a każde drżenie tych liści mówi mi szeptem, że nie odeszła dlatego, że chciała, lecz dlatego, że świat był zbyt ciasny dla jej światła. Zniknęła piękniej, niż ja kiedykolwiek potrafiłbym żyć. Tęsknię tak, że myśli rozmazują się jak dym, tracą granice, chcą stać się mgłą, by ją odnaleźć - choćby jako cień światła, choćby jako najcieńsza iskra w nicości. Czasem mgła zatrzymuje na sobie odcień Fioletu, jakby szukała kogoś, kogo brakuje jej tak samo jak mnie. I wtedy wiem, że nie brak mi tylko światła - brak mi Fiołków, które potrafiły pachnąć nawet w nocy. Tęsknię tak, że wiatr niesie smak jej imienia, jakby sama przestrzeń płakała po tym, czego nie zdołała zatrzymać. Czasem, gdy stoję między mgłami i zamykam oczy, przychodzi do mnie jej zarys - niepełny, urwany, jak skrzydło anioła, któremu przerwano lot w połowie snu, a pióra wciąż krwawią światłem, które nie ma gdzie wrócić. To drżenie boli bardziej niż jej odejście, bo przypomina, że jej światło przetrwało nawet śmierć, ale już nie przetrwa drogi powrotnej do mnie. Kochałem ją, jak się kocha ciszę na pustyni - do dna, do sucha, do bólu, z pragnieniem, które nie ma gdzie spaść. Byłem tylko cieniem człowieka z dłonią wyciągniętą ku niebu, którego już nie ma. A jednak nocą mgła podchodzi pod samo serce, jak pytanie, na które nie istnieje odpowiedź. I przez krótką, nierealną chwilę jej wszechświat błyska we mnie raz jeszcze - jak gwiazda, która powraca tylko po to, by umrzeć drugi raz w tym samym miejscu. A jej gasnące światło wypełnia ciszę szarpnięciem tak głębokim, że nawet Bóg nie zdołałby wypowiedzieć jego bólu. I wtedy wiem jedno: to nie ja płaczę. To świat płacze po niej. Mgła. Wrzosy. Czas płaczą. A ja tylko stoję, ze światem w popiele, z sercem pełnym jej cienia, i oddycham tym, co po niej zostało - światłem, które przeszło przez wszechświat, światłem, które nie zna powrotu, światłem, które nie ma już właściciela, a jednak trwa - jak echo jej istnienia, jak drżenie mgły, jak pamięć samego wszechświata, który stracił kogoś, kogo nie potrafił zatrzymać.      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Jaka cała reszta. Nic nowego pod słońcem.
    • Filozofia wiarą. Świat zadaje pytania-wikła. Niebieska jest strzała! Wąż przyjął kształt…  
    • (Ile ma d.. u dam Eli?)       Rabina tani bar.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...