Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kochała rozważnie snując
plany jak pająk swój dom

wierzyła nieprzerwanie
kontur zdarzeń nieuniknionych
nie mieści w sobie zbiegów okoliczności

na wąskiej półce
swojego świata ustawiała
porcelanowe figurki wspomnień
bez cienia roztkliwiającego kurzu

do chwili gdy wszedł
w jej marzenia i podarował
materiał na słodkie sny

nie wiedząc kim był wyszła
za niego i nie wróciła

jego imię – Przypadek

Opublikowano

Tytuł do wymiany. Może tak?:

kochała rozważnie snując plany
jak pająk swoją sieć

wierzyła nieprzerwanie:
kontur założeń
nie mieści w sobie
zbiegów okoliczności

na wąskiej półce swojego świata
ustawiała porcelanowe figurki wspomnień
wytarte z ckliwego kurzu

do chwili gdy wszedł w jej myśli
i podarował materiał na nowe sny


pozdrawiam.;-)

Opublikowano

Pani Magdo, to co Pani z tym zrobi, to Pani sprawa, w końcu to Pani wiersz, a mnie aż tak bardzo nie zależy, żeby Pani lepiej pisała.

pozdrawiam.;-)

Opublikowano

Ja bardzo chetnie korzystam z wszystkich rad i pomysłów, nawet jeśli ich nie wykorzystuję bezposrednio. Tylko czasem wydaje mi się, ze zmieniać już nie ma sensu, lepiej wyciągnąć wnioski na przyszłośći może nastepny bedzie lepszy. Dlatego dzieki wielkie!

Pozdrawiam
MR

Opublikowano

A ja sie waham - z jednej strony niektóre fragmenty mnie drażnią, ale z drugiej strony - nie jest to taki kiepski wiersz. Najbardziej męczy mnie ten fragment:

"do chwili gdy wszedł
w jej marzenia i podarował
materiał na nowe sny"

technicznie mnie gnębi - fizycznośc czasownika "wszedł', potem taki infantylizm "marzenia" plus "materiał" (znowu taka ciężka metafora" - tutaj jest delikatna materia, delikatna problematyka), i te "nowe" - no na pewno nowe, ale to słowo nie pasuje.
Za to "coś" w tym wierszu tętni, gdzieś go tam czuje, i to jest ważne. Jednak na słowa należy uważac, jeszcze trochę czasu minie i zapewne się to porawi :)

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...