Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

-Kupiłam sobie nowe buty- powiedziałam sama do siebie - tylko nie mam pojęcia dlaczego znowu sportowe, pewnie dlatego , że nosze rozmiar 41.Cholera mnie już bierze na producentów , przecież takie kobiety jak ja tez chcą nosić ładne, wygodne, eleganckie buty. Kobieta o moim wzroście nie może mieć nóżki 35, to niedorzeczne.
Jechałam do domu autobusem, bo auto zostawiłam u mechanika. Co za niewygoda .Jak ci ludzie mogą tak jeździć codziennie?
-Halo?! Tak to ja, cześć co słychać ? Naprawdę? Kiedy ?No i kiedy to ma przyjść ?We czwartek? To znaczy, że pojutrze? Zobaczymy.....
Kto tak głośno rozmawia przez telefon ,nie licząc się z innymi, którzy na przykład chcą sobie w spokoju porozmyślać?
Obejrzałam się żeby zobaczyć, kogoś kto nie potrafi powstrzymać się przed głośnym komentarzem.
-Ile ? Sto tysięcy ? Ale dlaczego tak mało?- rozmowa trwała dalej.
Co za kretyn uważa , że sto tysięcy to mało?- rozglądałam w poszukiwaniu idioty.
-Ha, ha, ha, Dobra będę czekać w domu!!! Żona? Nie , nie wie o niczym...
O Boże! Przecież to Stefan...
-Nie przejmuj się nie dowie się , przysięgam ci ...
Co? A o czym ma się nie dowiedzieć Ala? Ciekawe?
-Ona jest mało domyślna, oprócz zgrabnej figury nie ma więcej atutów
Biedna Ala , co za świnia z tego Stefana . Czyżby robił interesy za jej plecami?
-Chcesz ? No dobra , ale gdzie? Za 30 minut nie zdążę. Co czym jadę?
Autobusem , auto w naprawie. Dobra to w Mariocie...
Ciekawe z kim on się chce spotkać?
Stefan wyglądał na zadowolonego z siebie. Patrzył przez okno. Na dworze panował półmrok kropił deszcz. Poczułam się zmęczona.
„Ciekawe czym właściwie się tak zmęczyłam?” pomyślałam oglądając się za siebie w kierunku Stefana. ”Co!? ”krzyknęłam na cały autobus.
Stefana nie było.
-Dobrze się pani czuje? –spytał uprzejmie jakiś staruszek
-Tak, tak...- Wstałam z miejsca i zaczęłam się rozglądać po autobusie.
Nigdzie go nie było.” Zaraz , zaraz... był tylko ten przystanek-powiedziałam sama do siebie.
Przeniosłam wzrok nieco wyżej ponad głowy pasażerów. Był, kroczył dumnie po chodniku. W autobusie tłok .Chciałam dojść do wyjścia. Zaczepiłam o coś nogą .
-Halo! Co pani sobie wyobraża?- usłyszałam za plecami.
- Ja musze wyjść! Proszę otworzyć drzwi!- nie zdążyłam wysiąść, autobus ruszył.
- Śnięta krowa!
Omal nie padłam trupem , kiedy się obróciłam. Za moimi plecami zobaczyłam moją profesorkę z liceum. siedemdziesięcioletnia teraz
kobieta szarpała mnie za rękaw płaszcza i sypała epitetami, których słyszeć z jej ust niespełna piętnaście lat temu nie byłoby możliwe.
- Co pani sobie wyobraża! Niech no pani teraz pozbiera, wszystkie ziemniaki mi wysypała ,idiotka , młodym się ciągle wydaje że ...
- Mnie się nic nie wydaje proszę pani !-schyliłam się żeby pozbierać te cholerne ziemniaki.
- Kochaneczko ! Tylko wszystkie ! Dokładnie!- wrzeszczała nad moim uchem.
Dojeżdżałam do przystanku a w tym tłoku znalazłam zaledwie z tuzin.
-Ja bardzo panią przepraszam , ale przystanek autobus już stawał.
-Ludzie nie pozwólcie jej wysiąść!
-Stop nie otwierać drzwi ! Złodziejka!- usłyszałam obok siebie .
-Policja!!!- darł się jakiś gruby facet przede mną. Kierowca się zatrzymał
-Jaka policja? Czy pan zwariował?- krzyknęłam
-To pani zwariowała! Wariatka!!!- obsmarowała mnie jakaś kobieta z dzieckiem.
- Zobacz Mareczku tak teraz wyglądają złodzieje- powiedziała do dziecka.
Czułam, że to mnie przerasta. Rozśmieszyło mnie to , bo przypomniał mi się serial „Alternatywy 4”. Spojrzałam na zegarek . Muszę wyjść z tego przeklętego autobusu. Stefan już na pewno jest na spotkaniu.
- Ile pani zapłaciła za te ziemniaki?- spytałam prosto z mostu
- Dwa złote, za trzy kilo! – krzyknęła na cały autobus- A teraz mam tylko z pół kilo!
Zajrzałam do portfela . Miałam sto dwadzieścia złotych w papierku i nic w bilonie.

Ma pani tutaj – wyciągnęłam dwadzieścia i włożyłam jej do ręki- za to kupi pani co najmniej dwadzieścia kilo ziemniaków i jeszcze pani zostanie reszta .A teraz musze już iść! Do widzenia!
-Zobaczcie jaka cwaniara!!! Policja!!!- krzyknął grubas.
Nie wytrzymałam. W tłoku przecisnęłam się do tego wstrętnego chłopa. Autobus się zatrzymał. Drzwi się otworzyły. Wysiadło kilka osób , poczym zaczęto wsiadać.
- Ty capie co się wtrącasz ?- szepnęłam mu do ucha.
- Bo co?- zaczął się śmiać.
- Bo to!- krzyknęłam i stanęłam mu na stopie z całej siły szpilką.
Wypadłam z autobusu w ostatniej chwili. O mało co nie przyczaśnięto mi płaszcza. Która godzina? Co już dwudziesta pierwsza ?
Musze szybko dostać się do Mariotu. Szłam szybko.Rozpadało się na dobre. Chociaż tyle dobrze, że założyłam szpilki, moje ulubione. Po prostu wygodne do biegania , spoglądałam teraz na nie. Nawet nie zauważyłam ,że aż tak się zniszczyły. „Jaka szkoda , gdzie ja teraz dostanę równie ładne i wygodne buty”?.
- Och! Kurcze!- krzyknęłam – Moje buty!
Naturalnie przez to całe zamieszanie w autobusie zostawiłam moje nowe buty.” No to ktoś będzie miał z nich pożytek „
Nareszcie dotarłam do celu. Spojrzałam na zegarek. Dwudziesta pierwsza czterdzieści dwie. Trochę późno.” Ciekawe czy Stefan będzie w środku?
Drzwi otworzył mi oddzwierny. Dziwnie mi się przyglądał. Weszłam do holu ,rozejrzałam się. Było dosyć dużo ludzi. Udałam się do kawiarni, przypuszczałam że może Stefan umówił się tam na drinka .
Usiadłam przy barze.
- Poproszę Rioja
- Dużą?
- Tak
Barman przyglądał mi się przez chwile . Podał mi kieliszek z winem. Hm, moje ulubione.
-Przepraszam panią, ale myślę ,że powinna pani skorzystać z toalety.
-Słucham?!
-Nie chciałbym być niegrzeczny , ale proszę spojrzeć w lustro- ręką wskazał mi zwierciadło znajdujące się za jego plecami.
W pierwszej chwili nie wiedziałam co ma na myśli. Patrzyłam tępo we własne odbicie. Dopiero po paru chwilach uświadomiłam sobie jak wyglądam.

Opublikowano

dlatego , że - dlatego, że (często tak piszesz, a to psuje wygląd)
tez chcą nosić ładne - też
Chociaż to pisanie bardziej dla pań, musze przyznać, że perypetie pani z dużą stopą, spodobały mi się.
Piąty tekst na forum, który czytam i pierwszy który jest w miarę ciekawy :(
Pozdrawiam :)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Poszedłem za radą Piotrka Rutkowskiego i się nie zawiodłem. Znacznie lepsze od ciągłego krzyczenia "jestem poezją!". Sytuacja w autobusie bardzo udana, choć trochę chaotyczna, trochę przypomniał mi się realizm magiczny. Miałem wrażenie, że bohaterka nigdy z niego nie wysiądzie.
Końcówka urwana, czyli wielki minus. Mam nadzieję, że będziesz to kontynuować.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nieustannie jestem w szoku ile życia wiosną wokół, każdy liść się pcha do nieba,  wszystkim ciepła, słońca trzeba. Drugi bieg włącza przyroda. Spokój, cisza - niech się schowa. Na zielono wszem się mieni, na wyścigi się zieleni. Rozgadały się ptasiory, każdy w swoim tonie troli. Ciszy nocnej nie uznaje dokazuje już nad ranem. Choć nie lubię mówić "każdy" i mam ciarki na to "wszystko" - to tym razem nie wypada ograniczać życia wiosną.  
    • witaj Królu na krzyż z Nim któż tak krzyczy   to my każdego dnia krzyżujemy kogoś słowem podają go na tacy   a my my nie próbujmy pomyśleć... kto to   tak było z Jezusem zobacz kim jest zanim ... ukrzyżujesz nie rzucaj nawet kamieniem   4.2025 andrew Wielki Piątek,Wspomnienie ukrzyżowania Jezusa
    • O świcie, gdy mgły tańczyły jeszcze sennie między wzgórzami, a liście śpiewały cicho pieśń zrodzoną z nocy, on trzymał ją w ramionach, jakby była jedynym zaklęciem zdolnym zatrzymać czas.   Jej skóra pachniała runem pradawnych drzew, a włosy rozsypane na jego piersi przypominały o tym, co prawdziwe, nawet w świecie utkanym z iluzji i światła.   — „Nie pytaj, kim jestem” — wyszeptała. — „Bo jeśli wypowiesz moje imię, zniknę, jak sen, który nie powinien był zostać zapamiętany.”   Uśmiechnął się, lecz nie odpowiedział. Zamiast słów, dłońmi opowiedział opowieść: o pustce, którą niosło jego życie, i o niej — jak świt rozrywający mrok.   Nie była elfką, nie była wiedźmą, nie była duchem ani kobietą z legend. Była czymś więcej — iskrą świadomości zrodzoną z cienia i światła, z głębi, gdzie emocje mają własną magię.   Wędrowali razem przez doliny i ruiny, rozmawiali bez słów, czuli bez dotyku, kochali się — powoli, jakby każda chwila była świętością, a każdy pocałunek — pożegnaniem, którego oboje nie chcieli wypowiedzieć.   Ale każdy świat, nawet ten utkany z marzeń, musi kiedyś zacząć drżeć w szwach.   Bo los, zazdrosny o ich jedność, wysłał po nich cień — istotę bez imienia, która znała tylko jedno pragnienie: rozłączyć to, co zbyt piękne, by mogło trwać.   W dniu, gdy trzecia pełnia znów wzniosła się nad niebem, on spojrzał w jej oczy i wiedział. Nie zatrzyma jej, ale będzie szukał… we śnie, w pieśni, w kropli deszczu.   A gdy cień stanął między nimi, ona uśmiechnęła się smutno. — „Pamiętaj mnie… nie przez ciało, ale przez to, co w Tobie się obudziło.”   I zniknęła, jak błysk światła znikający w zmierzchu.   Ale jego serce… już nigdy nie było tam, gdzie dawniej.
    • Ci co mają niewiele do powiedzenia Często mówią jednym jednym głosem  Niuanse nie mają żadnego znaczenia  Jeżeli z góry chodzi o kontekst    Spaleni słońcem przeszli przez piekło Z wiarą łatwo popaść w półprawdę Dopóki walczysz nie jesteś zwycięzcą  Dopóki walczysz to nie przegrałeś
    • Sałatka... (Ikin dał Ksenine Składniki)   Mam - Zeno - ja majonez, mam. Karotka... jak to rak. Jady: pyry daj. I cebule lube ci. Ogórkom cmok róg, o... Jaj, i po kopie jaj. Soli los. I cukru, .urku ci. Drobno pokrojono (Jork opon bordo)   A... sałatka, jak ta łasa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...