Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bogacz


Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby mógł pień katowski podbiłby sobolem
czuł się władcą gest miał prawdziwie królewski
porozdawał ogrody gdzie spełnia się wszystko
i marmury wśród których nie znajdziesz zgryzoty

Na kapelusze damom sypał czerwiec z łąki
kibić pozwolił objąć tylko ręką serca
dał starym starość dębu - młodym młodość wieczną
świętych przeprowadził przez śmierć złotym mostem

Gdy ubogim niedzielę i kapelę wiejską
dał - z tej obfitości zostało tylko imię
Rubens - bogacz który przeszedł
przez ucho igielne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mógł pień katowski podbiłby sobolem
czuł się władcą a gest miał prawdziwie królewski......tutaj średniówka na akcencie? "miał"? może jakoś odwrócic?
porozdawał ogrody gdzie się spełnia wszystko
i marmury wśród których nie znajdziesz zgryzoty

Na kapelusze damom sypał czerwiec z łąki
kibić pozwolił objąć tylko ręką serca
dał starym starość dębu - młodym młodość wieczną
świętych przeprowadził przez śmierć złotym mostem....... i tutaj to samo, jedna sylaba "przez"

Gdy ubogim niedzielę i kapelę wiejską
dał - z tej obfitości zostało tylko imię.... tu odwrócenie 6/7, a dlaczego?
Rubens - bogacz który przeszedł
przez ucho igielne......... no w ostatnich dwóch wersach totalna niekonsekwencja sylabowa!

Pozdrawiam Panie Jacku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korekty w duchu sylabotoniki - pewnie tak, choć jakieś chropowatości i zmięcia bym zostawił, udrapował, a nie ponaciągał wyraz tekstu po swojemu na rytmice. Dialogując z manierami (a może konwulsjami) epoki. Dlatego też akceptuję całkiem s m a c z n e nieścicłości na tym tle w ostatnich wersach:

"Gdy ubogim niedzielę i kapelę wiejską
dał - z tej obfitości zostało tylko imię
Rubens - bogacz który przeszedł
przez ucho igielne"

A pewnie można: "dał - a z obfitości pozostało imię" i tak dalej, tylko po co i czy dla każdego?

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

problem z utworem jest taki. przez pierwsze zwrotki jest napuszony. to nie kwetia malowidłowania ale pisania. przez to się strasznie ciągnie. przedsięwziołem pewne środki tuszujące, wytarłbym "przez śmierć", a "gest miał prawdziwy", "marmury gdzie nie znajdziesz zgryzoty". to którowanie jest nie tego z dwóch powodów. konwencja trzynastki absolutnie nietrafiona. to nawet nie miała być trzynastka. jak tak patrzę na ten tęczowy krajobraz o tryumfie kościoła to się zastanawiam czy tego "Rubensa" bym też nie chlasnął. A tak z dwóch powodów. Pozdrawiam. Mam nadzieję żem się zbytnio nie rozpanoszył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eugen De:
Dariusz Sokołowski:
Witold Marek:

proszę wierzyć, kompozycja JEST przemyślana;
regularność pierwszych 2 strof wynika z epoki, do której się odnosi - barok klasycy-
zował, trzymał się konwencji, a język epicki 13 zgłoskowca podobnie jak "Pan
Tadeusz" odpowiadał mojemu zamysłowi - aby opisowi dać rozmach, właściwy
poetyce obrazów bohatera wiersza;
ale też barok już eksperymentował - w obrazach manierystów /Tintoretto, Tiepola,
Correggio, P. Veronese/jest wyraźnie zaznaczona ucieczka od realizmu w kie-
runku wytworności, ku przesadzie, monumentalności i wybujałości form już nie
osadzonych w rzeczywistości, ale w świecie albo wyobrażonym albo stylizowanym;
pełnym ruchu, zmienności i niespodzianek tematycznych i perspektywicznych;
Rubens, reprezentant flamandzkiego malarstwa, był malarzem natury w całym jej
przepychu, stąd dzieła jego cechuje wybujałość, szczerość, dynamika niepokój i
zmysłowość. Ta właśnie zmysłowość, naturalna, zdrowa, pierwotna i płodna wyraziła
się w napisie, jaki widniał nad drzwiami jego pracowni: "Mans sana in corpore sano" -
zdrowa myśl w zdrowym ciele, jako jego życiowe i artystyczne hasło. Z tej właśnie
zdrowej zmysłowości wynika znamienny dla dzieł Rubensa kult zdrowego, silnego
ciała człowieka, a i wszystkiego, co temu zdrowiu i ciału służy.
Dariusz Sokołowski mylnie interpretuje dzieło Rubensa jako nachalny "kult kościoła";
Wszystko jedno, czy to będzie obraz o treści religijnej, mitologicznej, alegorycznej,
czy nawet w pewnych wypadkach portret - istotnym tematem dzieł Rubensa jest
akt, ciało człowieka - i nie ważne, Ukrzyżowanego, czy salonowej kokietki czy mitolo
gicznego osiłka. Wraz z żywiołowością wynikającą z natury idzie intensywność żywej
kolorystyki - Rubens był pogańskim apologetą świata stworzonego; materii tego
świata.
Panowie - resume; sztuka - na przykładzie Rubensa nie może tkwić w konwencji,
jakiejkolwiek; poetyka klasyczna trzymająca się reguł nie może być więzieniem myśli,
mundurkiem starannie zapinanym na ostatni guzik - mówiąc metaforycznie; dlatego
wybrałem - jak pięknie określił to Witold Marek - "zmięcie", barokową niespodziankę
idąc nie za schematem, a za żywą logiką własnej myśli, wyłamującej się ze schematu
do własnej, żyjącego współcześnie peela, prawdy. Jeśli tkwiący tam aspekt religijny,
bo ewangeliczny razi - to zaznaczam - moja prawda nie musi być prawdą czytelnika;
nie każdego czytelnika.
bardzo dziękuję za zajęcie stanowiska powyższym interlokutorom; pozdrawiam! J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

idąc nie za schematem, a za żywą logiką własnej myśli, wyłamującej się ze schematu do własnej, żyjącego współcześnie peela, prawdy. To pół-nad-zdanie coraz bardziej utwierdza mnie (tylko moim) w przekonaniu, że wiersz jest jakimś apokryficzno-proautopsyjnym nadproduktem. ale uznajmy, Panie Jacku, że zamysł świadomy. wobec tego jak wytłumaczyć ten brak dystansu pomiędzy peelem a autorem. no i dlaczego zarzuca mi pan błędną interpretację obrazu, skoro wyraziłem się jasno o wierszu. czyżby mylnie Pan zinterpretował moje zdanie? proszę dokładnie pogrzebać w "dziełach" Artysty może co się wyjaśni. odczytuję niecodzienne ożywienie. mam nadzieję że to sztuka tak wpływa. pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dariusz Sokołowski.; no i udało się panu mnie rozśmieszyć tym "apokryficzno-proautopsyjnym
nadproduktem" - wyborna facecja! między peelem a autorem wcale nie musi
być dystans /to jakaś kolejna święta reguła ? natomiast powinna być między
autorem a czytelnikiem, jak też między peelem a czytelnikiem;
apokryfy proautopsyjne uprawia większość piszących, albo i wszyscy
- z panem włącznie, a dystans najlepiej mieć - do samego siebie; :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cieszę się że zakosztował Pan w (swoim) nadprodukcyjnym języku, takiż miałem cel:) (powiedzmy że nieświadomie) Co kto robi to widać. Kolejny pseudo-wykład (już nie a i może na podłożu literatuiry) sobie podarujmy. Myślę że wyrażał on bardziej Pana emocje aniżeli ogólne prawdy w aspekcie, których dałoby się w jaki kolwiek uzasadniony sposób pokazać słuszność takiegoż narzedzia poetyckiego. Tak więc kolejny myślę że nie wniesie niczego nowego. Nie chcę abyśmy żarli się jak dwa szczeniaki. Stricte powtórzę jeszcze raz o co mi idzie. Nie wydaje mi się, aby nawet najpięknieszy przedmiot świata był językiem którym on sam się opisuje. To jak definiowanie prawdoposobieństwa przy pomocy prawdopodobieństwa. Cóż, niektóre pojęcia należą do apriorycznych form zmysłowości. Podarujmy sobie tłumaczenie własnych aksjomatów. Bo w każdym przypadku udowadnianie globalnych tez przy ich pomocy staje się sofizmatem. Mam zastrzeżenia co do słuszności takiego a nie innego Pańskiego wyboru - języka tego utworu. Powołując się na Rubensa vide Panów Tadeuszów itp, jest z punktu widzenia okresów i gatunków sztuki nie do zniesienia. To nie kwestia dystansu ani do Pana, ani samego siebie. Dla mnie to kwestia smaku. No chyba że jest w tym jakiś jeszcze głębszy Pana zamysł, który wymiesza rokoko z postmodernizmem. Ale to już chyba zwyczajne barbarzyństwo. Pozdrawiam szczerze. Proszę nie mieć do mnie urazy, że Panu śmiecę pod wierchołem, ale nie mogę w żaden sposób wysłać Panu priv.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dariusz Sokołowski.; jeśli pan sądzi, że klasycyzm "Pana Tadeusza" był wolny od elementów baro-
kowych - zwłaszcza w opisach, to taka destylacja i dezynfekcja okresu od
okresu, gatunku od gatunku istnieje tylko w teorii, a nie w żywym, prawdzi-
wie artystycznym dziele; pan dobrze wie - że zastosowałem tu tylko porówna
wczo kwestię przerostu formy nad treścią; ale widzę z metody erystycznej,
że lepiej przypisać mi domniemane bzdury, niż uzasadnić własną krytykę;
bo w końcu - jeśli to ma być tylko kwestia smaku - to jest to tylko próba
narzucenia własnego "widzimisię", własnej poetyki w imię "smaku", a nie próba
smakowania tego , co podano; a dosłowniej: solenia i pieprzenia tego, co
akurat zdaniem "kucharza" wymaga imbiru i cynamonu; ostatecznie można
odejść od stołu; J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę aby klasycyzm mickiewiczowski był wolny od czegokolwiek, bo nie o Mickiewiczu mowa. Wiem że miało być gustownie. Że taki zabieg. Ale z punktu widzenia chociażby szeroko rozumianego pojęcia sztuki nie widzę jego uzasadnienia. Napisałem dlaczego. Niekompatybilność "stylów", użyta trzynastka szarpie pod względem rytmicznym, brak wzorca rytmicznego. Zarówno barok jak i inne wysublimowane gustem Autorskim gatunki zgodnie z założeniam pierwotnym powinny być płynne. Nie znalazłem tego. Czy muszę aż rozpisać akcentację. Z drugiej strony, załózmy , że przyjmiemy konwencję trzynastki. Po co te świąteczne wywijasy słowne. Przeciaż taka a nie inna forma nie narzuca nam aż takich luk zdaniowych wynikających z nieskrupulatności języka i myśli, abyśmy musieli popadać w uzasadnienia słusznosci zastosowanych alegorii werbalnych. Rozumiem alegorycznośc formy malarskiej. Ale czyż ona pociąga za sobą te wszystkie zbytki słowne. Strasznie drażliwym jest dla mnie temat formy a treści. Bo my jako już sami gadacze często popadamy w kanony i tniemy na odlew jak popadło raz przeciw jednemu, innym razem przeciw drugiemu. To nie batalia o stronniczość. Ani słuszność którejkolwiek z tez. In fact, jeśli już założymy swój kanon językowy danego utworu, to chodzi o precyzję wykonania (przesunięcia w średniówce, chociażby niekonsekwencja w ilości sylab, bo mówił Pan że ma być trzynaście, patrz I,2, niekompatybilność akcentu zdaniowego z akcentem logicznym, itd). O słowach już napisałem czego mi za dużo. Na dzień dzisiejszy nie odpowiada mi taka potrawa. W gruncie rzeczy nie wiem komu bliżej do konsumpcjonizmu. Dlatego odchodzę grzecznie od stołu. Jak zwykle z ogromnym szacunkiem do Pana osoby. Nie zawsze do zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jestem niewolnikiem form, i jeżeli z powodu formy ma ucierpieć myśl, czy przesłanie - natychmiast odstępuję od formy, bo forma ma służyć treści a nie odwrotnie; wszelkie konwencje są kwestią umowną , dobrowolnie przyjętą, zatem autor może i wolno mu żonglować formami dowolnie, byle zrealizować swój cel - wyrazić to, co chce wyrazić, bez oglądania się na cudze gusta;
czytający może mu to i owo zasugerować - ale ostateczna redakcja i decyzja o kształcie dzieła należy do autora, to on podejmuje ryzyko; nie interesuje mnie celebrowanie konwencji - to jałowa zabawa; zręczność w układaniu słów jest czym innym niż drążenie sensów, ich wyławianie i wartościowanie; akademizm nieodwołalnie przeżył się - i dobrze!
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo pewnych dywagacji i oczywistości (choć do tych oczywistości się dorasta, bo nie do kupienia na gotowo dla debiutantów) - takie wymiany zdań to być może najkorzystniejsza rzecz, jaka się pod prezentowanym wierszem zdarzyć może... Ta do ewentualnej kontynuacji, ale tego już nie można na siłę stymulować. Bo to po takich wymianach zdań wyostrza nam się zwykle odbiór tekstu rzeczonego oraz innych - w danym świetle. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...