Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ja ledwo już dysze
Ty unosisz się w pysze
Znalazłem swą cisze
I teraz w niej wiszę
Na tym cienkim sznurze
W tą ulewna burze.
Porywa mą dusze
Niech ktoś zapłacze, ja już nie musze
Jedynie proszę o białe róże
Jak już się uduszę
na tym cienkim sznurze

Opublikowano

witaj według mnie twój wiersz jest zbyt dosłowny nie pozostawia zbyt dużego pola dla własnych interpretacji, kiepskie i banalne rymy (osobiście mnie drażnią),
ale pomysł na wiersz ciekawy popracuj nad nim to będzie można go uratować.
POZDRAWIAM

Opublikowano

Rozumiem, że to pana debiut tutaj, ale niech pan, panie Łukaszu, zapamięta:
tak pisać po prostu nie wolno! Pan ryzykuje, że ktoś pana znajdzie i naprawdę
udusi. Jeśli czuje pan jakąś szczególną nostalgię do tego tematu, to niech pan
napisze wiersz od nowa wokół wersu 8 (jedyna rzecz, którą możnaby przy dużym
samozaparciu uratować), a resztę wyrzuci.
Ale generalnie na przyszłość polecam dostępny dla wszystkich dział Warsztat,
od niego niemal wszyscy zaczynali. Pozdrawiam po przyjacielsku:)

Opublikowano

Rzeczywiście, wydaje mi się, że trzeba zacząć od pisania prozy, bo temat jest bardzo dobry, jednak wykonanie fatalne. Ja również zaczynałam od prozy, a teraz już rymuję.
Od strony technicznej denerwują nieprzemyślane, lekko naciągane rymy. Zawsze można to jednak poprawić, a trening czyni mistrza :-).
Jednak ogólnie wiersz mi się spodobał, najprawdopodobniej ze względu na temat.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • aż gęsto od tej całej telepatii. istny pumptrack między nami, pofałdowana przestrzeń, po której skaczą świetlistsi endurnie. co i rusz łamią się zdania, rączki, urywają myśli-linki. dlatego chcę ci opowiedzieć bajkę o zamkniętej na świat, niczym Korea Północna, wsi. o spłachetku ziemi otoczonym strzeżonym betonem, chatach przystrojonych kolczastymi druciskami. kiszono się tam we własnym sosie. i grało, tańczyło w każdym dziwaczne uczucie przynależności. i zjawił się on. miał miejsce błąd dozoru, przez źle pilnowany mur przeniknął albo został wrzucony górą, Węgier. czy też Czech, mniejsza o to. stary ochlaptus z alkoholową demencją, mózgiem rozmiękczonym latami denaturatowania, do tego – w łachmanach. lecz był sensacją, istnym prezydentem, aniołem, Michaelem Jacksonem w marynarce-liberii z epoletami. obcym, a więc lepszym. zrazu zobaczono w nim posłańca. skąd? z samych Niebios? może. lub z Kalkuty, Wadowic, Indiany. i odkrawano od niego uświęcone części, darto znoszone ubranie na kawałeczki-relikwie. widziano w nim wielką metaforę, bo był spoza smolnej i dusznej wsi. każdy centymetr jego postrzępionej kurtki, przesikanych spodni, zaczął kosztować majątek. przybysz bełkotał w sobie tylko znanym języku, czasem igła w jego głowie natrafiła na właściwą ścieżkę i rzucił coś o krajach, gdzie pospolite niegdyś skody favorit są osobliwością i rarytasem. czuł się taką skodovką. zjedzono go szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. delektowali się, wieśniacy, tym, co uznali za komunikant. przełykali z namaszczeniem. ...teraz przydałby się jakiś morał, co nie? jeszcze lęgnie mi się w zwojach, jeszcze tworzy przyszła treść. taka urocza, choć do wykrzyczenia. wmyślę ją w ciebie, jak będzie gotowa.  
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
    • Dwie strony powoju   Patrzę głębiej Ci w oczy, widząc w nich prawdy kamuflaż, kiedy bardziej i bardziej ślepca – mnie – kłamstwem poruszasz.   Śpiewał psalmy tramwajów na czas i niewczas przybyłych. Drżąc na każde z zawołań rdzawo czerwonych torowisk, był nieważnym kompletnie wśród cielsk grubiańsko olbrzymich.   Jego biały kieliszek z mocą tysiąca królowych, kropli nie uroniwszy, przez stal i rdzawe obrzyny przeszedł, krzycząc w nieboskłon – mogę to zrobić od nowa!      
    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...